- Teraz zostałem całkiem sam...rodzice umarli jak byłem mały...potem poznałem Sabine a teraz...teraz jej nie ma...
- Przykro mi.
- Nie użalaj się nade mną...dam sobie radę...po prostu za nią tęsknie i tyle...
Odszedłem w miejsce gdzie Sabine umarła. Na piachu nadal była jej krew...
- Gdybym tylko mógł cofnąć czas...zrobiłbym coś...zareagowałbym
jakoś...a ja durny stałem jak ten kołek...i patrzyłem tylko jak
umierasz... - Na czerwony piach spadła moja łza. - Wybacz mi Sabine...
Wtedy za sobą usłyszałem czyjś głos.
<Ktosieł? Taaa opo z jedno-dniowym z opóźnieniem .-.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz