sobota, 24 stycznia 2015

Od Gabrielle, cd. Soul


-Dobre to-powiedziałam, mlaskając ze smakiem-ej, nie zjedz wszystkiego. Zabierzemy kilka do spiżarki.
-Yyy...-jęknął Soul-muszę?
-Musisz!-zaśmiałam się. Trąciłam go lekko. On dał mi buziaka, a potem zaczęliśmy ćwiartować to co zostało z młodego daniela. Uzyskaliśmy kilkanaście małych kawałków, które nawlekliśmy na trawki. Chwyciliśmy je w zęby i ruszyliśmy do jaskini. Nie mogliśmy się odzywać, ale próbowaliśmy, przez co wydawaliśmy dziwne dźwięki i robiliśmy sobie kilku minutowe przerwy, aby minęły nam napady dzikiego śmiechu. Soul był dla mnie nie tylko miłością-ale też przyjacielem. Kiedy doszliśmy do siebie, zastaliśmy Mer wtuloną w Borisa. Soul spiął się natychmiastowo i odniósł mięso do spiżarki. Ruszyłam w jego ślady i zaczęłam wypakowywać swoje graty, a przynajmniej te, na które nie znalazło się miejsca.
-To ja już... pójdę-powiedział Boris i cmoknął w przelocie Mer. Wybiegł jak poparzony.
-Tato, Gabrielle!-zawyłam nagle Mystery. W sąsiednim pokoju rozległ się huk i wypadł z niego przerażony Soul, cały w mięsie (chyba przewrócił szafkę). Dopadliśmy młodej wader, jak na komendę.
-Co się stało, kochanie?
-*Smark* Tato! On mnie jednak kocha! Chyba...
-Chyba?-zdziwiłam się.
<Soul?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz