czwartek, 31 grudnia 2015

Od Keazana-prezent

Wigilia. Czas radości i spokoju...
Ta, a ja znowu będę musiał siedzieć w domu i kontemplować nad tym, co mam zrobić na prezent. Co ja mam podarować waderze? Anabeth... Co ona może takiego szczególnego lubić? Wolałbym wylosować Netir, z upominkiem dla niej byłoby łatwiej, dać jej coś dla ptaków i tyle.
Westchnąłem ciężko. Co ja o niej wiem? Jest w watasze już dosyć długo, bo, praktycznie, od samego początku. Pamiętam, że Gabrielle kiedyś wspominała o ich odkryciach na terenie Jeziora Szmaragdowego.
Może dam jej coś, co przypomni jej dawne czasy? Chciałbym zrobić jakiś wisiorek ze szmaragdów, ale skąd ja je mam wziąć? Po chwili namysłu, ruszyłem do jaskini Alf. Było okropnie zimno, a oddech zmieniał się w chmurkę pary. Droga nie była specjalnie długa, bo mieszkania wszystkich wilków znajdują się w jednej skale.
Nie zastałem Gabrielle, w jaskini siedział tylko Soul i Mystery. Oboje zwrócili na mnie swoje spojrzenia.
-Witaj, przepraszam, zę przeszkadzam.
-Co cię tu sprowadza, Keazan?
-Chciałem porozmawiać o czymś z Gabrielle, ale widzę, że jej tu nie ma.
-Wyszła na polowanie.
-Rozumiem-westchnąłem-wybacz, że zająłem ci cenny czas.
-Nie przeszkadza mi to. Może ja mógłbym pomóc? O co chodzi?-wydawał się szczerze zainteresowany, ale trochę się speszyłem.
-Zastanawiam się, jaki prezent podarować Anabeth-mruknąłem z niezadowleniem. Mystery parsknęła śmiechem.
-Poważna sprawa, nadająca się na poważną, męską rozmowę. Nie ma co, tato, zostawiam was samych. Idę do Netir. Powodzenia, Keazan.
-Dzięki-odparłem nachmurzony. Młoda wadera wyszła z jaskini, machając dumnie ogonem.
-Nie wiesz co zrobić dla Ann, nie?-kiwnąłem głową na potwierdzenie-Ann jest z nami dosyć długo.
-Tyle to i ja wiem. Chciałem zrobić dla niej coś, co będzie się kojarzyć z dawnymi terenami.
-Może coś ze szmaragdami?
-Też o tym myślałem. Ale skąd je mam wziąć?
-Gabrielle ma tego dużo na stanie. Czasem używam do eliksirów. Mogę ci trochę użyczyć, jeśli tego potrzebujesz.
-Nie zauważy?
-Nie, raczej nie-stwierdził, wręczając mi garść pięknych kamieni.
-Tsa-odparłem, przyjmując szmaragdy-w każdym razie, dziękuję Soul. Do zobaczenia.
Basior tylko kiwnął głową, a ja udałem się do swojej jaskini. Byłem zadowolony z takiego obrotu sprawy, więc czym prędzej usiadłem do roboty. Miałem w planach robić elegancki naszyjnik, a do Wigilii zostało mało czasu. Była to bardzo delikatna i czasochłonna czynność, ale udało mi się wykrzesać trochę cierpliwości. Podziwiałem swoje dzieło, ale uznałem, że najwyższy czas udać się na przyjęcie do Jaskini Siedmiu Wyć. Zapakowałem prezent i ruszyłem w drogę.
Przybyłem jako jeden z pierwszych. Na razie nikt nic nie jadł ani się jakoś specjalnie nie zabawiał, bo wszyscy czekaliśmy na Alfy i resztę watahy.
Anabeth weszła zaraz po Borisie. Nie marnowałem czasu na sentymenty. Podszedłem do niej i wręczyłem pakunek.
-Mam nadzieję, że przypomni ci stare czasy.
<Anabeth?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz