Zawsze byłem osobą którą radowało najbardziej swoje własne towarzystwo i
cisza. Jednakże czasami trzeba było pofatygować się do jakiejś innej
żywej istoty aby nie zwariować w tym chorym wymyśle kogoś z góry zwanym
życiem.. Wiele innych wilków zadaje mi pytanie typu: "jak układa się w
twoim związku?". Zawsze muszę patrzeć na to zażenowane i jednocześnie
zaskoczone mą odpowiedzią spojrzenie. Każdy dziwi się że nasz związek
trzyma się dalej. Zawsze ma odpowiedź brzmi "nie wiem" lub "nie widzimy
się zbyt często" .A czemu tak jest? To wina mego charakteru i niczego
więcej. Nigdy na nią nie zasługiwałem i prawdopodobnie nigdy nie
będę. Powinna znaleźć sobie jakiegoś dobrze urodzonego basiora z innej
watahy...Najlepiej alfę. Ja jestem zwykłą gammą i to bez większych
ambicji czy pomysłu na życie. Zawsze ubolewałem nad moimi problemami z
nawiązaniem jakichkolwiek znajomości. Jedynym moim towarzyszem był
Yuki. Diametralnie się zmienił. Chyba zrozumiał moją sytuacje. Ponowny raz
życie zaczęło wydawać mi się zbyt trudne a jakiekolwiek cele wręcz nie
osiągalne. Często próbował mnie zachęcić to zabawy z nim czy nawet
wyściubienia nosa z jaskini. Moją odpowiedzią najczęściej było poklepanie
go po głowie i zwyczajne : "może jak będę miał humor i chęci". Z jaskini
wychodziłem jedynie wtedy gdy musiałem udać się gdzieś w sprawach
służbowych czy po jedzenie. Kilka razy zdarzyło mi się odwiedzić Keaezana
lecz trwało to jakieś pięć minut po czym ulatniałem się
niezauważony. Byłem egoistą. To była maska. Mówiłem że nie chcę
nikogo. Kłamstwa.. Czemu ich tak nadużywam? To mój zły nawyk. Niech ktoś
mnie zaczepi .Niech Gabrielle czy Ann przyjdzie do mnie i zacznie nawijać
na temat nowych wilków. Niech Soul opowie mi o wszystkim co się
działo. Ktokolwiek. Upadłem na ziemię. Nie daję sobie rady z własnym
życiem. Nagle poczułem czyjś dotyk na mojej łapie. Nie mogłem rozpoznać
czyj głos do mnie przemówił. Dawno z nikim się nie spotykałem...Nawet nie
zamieniłem zwykłego słowa przywitania..
-Nic się panu nie stało?
-Wyjdź.
<Ktoś?>
Boris popada w deprechę :/ Grejt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz