sobota, 31 stycznia 2015

Od Gabrielle, cd. Ann


-Twoje jest śliczne

-Nie przesadzaj. Na święta dostałam ładniejsze

-Ja też. Ale co tam.

Tym razem ostro zabrałyśmy się do pracy. Anabeth skupiła się na rozplątywaniu swojego dzieła,, a ja na robieniu drugiej ozdoby, tym razem broszki.

-Znasz Przywódcę?

-Tą bajkę szczenięcą? Znam-odpowiedziałam.

-Kiedyś małe Szczenię,
Dziś Przewodnik Stada,
Wolne Wilcze Plemię,
Pokłon przed nim składa-zaczęła Ann

-Pysk szramami zryty,
(Walk pozostałości),
Rozum nieprzebity,
Długo do starości- dodałam

-Pędzi przez noc czarną,
Przebiega przez chaszcze,
Zwierzynę ma marną,
Lecz za sobą taszczę.

-Wbiega do jaskini,
Przed wilczycą kładzie,
Wita się z małymi,
Matkę pyskiem gładzie.

-Przed jaskinię wyszedł,
Wył długo, przeciągle,
Czul niebezpieczeństwo,
Co od Lasu ciągnie.

-Wtem usłyszał strzały,
Kule go przeszyły,
Łapy pod nim drżały,
Uciec nie miał siły.

-Pyskiem zarył w ziemie,
Zaskomlił przeciągle,
Chciwe Ludzkie Plemię,
Za łapy go ciągnie.

-Wiedział że to Koniec,
Wzrokiem smutnym rzucił,
Na Góry do których,
Nigdy już nie wrócił.

-Leżą tam do dzisiaj,
Gdzieś nad brzegiem lasu,
Mchem porosłe kości,
Wodza Dawnych Czasów.





Dwa waderze głosy pięknie się zgrywały, gdy tą bajkę w komnacie opowiadały.

<Ann?>

Od Ann, cd. Gabrielle

Nie skupiałam się na tym co robiłam. Na początku poroże z Gabrielle mi wyszło ale potem...szkoda gadać. Rozglądałam się po komnacie gdy Gabrielle wybuchła śmiechem. Spojrzałam na swoje dzieło i moja reakcja nie była lepsza. Wyszła mi jakaś plątanina sznurka ze szmaragdami.
- Po prostu śliczne! HAHAHA!
- No wieem! - wyszczerzyłam się.
< Gaba? >

Od Gabrielle, cd. Ann


-Może ty pobiegnij po sznur a ja po jakieś poroże jelenie?

-Jasne. Wow-szepnęła, opierając łapę o gładkie ściany komnaty.

Weszłyśmy po schodach i rozeszłyśmy się w swoją stronę. Ja nie mogłam biegać, więc kiedy wróciłam do pięknej sali, Anabeth już tam na mnie czekała.

-Więc jak, bierzemy się do pracy?

-Jasne.

Połamałyśmy poroże i ostrymi kamieniami wyrzeźbiłyśmy je w kulki z dziurkami. Ja zrobiłam wisiorek ze szmaragdów na przemian z kościanymi kuleczkami.

<Ann?>

Od Anabeth, cd. Gabrielle

- O łał! Łał, łał, łałłłłłłłłłłłłłłł!!!!!!!!!!!
- Czyli się podoba?
- TAAAAAK!
- To fajnie. Robimy te błyskotki?
- W takim miejscu? Oczywiście!
< Gaba? >

Od Gabrielle, cd. Ann


Wypowiadałyśmy różne głupie słowa i śmiałyśmy się jeszcze bardziej. W końcu nasz śmiech stopniowo cichł, a my powoli odzyskiwałyśmy nad sobą panowanie.

-Ej, a co powiesz na jakieś robienie błyskotek, czy coś?-zaproponowała mi Ann.

-Chętnie. Nadal mam mokrą sierść.

Wstałyśmy i znów zanurzyłyśmy się w wodzie. Po kilku chwilach wynurzyłyśmy się z garściami pełnymi szmaragdów.

-Chodź, pokażę ci coś-powiedziałam i ruszyłam do komnaty ze szmaragdowych ścian. Tam jak zwykle było jasno. Anabeth widziała to po raz pierwszy. Stanęła zaskoczona i zdumiona.

-I jak?

<Ann?>

Od Ann, cd. Gabrielle

- Ładne. Aż piątka?
- Tak.
- Ja z jednym mam problem a co dopiero z całą piątką!
- Heheh.
- Co cię...HAHAHA!
Dostałyśmy ataku głupawki. Zaczęłyśmy turlać się po trawie i chichrać bez powodu.
- HAHAHA
- HAHAHA
< Gaba? .

Od Gabrielle, cd. Ann


Otrzepałam się z wody, a po mnie zrobiła to Ann.

-Kocham wodę-powiedziałam z odetchnieniem.

-Ja też. Czemu tak dyszysz?

-Przyczep sobie do brzucha coś o wadze małego meteorytu, potem zacznij pływać i chlapać się, wtedy pogadamy-westchnęłam.

-Aaa... No tak. Macie już imiona?

-Tak. Wiemy, że będą dwie wadery i trzy basiory. Silver, Rocket, Mile, Kiere i Braven.

<Ann?>


Od Ann, cd. Gabrielle

- To co kąpie... - wepchnęłam ją do wody.
Rozpoczęła się wojna na chlapanie. Nie dało się określić kto wygrał. Po skończonej bitwie wyszłyśmy zmęczone na brzeg.
- Ale...fajnie! - wydyszałam.
- Masz...rację! - poparła mnie Gabi.
< Wena na to opo padła. Może na następne będzie? Gaba? >

Od Gabrielle, cd. Anabeth


Ruszyłyśmy nad Jeziorem Szmaragdów. W drodze gadałyśmy, a ja rozchmurzałam się coraz bardziej. Ann poklepała mnie po okazałym brzuszku.
-Kiedy termin?
-We wtorek-powiedziałam z dumą.
-To już nie długo!-zawołała szczęśliwa Anabeth-Trzy dni, trzy dni, trzy dni!-zaczęła skakać koło mnie. Uśmiechnęłam się i zaczęłam się śmiać. Przez resztę drogi rozmawiałyśmy o dzieciach, starych bajkach z młodości i tym podobnym.

<Ann?>

Od Ann

Postanowiłam pogadać z Gabrielle o czymś miłym. Chciałam zapomnieć o tym co się stało, o śmierci Sabine. Chodź na chwilę być szczęśliwą. Pobiegłam więc do alfy.
- Cześć Gaba! - zawołałam od progu.
- Hej...
- Proszę, nie smutaj. Zapomnij na jeden wieczór.
- Łatwo powiedzieć...
- Trudno zrobić, wiem. Chodź. Idziemy nad jezioro.
- Jak chcesz..
< Gaba? >

Od Ann, cd. Boris

- JAK POGRZEB?!
- Jesteś na mnie zła?
- Nie, przepraszam. Emocje....
- Rozumiem. Nie miałem siły tam być.
- Ja ciebie też rozumiem.
<Boris?>

Od Ann

- Znacie się? - zapytała dziewczyna mojego brata.
- Taak.
- To jest Anabeth. - wskazał na mnie.
- Napradę? - odezwała się Hikari z sarkazmem.
< Ezra, Hikari? >
Ej nie, ja rozumiem Archa, ja też nie wiedziałam, że Ann to Ann. Dzięki Stary!

Od Lucy, cd. Yato

Płakałam, a basior mnie pocieszał.
- Dziękuję... - wyszeptałam, a on mnie objął.
- Nie chcę się nazuccać... - wyszeptałam
Spojrzałam mu "głęboko" w oczy.
< Yato? >

Info

Wilczaje! No to tak: mamy sojusz z SSP (link i informacje w zakładce). Jest to mój drugi blog, więc proszę, abyście w wiadomościach z opkami pisali mi w temacie ,,WSK" i to, czy piszecie nowy wątek, czy komuś odpowiadacie. Z góry bardzo duże dziękuję! :*
* Gabrielle

Od Yato, cd. Lucy


- Już dobrze- powiedziałem ciepłym głosem i ją przytuliłem
- J....j...- chciała coś powiedzieć ale nie zrozumiałem bo się jąkała
- Spokojnie .... na pewno jest w lepszym miejscu...
- ...- wtuliła się we mnie płacząc
<Lucy ?>

Od Archera, cd. Hikari

- Ile płacę?
- 50 zł i 99 groszy.
Podałem jej banknot 100zł.
- Reszta 49zł i 1 grosz.
***
Szliśmy zajadając się tzw. żelkami.
-...
< Hikari? >

Od Lucy, cd. Yato

Próbowałam się powstrzymać ale łzy leciały same. Ryczałam tam jak jakaś beksa. Basior próbował mi pomóc.
- Może chcesz gdzieś iść?- N..nie trzbea. Przepraszam z...za to co widzisz...
- Nie no, rozumiem...
< Yato? >

Od Borisa, cd. Ann

Nie miałem ochoty brać udziału w pogrzebie Sabine. Wyruszyłem na spacer do lasu. Nagle wpadła na mnie Ann.
- Hej - powiedziała nieco smutna
- I jak pogrzeb? - powiedziałem próbując nie patrzeć jej w oczy
<Ann? >

Od Ezry, cd. Hikari

- No to miło mi cię poznać. A teraz już lepiej pójdę... - Chciałem odejść ale wtedy wyskoczyła ta wadera co znalazła mnie i Sabine. - Hehe...cześć.
- To ty!
- Taaa to ja...

<Ann? Hikari? Ktoś inny?>

Od Hikari, cd. Archer

Ruszyliśmy do wioski. Dawno nie byłam w ludzkim ciele, więc jeszcze trochę kiwałam się na nogach.
- To co robimy ? - powiedziałam rozglądając się po wiosce
- Nie wiem, ostatnio znalazłem trochę ludzkich pieniędzy, więc możemy iść do sklepu
- Jasne, chodź ! - pociągnęłam go za rękę do pobliskiego marketu
- Co kupujemy?
- Potrzebne rzeczy, których nie dostaniemy u nas - wyszczerzyłam się
Zaczęłam wkładać różne rzeczy do koszyka. Na przykład herbatę, żelki, kawę, kakao , cukierki, chipsy i wiele innych. Po kilku minutowych zakupach poszliśmy do kasy.
<Archer?>

Od Asu

Po pogrzebie wadery, podeszłam do Mer.
- Hej...
- Cześć...
- J..ja... Jej nawet nie poznałam. Była miła?
- Sabine? Nie wiem. Podobno podkochiwała się w Borisie i lubiła ładunki wybuchowe.
- Ładunki?
- Tak.
< Mer? >

Od Yato, cd. Lucy

- Jestem jego bratem bliźniakiem - uśmiechnąłem się cały czerwony
- Aha
- Co się stało?
- Nic... przed chwilą był pogrzeb takiej Sabine...- wyglądała na smutną
- N..no to... t...en - nie wiedziałem co powiedzieć
- Nie no nic się nie stało - zaczeła łapą ocierać łzy
<Lucy?>

Od Anabeth

Na pogrzebie zauważyłam płaczącego wilka. Był to Ezra - od Sabine. On nie mógł jej zabić. Wiem o tym. Chciałam do niego podejść ale wyprzedziła mnie Hikari. Po ceremonii wolnym krokiem i pochyloną głową szłam przez las. Nagle wpadłam na jakiegoś basiora.
< jakiś basior? >

Od Archera, cd. Hikari

Odbiegłem poszukać Gabrielle. Znalazłem ją przy grobie Sabine. Zaraz ceremonia.
- Gabrielle... To nie najlepszy moment ale...
- Chcesz z Hikari być człowiekiem?
- Tak.
- To się zgadzam.
Podziękowałem i odszedłem. Po ceremonii podbiegła do mnie moja dziewczyna.
- I jak, masz pozwolenie?
- Tak.
- To zmień się i chodź.
Zmieniłem postać. Objąłem ręką Hikari poszliśmy do pobliskiej wioski.
< Hikari? >

Od Lucy

Biegłam, krzyczałam, smuciłam się i wpadłam na basiora.
- Przepraszam.
Pierwszy raz w życiu chciałam unikać rozmowy. Pogrzeb Sabine mnie dobił.
- Nie, no spoko. Jestem Yato.
- Lucy. - jednak będzie rozmowa, niestety.
- Ładne imię.
- Dzięki. Jesteś nowy?
- Tak.
- Wyglądasz jak taki jeden Boris, przed przemianą.
- To mój brat.
- Naprawdę? To super!
< Yato? >

Ciuszek!

I jak się wam podoba? Kolejny pomysł Borisa!

Od Hiakri, cd. Ezra

- Kim jesteś? Jeszcze cię nie widziałam - powiedziałam przekręcając głowę
- Czemu jesteś człowiekiem ?! - spojrzał na mnie zaskoczony
- Dostałam tymczasowe pozwolenie, a co ? - uśmiechnęłam się
- ... - wpatrywał się we mnie jakby nigdy nie widział człowieka
- Odpowiesz na moje pytanie ? - powoli zaczęło mnie to irytować
- Jestem Ezra a ty?
- Hikari
<Ezra? >

Kaboom

Adekwatnie, bo na porzegnanie Sabine mamy zaplanowany pokaz fajerwerków.
Kaboomm!

Od Ezry


Szedłem smutny...nie mogłem uwierzyć że Sabine odeszła...wtedy na jakimś "cmentarzu" zobaczyłem pogrzeb...właśnie Sabine...to pewnie jej wataha. Trzymałem się z tyłu i obserwowałem. Po moim pysku spłynęła łza...wtedy ktoś mnie zauważył. Ta wadera która wtedy znalazła mnie i Sabine. Wpatrywała się we mnie. Po skończonej ceremonii ktoś do mnie podszedł.

<Ktosiełowaty ktosieł?>

Od Borisa, coś, co jest adekwatne do zaistniałej sytuacji

Za dwa dni powraca nasz szablon. Ale dopiero jutro będzie pokaz fajerwerków, więc się przygotujcie. A oto coś, co wynalazł Boris:

https://encrypted-tbn2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcS-6MACTpdWuiGUNxGwK7NkBtzrM7ZSuX9DPbtJCqXMcPSPtY9V

Od Hiakri, cd. Archer

- Muszę się zbierać, idę do świata ludzi -powiedziałam wycierając łzy
- Okej
- Spytaj się Gab, może ci pozwoli na pójście ze mną, pa
Ruszyłam w stronę mojej jaskini. Po kilku minutach byłam już w moim ludzkim ciele. Nagle do mojej jaskini weszła Ann.
- Zaraz pogrzeb Sabine na Cmentarzu Wilczych Dusz
- Okej - narzuciłam na siebie czarny płaszcz i ruszyłam za Ann
Gdy dotarliśmy stanęłam z tyłu . Żeby wszyscy skoncentrowali się na uroczystości, a nie na tym, że jestem w ludzkiej wersji . Gdy uroczystość się zaczęła od razu po mojej twarzy zaczęły spływać łzy.

http://3.bp.blogspot.com/-OF-prt1mwpU/VMySwH9po1I/AAAAAAAAAoY/p9DSKNYNy5E/s1600/Screenshot_2015-01-31-09-29-37.png
Gdy zauważyłam Archera to od razu do niego podeszłam.
- I jak, masz pozwolenie?
Archer?

piątek, 30 stycznia 2015

Od Archera, cd. Hiakri

Płakała. Przytuliłem ją mocniej. Byłem smutyny, choć badzo mało znałem Sabine.
- Musimy zorganizować pogrzeb. - odezwałem się. - honorowy, w końcu była jedną z nas.
- Masz rację. - poparła mnie Anabeth.
Hikari wtuliła się we mnie mocniej.
- Musimy na chwilę wyjść. - oznajmiłem.
Zabrałem Hikari nad potok.
- Przykro mi... Teraz się wypłacz... - przytuliłem ją.
< Hikari? >

Od Lucy, cd. SLADE

- Ludzie... Potrafią być... Groźni.
- Skąd wiesz?
- Często bywam człowiekiem.
- Doprawdy?
- Yhym... Niektórzy są spoko. Jednak jest wiele...
- Rozumiem.
< SLADE?>
I żeby nikt mi go nie mylił z Soul'em (love)!!!

Od Yato, cd. Gabrielle


Postanowiłem odwiedzić Gabrielle. Gdy wszedłem do jej jaskini zastałem mojego skamieniałego brata i innych członków watahy.
- C.....co się stało? - powiedziałem rozglądając się
-...- wszyscy wpatrywali się na mnie w ciszy
- k.....k...kto to... i co się stało? - powiedziałem przerażony wpatrując się w martwe ciało
Ktoś?

Nowy wilk!

Pamiętacie tego wilka z opka Ann, ten który płakał, a potem uciekł? No właśnie... Ezra?
http://www.herbuczarnywilk.pl/images/srebro3.PNG

Od Gabrielle, cd. Wszyscy, co do mnie pisali o Sabine


-Kto ją zabił?-zapytałam martwym głosem. Soul i Mer stali oszołomieni za mną.

-Ni-e-e wiem-wyjąkała Ann. Słyszałam płacz i powtarzane słowa ,,spokojnie", ,,wszystko będzie dobrze". Nie, nie będzie. Zamordowano Sabine, a to oznacza wojnę. Wzdrygnęłam się.

-Kochanie?-poczułam łapę Soul'a. Odwróciłam do niego oczy.

-Nikt nic nie widział, słyszał?

-J-ja. Tam był jakiś wilk. I płakał. Wyjęczał coś o Katrine, ona spadła. I uciekł.

-Znaleźć go!-rozkazałam. Cała wataha (wilki stały kręgiem wokół zwłok i mojej rodziny) zadrżała. Nikt się nie ruszył.

-Słyszeliście?!-ryknęłam. Wszyscy się rozbiegli. Zostałam ja, mój partner i Mystery. Patrzyli na mnie, jak chwytam skórę i okrywam nią ciało wadery. Usiadłam przy niej i spuściłam głowę. Obok mnie wtulił się Soul i Mer. Patrzyłam osłupiała. Młoda wadera szlochała cicho. Basior przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Zamknęłam oczy i wcisnęłam się w niego. Siedzieliśmy tak długo, aż Mer nie miała więcej łez. Ja z resztą też.
<Ktoś?>

Od Yato-Jak dołączyłem

Kolejny dzień, coraz więcej trupów i coraz mniej żywności.... Już od kilku dni planuję moją ucieczkę z tego okropnego miejsca. Gdy nadeszła noc wstałem i zacząłem po cichu czaić się w stronę granicy watahy. Nagle usłyszałem wycie. Ruszyłem szybkim biegiem i po kilku minutach byłem już przy bramie. Była zrobiona z drutu kolczastego więc chciałem się podkopać. Niestety wycie stawało się coraz głośniejsze.... Rozpędziłem się i przeskoczyłem ogrodzenie. Czułem krew spływającą po mojej lewej tylnej łapie. Kuląc łapę ruszyłem na północ. Czułem że tracę coraz więcej krwi i może dojść do zakażenia. Nagle poczułem że tracę przytomność. Ostatnim co ujrzałem była rozmazana sylwetka jakiegoś wilka. Gdy się obudziłem leżałem na jakimś posłaniu. Jakaś wadera oglądała moją ranę. Później wytłumaczyła jak się tutaj znalazłem i kim jest. Zadała mi także pytanie czy nie dołączę do tej watahy. Od razu się zgodziłem i tak tu jestem...

Od Hikari, cd. Archer

- Jasne - uśmiechnęłam się i puściłam mu oko
Od razu gdy dotarliśmy zaczęliśmy się turlać po trawię. Nagle przybiegła przerażona Ann.
- Sabine nie żyje! - powiedziała jąkając się
Od razu przerażona rzuciłam się w stronę jaskini Gab. Weszłam akurat gdy oglądała jej rany. Widząc to zaczęłam ryczeć. "Boris idioto!" Byłam pewna że to jego wina... Nagle podszedł do mnie Archer i mocno mnie przytulił. Wtuliłam się w jego ciepłe i puchate futro płacząc.
<Archer?>

Od Borisa


Wybierałem się na spacer po plaży. Gdy dotarłem zauważyłem krwawiącą Sabine koło jakiegoś basiora. Nagle przybiegła Anabeth i zabrała jej ciało. A ja dalej stałem skamieniały wpatrując się w zakrwawiony piasek. Czułem łzy spływające po moim pysku. Po chwili ruszyłem biegiem za An. W końcu dotarliśmy do jaskini Gabrielle. Stałem wpatrując się jak Gabrielle ogląda jej ciało. Nagle poczułem czyjś dotyk na ramieniu.
- Spokojnie - powiedział ktoś ciepłym głosem a ja odruchowo się odwróciłem
<Ktoś?>

Od Yato

Nie dawno dołączyłem do tej watahy. Jeszcze nikogo nie znam poza Gabrielle, Hikari i Borisem. Dzisiaj dopiero rozpakowuję się w mojej nowej jaskini. Bardzo mi się podoba, chociaż mogła by być ciekawsza. Po kilku godzinach wypakowywania zaczęło się ściemniać. Gdy w końcu skończyłem, położyłem się na moje posłanie i zasnąłem. W nich obudził mnie odgłos kroków. Gdy otworzyłem oczy stał przy mnie jakiś wilk. Wpatrywał się we mnie przekręcając głowę.
<Ktoś?>

Nowy wilk!

Oto brat-bliźniak Borisa. Yato!
http://cdn.superbwallpapers.com/wallpapers/animals/white-wolf-29012-1920x1080.jpg

czwartek, 29 stycznia 2015

Od Anabeth

Byłam szczęśliwa, dopóki nie zobaczyłam martwej Sabine i jakiegoś wilka. Podbiegłam do niego.
- Kim ty jesteś? Dlaczego Sabine...? - słowa utknęły mi w gardle.
- O...ona s...spadła...Ka...Katrine...
- Kto?
- Katrine! - wilk się rozpłakał. - M...muszę iść. - i odbiegł.
Wzięłam ciało Sabine i zaniosłam do Gabrielle.
< Gabi? :( >

Sabine-ostatnia podróż

Cóż... Świętej pamięci, jak to się mówi. Mamy teraz żałobę, która trwać będzie trzy dni. Postaram się zmienić szablon. Tak moi drodzy, Sabine zginęła, została zamordowana. Musiałam utworzy zakładkę. Ale... smutno mi, nie chciałam tego. Wadera ta była bardzo oryginalną postacią. Jak wiecie, lubiła środki wybuchowe. Pod koniec żałoby zrobimy na jej cześć pokaz sztucznych ogni. Ale nie martwcie się, ona powróci-tylko jako ktoś inny. A więc jak to się stało?




Tiaaaa...jak zwykle nic mi się w życiu nie układa - Boris kocha Mer...nie że jest mi smutno (chociaż jest) ale to było do przewidzenia...nikt nie jest w stanie mnie pokochać...Siedziałam w najgłębszym zakamarku mojej "areny" i rzucałam TnT.
- Oczywiste to było że ten związek nie miał przyszłości...nikt nigdy mnie nie pokocha...
I wtedy usłyszałam znajomy głos:
- Ja cię kocham taką jaką jesteś.
Obróciłam głowę.
- E...E...E...E...Ezra?!
Spojrzałam na niego ze zdziwieniem...On serio tam stał....
http://www.herbuczarnywilk.pl/images/srebro3.PNG

- Młody CO TY TU DO JASNEJ CIASNEJ ROBISZ?!
- Szukałem cię wszędzie...
- Weź, spadaj...jesteś na terenie mojej watahy...
- Wróć do nas Sabine proszę...
- A co, stęskniłeś się?
- Bardzo...ty chyba też nie?
- No tak...tylko za dużo sobie nie wyobrażaj. A teraz wypad z baru.
- No dobra...
Uciekł. Poszłam na spacer po lesie. Usiadłam na stromym klifie z którego widać było Morze Bursztynu. Wtedy coś za sobą usłyszałam. Obróciłam głowę i zobaczyłam...
- Nie no nie wierzę...Katrina?! CO TY TU ROBISZ?!
- Dla ciebie Pani Minister Katrina!
- Ta, ta, bla bla bla...powiedz w Banf że nie wracam, a teraz WON!
Ale wtedy poczułam ból na karku i spływająca po mojej łapie krew. Nad sobą widziałam Katrine z zakrwawioną łapą.
- Żegnaj smarkulo.
Stoczyłam się z klifu. Wylądowałam na brzegu Morza. Woda robiła się powoli czerwona od mojej krwi...wtedy na klifie zobaczyłam Ezrę. Zbiegł do mnie na dół.
- Sabine! Nie odchodź błagam! Nie zostawiaj mnie!
Na moje futro spadła srebrna łza. Wtulił się w moje futro.
- Nie zostawiaj mnie...
Otuliłam go łapą. Powoli zamykałam oczy...przestawałam już oddychać. Jakimś cudem zmieniłam się w człowieka, Ezra też. Przytulił mnie.
- Młody...zawsze będę przy tobie...
Przełamałam się i go pocałowałam. Wtedy znowu zmieniliśmy się w wilki...zamknęłam oczy...odeszłam z tego świata...

<Jakiś ktosieł dokończy?>

Od Archera, cd. Hikari

Wyglądała prześlicznie. Doszliśmy na uroczystość, akurat wtedy, gdy moja siostra powiedziała "Tak!". Wszyscy zaczęliśmy bić brawa. Potem Ann kazała iść po tort. Nałożyłem dwa kawałki tortu na talerzyki i podałem jeden Hikari. Po dłuższym czasie chciałem osobiście pogratulować siostrze ale ona chyba się wymknęła.
- Hikari?
- Hmm?
Pocałowałem ją.
- Idziemy na łąkę?
< Hikari? >

wtorek, 27 stycznia 2015

Od Gabrielle, cd. Soul


Cała nasza trójka rysowała w skupieniu. Po jakimś czasie spojrzałam Soul'owi przez łapę. Narysował mnie ślęczącą i rysującą, a za mną Mer. Po cichu wyciągnęłam łapę i dorysowałam sobie wąsy.

-Co ty robisz?

-Odpłacam ci się.

-Tak? To teraz znowu moja kolej.

Naskoczył na mnie i stanął nade mną.

-Mer, pomóż mi-rozkazał.

-Ej, co wy robicie?-Mystery przytrzymała mnie za łapy, a Soul dorysował mi wąsy. Na pysku miałam dwie czarne krechy. Puścili mnie i zaczęli się tarzać ze śmiechu. W nagrodę dostali po łbie poduszką z jelenia. Starłam węgielek z pyska i umyłam się w naszym jeziorze. Wytarłam dokładnie nos i powróciłam na swoje miejsce między nimi.

-Uważaj, bo maluchy urodzą się z zarostem-zaśmiałam się do niego.

<Soul?>

Od Hikari, cd. Archer


- Jak tam u Anabeth, stresuje się ?
- Może trochę
Po chwili widać już było z daleka ołtarz.
- Idziemy ? - powiedział biorąc mnie pod ramię
- Jasne - poprawiłam ostatni raz sukienkę i ruszyliśmy w stronę innych gości
<Archer?>

Od Archera

Przygotowałem się do ślubu mojej siostry. Miałem ochotę wyjść Hikari na przeciw ale właśnie weszła.
- Idziemy?
- Tak!
Szliśmy rozmawiając na najróżniejsze tematy. Gdy doszliśmy Hikari powiedziała:
< Hikari? Wena odeszła... >

Od Lucy, cd. Slade


- Ludzie... Potrafią być... Groźni.
- Skąd wiesz?
- Często bywam człowiekiem.
- Doprawdy?
- Yhym... Niektórzy są spoko. Jednak jest wiele...
- Rozumiem.
<Slade?>

Kolejny sojusz!

http://watahaczarnegoszczytu.blogspot.com/
No i kolejny. Mamy niezłych sprzymierzeńców. Mam nadzieję, że przetrwamy razem kawał czasu!

Od Borisa, cd. Mer

Wstałem przed Hikari i szybko przyszykowałem się na ślub Anabeth. Gdy Hikari wstała było trochę późno, więc musiałem jej pomóc. Szybko się wyrobiliśmy, więc Hikari jeszcze zaszła do Archera, a ja poszedłem zobaczyć jak tam Mer. Nie było jej w jaskini, więc ruszyłem do Księżycowego Lasu a później na plażę. Siedziała, wygrzewając się na słońcu. Wyglądała prześlicznie, widocznie była już gotowa.
- Idziemy? - powiedziałem uśmiechając się
<Mer?>

Od Hikari, cd. Arch

- Musimy być wyspani, w końcu jutro ślub Anabeth - powiedziałam rozbawiona klepiąc go po plecach
Nagle do jaskini wszedł Boris.
- Witam - powiedział uśmiechnięty odkładając szalik na półce
- To do jutra - Powiedział pośpiesznie Archer i wyszedł z jaskini
xXx
Wstałam rano i zaczęłam się przygotowywać. Boris pomógł mi się uczesać, dając małe podpowiedzi jak mam się zachowywać. Gdy byłam gotowa,  spojrzałam w lustro. Nie wierzyłam, że to ja ...... Boris ruszył do Mystery. Ja natomiast w stronę jaskini Archera, bo tam miałam się z nim spotkać.
<Archer? >

Od Ann-ślub

W ślubie najważniejsze jest...jedzenie tortu! Żartuję. Miłość. Dziś był mój wielki dzień. Wszystko było idealne ale bez przesady. Gabrielle coś mówiła. Powtarzałam to, lecz byłam w innym świecie. Wróciłam na ziemię dopiero gdy miałam powiedzieć to słowo.
- TAK!
- Możeci...
Całowaliśmy się nim Alfa dokończyła słowo. Po pocałunku oznajmiłam:
- Do tortu! To rozkaz!
- Wszyscy ruszyli do "stołu".
- Mmm... - zamruczałam a Sam mnie objął.
- Idziemy gdzieś?
- Jezioro...
- Ok.
- Tylko się przebiorę. - Odbiegłam.
Mój mąż nie nacieszył się wolnością. Po minucie byłam z powrotem. Ruszyliśmy.
< Sam? >
Sto lat młoda para!
Sto lat młoda para!
Sto lat młoda para!
Niech żyją nam!
Hura! Hura! Hura, hura hura!

Od Ann, cd. Przygotowania do ślubu

Wszystko wyglądało tak ślicznie!
- Dziękuję wam!
- Spoko.
- To do jutra! Liczę, że przyjdziecie. - uśmiechnęłam się

Od Archera, cd. Hikari

Dotarliśmy. Na szczęście nie było Borisa.
- To... - zaczęła.
Pocałowałem ją a ona zachichotała.
- E-ej!
- Hmm? - spojrzałem na nią uśmiechnięty.
< Hikari? >

Od Slade'a, cd. Lucy

Zrobiło się niezręcznie. Wadera zaczęła się czyścić, a ja próbowałem odwracać wzrok. Po chwili Lucy spytała
- Co cię gryzie..?
- Hym?... - Spojrzałem na nią
- O co chodzi? Co się dzieje? Wyglądasz na spiętego
- N... nieważne - Pokręciłem głową
- Na pewno?
- Tak - Powiedziałem stanowczo
- Ok, ja się tam nie wtrącam w twoje sprawy...
- I dobrze...
- A dlaczego tak ostro reagujesz? - Spytała zirytowana
- A co cię.... ech przepraszam po prostu ja... ech - Pokręciłem głową i usiadłem - Po prostu widziałem coś czego nie powinienem widzieć a gdyż już się to stało i to zobaczyłem powinienem o tym zawiadomić... - Spojrzałem na nią - Widziałem siedlisko ludzi....
Lucy wyglądała na zdenerwowaną i lekko przerażoną. Po chwili powiedziała
<Lucy?>

Od Soul'a, cd. Gabrielle

-Teraz wygląda dużo lepiej!- stwierdziłem
-Yhmmm, ale to ty
-To znaczy...że.. Powinienem zapuścić wąsy
- Nawet nie próbuj- zaśmiała się Mer- a poza tym, zamiast przeszkadzać, też coś narysuj
-Ja... Nie potrafię..!
-Na święta narysowałeś każdej waderze jej portret... Piękny portret- stwierdziła Mystery
-Uch, daj mi to i się nie ruszać- chwyciłem kawałek kory brzozowej i węgiel drzewny, zacząłem szkic
<Gabi?>

Od Mer, cd. Boris

Całowaliśmy się tak ok. 10..., albo 30... minut... Nie wiem nie liczyłam, ale wylądowaliśmy na ziemi. Po jakimś czasie przestałam
-Już ci starczy- zaśmiałam się cicho, w odpowiedzi uzyskałam pomruk niechęci-Ale ktoś idzie-szepnęłam. Oboje spojrzeliśmy na drzwi jaskini. Zwinnym ruchem łap odepchnęłam Borisa który leżał na mnie, a sama obróciłam się na plecach, oboje chwyciliśmy najbliższe książki i udawaliśmy że czytamy. Wtem do środka weszła Hikari
-Hej Boo..ris- wadera wyraźnie zdziwiła się na mój widok- Cześć Mer
- Cześć- powiedzieliśmy jednogłośnie
-Co czytacie..?
Spojrzeliśmy na okładki książek
-Ja czytam... Atlas grzybów...- mruknęłam
-A ja... Kar...dio..chi..rur..gia ?
-Chyba kardiochirurgia- poprawiła Hikari
-No..tak...
Spojrzałam na niebo na zewnątrz
-O, ale musi być późno...Boris ją zmykam- pocałowałam go w policzek- a tą rozmowę dokończymy kiedy indziej- szepnęłam mu do ucha, a on puścił do mnie oko
-Dobranoc- powiedziałam wybiegając z jaskini.
***
Następnego dnia postanowiłam zrelaksować się na plaży.
<Boris? Zamorduję cię za te opowiadania ;>

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Od Gabrielle, cd. Soul


Wytrzepałam się. Soul z resztą też.

-Nadal jestem mokra-marudziłam.

-Trudno. Chodź, idziemy do siebie-stwierdził mój partner. Ruszyliśmy do jaskini, obejmując się.

Gdy doszliśmy, Mer rozpaliła ogień (było już późno).

-Gabrielle?

-Hym?

-Umiesz rysować?

-Tak. A co?

-Nic. Widziałam, jak szkicujesz w jakiejś książeczce.

-A! Yhm, mam ją-wstałam i poszłam po ową książkę. Wcisnęłam się między Mystery a Soul'a. Pokazałam młodej waderze moje rysunki węglem z ogniska-kwiaty, owady, króliki, jelenie (jeśli udało mi się do nich podejść). W końcu doszłam do rysunków wilków. Anabeth, Boris, szczeniaki, Diana, Lucy i inni. Oraz oczywiście Mer i Soul.

-Niezłe-westchnęła młoda-nauczysz mnie?

-Jasne.

-A maluchy też będziesz uczyć?-wskazała na mój brzuch. Zaśmiałam się razem z Soul'em.

-Zobaczymy-westchnęłam. Naciągnęłam na siebie skóry. Mer wstała i pognała na dwór. Wróciła z kawałkiem kory brzozowej i kawałkiem węgielka.

-A możesz teraz?

Pokazałam jej jak rysować wilka. Początkowe szkice, jak prowadzić linię itp. Mer nawet nieźle szło. Soul zaglądał mi przez ramię. Chwycił węgielek i dorysował mojemu wilkowi wąsy.

-Ej!-zaśmiałam się-co ty robisz wariacie?

<Soul?>

Koniec na dziś

Ok. Mnóstwo postów. Cofam to, co powiedziałam-pobiliśmy grudzień. Odpowiem tylko jeszcze na wasze opki i znikam. Ale będę na czacie. Dobranoc wilki! A, i życzę Anabeth spokojnej nocy przed jutrem!

Od Ann, cd. Gabrielle


Wszystko wyglądało tak ślicznie!
- Dziękuję wam!
- Spoko.
- To do jutra! Liczę, że przyjdziecie. - uśmiechnęłam się

Od Borisa, cd. Mer

Zjedliśmy kolację i chwilę siedzieliśmy wpatrzeni w siebie.
- Gdzie Hikari coś długo jej nie ma ?
- Nie wiem ale ostatnio było podobnie po zasnęła na plaży i wróciła rano
Podszedłem do niej i zaczęliśmy się namiętnie całować .
<Mer? Ja też nic nie knuję ^-^>

Od Gabrielle, cd. Ann


Ja zajęłam się dekoracją sufitu. Ostatnią godzinę spędziłam na robieniu girlandy z pomarańczowych kwiatów. Zagoniłam do pomocy Mer i razem, jakimś cudem, zdołałyśmy ozdobić sklepienie jaskini. Reszta wader zajęła się porządkami, zdejmowaniem pajęczyn, wyganianiem myszy i ogółem. Pracowałyśmy nad tym do samego wieczora. Nawet wygrzebałam kilka danielich skór, które są pomarańczowe i pasowały jako obrusy. Wszędzie były pomarańczowe kwiaty i mech.

<Ann?>


Od Mer, cd. Boris


-Ale puściła mój nos? Nie mogę oddychać- uśmiechnęłam się
-A sorki...- zaśmialiśmy się, lecz nasz spokój zbezcześcili tatą i Gabrielle...
- Zrobiło się niezręcznie- szepnął Boris, a ja zaśmiałam się cicho
-Cześć tato...Gabrielle..- uśmiechnęłam się
-Cześć- powiedzieli jednogłośnie
-Chodź do ciebie- szepnełam na ucho Borisowi
-Jasne
Szybko wstaliśmy i niezauważni usiedliśmy do jaskini Borisa
<Boris? Ja NIC nie knuję ^^>

Od Ann

Po skończeniu dekorowania ruszyłam do Sama. Miałam dla niego prezent. Po drodze wpadłam na basiora.
- O nie! - pakunek wypadł mi z pyska.
- Przepraszam. - basior pochylił się i oddał mi zawiniątko.
- Oh, spoko... - mruknęłam
- Naprawdę przykro mi...
- Ok. Muszę iść.
- Poczekaj. Nie przedstawiłem się...
- Więc..?
- Quick.
- Anabeth.
< Quick? >

Od Hikari, cd. Arch

- A ja nie mam już czasu żeby sama zaprojektować....
- A ty masz już coś gotowe ?
- Tak
- Jak wygląda?
- Dowiesz się na ślubie - puściłam mu oko a później pocałowałam
- Nie mogę się doczekać - uśmiechnął się
- Idziemy do mnie ?
- Jasne
Po chwili byliśmy na miejscu.
<Archer? >

Od Ann

- No hej! Jestem Anabeth. - zwróciłam się do Asuny.
- A...As...Asuna.
- Dobra! Zaczynamy?
- Jasne! - odkrzyknęły wszystkie.
< Wena zbytnio mnie nie nawiedza...Niestety... Dziewczyny? >

Od Borisa, cd. Hikari

- Ale poczekamy do tego czasu - zacząłem się śmiać i złapałem ją za nos
- Hmmmmm...
- Na razie chyba to nam wystarczy - pocałowałem ją i spojrzałem jej, uśmiechnięty, w oczy
- No tak
<Mystery ? O co wy mnie oskarżacie >
Poczekacie sobie jeszcze dłużej, ja o to zadbam

Od Hikari, cd. Archer

- Pffff
- Nie prawda, on wszystko projektuje, a jak nie, to ja mogę - wyszczerzyłam się
- Aha
- Co robimy ?
- Nie wiem, co powiesz na poganianie księżycowych jeleni?
- Jasne
Ruszyliśmy do lasu. Po chwili wyczailiśmy małe stadko jeleni i zaczęliśmy je atakować. Po nie udanych łowach zaczęliśmy turlać się po trawie. Nagle na niego wpadłam i go pocałowałam.
<Archer? Brak weny>

Od Mer, cd. Asu

-No jasne, Ann raczej nie będzie miała nic przeciwko
-Dzięki- uśmiechnęła się
-Nie dziękuj- zaśmiałam się- Idziemy!
Ruszyliśmy dynamicznym truchtem, dzięki czemu byłyśmy dość szybko
-Hej, przyszłam że wsparciem- uśmiechnęłam się wchodząc, w środku czekała Anabeth
<Asu? Ann?>

Od Ann, cd. Gabrielle

- Dziękuję! - zarzuciłam jej się na szyję. - Cena jest nie ważna.
Przytuliłyśmy się.
- Która godzina? Spóźnię się na dekorowanie "sali".
- To chodź! - Gabrielle pociągnęła mnie za łapę.
<Gabrielle?>

Od Archera, cd. Hikari


- Proszę bardzo. - zaśmiałem się.
- Archerze, wracając do twojego stroju... Ruszamy do Borisa!
- Myślałem, że projektuje tylko suknie ślubne.
- A no tak...
< Przepraszam, że takie krótkie. Hikari? >

Nowy wilk!

Oto Quick
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLPtNa25Q1-S6-HOI7baSZkznOWNqLdocV7no-22J5F5-K8Yh_UdOvrbbZPfL-j0nR1aH8kyeo5FrvY5-JqHedFVuyzKzjgrt5sbfodlOoP97-JcGBqie__7WvTrKfIqRF9aYQDjYoWo0/s1600/le%C5%BC%C4%85cy+w

Od Asuny, cd. Mer

- To... Co robimy?
- Ja idę pomóc dziewczynom przygotować ślub Ann.
- Ślub?
- Tak, ślub.
- Mogę iść z tobą?
<Mer?>

Od Mer, cd. Boris (Grrr)

Uśmiechnęłam się i pocałowałam go, po czym znów spojrzała w niebo
-Mówisz że Hikari wróci jutro?
-Yhm...To znaczy.. Tak
-Ok- ziewnęłam- Myślałeś kiedyś nad szczeniakami?
-Sugerujesz coś- spojrzał na mnie śmiejąc się
-Za prawie 2 miesiące może będę- zaśmiałam się
-Dlaczego?
Bo wreszcie będę pełnoletnia- westchnęłam
-Ach no taaaak! Jeszcze tylko 2 miesiące
-Noooo- zaczęłam się śmiać
<Boris?>
Tylko spróbuj. Powieszę twoją skórę nad kominkiem. Ani się waż!

Od Archera, cd. Hikari

- Proszę bardzo. - zaśmiałem się.
- Archerze, wracając do twojego stroju... Ruszamy do Borisa!
- Myślałem, że projektuje tylko suknie ślubne.
- A no tak...
< Przepraszam, że takie krótkie. Hikari? >

Od Gabrielle, cd. Ann


Przytuliłam ją.

-A ty w takim razie masz to.

Wręczyłam jej pomarańczowe kolczyki Sabine i bransoletkę tego samego koloru. Mam nadzieję, że jej się spodoba, mimo, że są tańsze niż eliksir.

<Ann?>


Od Anabeth

Postanowiłam dać Gabrielle eliksir rozbawienia. W końcu będzie rodzić. Zabrałam fiolkę z płynem. Pobiegłam do jaskini Gabrielle i dałam jej eliksir.
- Weźmiesz ten mały podarunek? - uśmiechnęłam się.
- Nie, dziękuję.
- No proszęęęęę!
<Gabrielle?>

Od Mer cd. Asu

-Zawsze chciałam mieć rodzeństwo- uśmiechnęłam się
-Urodziła się jako jedynaczka?
-Nie... Ale to ciężki temat- mruknęłam niechętnie
-Przepraszam
-Nie masz za co!- rozluźniłam atmosferę, a w odpowiedzi uzyskałam uśmiech
<Asu?>

Od Borisa, cd. Mer

Gdy dotarliśmy nad jezioro pierwsze co to wskoczyłem na bombę do wody a Mer za mną. Zaczęliśmy się ścigać, a później zrobiliśmy bitwę na chlapanie. Po kilku minutach usiedliśmy zmęczeni na brzegu patrząc w gwiazdy.
- Są piękne - powiedziałem wpatrując się w gwiazdy
- Tak
Nagle zrobiło się trochę niezręcznie bo siedzieliśmy wpatrując się na siebie.
<Mer?>

Od Mer, cd. Boris

-Boris, wariacie- szepnęłam odpychając go, lecz on najwyraźniej nie miał zamiaru przestawiać- A jak Hikari wróci?- zaśmiałam się
-Wróci jutro-powiedział nadal całując mnie
-A jak ojciec się dowie, to nas zabije- nadal się śmiałam
-To co?
I tak minęła dłsuuuższa chwila, po tym czasie poszliśmy nad jezioro "lovelasów"( jak to ujęła Gabrielle)
<Boris?>

Od Asu, cd. Mer

Mer odbiegła a ja zaczęłam układać. Zajęło mi to 10 minut. Dosyć długo jak na trzy futra. Wadera wróciła z dwoma futrami królików i pięknymi muszlami. Ułożyłyśmy wszystko i wymieniłyśmy się nowościami. Znaczy... Mer mówiła.
- ... i Gabrielle jest w ciąży.
- To świetnie! Ile szczeniaków?
- Piątka.
- Cudnie!
< Mer? >

Od Borisa, cd. Mer

- Bynajmniej, może niedługo się przeprowadzi ......
- Wiesz że jutro ślub Ann? - zapytała popijając herbatę
- Tak, co ubierasz?
- Jeszcze nie wiem
- Co robimy? - zapytałem z głową na bok
- Pffff....
- Mam pomysł - podszedłem do niej i pocałowałem
<Mer?>

Tak skutkuje zdjęcie limitu

No właśnie, tak skutkuje. Ale sukienka jest śliczna :) I słodka :) I zaprojektowana przez Borisa. :)


http://4.bp.blogspot.com/-tmdz1Q_FjCU/VMZxOCvOZwI/AAAAAAAAAnY/_GX29ihTg00/s1600/wataha.png

Od Soul'a, cd. Gabrielle

-Niech będzie- uśmiechnąłem się delikatnie
-Ruszajmy więc
Wyszliśmy z jaskini wprost nad morze. Tam chlapaliśmy się przez godzinę, następną godzinę spędziliśmy na innych zajęciach, potem musieliśmy się wysuszyć
<Gabi?>

Od Mer, cd. Boris

- Nic ciekawego, męczy wszystkich szczeniakami
-Yhm...
-Nie denerwuj mnie!- zaśmiałam się- a co tam u Hikari?- wzięłam łyk
-Siedzi u Arch'a
-Ach no tak, ona i Archer są razem.. Ale pyszna ta herbata- oblizałam się
<Boris?>

Od Hikari, cd. Archer

- Z chęcią - uśmiechnęłam się
- Zaprojektuję jakąś sukienkę na tę okazję żebym miała w czym pójść- uśmiechnęłam się
- Może też coś sobie załatwię
- Dziękuje za zaproszenie - pocałowałam go w policzek
<Archer?>

Od Gabrielle, cd. Soul


-Wariujesz bardziej niż ja, Mer-zaśmiałam się.

-No wiem... Ale..... Oh, ale super-przytuliła nas oboje. Potem wyszła do Asuny. Zostałam sama z Soul'em.

-Może gdzieś pójdziemy?

-Ja bym chciała nad morze. Wykąpać się.

-...

<Soul?>

Od Mer cd. Asuny

-To my z Asuną już idziemy- uśmiechnęłam się i razem z Asuną wybiegłyśmy wprost do jej jaskini.
***
-Dobra, zaraz przyniosę tobie ze dwie moje oraz kilka pięknych muszli
-To ty już idź, a ja ułożę te trzy
-Ok, już lecę- wybiegłam z jaskini
<Asuna?>

Od Archera, cd. Hikari

- Zmieniając temat... Chciałabyś jutro pójść ze mną na ślub Ann? Kazała mi zapytać.
- Kazała czy chciałeś?
- To i to - uśmiechnąłem się.
Wadera odwzajemniła gest.
- To co?
< Hikari? >

Od Gabrielle, cd. Boris


-Jasne. Ale teraz muszę zmykać. Soul kopie osobny pokój dla mnie i szczeniąt. Muszę mu pomóc, bo mamy w budowie jeszcze pokój dla Mer, aby miała własny kąt.
-Ok, jasne. Cześć i gratulacje!
Poszłam do siebie. Zastałam tak Soula, całego w kurzu i ziemi, ale zadowolonego.
-Patrz-wskazał na małą jamkę. Była idealna dla mnie i dla szczeniąt.
-Jesteś kochany-przytuliłam go.

Od Soul'a cd. Gabrielle

-Mer, będziesz miała rodzeństwo
-Serio?! Ile?- młoda zaczęła skakać z podniecenia
-Piątka...
-Piątka? Aż piątka?! Super!- Krzyknęła i przytuliła się do nas- Wiecie jakiej będą płci?
-Młoda, my sami dopiero się dowiedzieliśmy- zaśmiałem się
-Ach, no dobra- usiadła po czym znów wstała- tak się cieszę!
<Gabi?>

Od Borisa, cd. Mer

Po kilku minutach drogi weszliśmy do mojej jaskini.
- Chcesz trochę herbaty ostatnio, Hikari załatwiła całą skrzynkę?
- Z chęcią
- Owocową czy zwykłą ? - powiedziałem już z kuchni
- Owocową
Gdy herbata była gotowa usiedliśmy przy drewnianym "stoliku".
- Jak tam u Soula ? - powiedziałem biorąc łyk herbaty
<Mer?>

Od Borisa, cd. Gabrielle

- Fajnie, jesteś w ciąży?
- Tak, z Soulem
- Gratuluję
- Dzięki
- Tylko pamiętaj o wizytach u Hikari, w końcu jest ginekologiem - uśmiechnąłem się
<Gabrielle? Przepraszam brak weny>

Od Mer, cd. Boris

- Sorki ale jestem nauczycielką natury i głównie ratuje szczeniaki od takich potworków - Chwyciłam pająka w otwartą łapę, a następnie położyłam na liść- Ale miło że się starałeś kochanie- pocałowałam go w policzek
-Jeszcze się zemszczę! Czego się boisz..?
-Uważaj, bo powiem- zaśmiałam się
-Pogadamy o tym później, idziemy do mojej jaskini?
-Jasne- uśmiechnęłam się
<Boris?>

Od Gabrielle, cd. Boris


-Śliczny-powiedziałam, zniżając głowę, aby zobaczyć prezent-Ale wiesz, że nie musiałeś?

-Wiem. To za suknię.

-Oj daj spokój, żartowałam-zaśmiałam się-po za tym, słyszałeś?

-O czym?

-O tym, że będą się rodzić maluchy?

<Boris?>

Od Borisa

Ostatnio myślałem nad tym jak przeprosić Gabrielle za ten incydent z suknią ślubną. W końcu wpadłem na ciekawy pomysł. W sklepie kupiłem jej srebrny wisior w kształcie gwiazdy. Później spotkałem ją nad Morzem Bursztynu.
- Witam mam dla pani niespodziankę
-Jaką?
-Zaraz zobaczysz - nałożyłem jej szalik na oczy żeby nie podglądała
Nałożyłem jej go na szyję i zdjąłem szalik.
- I jak ? - wyszczerzyłem się
<Gabrielle ?>

Od Gabrielle, cd. Asuna

Oniemiałam. Soul też. Asuna patrzyła się na nas z lekkim niepokojem. Po chwili do mnie dotarło. Rzuciłam się mojemu partnerowi na szyję. On zaczął się śmiać i mnie przytulił. Kołysaliśmy się w uścisku. Ja płakałam i śmiałam się na przemian.
-No... to ja was już zostawię-powiedziała Asuna i uśmiechnięta wyszła z jaskini. Po chwili weszła Mer. Stanęła jak wryta.
-Eee.... Co jest?
<Soul?>

Od Hikari, cd. Archer


- Ja cię też k.....k..ocham ! - powiedziałam cała czerwona
Odpowiedział uśmiechem i mnie pocałował.
- Jak tam u Borisa ?
- Dobrze
- Mieszkanie z nim to musi być udręka....
- E tam, tylko trochę - słodko się uśmiechnęłam
<Archer? >

Od Archera, cd. Hikari

Odpowiedzią był pocałunek.
- Ej! - Lekko mnie odepchnęła i się zaśmiała.
Przytuliłem ją i szepnąłem.
- Kocham cię...
< Hikari? >

Od Asuny, cd. Soul

Zbadałam waderę i...oniemiałam. Jest w ciąży!
- Gabrielle, Soul... eee...
- No co jej jest?
- Ciąża z piątką szczeniaków...
< Soul, Gabrielle, reakcja? >

Od Asuny, cd. Mer

- Eee... Wezmę trzy. - zdecydowałam, by nie uznano mnie za zachłanną.
- Jak chcesz, a jakie?
- Jeleń, karibu i... i daniela.
- Oto one. - Gabrielle podała mi skóry.
- Dziękuję b...bardzo.
< Mer, Gabrielle? >

Od Ann, cd. Mer

Zawróciłyby każda w swoją stronę, gdy Mer zawołała.
- Pomóc przy ślubie?
- O tak, proszę!
- To chodź!
< Mer? Brak weny... >

Od Borisa, cd. Mer


Nagle zauważyłem że mam wielką żabę na nosie.
- Ej tak to ja się nie bawię - zrzuciłem żabę z nosa
- Hihihi - zaczęła się śmiać
- Teraz moja kolej - wziąłem pająka i położyłem jej na ramieniu
<Mer?>

Od Mer cd. Borisa


Po długiej turzaninie, cali w trawie leżeliśmy patrząc na księżyc
-Ale piękny- szepnęłam ziewając
-Yhm-mruknął
-Boris...
-Yhm
-Śpisz prawda?
-Yhm
Usiadłam i spojrzałam na basiora, który co jakiś czas tylko mruknął "Yhm". Postanowiłam się zemścić, tylko jak? Zauważyłam wielką żabę która dziwnie na mnie patrzyła, chwyciłam ją w łapy i ułożyłam na nosie swego chłopaka
<Boris?>

Walentynkowe cusie

Co wam padło na mozgi z tymi walentynkami? Napisałam o tym raz, i zaraz się rzuciliście na miłosne przedmioty. Obie te rzeczy są od Borisa. Mimo wszystko, są śliczne.

http://www.e-sentiell.com/pol_pl_Srebrna-zawieszka-pr-925-Otwierane-puzderko-w-ksztalcie-serca-1910_4.jpg


http://2.bp.blogspot.com/-cp39DggsDLs/VMZEloBJ5OI/AAAAAAAAAnI/lRG9s_am5h0/s1600/Bez%C2%A0tytu%C5%82u.png


Od Hikari, cd. Slade

- Spokojnie, to tylko ja, chciałam się zapytać co stało się z twoim ogonem - puścił mnie a ja zaczęłam wytrzepywać ziemię z mojego futra
- Nie ważne - powiedział odchodząc
- No powiedz ! - ruszyłam za nim
<Slade?>

Od Borisa, cd. Ann

- Może na chwilę wejdziesz ? - podałem jej łapę pomagając wstać
- Chętnie
Weszliśmy do jaskini . Hikari jeszcze spała wtulona w pluszowego królika .
- Zaraz wracam, pójdę po coś do jedzenia, czuj się jak u siebie - wskazałem łapą 'kanapę' i ruszyłem do kuchni.
Miałem już przygotowaną pieczeń z karibu i herbatę ze świata ludzi. Tak dokładniej to nie wiem z kąt ją mam, Hikari raz przytargała całą skrzynkę takiej i powiedziała że znalazła .Postawiłem pieczeń na stole i postawiłem dzbanek z herbatą na środku .
- Jak tam u ciebie ? - zapytałem wlewając jej herbatę do naczynia
<Ann?>

Od Borisa, cd. Mer

- Dobra - wstałem i ruszyłem w kierunku stada jeleni
- Idziesz ? - dodałem z lekkim uśmieszkiem
- Jasne - wstała i po chwili była już przy mnie
Chwilę ganialiśmy jelenie a później zaczęliśmy tarzać się po trawie. Było coraz ciemniej ale wszystko rozświetlało światło księżyca .
<Mer?>

Od Hikari cd. Archer

- Jasne - uśmiechnęłam się i puściłam mu zalotne oko
Usiedliśmy nad samym brzegiem wpatrując się w księżyc . Dzisiaj wypadło akurat na pełnię.
- Piękny co nie ? - powiedziałam wpatrując się w księżyc
- Tak - na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech
- Co robimy ?
<Archer, sry że takie krótkie >

 

Od Soul'a cd. Gabi

-Czy znów udajesz?- zaniepokoiłem się
-Nie- w tym momencie wadera zastała pysk łapą
-Zaraz wracam- wybiegłem z jaskini.
***
-Gabrielle, żyjesz?- wszedłem powoli do domu
-Tak... Ale jestem strasznie głodna... Część Asuna- uśmiechnęła się Gabrielle
-Cześć, podobno źle się czujesz- powiedziała pytająco
-Tak, ale już mi lepiej
-Mimo wszystko lepiej gdybym cię zbadała
-Skoro tak uważasz
<Gabrielle? Asuna?>

Od Mer cd. Asu

Nigdy w życiu nie widziałam wilka który nie je mięsa, lecz to mi w niczym nie przeszkadza
-Skóry? Jasne, mam kilka tylko że w starej jaskini
-Więc prowadź- uśmiechnęłam się wychodząc że środka.
Ruszyliśmy do starej jaskini, gdzie Gabrielle trzyma nadmiar skór, gdy doszliśmy Asu aż zaniemówiła
-Ile tego tu jest?!?
-Do wyboru, do koloru-zaśmiała się Alfa, rzeczywiście, miała tam chyba każdą możliwą zwierzynę
<Asu?>

Od Mer cd. Anabeth

-Wiem, sama się cieszę... Wreszcie będę miała rodzeństwo , ale dobra.. Pogadamy o tym jak już się urodzą- puściłam oko do Anabeth, a ta się uśmiechnęła w odpowiedzi.
-Dobra, ja już muszę iść do Sam'a i małego, ale zobaczymy się jutro
-Jasne- uśmiechnęłam się, a potem gestem pożegnałyśmy się ze sobą
<Ann?>

niedziela, 25 stycznia 2015

Od Archera, cd. Hikari

Świetnie się bawiliśmy. Po skończonej "grze" wyglądaliśmy jak...zresztą bez komentarza. Poszliśmy się wykąpać nad Jezioro Szmaragdu. Tam rozpoczęła się bitwa na wodę. Jak zaczęło się ściemniać wyszliśmy. Mocno przytuliłem Hikari i zapytałem:
- To co teraz chcesz robić? Może jezioro dwóch serc?
< Hikari? >

Od Asu, cd. Mer

W czasie drogi gadałyśmy o tym co jem. Wytłumaczyłam, że robię zapasy. Pokazałam moją "torbę" i jej zawartość. W końcu doszłyśy do Gabrielle.
- Hej!
- Cześć!
- Dałabyś Asunie jakieś skóry?
< Gabrielle, Mer? >

Od Gabrielle, cd. Soul


-Soul?

-Tak?

-Nic-uśmiechnęłam się. Próbowałam wstać, ale zdrobiło mi się mdło.

-Źle się czuję-powiedziałam. Basior podniósł się na łapie i popatrzył na mnie z niepokojem.

<Soul?>

Od Ann, cd. Mer

- Dobra nie powiem! Ale cudnie! Mój, jest trochę... - szukałam dobrego słowa - nadpobudliwy.
- No...
- I kolejne szczeniaki w watasze. Super!
- Cii!
- A, sorki. Super...
< Mer? >

Od Soul'a cd. Gabrielle

Jeszcze przez chwilę się śmialiśmy, po czym zacząłem ją całować
***
Następnego dnia obudziłem się kilka minut przed Gabrielle, lecz dopiero po 3 minutach zajażyłem że jesteśmy na ziemi
-Soul, śpisz?- zapytała ziewając
-Nie..- zacząłem się przeciągać na różne strony
<Gabi?>

Od Mer, cd. Boris

Zaczęłam się śmiać
-Nie ma szans Borisku
-To mi powiedz dlaczego wybrała tą piosenkę
-Boo, żadna inna nie przyszła mi do głowy
-No doba, załóżmy że ci wierzę
-I dobrze- uśmiechnęłam się triumfalnie po czym wtuliłam się w jego futro
-Mimo iż jestem prawie dorosła... Z chęcią bym poganiała jakieś jelenie
<Boris? Nie martw się, mam tyle ceny co ty xp>

Od Ann, cd. Boris

- P..pod twoją? jaskinią?
- Tak.
- A...ha. Przepraszam....
- Nie no spoko!
- Na serio sorry... Nie wiem czemu...
< Boris? >

Od Mer, cd.Ann

Spojrzałam na swoje nadal ciemne futro w poszukiwaniu tematu
-A właśnie! Nie powiedziałem ci jeszcze, tata i Gabrielle chcieliby mieć szczenięta!- uśmiechnęłam się- tylko nikomu nie mów bo Gabrielle chyba odstrzeli mi głowę, a do tego użyje Sabine...- zaśmiałyśmy się cicho
<Ann?>
Tak, zrobię to. Wsadzę Sabine AK40 petardę do pyska, pociągnę za ogon i wystrzeli.

Od Borisa, cd. Mystery

- Masz świetny wokal - wyszczerzyłem się
- Dzięki... - wymusiła uśmiech
- Co się stało ?
- Nie ważne ....
- No powiedz
- Nie
- A teraz? - pocałowałem ją
<Mystery? Sry że takie krótkie >

Od Mer, cd. ASU

-Serio?- spytałam zdziwiona, a wadera pokiwała głową- Sory że pytam, ale co ty jesz zimą?- Asuna zaczęła się śmiać
-Masz te skóry, czy nie?
-Mam, ale nie dużo więc pójdziemy do Gabrielle- powiedziałam
-Oki- uśmiechnęła się
<Asu?>

Od Hikari, cd. Arch

- Dzięki jesteś kochany - powiedziałam słodko i pocałowałam go w policzek
Otworzyłam pakunek. Był to wilczy telefon . Bardzo szczęśliwa przytuliłam go mocno dziękując. Boris siedział cicho na drugim końcu jaskini .
- Archer co powiesz na spacer ? - spojrzałam na niego przechylając głowę
- Jasne - wyszczerzył się
Ruszyliśmy do lasu. Ostatniej nocy strasznie padało więc wszędzie leżało pełno błocka. Nagle wpadłam na ciekawy pomysł. Wzięłam w łapę trochę błota i rzuciłam w niego chichocząc . Po chwili zaczęła się wojna na błoto.
<Archer ? >

Od Anabeth, cd. Mer

- Cały czas spędza z dziećmi Diany.
- Hmm...
- Myślę, że podoba mu się Bella.
- Bella jest bardzo miła, lecz gdyby chciała, mogłaby go zakręcić ,,wokół palca".
- Też tak myślę.
< Mer? >

Od Mer, cd. Anabeth

Śmiałyśmy się jak obłąkane, lecz kiedy skończyłyśmy zaczęła się bitwa wodna. Mówiąc szczerze, nie wiem kto wygrał ale zabawa była przednia i aż szkoda była ją skończyć. Słońce zaczęło zachodzić, więc to były ostatnie szanse na wysuszenie się.
- Co tam u Leona?- zapytałam otrzepując się z kropli wody
<Ann?>

Od Gabrielle, cd. Soul


Mer poszła do Borisa. A Soul zaczął mi chuchać na kartki.

-Przestań-powiedziałam poważnie.

-Ależ ja nic nie robię-zdziwił się komicznie. Chciał mnie rozbawić.

-Robisz, Soul-też się uśmiechnęłam. Mój partner podniósł obie łapy do góry. Wróciłam do czytania. Zdążyłam się wciągnąć, ale nagle wszystkie kartki porwał  wiatr.

-SOUL!-zaczęłam się śmiać.

-Ale... ja .... nic... ni... e.... robię!-zaczął się krztusić ze śmiechu. Chichotaliśmy jak dwa wariaty. W końcu zaczęłam się tarzać ze śmiechu. On też. I tak się jakoś złożyło, że sturlaliśmy się na podłogę. Soul stał nade mną, a ja nadal się cichutko śmiałam

<Gabrielle?>


Od Asu, cd. Mer

- Skóry. Muszę się czymś przykryć.
- To polowanie?
- Ehh... Nie mogę...
- Czemu?
- Mdleje na widok krwi... - zawstydziłam się
< Mer? >
Będę chamska.




Kreffffffff Muahahahahahahah


  



Od Ann, cd. Mer

- AAA! - zostałam zaciągnięta do wody.
- Ej! - wyłoniłam się z dna
- HAHAHA!
Teraz ja wybuchłam niekontrolowanym śmiechem.
< Mer? Wena - brak... >
Typowy objaw Wenus zanikus.

Od Soul'a, cd. Gabrielle

Po kilku godzinach włóczenia się w lesie wróciłem do jaskini, gdzie siedziała tylko Gabrielle, czytała jakąś książkę
-Część- powiedziałem
-Witam- spojrzała na mnie uśmiechając się
-Gdzie Mer?
-Nie wiem... Powiedziała że mamy na nią nie czekać- Powiedziała przewracając kartkę
-Ok- położyłem się zaraz obok ukochanej
<Gabi?>

Od Mer, cd. Asuna

-No jasne- uśmiechnęłam się. ,,A propos, czy jest czego gratulować? Nie mam przywilejów związanych że stanowiskiem, wszyscy traktują mnie jak zwykłego wilka, a może to i lepiej..."
-Mer, jesteś tu?- z transu wyrwała mnie Asu ( masz nową ksywkę :>)
-Jasne- potrząsnęłam głową- Idziemy najpierw po muszle, skóry czy barwne kamienie?
<Asu?>

Od Gabrielle, cd. Soul


-Gabrielle?

-Hym?

-Naprawdę chciałabyś mieć szczenięta?.

-Tak.

-Bo ja nie mam nic przeciwko. Lubię maluchy, a zawsze jest to fajne, jak ma się komu dokuczyć. Takie małe karzełki są kochane. Nawet przyrodnie.-stwierdziła. Uśmiechnęłam się do niej ciepło. Bałam się, że będziemy się kłócić, a Mer mnie nie zaakceptuje. Ah, jak ja się czasem kocham mylić!

<Soul?>


Od Mer cd. Ann

Po tym jak zostałam (tak chamsko) wyrzucona do wody, wzięłam głęboki wdech i zanurkowałam. Otworzyłam oczy, obok pływało mnóstwo barwnych rybek. Nagle przysłonił mnie cień, spojrzałam w górę i okazało się, że Anabeth nadal na brzegu szukała mnie. Tak zostać nie mogło! Wyłoniłam się z wody wciągając waderę do wody
<Ann?>

Od Asuny, cd. Mer

- Są parą?
- Tak.
- Oh, jesteś młodą alfą! Gratulacje!
- Dzięki.
- Pomogłabyś mi tu wszystko urządzić?
< Mer? >

Od Ann, cd. Mer

- Jasne, czemu nie?
- Proponuję Jezioro Szmaragdu.
- Tak. Uwielbiam to miejsce. Mogę tam przebywać non stop.
- Ja tak samo.
W czasie drogi rozmawiałyśmy o wszystkim oprócz Borisa. Gdy dotarłyśmy do celu przystanęłyśmy przy brzegu.
- Kąpie... - zaczęła Mer, którą właśnie wrzuciłam do wody.
< Mer? >

Od Soul'a, cd. Gabrielle

Uśmiechnąłem się
-No dobrze... To ją idę się przejść -westchnąłem wychodząc z jaskini.
Sytuacja nie była prosta, lecz chwilowo nie miałem zamiaru się tym przejmować. Wyruszyłem nad jezioro, chwilowo to był mój azyl
<Gabrielle?>

Od Mer, cd. Asuna

-Wiedziałam że pozwoli ci zostać
-A ją się martwiłam uśmiechnęłyśmy się do siebie w biegu
-No, to tu- wskazałam dosyć dużą, kamienną jaskinię
-Wow- szepnęła
-Aż sama bym tu zamieszkała- westchnęłam
-A gdzie mieszkasz?
-W jaskini Alf, z tatą i Gabrielle... No, wchodź- uśmiechnęłam się wbiegając do środka
<Asuna?>

Od Mer, cd. Ann

Bez wahania przytuliłam waderę
-Za co to?- zaśmiała się wyraźnie zdziwiona...
-Zapewne wiesz jaka jest sytuacja- szepnęłam puszczając z objęć Anabeth
-No... Obiło mi się o uszy- westchnęła
-Czuje się jakby każdy o tym wiedział...
-Ale podobno jesteś jego dziewczyną - czułam jak wadera próbowała mnie pocieszać
-Podobno- westchnęłam- Dobra, ale nie mam zamiaru użalać się nad swoim życiem. Idziemy gdzieś?
<Anabeth?>

Od Mer

Obudziłam się w środku nocy. Nie wiedziałam co robić więc postanowiłam wybrać się do lasu, aby pojawić się na księżyc. W międzyczasie podśpiewywałam piosenkę
Gdy sam na sam z tobą siedzę,
Nie mam czasu o nic pytać.
Patrzę ci w oczy, usta śledzę,
Chciałbym w twoich myślach czytać.
Nim słowo choć jedno wypowiesz,
Chciałbym wszystko naprzód wiedzieć.
I może wtedy twe oczy gwieździste
Będą skłonne mi coś powiedzieć.
I nie potrzeba tłumaczyć,
Co chcę słyszeć, co zobaczyć.
Rzecz nietrudna i nienowa,
Chcę usłyszeć te dwa słowa:
Kocham cię.

Ta piosenka jest o miłości.
Chociaż to nie przystoi prawdziwym rebeliantom,
Muszę to powiedzieć nim zgaśnie światło,
Nim ostatni raz podamy sobie dłonie,
Nim stwierdzisz na pewno, że to już koniec.
Nie ma żadnej innej rzeczy, na której mi zależy,
Nie ma sensu o tym mówić i tak mi nie wierzysz.
Żyliśmy jak pijani, bez zrywania banderol.
Byliśmy zakochani, nic nie zostało z tego.

Całe życie cię szukałem, tylko raz znalazłem.
Potem nie dbałem, jak zwykle przegrałem.

Ta piosenka jest o miłości.
Chociaż to nie przystoi prawdziwym rebeliantom,
Muszę to powiedzieć nim zgaśnie światło,
Nim ostatni raz podamy sobie dłonie,
Nim stwierdzisz na pewno, że to już koniec.
Nie ma żadnej innej rzeczy, na której mi zależy,
Nie ma sensu o tym mówić i tak mi nie wierzysz.
Żyliśmy jak pijani, bez zrywania banderol.
Byliśmy zakochani, nic nie zostało z tego.

Zanim doszłam do ostatniej linijki poczułam dotyk.
-Nie możesz spać?- zapytałam nie patrząc na basiora
-Nie-wyszeptal po czym usiadł obok
<Boris?>

DRUGA nowa perdoła


Uuuu... Znowu. Coś trafionego, serio. Brava dla Archa!




Nowa perdoła :)


Uuuu... Super. Arch, trafiłeś w sedno, niedługo walentynki!


Od Gabrielle, cd. Asuna


-Jasne, że możesz zostać-powiedziałam, uśmiechając się do niej. Powróciłam do ścielenia posłań.

-Mer, pokaż proszę Asunie jej jaskinię. Tą wiesz którą. Pokazywałam ci ją ostatnio.

-Tak, wiem którą. Chodź As.

-Dzię-ękuję-wyszeptała spłoszona wadera, ciągnięta za łapę przez Mer.

<Asuna, Mer?>

Od Asuny, cd. Mer

- T...tak, b...ba...bardzo.
- Gabrielle? - zapytała Mer
Moje myśli krążyły w około jednego:
~ A jeśli będę musiała odejść?
- ...
< Gabrielle, Mer ? >

Od Gabrielle, cd. Soul


-Tak. Zastawiałam się. Ale bałam się zapytać-szepnęłam cicho. Soul podszedł do mnie i przytulił. Spojrzałam na niego i ucałowałam.

-Ale... co powiemy Mer?

-Jest rozsądna, zrozumie.

O wilku mowa. Do jaskini wkroczyła Mystery, cała rozpromieniona.

-Cześć!-stanęła-co tu tak... uroczyście?

-A... nic takiego-zagasił Soul-Mer, musimy porozmawiać.

-Zamieniam się w słuch tato.

-Więc... Ja z Gabrielle... postanowiliśmy... nie, to złe słowo..

-Zaczęliśmy się zastanawiać nad szczeniątkami-dokończyłam na jednym oddechu.

-Okej. Fajnie-stwierdziła Mer-maluchy są super.

Oboje odetchnęliśmy z ulgą.

<Soul?>

Od Anabeth

- Cześć Mer! - wleciałam do jaskini wadery
- AAA! Przestraszyłaś mnie!
- No wiem... Mam dla ciebie i Borisa prezent. Na dobry związek.
-...
- Wilczy telefon! Dla każdego po jednym! - dałam jej zawiniątko z dwa wisiorkami.
< Mer? >

Od Mer, cd. Asuna

-No jasne- uśmiechnęłam się i ruszyłam w kierunku jaskini Gabrielle, a Asuna tuż za mną.
***
-Gabrielle!- krzyknęłam u progu
-Tak?- podeszła zdziwiona
- Oto Asuna, chciałaby dołączyć do watahy
<Asuna? Gabrielle?>

Od Anabeth-zadanie III

Obudziłam się w nocy. Spróbowałam zasnąć ale nie wyszło. Potrzebowałam świeżego powietrza. Założyłam bawełniany sweterek i opuściłam jaskinie. Krążyłam to tu, to tam, gdy zauważyłam basiora. Podeszłam i się przywitałam.
- Cześć! Jestem Anabeth!
- Luke.
- Ooo... - przypomniałam sobie - Tu teren WSK, muszę cię wygonić.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak.
- Słuchaj Ann, jesteś ok. Mogę się z tobą założyć.
- O co?
- Jeśli przyniesiesz mi kryształowego królika to odejdę.
- OK.
- Czekaj... Masz czas do świtu.
- Jasne.
- Czekam.
- Czekaj.
Odbiegłam. Zaczęłam szukać podanego zwierzęcia. Nagle między drzewami coś błysnęło. Podbiegłam. Był to śliczny królik z kryształów. Zaczęłam go gonić. Uciekał szybciej niż jakikolwiek inny królik.
- Zostaw mnie, wilczyco!
- Ła! Ty mówisz?
- Tak. - królik przystanął.
- Ale ja muszę cię mieć!
- Dlaczego?
- Założyłam się z takim jednym, że jeśli cię przyniosę to on opuści teren. Mam czas do świtu!
- Biedna... Mam pomysł!
- Jaki?
- Zaniesiesz mnie tam. Pokażesz mu i wypuścisz mnie.
- Świetnie! To chodź!
Zabrałam królika i zaszłam do miejsca gdzie spotkałam wilka. Stał i czekał.
- Zobacz. Królik.
- Daj mi go.
- Nie.
- CO?
- Nie. Miałam go przynieść. No i jest. Nie dam ci go.
- Głupia umowa. - mruknął i rozpłynął się w powietrzu.
- Ojej... Co to...
- Nieważne. - odezwał się królik. - Za to, że jesteś uczciwa dam ci 2x wilczy telefon.
- Dziękuję!
- Czeka w twojej jaskini. - od kicał
Wróciłam do domu. Na "łóżku" leżał pakunek. Wilczy telefon.

Od Soul'a

Ostatnio dużo rozmyślałem nad pewną sprawą. Poszedłem więc do lasu w poszukiwaniu bażantów -moich ulubionych. Szybko złapałem i zabiłem pożądane ptaki, a następnie zaniosłem do jaskini gdzie odpowiednio je przyrządziłem. Pora na dekorację- wyszedłem (znów) do lasu i za namową córki zabrałem kilka księżycowich lilii które robiły cudowny efekt. Zabrałem kwiaty do jaskini po czym odpowiednio zastawiłem "stół". Na moje szczęście za chwilę przyszła niczego nie spodziewająca się Gabrielle.
-Cześć kochanie- uśmiechnąłem się z dumą i zmęczeniem w głosie
-Co to jest?- uśmiechnęła się podchodząc do kamienia służącego za stół
-Niespodzianka! Zapraszam do stołu- usiedliśmy na przeciwko siebie- Mam nadzieję że jesteś głodna bo zrobiłem bażanta
-Pycha
Zaczęliśmy kolację
-A gdzie Mer?- zapytała moja żona
-Poszła do Borisa, a propo Mer... --Mam pytanie dotyczące szczeniąt- powiedziałem patrząc w mięso-Myślałaś może nad... Dziećmi?
<Gabi?>

Od Asuny

Obudziłam się w mojej jaskini. Rozciągnęłam łapy z przymrużonymi oczami. Podniosłam powieki do końca i zobaczyłam waderę.
- Hej, jestem Sabiene.
- A...Asu...Asuna. Co tu ro...robisz?
< Sabine? >

Od Archera

Postanowiłem odwiedzić Hikari i dać jej prezent - Wilczy Telefon. Zapakowałam wisiorki w "opakowanie" z futra królika i wyszedłem z jaskini. Doszedłem do domu mojej dziewczyny i zapukałem.
- Proszę! - zawołał - niestety - Boris.
Wszedłem i spostrzegłem w kącie Hikari.
- Cześć! - zawołałem
- Hej! - zerwała się z miejsca.
- Mam coś dla ciebie. - podałem jej pakunek.
< Hikari? >

Od Anabeth, cd. Gabrielle

Bardzo chętnie.
- Jaki kolor? - zapytała Mer. - Mamy malinowy, fioletowy, żółty i szmaragdowy.
- Szmaragdowy...
- Dobry wybór - Hikari wzięła moją łapę i zaczęła malować pazury.
< Dziewczyny? >

Od Anabeth

Kupiłam 3 wilcze telefony. Pora je rozdać. Zaszłam więc do Sama.
- Cześć kochany!
- Hej!
- Mam prezent dla ciebie i Leona!
Leo przybiegł i skakał wołając
- Jaki? Jaki?,...
- Taki. Wilczy telefon. Możemy się przez niego porozumiewać.
Rozdałam każdemu naszyjnik.
< Sam? >

Od Archa- zadanie III

Nie mogłem spać. Postanowiłem się przejść do jeziora. Przy celu mojej podróży zauważyłem waderę z czarnym kapturem. Podszedłem do niej.
- To teren WSK, musisz opuścić to miejsce.
- Nie, proszę! - rozpłakała się. - Muszę zerwać kwiat księżyca!
- Po co ci to?
- Dla uzdrowienia mojego dziecka... - płakała - Przyniósł byś mi to?
- No...Mogę...
- Dziękuję!
- Gdzie to znajdę?
- Gdzieś na tym te...terenie.
- OK. Poczekaj tu.
- Oczywiście.
Wadera położyła się przy wodzie a ja zacząłem poszukiwania. Najpierw poszedłem nad wodospad. Zbadałem dokładnie wodę, okolicę oraz jaskinię. Nic. Następny punkt to była Oaza Spokoju. Pobiegłem tam i znów przeszukałem całe miejsce. Nic.
- Archer? - usłyszałem głos za sobą
Odwróciłem się i zauważyłem Anabeth.
- Hej, co ty tu robisz?
- Nic, poszłam się przejść, a ty?
- Szukam księżycowego kwiatu.
- Po co?
- Nieważne.
- OK... Ja już...pójdę...
- Pa!
Teraz zbadałem bagna strachu i księżycowe lasy. Ku mojemu zdziwieniu w lasach - nic. Teraz morze. Przeszukałem wzdłuż i wszerz - nic. Rwący potok - nic. Wyspa Kryształowej Łapki - nic. Dopiero na cmentarzu znalazłem poszukiwany kwiat. Zerwałem ich parę - na wszelki wypadek i zaniosłem waderze.
- To nie ten. - odparła. - Tamten się świeci.
- Co?!
- To nie...
- Słyszałem.
Odbiegłem i znów zbadałem wszystkie miejsca. Kwiateczek był mały. Na środku bagien strachu. Sporządziłem linę z gałęzi, trawy itp. Sprawdziłem jej trwałość. Może być. Przywiązałem jeden koniec do drzewa a drugi wziąłem w zęby. Pomodliłem się i wskoczyłem do bagna. Było grząsko i zimno. Ledwo dopłynąłem do wysepki z kwiatem. Tam odetchnąłem. Zerwałem kwiat i ruszyłem w drogę powrotną. Śmierdziałem okropnie. Zaniosłem zdobycz wilczycy i modliłem się by to było to. Szczęście mnie spotkało.
- To ten?
- Tak! Wielkie dziękuje! Muszę lecieć do szczeniaka! - zniknęła a ja odetchnąłem.
Wykąpałem się w jeziorze i zmyłem cuchnącą breję. Czysty poszedłem spać.

Od Gabrielle, cd. Lucy


-Mniam-powiedziałam po pierwszym łyku. Była niebiańska-kocham czekoladę.

-Hym, ja też-poparła mnie Lucy. Siedziałyśmy tak jeszcze przez chwilę, delektują się pysznym smakiem. W końcu odłożyłam puste naczynie.

-Idziesz już?

-Niestety. Mam parę spraw-powiedziałam i wyszłam.

Od Lucy, cd. Gabrielle

- Tak!
Wybiegłam z jaskini i pobiegłam do miasta. Zmieniłam się w człowieka i kupiłam przydatne produkty i herbatę ( ogromny zapas ) :
• mleko
• czekoladę w proszku
• bitą śmietanę
• herbatę
• czekolada mleczna
• tarka
• dwa kubki
Pędem wróciłam do jaskini jako człowiek. Postawiłam wszystko w "domu" i zmieniłam się w wilka. Zawołałam Gabrielle i przygotowałam dwa kubki czekolady. Potem się opamiętałam i przelałam do misek.

- I co?
<Gabrielle?>

Od Lucy

- Ej! Co jest?
- Przepraszam....Jestem zdenerwowany...bo.... nieważne
- Ok. Nie pytam. Jestem tylko zła, bo moja sierść wygląda jakbym się nie myła od paru dni!
- Przepraszam cię jeszcze raz.
- No ok...

Od Gabrielle, cd. Lucy


-No dobrze... czemu nie...-zainteresowałam się tym czymś co jest zwane ,,czekoladą". Brzmiało miło.

-Czyli... pozwalasz?

-Tak.

-Na ile? I kiedy?

-Więc... ja się nie zmieniam, sorka. Starczy ci pół godziny?

<Lucy?>

Od Lucy, cd. Gabrielle

Gdy ostudziłyśmy herbatę napiłyśmy się jej.
- Mmm... Dobre... - powiedziała Gabrielle.
- No wiem... Uwielbiam herbatę. Jednak czekolada jest lepsza...
- Czekolada?
- Yhymm... Wybrałabyś się ze mną kiedyś do ludzi? Kupiłabym ci. Pyszniutka jest.
<Gabrielle? Pójdziemy kiedyś po czekoladę? >

Od Gabrielle, cd. Ann


-Jasne-powiedziałam. Wadery też wyjawiły swoje zdanie.

-Ann, może się dosiądziesz? Robimy sobie manicure-powiedziała rozpogodzona Hikari. Wyjęła swoje pazury z wody i wycisnęła parę jagód do miseczki. Dolała również wody z rozgotowanych grzybów. Chwyciła patyczek i zasmarowała sobie fioletową substancją paznokcie. Po chwili wyschły, a Hikari oddaliła swoją łapę i krytycznie obejrzała leśny lakier.

<Anabeth?>




Od Gabrielle, cd. Diana i Lucy


-Nie, dzięki, nie teraz. Daj mi kilka chwil-powiedziałam i pożegnałam się z Lucy. Pobiegłam szybko do Anabeth.
-Ann! Mam list od Diany-przekazałam jej kopertę.
-Oo. Super-wzięła ją i otworzyła-Ymmm... Już nie tak super. Czekaj. Wpadniesz do niej?
-Nie mam za bardzo czasu. Lecę do Lucy.
-Ach. No dobrze, przejdę się.
Wybiegłam z jaskini i popędziłam do Luc.
-Hej. Już jestem.
-Super. Zaparzyłam już.
Położyła przede mną kamienną miskę, w której był brązowawy płyn. Wadera zaczęła na niego chuchać. Zrobiłam to samo, mimo, że nie wiedziałam, po co to robię. Nigdy nie piłam herbaty
<Lucy?>

Od Slade'a

Wstałem później niż zwykle i już wiedziałem, że coś jest nie tak. Kiedy wyszedłem z jaskini ruszyłem od razu na polowanie. Kiedy już dotarłem na moje ulubione miejsce do polowania, zaczaiłem się na młodego samca łosia. Był lekko ranny, przez co miałem sporo przewagi. Po kilku minutach przyglądania się mu i wymyślaniu planu jak go zaatakować, ruszyłem. Na moją niekorzyść wiatr zawiał wprost na łosie dlatego wiedziały, że się do nich zbliżam. Bez większej nadziei chwilę biegłem ale po przebyciu ośmiu metrów odpuściłem
- Co jest grane? - Rozejrzałem się
Coś skupiło moją uwagę. Była to spalona roślinność i ślady krwi
- Czyżby ktoś sobie robił żarty? - Uniosłem głowę
Spojrzałem w lewą stronę a tam była ścieżka pełna krwi. Przechyliłem lekko łeb ale po chwili rozejrzałem się dookoła
- Jeżeli to żar to się nie udał! - Warknąłem
Jednak coś kusiło mnie aby pójść za śladem krwi. Tu tak szybko nie odpuściłem i zacząłem iść w tym kierunku co krew. "Pewnie jakieś skaleczone zwierzę szło tędy" - Pomyślałem, jednak po chwili coś złapało mnie za ogon. Dość głośno pisnąłem i odwróciłem głowę w stronę ogona. Jak się okazało była to pułapka na niedźwiedzie. Położyłem uszy po sobie. Po kilku sekundach zacząłem zdejmować pułapkę a po kolejnych sekundach byłem wolny. " Czyżby ludzie polowali?" - Pomyślałem i spojrzałem niebo " Przecież jeszcze nie ma odpowiedniej pory na polowanie" - Zirytowałem się lekko. Pokręciłem głową i dalej szedłem za śladami krwi. Stanąłem na małym wzgórzu tam po drugiej stronie co zobaczyłem zbytnio mnie nie ucieszyło
- O nie...! - Położyłem uszy po sobie - To osada ludzi...
Nie wiedziałem co mam zrobić jednak czym prędzej ruszyłem w stronę watahy. Postanowiłem, że na razie nikomu o tym nie pisnę a sam będę ich patrolować. Jednak to nie było takie łatwe. Z mojego zachowania było można wywnioskować, że czegoś się obawiam. Po tym jak powróciłem na tereny watahy ktoś mnie zaczepił i ja ze zdenerwowania rzuciłem się na niego i przygniotłem go do podłoża
<Ktoś?>

Od Archera, cd. Sam

- Ja się zgadzam. - było mi niezręcznie mówić o ślubie mojej siostry. Dowiedziałem się dopiero teraz.
- To świetnie.
- Soul, Boris, a wy? - zapytałem - Pomożecie mi i Samowi?
< Soul, Boris, Sam? >

Od Lucy

Nuciłam pod nosem piosenkę, gdy do jaskini weszła Alfa.
- Oh, witaj droga Gabrielle! - zawołałam
- Cześć... Pomyliłam jaskinie, sorki.
- Spoko. Może zostaniesz i napijesz się herbaty? Mam ostatnie torebki. Muszę jej dokupić.
<Gabrielle?>

Od Diany


Napisałam list skierowany do Ann.
Droga Anabeth!
Gratuluję ślubu! Niestety... Raczej nie będę mogła się na nim zjawić.
Moje szczeniaczki się rozchorowały i nie mogę wychodzić z domu.
Jakbyś mogła do mnie przyjść i przypisać jakieś leki?
Bardzo proszę.
Diana.

Zamknęłam list w kopercie zrobionej z trawy. Jak ja go przekaże? Usłyszałam kroki. Do jaskini weszła Gabrielle.
- Oh! Miło cię widzieć! Zaniosłabyś do Anabeth? - podałam jej list.
< Gabrielle? >

Od Asuny, cd. Mer

- Nie... Chciałabym... - zmrużyłam oczy.
- Hmm... Znasz tu kogoś?
- Nie... To wataha?
- Tak.
- Zaprowadziłabyś mnie do Alfy?
< Mer? >

Od Sama

Ann kazała zebrać drużynę na jutrzejszy wieczór. Postanowiłem zapytać Soul'a, Borisa i brata Ann - Archera. Zaprosiłem wszystkich do mnie. Gdy się zjawili zacząłem rozmoweę.
- Witam, ee... was.
- Hej.
- Anabeth prosiła bym zebrał 3 wilki do pomocy przy miejscy na ślub. Pomoglibyście?<Soul, Boris, Archer? >

Od Ann, cd. Gabrielle

- Dzięki, dzięki!
- Proszę bardzo.
Wzięłam kosz, księgę i wybiegłam z jaskini. Pobiegłam do siebie. Sam tam na mnie czekał.
- I co?
W odpowiedzi podałam mu książkę i maliny.
- Czyli...Najpierw tort?
- Takk!
Wzięliśmy się do roboty. Gdy tort został skończony, włożyłam go do lodówki.
- Teraz ta zupa z księżycowych grzybów.
- Idę po grzyby!
- Nie... Mam w spiżarni.
- To świetnie!
Po chwili zabieraliśmy się do roboty. Pokroiłam grzyby, a Sam zagotował wodę ze źródła. Wrzuciliśmy grzyby i różne przyprawy do gara i mieszaliśmy. Pod koniec posmakowałam i wyraziłam zdanie w wielkim uśmiechu. Zrobiliśmy jeszcze ze 20 potraw. Po skończonej robocie wyglądaliśmy jak potwory zrobione z mąki ( była malutka bitwa ). Otrzepaliśmy się i rozeszliśmy. Mieliśmy zebrać drużynę ( każdy min. 3 wilki ), która by nam pomogła udekorować miejsce na ślub. Ja od razu poszłam do Gabrielle. W jej jaskini siedziały: ona, Mer i Hikari.
- No cześć! Co to za zebranie?
- Malutkie.
- Pomogłybyście mi jutro wieczorem w przygotowaniu miejsca na ślub?
< Gabrielle, Mer, Hikari? >

Od Mer, cd. Asuna

Bardzo przyjemnie rozmawiało mi się z Asuną, po jakimś czasie najwyraźniej trochę się przyzwyczaiła do mojego towarzystwa.
-A tu jest Oaza spokoju, bardzo przyjemnie jest się położyć i zapomnieć p zmartwieniach- po tych słowach rzuciła się na podłogę ustaną kwiatami, wadera zrobiła podobnie. Zamknęliśmy oczy i leżałyśmy tak kilka minut. Najwyraźniej Asunę to znudziło ponieważ uderzyła mnie w czuły punkt
-Masz partnera?- zapytała z ciekawością
-Nie wiem sama- wzruszyłam ramionami
-Prze.. Przepraszam, ale nie rozumiem
-Uch- szepnęłam- Niby jestem jego dziewczyną, ale on kręci z inną
-A jak się nazywa?
-Kto- w końcu otworzyłem oczy i spojrzałam na samicę
-No... Twój chłopak
-Boris, ma na imię Boris
-Ok- Asuna najwyraźniej poczuła że wyczerpał nam się temat, ale ją sądziłam inaczej
-A ty? Masz partnera?- zapytałam uśmiechając się
<Asuna? >

Od Gabrielle, cd. Anabeth


-Jasne-powiedziałam. Podeszłam do największej półki, jaką Soul miał w swojej jaskini i przejrzałam kilka dzieł, czasem coś otwierając, czytając co nieco, zamykając i wzbudzając chmurę kurzu. Nic nie znalazłam, więc swoje poszukiwania przełożyłam na wysoki stor innych tomów, na które nie było miejsca.
-Mam!-krzyknęłam. Anabeth wzdrygnęła się i podeszła do mnie.
-O, super! A masz może te maliny?
-A tak, jasne. Chodź-odparłam i pociągnęłam za sobą Ann. W spiżarni wręczyłam jej kosz tych owoców.
<Anabeth?>

Od Anbeth-przygotowania do ślubu

Wstałam rano. Za dwa dni mój ślub, e... znaczy mój i Sama. Szturchnęłam mojego narzeczonego, który popatrzył na mnie błagalnym wzrokiem.
- Jeszcze 5 minut...
- Nie. - odpowiedziałam stanowczo - Pojutrze nasz ślub.
Sam wstał niechętnie. Rozejrzał się po jaskini.
- OK. To co robimy?
- Ja idę po tort malinowy. Lub nie... Tort ja upiekę! Popytam, może ktoś ma zamrożone maliny.
- OK. Ja... Eee... Zajmę się przepisami na jedzenie i składnikami. Potem je zrobię...
- Ja w tym czasie popytam dziewczyny, czy pomogą mi przygotować coś. Nie wiem dokładnie co...
- A może, przygotujesz potrawy ze mną?
- Oczywiście! Lecę! Najpierw toooort... Idę do Gabi. Ona ma te księgi...
Pobiegłam do jaskini Alfy. Gabrielle akurat czytała jakąś fantasty.
- No witamm! Masz może przepisy na potrawy ślubne?
- Tak.
- A pożyczysz? O i czy masz mrożone maliny? I przepis na tort?
< Gabrielle? >

Od Asuny, cd. Mer

- Dzi...dzięk...dziękuję...B...bardzo...chę...chętnie...
- To za mną. - wadera uśmiechnęła się.
Szłyśmy i rozmawiałyśmy. Trochę się przełamałam. Mer jest naprawdę miła.
- Tutaj znajduje się...
< Mer? >

Od Soul;a, cd. Gabrielle

-Uff- odetchnąłem z ulgą. na widok dobrze stojącej półeczki
-To co, mamy więcej miejsca?- powiedziałem, z tymi słowami zostałem szturchnięty przez partnerkę
-Też cię kocham- zaśmiałem się- dobra , chodź do Mer
-Oki
<Gabrielle?>

Od Mer, cd. Asuna

Przechadzałam się po moim ulubionym lesie, z reszta jedynym w wasze... Lecz ja jak to ja wiecznie rozważona wpadłam na waderę
- Prze...przep...przepraszam...
- Spoko. Jestem Mystery. Wszyscy mówią mi jednak Mer.
- As...Asu...Asuna...
- Miło mi cię poznać. Jesteś nowa, prawda?
- T...Tak
-To wypada mi pokazać tobie tereny. O ile nie masz nic przeciwko- powiedziałam rozglądając się
<Asuna ?>

Od Borisa, zadania III, koniec

- Do kiedy mam czas? - spojrzałem na nią przekręcając głową
- Hmmm.... do jutrzejszej nocy, będę tutaj czekać - zachichotała złośliwie
- Jasne, a co będę za to miał jak to przyniosę ?
- Powiem ci, jak przeżyłam wojnę i tutaj dotarłam
- Okej, to idę
- Bezpiecznej drogi - uśmiechnęła się i lekko pocałowała mnie w policzek
Ruszyłem szybkim biegiem w stronę Księżycowego Lasu. Po długich poszukiwaniach, znalazłem stado księżycowych jeleni. Szybko schowałem się za krzakami i wpatrywałem się w ich sylwetki z uśmiechem. Wadera miała rację. Gdy wyskoczyłem zza krzaków i dorwałem jednego, padł martwy na ziemię. Jego mięso zatachałem to spiżarni a sam ruszyłem w poszukiwaniu przepisu na resztę zupy. Najpierw ruszyłem do biblioteki. Szukałem bardzo długo, bo była już tak 9 rano. Nagle przypomniało mi się coś. W końcu Gabrielle ma tego pełno u siebię ! Ruszyłem truchtem w stronę jej jaskini. Na szczęście nikogo nie było. Po cichu zakradłem się do półki z przepisami Gabrielle. Chwilę to trwało ale w końcu znalazłem dziwną fiołkową książkę z wizerunkiem pełni księżyca. Zacząłem przeżucać kolejno strony. Były tam przedziwne potrawy i napoje . W końcu znalazłem .... Zupa z księżycowego jelenia! Szybko przeczytałem co będzie potrzebne i jak przygotować. Później odłożyłem książkę i pobiegłem do jaskini. Musiałem jeszcze tylko załatwić księżycowe jagody. Pobiegłem (znów) do Księżycowego Lasu. Po długich poszukiwaniach znalazłem cały ich krzak. Zabrałem kilka i wróciłem do siebie. Szybko wziąłem drewnianą miskę z półeczki i nalałem do niej wody ze źródełka. Później rozpaliłem ognisko i postawiłem nad nim kamienny garnek. Szybko poszatkowałem wilcze jagody i wrzuciłem do garnka, a później mięso z księżycowego jelenia. Gdy zupa była gotowa, była akurat noc. Nalałem ją do drewnianego naczynia i pobiegłem w stronę lasu. Czekała tam już gotowa wadera.
- Witam panią, mam coś dla pani - wskazałem na zupę
- Borisku, kochanie, a myślałam że już mnie wystawisz - wyrwała mi naczynie z łap
- A gdzie moja nagroda? - zrobiłem szyderczy uśmieszek
- Słonko a czy to ważne ? - okryła się swoim czarnym płaszczem i zniknęła
END

sobota, 24 stycznia 2015

Co za dużo

No dobra. Jestem z was dumna, bo napisaliśmy dziś tyle postów, że każą mi udowadniać, że nie jestem robotem :)
A więc na dziś koniec, przyślijcie mi opki na jutro. Ach, można się już zgłaszać na wyprawę. Osoba, która ma więcej niż jeden wilk, może zgłosić tylko jednego. Zaraz wam uzupełnię wyprawę, ale będzie ona ważna dopiero od 8.02. Pogadamy na czacie?
*Gabrielle

Od Asuny-Jak dołączyłam


Biegłam i cieszyłam się nowym rozdziałem w moim życiu. Zamknęłam oczy i obróciłam się wokół własnej osi. Nagle wpadłam na wilka. Podniosłam powieki. Stała przedemną wadera. Jasne futro i złote oczy.
- Prze...przep...przepraszam...
- Spoko. Jestem Mystery. Wszyscy mówią mi jednak Mer.
- As...Asu...Asuna...
< Mystery? >

Nowa wadera!

Oto Asuna !
https://cdn-ssl.polfurs.org/pffiles/uploads/newbb/1979_4f2bc4e9bb08e.jpg

Od Borisa, cd. Mer

- A czy powiedziałem kiedyś że jest inaczej ? Mystery, kocham cię- pocałowałem ją
- Ja ciebie też
Chwilę się całowaliśmy, ale nagle przyszedł Soul i Gabrielle. Nie chciałem się w to mieszać, więc w pośpiechu ruszyłem do mojej jaskini. Zanurzyłem się w jakiejś opowieści fantasty, żeby pozbyć się tych wszystkich emocji z tego dnia. Nagle w wejściu mojej jaskini pokazała się Mystery ,Gabrielle i Soul.
<Gabrielle, Mystery lub Soul?>