niedziela, 15 lutego 2015

Od Mer-towarzysz

Za pozwoleniem Gabrielle wybrałam się na obchód watahy, czemu? Bo lubię. Najpierw zaliczyłam Góry Bratnich Dusz oraz wszystkie jeziora, w końcu doszłam na granice wsi. Rozejrzałam się, a potem ruszyłam w dalszą drogę
-MEEEEOWW!- Usłyszałam makabryczny krzyk, odwróciłam głowę. Zobaczyłam 2 psy, które najwyraźniej miały zamiar skonsumować małego, czarnego kotka- MEOWWW!!!
Podbiegłam czym prędzej
-Hej, chłopaki! Może zajmiecie się czymś waszych rozmiarów?!- warknęłam, jako wilk byłam kilkukrotnie większa
-Nie wtrącaj się mała- uśmiechnął się chamsko jestem z nich- prawdopodobnie mieszaniec owczarka niemieckiego i owczarka podhalandzkiego
-Nie mów na mnie ,,mała"!- wrzasnęłam i przewaliłam psa, drugi przełknął ślinę i odbiegł- -Jesteś sam, mam dalej wyjaśniać że nie odpuszczę?
-No dobra!- warknął i otrzepał się z piachu- Jak masz na imię?
-Nie twój interes- burknęłam po czym chwyciłam kociaka za skórę na karku i ułożyłam na swoim grzbiecie, postanowiłam go zaadoptować, kotu to nie sprawiało smutku- a wręcz przeciwnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz