- To idziemy.
- Jasne.
Doszłyśmy do mojej jaskini gdzie trzymałam naszyjniki. Dałam każdej po
jednym. Założyłyśmy je i zmieniłyśmy się w ludzi. Anabeth miała na sobie
czarny T-shirt, białą kurtkę, czarne getry i kozaki. Ja miałam czarną
kurtkę, niebieski T-shirt, czarne getry i botki. Doszłyśmy do miasta i
poszłyśmy do kafejki napić się gorącej czekolady.
- Ymm... Pyszne. - Anabeth wzięła łyk napoju.
- No wiem. Uwielbiam gorącą czekoladę.
- Gdzie przenocujemy?
- U mnie w domu.
- Masz tu dom?
- No tak. Często bywam w mieście.
- Super! - Ann wydarła się na całe pomieszczenie.
Wszyscy ludzie spojrzeli na nas. Uśmiechnęłam się a Ann zawstydziła.
- Może prosić rachunek?! - krzyknęłam do kelnerki
- Oczywiście. - podeszła do nas.
Dziewczyna dała kartkę a ja dałam pieniądze.
- Do widzenia. - powiedziałyśmy razem z Ann
- Do widzenia. - odpowiedziała nam kelnerka
< Anabeth? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz