poniedziałek, 21 grudnia 2015

Od Keazana, cd. Blusji

Szedłem za Blusji. Chciałem jej się odwdzięczyć za zimne, oszronione futro. Wydawało mi się, że właśnie ją dogoniłem, gdy usłyszałem trzaski i głuche powarkiwania. Przypadłem do ziemi, starając się robić jak najmniej hałasu mimo uszkodzonej łapy. Wyjrzałem zza ośnieżoych krzaków. Pewien rosły mężczyzna trzymał za kark Blusji, która szarpała się w jego mocnych rękach. Koło niego stał drugi mocny facet, uśmiechając się pogardliwie. Podszedł do wilczycy i zgarnął skórę z jej grzbietu, uważnie oglądając.
-Będzie z niej elegancki dywan dla jakiegoś zakręconego bogacza-zaśmiał się, targając Blusji, która zaczęła skomleć.
Stwierdziłem, że zobaczyłem dość. Ostrożnie wypełzłem spod zarośli, nadal trzymając się nisko podłoża.
-Muszę zawiadomić Gabrielle i Soul'a-mruknąłem do siebie, kiedy rechot kłusowników ucichł. Źle się czułem, zostawiając Blusji samą. Mimo wszystko, była z mojej watahy. Ale wiedziałem, że z chorą nogą wiele nie zdziałam, co najwyżej powarczeć i postroszyć sierść, a potem dać im możliwość do dostania grubej forsy w łapę.
Zacząłem biec, jeśli to w ogóle można było nazwać biegiem, w stronę głównej jaskini.
xXx
-Gabrielle!-wpadłem zdyszany. Cała wataha jadła teraz świeżo upolowaną łanię. Poczułem na sobie dwanaście par ciekawskich oczu. Tylko szczenięta ewidentnie mnie ignorowały, bawiąc się między sobą i wyrywając mięso ze swoich pysków.
-Keazan? Miałeś leżeć!-zawołała do mnie Anabeth. Parsknąłem i machnąłem na to łapą.
-Ann, daj mu coś powiedzieć-odezwał się Soul. Zwrócił swoje oczy na mnie-Keaz, o co chodzi?
Usiadłem koło niego, próbując złapać oddech. Opowiedziałem mu wszystko, a wraz z rozwinięciem mojej opowieści, wyraz jego pyska był coraz bardziej zaniepokojony.
-No i co my mamy z tym fantem zrobić?-mruknęła ponuro Gabrielle-wynieśliśmy się tutaj, bo unikaliśmy ludzi. A tu okazuje się, że na tych terenach też nie będziemy mieć spokoju.
-To chyba jasne, że musimy iść jej pomóc. Wybierzmy najsilniejsze wilki i pójdziemy ją odbić-odezwał się, dotąd milczący Boris.
<Blusji?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz