sobota, 3 stycznia 2015

Od Gabrielle,cd. Anabeth


-No dobra, myślę, że już powoli kończymy-powiedziałam. Było już po północy, a ja chciałam się wyspać. Wadery nie protestowały, bo one same też były zmęczone. Każda z nich życzyła mi wszystkiego, co najlepsze i każda po kolei mnie przytuliła. Westchnęłam i zdjęłam z ogona kwiatki oraz zgasiłam kolorowy ogień. Położyłam świerze drewno i rozpaliłam nowy, ale tym razem nie dosypywałam żadnego kwiecia. Wywietrzyłam jeszcze trochę i zagrzebałam się w skórach. Cztery godziny szalonej balangi spowodowały, że natychmiast, zaraz po ułożeniu pska na futrze, zasnęłam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz