Obudziłam się wcześnie, w środku
nocy. Byłam zbyt podekscytowana, aby zasnąć, więc postanowiłam
uszyć sobie jakieś ubranie. Na pierwszy ogień wzięłam
kominiarkę. Oczyściłam skórę z futra i zszyłam. Na końcu
wycięłam dziury na nos i oczy. Zasłaniała cały mój pysk, z
wyjątkiem tych miejsc, w których były dziury. Zasłaniała mi
również kark i szyję. Podszyłam kominiarkę owczym runem, tak,
aby było mi ciepło. Mogłam w niej mówić. Teraz uszyłam sobie
długie buty, tak, aby sięgały mi do brzucha. Zrobiłam sobie
rónież pelerynę, zapinaną na sprzączkę. Chciałam ją jakoś
udekorować, więc poszłam nad Jezioro Szmaragdu. Wskoczyłam do
wody i nabrałam powietrza. Zanurzyłam głowę i popłynęłam na
dno. Przeszukiwałam kupki szmaragdów, szukając odpowiedniego
kamienia.W końcu go znalazłam i uśmiechnęłam się do siebie.
Kiedy podniosłam głowę znad cennego kruszcu, zobaczyłam scenę z
naszej wyprawy. Nad moję ekspedycją widniała zorza polarna, którą
przecinał kształt, przypominający... ptaka? Nie, to nie był ptak,
ale nie mogłam go rozpoznać. Nagle, obraz zmienił się. Ukazywał
mnie, leżącą bez życie na dnie Jeziora Szmaragdów. Zdałam sobie
sprawę, że siedzę już tu długo, i że brakuje mi powietrza.
Odbiłam się panicznie łapami od dna i wystrzeliłam do góry.
Wzięłam wielki chaust powietrza i ledwo co wygramoliłam się na
brzeg. Upadłam i odddychałam ciężko. Odczekałam parę chwil i
wstałam, otrzepując się ze szmaragdowej wody. Westchnęłam i
otworzyłam łapę, ukazując mały kryształek. Uśmiechnęłam się
do nigo i ruszyłam do siebie. Przymocowałam go do sprzączki
Zabałam się jeszcze do moich butów. Zrobiłam sobie rakiety
śnieżne, ale odczepiane. Ubrałam się w to wszystko i stanęłam
przed oszlifowanym kamieniem. Teraz wzięłam się za jedzenie i
spakowałam duży zapas. Następnie upiekłam kilka kawałków i też
je spakowałam. Dorzuciłam kilka pasków suszonego łosia i jelenia.
Uznałam, że jestem gotowa i zaczęłam przygotowywać się do
ślubu.
<Soul?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz