-Zapraszam cię do mnie. Net, możesz iść z nami.
uszyliśmy do mojej jaskini. W lesie panowała cisza, tylko nas było słychać.
Widziałam smutek w oczach Netir, kiedy patrzyła na ciche gniazda.
Widziałam niepokój na twarzy Borisa, kiedy strzygł uszami w poszukiwaniu jakiegokolwiek odgłosu.
Westchnęłam. Weszliśmy do jaskini. Nawet szczenięta siedziały u siebie bez głosu. Soul siedział przy papierach, a Mer bawiła się, męcząc pająka, który spadł z sufitu. Ledwo omiotła nas spojrzeniem i spuściła głowę, udając zainteresowanie uciekającym pajęczakiem. Boris położył uszy po sobie i zwiesił oczy.
-No więc tak. Netir przekazała mi wiadomość, że ludzie planują wyciąć lasy-rozłożyłam mapę-wytną całe nasze tereny, całe tereny sąsiednich watahy i będą drążyć aż do podnóża gór.
-Przecież to kawał drogi!
-Tak. Zwierzęta chcą albo zabić, albo oddać do rezerwatów. Aby tego uniknąć, musimy się wyprowadzić.
<Boris?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz