czwartek, 31 grudnia 2015

Od Gabrielle-prezent

Przycisnęłam łapami uszy do głowy. Mystery spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
-Gabrielle?
-Nie wiem co zrobić Aurorze-jęknęłam-głowa mnie już boli od myślienia.
Ku mojemu zaskoczeniu, Mer wzruszyła ramionami.
-No to daj jej coś uniwersalnego.
-Po co ja w ogóle wymyśliłam to dawanie prezentów?-mruknęłam.
-Też się zastanawiam. Namaluj jej coś na korze i starczy.
Umilkłam i bez zbędnych spekulacji zabrałam się za robotę.
xXx
Obrazek przedstawiał zachód słońca w zimowy wieczór. Krwawa kula światła oświetlała ośnieżone  brzozy, które zasłaniały po części polankę. Namalowałam tam dwa bązowe wilki.
-Może być-Mer zajrzała mi przez ramię.
-Mamo, co ty tam rysujesz?-usłyszałam głos Kiere i poczułam szarpnięcie. Podskoczyłam.
-Kiere?! To wy jeszcze nie śpicie? Do łóżka!-spojrzałam na piątkę moich dzieci.
-Ale Mer może...
-Nie dyskutuj, Braven! Spać! Mer jest starsza-zaczęłam zagarniać szczeniaki do ich posłania.
-Kiedy będziemy mieć swój pokój?-zapytała Mile.
-Jak się z tatą zbierzemy-odpowiedziałam, układając całą piątkę-dobranoc.
-Dobranoc-burknęły niezadowolone szczenięta.
Wróciłam do Mer i zapakowałam prezent. Westchnęłam.
-Mam nadzieję, że będą spać i się nie obudzą jak nas nie będzie.
-Poradzą sobie. Nie są już małe.
-To fakt. Nawet nie zauważyłam.
-Moje rodzeństwo się postarzało!-Mer zakryła oczy łapami.
-Dobra, poczekamy na Soul'a i aż zasną. Potem pójdziemy.
Mystery tylko kiwnęła głową.
xXx
Jaskinia Siedmiu Wyć była elegancko udekorowana, a potrawy pięknie pachniały. Podeszłam do Anabeth i zaczęłam rozmowę.
Dyskutowałyśmy właśnie o smaku gulaszu, gdy nagle przybyła Aurora. Przeprosiłam Ann i podeszłam do nowo przybyłej.
-Auro, to dla ciebie-wręczyłam jej pakunek.
<Aurora?> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz