Za pozwoleniem Gabrielle wybrałam się na obchód watahy, czemu? Bo lubię.
Najpierw zaliczyłam Góry Bratnich Dusz oraz wszystkie jeziora, w końcu
doszłam na granice wsi. Rozejrzałam się, a potem ruszyłam w dalszą drogę
-MEEEEOWW!- Usłyszałam makabryczny krzyk, odwróciłam głowę. Zobaczyłam 2
psy, które najwyraźniej miały zamiar skonsumować małego, czarnego
kotka- MEOWWW!!!
Podbiegłam czym prędzej
-Hej, chłopaki! Może zajmiecie się czymś waszych rozmiarów?!- warknęłam, jako wilk byłam kilkukrotnie większa
-Nie wtrącaj się mała- uśmiechnął się chamsko jestem z nich-
prawdopodobnie mieszaniec owczarka niemieckiego i owczarka
podhalandzkiego
-Nie mów na mnie ,,mała"!- wrzasnęłam i przewaliłam psa, drugi przełknął
ślinę i odbiegł- -Jesteś sam, mam dalej wyjaśniać że nie odpuszczę?
-No dobra!- warknął i otrzepał się z piachu- Jak masz na imię?
-Nie twój interes- burknęłam po czym chwyciłam kociaka za skórę na karku
i ułożyłam na swoim grzbiecie, postanowiłam go zaadoptować, kotu to nie
sprawiało smutku- a wręcz przeciwnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz