poniedziałek, 5 stycznia 2015

Od Gabrielle, przygotowania do wyprawy, cz. 2


Obudziłam się wcześnie, w środku nocy. Byłam zbyt podekscytowana, aby zasnąć, więc postanowiłam uszyć sobie jakieś ubranie. Na pierwszy ogień wzięłam kominiarkę. Oczyściłam skórę z futra i zszyłam. Na końcu wycięłam dziury na nos i oczy. Zasłaniała cały mój pysk, z wyjątkiem tych miejsc, w których były dziury. Zasłaniała mi również kark i szyję. Podszyłam kominiarkę owczym runem, tak, aby było mi ciepło. Mogłam w niej mówić. Teraz uszyłam sobie długie buty, tak, aby sięgały mi do brzucha. Zrobiłam sobie rónież pelerynę, zapinaną na sprzączkę. Chciałam ją jakoś udekorować, więc poszłam nad Jezioro Szmaragdu. Wskoczyłam do wody i nabrałam powietrza. Zanurzyłam głowę i popłynęłam na dno. Przeszukiwałam kupki szmaragdów, szukając odpowiedniego kamienia.W końcu go znalazłam i uśmiechnęłam się do siebie. Kiedy podniosłam głowę znad cennego kruszcu, zobaczyłam scenę z naszej wyprawy. Nad moję ekspedycją widniała zorza polarna, którą przecinał kształt, przypominający... ptaka? Nie, to nie był ptak, ale nie mogłam go rozpoznać. Nagle, obraz zmienił się. Ukazywał mnie, leżącą bez życie na dnie Jeziora Szmaragdów. Zdałam sobie sprawę, że siedzę już tu długo, i że brakuje mi powietrza. Odbiłam się panicznie łapami od dna i wystrzeliłam do góry. Wzięłam wielki chaust powietrza i ledwo co wygramoliłam się na brzeg. Upadłam i odddychałam ciężko. Odczekałam parę chwil i wstałam, otrzepując się ze szmaragdowej wody. Westchnęłam i otworzyłam łapę, ukazując mały kryształek. Uśmiechnęłam się do nigo i ruszyłam do siebie. Przymocowałam go do sprzączki Zabałam się jeszcze do moich butów. Zrobiłam sobie rakiety śnieżne, ale odczepiane. Ubrałam się w to wszystko i stanęłam przed oszlifowanym kamieniem. Teraz wzięłam się za jedzenie i spakowałam duży zapas. Następnie upiekłam kilka kawałków i też je spakowałam. Dorzuciłam kilka pasków suszonego łosia i jelenia. Uznałam, że jestem gotowa i zaczęłam przygotowywać się do ślubu.

<Soul?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz