niedziela, 28 grudnia 2014

Od Diany, cd. Boris i Mer

- Bardzo chętnie. - odezwałam się
- Mer co o tym sądzisz? - zapytał Boris
- No, fajnie by było. - odpowiedziała
- To gdzie idziemy? - zaciekawiłam się
< Boris, Mystery? >

Od Sama-Wigilia

Pomagałem w przygotowaniach do Świąt. Gdy w końcu skończyliśmy, usiedliśmy do stołu. Gadałem z Borisem gdy pod nogami przebiegły nam dwa szczeniaki. Potem wyszły z Leonem na dwór. Nie przejąłem się. Najbardziej smakował mi gulasz.
- Ej, Boris wiesz kto robił gulasz?
< Boris? >

Od Anabeth, cd. Gabrielle

Gabrielle nuciła piosenkę. Pamiętałam ją z dzieciństwa. Zesmutniałam. Tę piosenkę mama zaśpiewała mi gdy ostatni raz ją widziałam. Podeszłam do Gabrielle.
- Jak tam?
- Może być...
- J...ja muszę iść.
- Czemu?
- Muszę
- No dobra.
Wyszłam. Odtworzyłam w myślach obraz mojej mamy.
Zamknęłam się w jaskini. Leo był u Sama. Zaczęłam śpiewać to co zawsze śpiewała mi mama na dobranoc mówiąc: - znajdziesz tego jedynego i zaśpiewasz mu to kiedyś. Faceci są...
Serce bije szybko,
Kolory i obietnice
Jak być odważnym,
Jak mogę Cię kochać, skoro się boję
Upadku
Ale gdy widzę, że stoisz sam
Wszystkie moje wątpliwości
Nagle odchodzą gdzieś w dal.

Jeden krok bliżej

Umierałam każdego dnia,
Czekając na Ciebie
Kochanie, nie bój się,
Kochałam Cię przez
Tysiąc lat
Będę Cię kochała
Przez następny tysiąc

Czas stoi w miejscu
Piękno we wszystkim czym ona jest
Będę odważna
Nie pozwolę niczemu
Odebrać
Tego co stoi przede mną
Każdy oddech
Każda godzina prowadziła do tego

Jeden krok bliżej

Umierałam każdego dnia,
Czekając na Ciebie
Kochanie, nie bój się,
Kochałam Cię przez
Tysiąc lat
Będę Cię kochała
Przez następny tysiąc
I przez cały czas wierzyłam
Że Cię znajdę
Czas przyniósł mi
Twoje serce
Kochałam Cię
Przez tysiąc lat
Będę Cię kochać
Przez następny tysiąc

Jeden krok bliżej
Jeden krok bliżej

Umierałam każdego dnia,
Czekając na Ciebie
Kochanie, nie bój się,
Kochałam Cię przez
Tysiąc lat
Będę Cię kochała
Przez następny tysiąc
I przez cały czas wierzyłam
Że Cię znajdę
Czas przyniósł mi
Twoje serce
Kochałam Cię
Przez tysiąc lat
Będę Cię kochać
Przez następny tysiąc

Od Gabrielle, cd. Anabeth

 
Fuknęłam na Borisa. Przeszłam się trochę. Tylko do wejścia jaskini i z powrotem. Opadłam na skóry. Soul, który dotąd stał w kącie podbiegł do mnie.
-Jak się czujesz?
-Może być.
Uśmiechnął się. Nastał wieczór i Anabeth, Boris i Sam wyszli, aby dać mi się przespać. Mój narzeczony przytargał sobie parę futer i spał koło mnie. Usnęłam. Coś mi się śniło, był to pokręcony sen. Obudziłam się w środku nocy. Nie pamiętałam tej mary sennej. W sumie, to nawet lepiej. Spojrzałam w wejście do jaskini. Siedział w nim Soul. Nucił coś pod nosem. Na myśl przyszła mi jedna piosenka, którą śpiewali sobie moi rodzice. Wtedy, kiedy inne wilki bawiły się razem, my mieliśmy własne przyjęcie. Mama i tata bardzo się kochali. Nas też. Byliśmy ze sobą bardzo zrzyci.
Starałam się przypomnieć sobie wszystkie słowa. Przebiegałam je myślami, wiązałam, oplatałam pamięcią, tak aby zlepiły się w logiczną całość. Nagle do tego wpłynął rytm i muzyka. Cieszyłam się, że chociaż to umiałam sobie przypomnieć. Była to jedna z moich ulubionych piosenek. Zaczęłam cichutko śpiewać:

O nie, czy nie byłam zbyt blisko?
Oh, czy niemal zobaczyłam co jest naprawdę w środku?
Wszystkie Twoje niepewności
Wszystkie Twoje schorzenia
Nigdy nie spowodowały u mnie mrugnięcia okiem

Bezwarunkowy, bezwarunkowo
Będę Cię kochać bezwarunkowo
Teraz już nie ma obaw
Odpuść i po prostu bądź wolny
Będę Cię kochać bezwarunkowo

Chodź do mnie po prostu taki jaki jesteś
Nie potrzebuję przeprosin
Wiedz, że jesteś godny
Biorę twoje złe dni razem z tymi dobrymi
Przemierzam przez ten sztorm, zrobiłabym to
Zrobiłabym te wszystkie rzeczy, bo Cię kocham, kocham Cię

Bezwarunkowy, bezwarunkowo
Będę Cię kochać bezwarunkowo
Teraz już nie ma obaw
Odpuść i po prostu bądź wolny
Będę Cię kochać bezwarunkowo

Więc otwórz swoje serce i po prostu pozwól mu zacząć
Otwórz swoje serce i pozwól mu zacząć
Otwórz swoje serce i pozwól mu zacząć
Otwórz swoje serce
Akceptacja jest kluczem do bycia
Prawdziwie wolnym
Zrobiłbyś to samo dla mnie?

Bezwarunkowy, bezwarunkowo
Będę Cię kochać bezwarunkowo
Teraz już nie ma obaw
Odpuść i po prostu bądź wolny
Bo będę Cię kochać bezwarunkowo

Będę cię kochać ( bezwarunkowo )
Będę cię kochać
Będę cię kochać bezwarunkowo
 
A oto i piosenka (niestety po angielsku)

 
 
Soul popatrzył w moją stronę i uśmiechnął się.
<Soul? Anabeth, Boris?>

Tłumaczenie: Tekstowo. pl

Od Anabeth, cd. Boris

Boris odpowiedział mi śmiechem.
- Podobno złapał 50 królików... To prawda?
- No, ma talent!
- Wiem, wiem... - zaśmiałam się
< Boris? Sorka ja też nie mam weny... >

Od Leona, cd. Boris

Anabeth opowiadała mi kiedyś jak złapała dużo królików. Nie wiem czy na pewno to były króliki ale miała dobrą strategię. Wykorzystałem to. Biegłem uszkadzając króliki tak że nie mogły się ruszyć. Gdy Boris krzyknął:
- Zostało 5 minut!
Zacząłem zabijać króliki i zanosić do Borisa. Równo z końcem czasu wszystkie króliki zostały zaniesione do nauczyciela. Boris przeliczył.
- Młody! 50 królików ja... - przerwałem mu
- Jestem mistrzem! Mówiłem.
< Boris? >

Od Borisa

- Cześć
- Hej
- Co robisz?- spytała
- Odpoczywam twój szczeniak jest bardzo męczący - uśmiechnąłem się
- Wiem co czujesz - zaczęła się śmiać
<Anabeth?brak weny >

ZADANIE III

Nowe zadanie, iście świąteczne! Widać nie tylko mi zdarzają się gleby w najmniej korzystnym momencie... MIKOŁAJOWI TEŻ, więc siedzieć cicho :). No dobra, proszę MAKSYMALIE wyczerpać temat, a nie bazgrnąć opowiadanie na 20 linijek i oczekiwać narody. Opowiadanie musi mieć min. 3 części, więcej w zakładce zadania. Jednak warto, bo ja jak zwykle podwyższę nagrodę. Mianowicie- 200 OK i Eliksir skrzydeł bądź 100 OK i Smoczy talizman. Dobra, jak zwykle się rozpisałam. Cześć, buziaki i papa!
*Gabrielle

Od Anabeth, cd. Boris i Leo

Wrócili o godzinie 22.23, cali mokrzy...
- Cześć! - uśmiechnęli się radośnie
- Zostawiam ci Leona i idę, pa!
- P... - zaczęłam ale Leo mi przerwał
- Mogę iść z Samem? Proszę!
- Ok!
Dziś się wyspałam. Rano wyszłam na polanę i spotkałam Borisa.
< Boris? >

Od Anabeth-Wigilia


Po skończeniu roboty usiedliśmy przy stole. Dla nowych wilków zrobiłam szybko małe prezenciki. Gdy wszyscy się zebrali podzieliliśmy się opłatkiem i zjedliśmy kolację.
- Mniam. - oznajmił Leo
Małe wilki dopiero go zauważyły. Podbiegły i szczeniaki wyszły na dwór.
- Przepraszam za Willy'ego i Bellę - powiedziała jak mniemam i mama - Diana
- Spoko! - uśmiechnęłam się.
- Teraz rozdamy prezenty - powiedziała Gaba, która na Wigilię miała pozwolenie by wstać.
Rozdaliśmy. Uściskałam każdego co mi dał prezent.
< ktoś? >

Od Anabth, cd. Gabrielle, Boris

- Powinna wstać. Musi się napić a na leżąco nie polecam - odezwałam się do Borisa
- Ok - pomógł wstać Gabrielle
Podałam jej miskę z wodą. Gaba wzięła trzy łyki.
- Gabrielle, pamiętasz wszystko? - odezwałam się
- Polowanie i nic więcej.
- Miałaś wstrząśnienie mózgu, cud że pamiętasz kim jesteś. - oznajmiłam
Wadera uśmiechnęła się lekko.
- Boris mówił że doszła nowa wadera, z dziećmi. Kto to?
- Diana. Dzieci to Willy i Bella. Soul je oprowadza. - odpowiedział Boris
- Aha. Mogę iść? - zapytał Gabrielle
- Ni... - zaczął Boris
- Tak. Kawałek. Do świeżego powietrza i z powrotem. - przerwałam mu
- Jasne. - Gabrielle doszła do końca jaskini i wróciła do nas.
< Co dalej? Boris, Gabrielle? Może Soul? >

Od Borisa, cd. Diana

-To jest Mystery - powiedziałem z uśmiechem
- Ona się mnie pytała nie ciebie ! - powiedziała podirytowana Mystery
- Ja jestem Diana - powiedziała z uśmiechem
- Co powiecie na polowanie ?
<Mystery,Diana?>

Od Slade'a, cd. Hikari

- Nie przepraszaj. Daj pomogę - Zacząłem zbierać książki które zgubiła wadera
- Naprawdę cię przepraszam
- Ależ to nie twoja wina, to ja powinienem bardziej uważać. A tak na marginesie - Wręczyłem jej czerwoną księgę - Jak masz na imię?
- J.. ja?
- Tak, ty
- Nazywam się - Powiedziała dość głośno - Hikari - A to wypowiedziała bardzo cicho
- Hmm, Hikari, ładne imię, jednak nie dziwię się, że taka ładna wadera je nosi
- Dz... dziękuję - Zarumieniła się
- To gdzie tak biegniesz?
<Hikari?>

Od Anabeth, cd. Leo, Sam

Wrócili o godzinie 22.23, cali mokrzy...
- Cześć! - uśmiechnęli się radośnie
- Zostawiam ci Leona i idę, pa!
- P... - zaczęłam ale Leo mi przerwał
- Mogę iść z Samem? Proszę!
- Ok!
Dziś się wyspałam. Rano wyszłam na polanę i spotkałam Borisa.
< Boris? >

Od Borisa, cd. Leo

-Widzę że masz talent - uśmiechnąłem się
- zrobimy mały tekścik zobaczymy ile królików jesteś złapać w czasie 17minut-dodałem
- Pełno ! Mogę już zaczynać?
- Dobrze 1...2....3! Zaczynam obliczać
Leo pobiegł na stado królików
<Leo?>

Od Borisa, cd. Gabrielle

-Masz leżeć - znów zawarczałem
- Ale ja nie chcę...
- Gabrielle, Boris niestety ma rację nie możesz się przemęczać
- Ale......
- Powiedziałem masz leżeć!!!!! Zaraz przyjdzie Soul.
Po chwili weszedł Soul.
- Wywołałem wilka z lasu - zaczołem chichotać

Od Gabrielle, cd. Anabeth i Boris


Położyłam sobie łapę na oczach. Ggapiłam się w sufit, z pomiędzy palców i sierści. Jęknęłam.
-Boli cię?-zapytała z troską Anabeth.
-Nie-odparłam rzeczowo. Próbowałam sobie przypomnieć polowanie i wydarzenia tuż po nim. Dziura. Pustka w głowie. Jęknęlam jeszcze raz i przewróciłam się na brzuch. Po tym ruchu zrobiło mi się trochę mdło. Byłam przybita, tym, że jestem, w pewnym sensie, zależna od Anabeth i innych wilków, które starały mi się pomóc. Nie miałam najlepszego humoru. Chciałam wstać, ale Boris znów popchnął mnie na skóry. Warknęłam. Nienawidzę leżeć pod przymusem, źle się wtedy czuję i psychicznie i fizycznie.

<Anabeth, Boris?>

Od Sama, cd. Anabeth

Zgodziła się. Szedłem z małym na polowanie.
- Umiesz już polować?
- Tylko na króliki. Boris mnie trochę nauczył.
- Zrobimy zawody kto więcej złapie?
- Yhym! Wygram!
Doszliśmy na polanę. Było tam ok. 25 królików.
- Zaczynamy. - szepnąłem Leonowi i pobiegłem
Dawałem mu fory. A co tam! Po długim polowaniu przeliczyliśmy zdobycze.
- Mam 9, a ty? - zapytałem Leona
- 12! Jestem mistrzem! - zaśmiał się
Poszliśmy jeszcze nad jezioro gdzie rozegrała się bitwa wodna. Tak naprawdę w nocy wróciliśmy do jaskini gdzie czekała na nas Ann.
< Anabeth? >

Od Leo, cd. Boris


- Teraz ja. - szepnąłem
Wiedziałem że muszę być cicho. Złapałem królika.
- Brawo młody! - krzyknął Boris
- Jestem mistrzem. - uśmiechnąłem się - Co teraz?
- Teraz...
< Dokończ Boris! Przez ciebie muszę pisać więcej. x D.

Od Anabrth, cd. Gabrielle i Boris

- Boris bądź miły. Ona jest po przejściach, geniuszu!
- No wiem...
- Kim jest ten czarny basior? - odezwała się Gaba
- To jest Boris. Pamiętasz go?
- A no tak. Eliksir... - przypomniała sobie wadera - Już pamiętam... Polowanie.
- T-tak. Ja pszepraszam.
- Spoko - Gab zdołała się uśmiechnąć
< Co dalej? Boris, Gaba? >

Od Anabeth, cd. Hikari


-No dobrze Dziękuje - powiedziała
-Nie wstydź się i idź ! - Boris wypchnął ją z jaskini
-Ładna dz..dz...iś pogoda c...c...o n....n...ie ? - zaczęła się jąkać
- Przepiękna - powiedziałam z uśmiechem
- Najpierw chodźmy nad jezioro szmaragdu - zaproponowałam
Szłyśmy aż doszłyśmy.
- To tu.
- P...p...pięknie t...tu.
- No wiem... Tu można wyłowić szmaragdy. To jezioro kryje też dużo tajmnic.
- Jakich? - wadera zapomniała o nieśmiałości
- Tajemniczych - uśmiechnęłam się
To zbiło Hikari z tropu.
< co było dalej Hikari? Przełamiesz nieśmiałość? >

Od Diany


Szłam na spacer. Dzieci umiały zostać same. Na szczęście! Weszłam do jaskini czarnego Basiora. Myślałam że to Soul. Chciałam poznać Gabrielle i życzyć jej powrotu do zdrowia.
-Cześć kim jesteś? - zapytał nieznajomy
- Diana. Przepraszam pomyliłam cię z kimś!
- Ze Sladem, Soulem? Nie mamy innych czarnych wilków. - uśmiechnął się
- Soulem. Chciałam poznać Gabrielle. Podobno jest chora...
- Chora? Ona walnęła się o kamień. Nieudane polowanie...
- O matko!
Do jaskini weszła jakaś wadera. Miała złote oczy.
- Hej ko... Kto to? - spojrzała na mnie
Basior chciał się odezwać ale zrobiłam to pierwsza.
- Jestem Diana. Pomyliłam e... tego gościa z Soulem.
- Borisa? - zapytała wadera
- To jest Boris?
- No gadasz z nim.
- Nie wiedziałam nie przedstawił mi się. - uśmiechnęłam się
- Borisie! - wadera się zaśmiała
- No... co? - przewrócił oczami
- A i co miało znaczyć O MATKO? Boris nie jest matką...
- Dowiedziałam się że Gabrielle... - powiedziałam
Może nie? Zły temat.
- Jak masz na imię? - spytałam wadery
- Mystery?
< co było dalej? Mystery, Boris? >

sobota, 27 grudnia 2014

Od Borisa, cd. Gabrielle


-Masz odpoczywać warz mi się wstać - zawarczałem
- Soul niedługo przyjdzie - uśmiechnąłem się i nałożyłem jej na głowę okład z zimną wodą
- Doszła do nas nowa wadera z dwoma szczeniakami. Soul poszedł się nimi zająć - dodałem
<Gabrielle?>

Od Gabrielle, cd. Boris i Anabeth


Kiedy zaczął mną trząść, naprawdę wlczyłam o zachowanie przytomności. To było trudne, jednak ja nie jestem jakąś tam słabowitą panienką i ofiarą. Szczerze? Dostałam już piątego wstrząsu mózgu w moim życiu. I ani razu nie zemdlałam, jestem z siebie dumna. Wracając. Anabeth podbiegła do Borisa, i odciągnęła go ode mnie. I dobrze. Jęknęłam cicho. Anabeth i Sam dali mi do zjedzenia jakieś rośliny... Przeciwbólowe, nassene, czy coś. Pamiętam, że obudziłam się w jaskini. Na demną stał jakiś basior, ale nie pamiętałam go. Machnęłam głową. Podniosłam się do siadu, ale zaraz jakieś łapy popchnęły mnie z powrotem.

<Anabeth? Soul? Boris?>

Od Borisa

- Super w końcu sobie poszła - powiedziałem pod nosem po wyjściu Hikari
Rozciągnąłem się i przygotowałem sobie obiad z mięsa karibu które zostało mi po ostatnim polowaniu .Nagle jakaś wadera weszła do mojej jaskini . Podszedłem zdziwiony.
-Cześć kim jesteś? - spytałem
<Diana?>

Od Borisa, cd. Anabeth

-Okej chodź mały nie terroryzuj mamusi - wyszedłem z Leo z jaskini Anabeth
-Chodźmy na polane - pociągnąłem małego za łapę na polanę
Na polu wylegiwało się stado królików. Zaczailiśmy się za długą trawą.
- Pójdę na tego szarego , jak skończę spróbuj to powtórzyć na tamtym czarnym - szepnąłem
Rzuciłem się na grubego szarego królika , po kilku minutach miałem go już w zębach.
<Leo?>

Od Hikari, cd. Anabeth

-No dobrze Dziękuje - powiedziałam zawstydzona
-Nie wstydź się i idź ! - Boris krzycząc wypychając mnie z jaskini
-Ładna dz..dz...iś pogoda c...c...o n....n...ie ? - zaczęłam się jąkać zawstydzona
- Przepiękna - powiedziała z uśmiechem
- Najpierw chodźmy nad jezioro szmaragdu - zaproponowała
<Anabeth? >

Od Diany

Szłam ze szczeniakami już chyba z miesiąc od ostatniej przeprowadzki. Straciłam męża już 9 mies, temu. Nagle za krzaków wypadł czarny wilk. Nie był w humorze.
- Teren watahy Gabrielle! Czego? - chyba zobaczył dzieci - Przepraszam Alfa jest... chora i przejąłem jej obowiązki.
- Dobrze. Spokojnie.
- Chcecie dołączyć do watahy? - zapytał
- Tak. Bylibyśmy wdzięczni - odpowiedziałam
- Ta...Alfa to twoja żona? - zapytał Willy
- Will! Jak pan ma na imię?
- Soul. A pani?
- Diana. Przepraszam za...
- Czyli to twoja żona? - wtrącił się znów Willy
< Soul? >

Nowe wilki!

Tak, dziś dołączy do nas niepełna rodzinka! Wadera z dwójką szczeniąt! Aha, jeszcze jedna sprawa, a raczej dwie: pierwsza, ja zostaję nauczycielką wycia. Druga, skoro liczba wilcząt przekracza 1,5, od teraz uczą się razem. Proszę rodziców o pisanie od czasu do czasu opowiadań o lekcjach szczeniąt. Wystarczy 1-2 razy na dwa tygodnie. Nie przedłużając: 
 
Diana:
 
 
Willy:
 
 
Bella:
*Gabrielle

Od Anabeth

Szłam na spacer. Sam został z Leonem. Ulga. Usłyszałam Borisa gadającego z waderą. Na pewno to nie był głos Mystery ani Gabrielle, Anabeth też nie bo to ja. Postanowiłam że zajrzę do środka. Wadera na mój widok umilkła i zaczęła czytać.
- Hej Boris. - odezwałam się
- Cześć. To jest moja siostra Hikari. Hikari, to jest Anabeth. - przedstawił nas
- Hej... - odezwała się cicho wadera
- Hikari, z tego co rozumiem jesteś nowa. Chcesz żebym cię oprowadziła po terenach nasze watahy?
< Hikari? >

Od Anabeth

Bawiłam się z Leonem. Dokładnie to leżeliśmy i kulaliśmy do siebie piłkę z ok. 27 centymetrów odległości gdy do jaskini wszedł Boris.
-Cześć - powiedział uśmiechnięty
-Cześć Boris..... - Powiedziałam a Leo odrazu skrył się za mną
-Niebój się jest z naszej watahy - uspokoiłam szczenię
-Chciałem się spytać , czy mógłbym uczyć Leo łowiectwa. Jestem wymagający ale na pewno czegoś się nauczy.
- Jasne. Szkoda że brakuje nam jeszcze nauczyciela wycia i opiekuna szczeniąt...
- Kto jest nauczycielem zielarstwa? - zapytał
- Ja półgłówku! - odparłam z uśmiechem
- Aha.
- To kiedy zaczynacie? Może teraz? - zapytałam i dodałam szeptem - On jest wykańczający. Jeszcze chwile temu bawiliśmy się w berka a obudził mnie dziś o szóstej...
< Boris? Weź go! Ok? >

Od Anabeth, cd. Sam

Chcesz zostać moję partnerką? Teraz do mnie dotarło.
- Tak!!! - wykrzyknęłam i żuciłam mu się na szyję - A teraz... Idź polować na króliki!
- Więc tato idziemy! - cieszył się Leo
- Właśnie idziemy. - uśmiechnął się Sam
Patrzyłam za nimi.
< Sam jak było? >

Od Hikari

Tak jak wiecie jestem nowa, i od dzisiaj będę mieszkać u Borisa. Dzisiaj ostatni raz pobiegłam do ruin naszej starej watahy i zabrałam moje ulubione książki. Biegłam szybko do jaskini Borisa.
-Auć!!!!
Wpadłam na jakiegoś czarnego basiora.
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam - zaczęłam się zawstydzona kłaniać
<Slade?>

Od Hikari-jak dołączyłam

Patrzyłam na śmierć moich rodziców , gdy nagle zauważyłam że Boris gdzieś biegnie. Zaczęłam go gonić bo nie chciałam zostać tu sama . Ale nie mogłam bo zgubiłam się w lesie a mam kiepski zmysł węchu. Chodziłam po lesie dniami i nocami. Gdy nagle zauważyłam braciszka poznałam go po pięknych niebieskich oczach, bo jego futro nie wiem czemu nie było już białe. Później poszłam do Gabrielle i tak dołączyłam.

Od Borisa-Wigilia

Usiadłem przy stole pomiędzy Hikari a Mystery. Nagle przypomniało mi się a co z prezentem dla Hikari?!?! Zaczęliśmy jeść wszystko było pyszne . Gdy wszyscy zjedli zaczęliśmy dawać sobie prezenty.
Najpierw podeszłem do Anabeth i dałem jej ten naszyjnik z bursztynem.
- O pomarańczowy - powiedziała uśmiechnięta i mnie przytuliła
Potem rozdałem chłopakom po kocu z karibu.
Następnie Gabrielle podszedłem i wręczyłem jej naszyjnik.
-Jaki cudny!!!! Dziękuję - i też mnie przytuliła
Podszedłem do Leo.
Łap to ode mnie - rzuciłem do niego pluszowego królika
-Dziękuję - powiedział z uśmiechem i zaczął go gryźć
- Wiem dam Hikari moją książkę.
-Masz ode mnie....... - podałem jej książkę
- Ty ją napisałeś??!?! Najlepszy prezent jaki kiedykolwiek dostałam - i rzuciła mi się na szyję
Teraz Mystery
- Cześć - powiedziałem z uśmiechem
- Hej
- Mam coś dla ciebie - podałem jej naszyjnik
<Mystery?,Gabrielle,?,Anabeth?Ktoś?>
(Przepraszam Boris, ale ni wstawiłam zdjęć, bo nie chciały mi się wgrać na posta. Czemu to zawsze z tobą są problemy?)

Nowa wadera!

Oto Hikari, siostra Borisa
http://images2.wikia.nocookie.net/__cb20100918143636/wiedzmin/images/5/51/Bia%C5%82y_Wilk.jpg
 
 

Od Borisa

Usłyszałem że Anabeth adoptowała nowego szczeniaka. Od razu do niej pobiegłem .Anabeth leżała koło małego.
-Cześć - powiedziałem z uśmiechem
-Cześć Boris..... - Powiedziała a Leo schował się za nią
-Niebój się jest z naszej watahy - zaczęła go uspokajać
-Chciałem się spytać , czy mógłbym uczyć Leo łowiectwa. Jestem wymagający ale na pewno czegoś się nauczy.
<Anabeth,Leo?>

Od Sama, cd. Anabeth

Byłem od rana wesoły. Wziąłem pierścionki i poszedłem do jaskini Anabeth. Wszedłem i stanąłem...
- Ann... Kto to? - wskazałem na szczeniaka
- Leo! Adoptowałam go teraz. Znalazłam go topiącego się wczoraj. Będziesz tatusiem. Oświadcz mi się i wszystko gotowe! - uśmiechnęłam się
- Tak oświadcz jej się! Będę miał tatę! - szczeniak wykrzyknął
Hmm... Ciekawe połączenie. Szalona Anabeth + szalony szczeniak.
- Jak masz na imię? - spytałem
- Leo! A ty?
- Sam. A więc... Leo... - zacząłem
- Pójdziemy zapolować na króliki?! - szczeniak zamachał ogonem
- Sam pójdzie. Prawda? - Anabeth powiedziała
- Oczywiście! Chodźmy! - zawołałem - Ale najpierw... Anabeth chcesz być moją partnerką?
< Anabeth, zgadzasz się? >

Od Anabeth, cd. Gabrielle

Schowałyśmy się za krzakami, obserwująca resztki pobliskiego stada karibu. Gabrielle wymyśliła strategię. Popędziłam go od tyłu, gryząc w nogi i brzuch. Gabrielle mówiła mi bym skupiła uwagę. No więc nie mogłam. Myślałam o Samie, jeziorze, pierścionku.
-Anabeth! - krzyknęła Gaba
-Yy... co?
Wytłumaczyła mi strategie. Byłam jednak myślami daleko. Kiwnęłam głową na znak że zrozumiałam. Patrzyłyśmy dalej. W końcu nadszedł dobry moment.
-Już! - dała mi znać Gabrielle
Zrozumiałam trochę późno ale wyszło nawet nieźle. Robiłam swoje...Przynajmniej tak myślałam... Nagle wszystko potoczyło się źle. Zamiast powalić poganiałam. Ren upadł. Gabrielle odleciała. Dosłownie i nie. Podbiegłam do niej. Na szczęście oddychała, ale słabo.
- Anabeth... Myśl. Jesteś uzdrowicielką. - myślałam
Rozejrzałam się po okolicy. Było parę przydatnych rzeczy. Zebrałam je i przystąpiłam do ratowania Gabrielle. Na szczęście się udało. Miałam szczęście że zjawił się Sam. On mi trochę pomógł. Jest w końcu druidem. Uzdrowicielka i druid...Idealna pomoc. Z jego pomocą zabraliśmy Gabrielle do jej jaskini. Tam urządziłam jej idealne posłanie.
- Dzięki Sam. Zawołaj Soula.
- Jasne - wilk się oddalił
- C-co się stał? Ał! - Gabrielle otworzyła oczy
- P-przepraszam...
Soul wszedł do jaskini a Gabrielle zasnęła.
- Co jej się stało? - zaniepokoił się
- Bardzo duże obrażenia. Uderzenie głową o mur kamienny... J-ja muszę iść! Jakby co zagwizdaj tym gwizdkiem a przybiegnę. - podałam mu przedmiot
- Anabeth! - zawołał za mną ale się nie odwróciłam
Byłam zrozpaczona. CO JA ZROBIŁAM?! Codziennie będę odwiedzać Gabrielle.
< Gabrielle? Soul? >

Czemu mnie nie było? WYPAROWAŁAM :)

Czemu mnie nie było? WYPAROWAŁAM :) No dobra, nie. Po prostu brak dostępu do neta i komputera, za co bardzo Was przepraszam. Ale od dzisiaj będę bardziej dostępna w soboty i niedziele, ale przysyłajcie też w tygodniu. Jeszcze raz przepraszam Was bardzo. :*
*Gabrielle

Od Borisa, cd. Gabrielle

-Phi
- Boris mówiłam ci do niczego byś się nie przydał !- powtórzyła już któryś raz
- Dobra.....
Anabeth i Gabriell pobiegły na stado karibu. Nagle Gabrielle zemdlała po uderzeniu w kamienną ścianę. Pobiegłem do niej i zacząłem nią trząść Gabrielle! Gabrielle!
<Gabrielle, Anabeth? >

czwartek, 25 grudnia 2014

Od Gabrielle, cd. Anabeth


Schowałyśmy się za krzakami, obserwująca resztki pobliskiego stada karibu. Tylko one nie wyniosły się z naszych terenów. Związku z tym, wszyskie wilki stopniowo wymordowywały zwierzęta. Wypatrzyłam wielkiego samca. Wymyśliłam strategię. Anabeth popędziła by go od tyłu, gruząc w nogi i brzuch. Parę sekund po akcji Anabeth, wyskoczyłabym na szyję renifera. Ann musiałaby się jednak pełnomocnie skupić. W odpowiednim momencie, musiałaby poganić go od lewej strony i skoczyć z całą siłą, aby powalić karibu.
-Anabeth-szepnęłam do niej. Nie zwróciła na mnie uwagi.
-Anabeth!
-Yy... co?
Wytłumaczyłam jej strategię. Zaniepokoił mnie jej nieobecny wzrok. Kiwnęła jednak głową, co oznaczało, że chyba przyjęła wszystko do świadomości. Patrzyłyśmy dalej. W końcu nadszedł moment...
-Już-dałam jej znak. Wadera miała trochę opóźniony zapłon, ale mimo tego, polowanie zapowiadało się dobrze. Ann radziła sobie nieźle. Pogoniła go ku mnie. Skoczyłam. Ren zachwiał się, ale biegł dalej. Moja partnerka miała go powalić, ale... nadla poganiał ofiarę. Gryząc coraz bardziej. Zwierzę było coraz bardziej spanikowane. Nie mogłam się puścić, stratowałby mnie. Bełkotałam do Ann, próbowałam jej podpowiedzieć, jednak nic nie było słychać, przez ryki umierającego karibu. W końcu wadera trafiła w czuły brzuch renifera. Zwierzę zawyło i machnęło łbem. Puśviłam się, szczęki mnie bolały od utrzymywania własnego ciężaru ciała na rozwierzganej bestii. Leciałam. Zamknęłam oczy. Nagle uderzyłam z całym impetem w kamienną ścianę, obok której przebiegała zwierzyna. Poczułam okropny ból w głowie i na całym ciele. Osunęłam się po skale. Nie mogłam się ruszyć. Czaszka mi pulsowała, bo uderzyłam nią naprawdę mocno. Starałam się nie zemdleć. Leżałam, nie mogąc nawet podnieść łapy. Obraz mi falował przed oczmi. Zrozumiałam z trudem co się stało. Anabeth nie była skupiona. Ale czemu? Każdy oddech bolał. Było coraz gorzej.

<Anabeth? Co ze mną zrobiłaś, jesteś uzdrowicielką?>


Od Gabrielle, cd. Anabeth


Do mojej jaskini weszli Boris i Ananabeth.
-Ej, czemu nie wewałaś mnie do pomocy ze wstawianiem tego stołu?
-Nie było z ciebie pożytku. Umazany błotem i śmierdzący.
Boris umilkł. Ann podała mi ostrokrzew. Udekorowałyśmy stół, Boris też trochę pomagał. Nakryliśmy stół i ułożyliśmy na nim potrawy.

<Anabeth, Boris?>


Nowy szczeniak!

Mamy pierwszego oseska! Wiem, że nie ma jeszcze nauczyciela wycia i opiekuna szczeniąt, a z tytułu, że Anabeth jest nauczycielką, powołuję ją do zostania chwilową opiekunką, a na siebie biorę drugą opcję. Leo zacznie naukę jeszcze dzisiaj, z tytułu, że ma już parę miesięcy. Pisz opowiadania o jego nauce od czasu do czasu, Anabeth. Daj mi znać czy oboje z Samem będziecie nim kierować.


A oto i nowy wychowanek:
http://gfx.mmka.pl/newsph/383057/870705.3.jpg
Imię: Leo
Płeć: basior. Eee... Basiorek?
Charakter: Zabawny i bardzo, bardzo, bardzo szalony!
Aparycja: krótkowłosy szczeniak.
Upodobania: Ganianie za królikami i ganianie za wszystkim innym co się rusza...
Rodzina: Od dziś Anabeth i Sam
Data urodzin: 17 luty



życzymy szczęśliwych chwil i dużo dumy z pociechy!
*Gabrielle

Od Anabeth-Leo

Nie mogłam spać. Była godzina 1.32. Wyszłam na spacer. Zaszłam nad szmaragdowe jezioro gdzie zobaczyłam topiącego się szczeniaka. Wskoczyłam do wody i wyłowiłam malucha.
- Dzi- dziękuje - wydukał
- Jak masz na imię? Kiedy się urodziłeś? -zadałam pytania
- L-leo. 17 luty. Z-zimno t-tu.
- O matko! Rzeczywiście! Chodź ze mną. W mojej jaskini jest ciepło.
- D-dobrze
Szczeniak poszedł za mną.
- To tu. Masz futro tam jele... - przerwałam pokazując szczeniakowi jaskinie.
Leo chrapał. Przykryłam go najcieplejszym futrem jakie miałam i wtuliłam go we mnie. Zasnęłam.
***********************
godzina szósta rano.
***********************
- Wstawaj! Wstawaj! - ktoś wołał
- C-co się dzieje?! - podskoczyłam
- Obudziłem się!
- A...ha.
- Nie powiedziałaś mi wczoraj jak masz na imię.
- Anabeth. Mogę cię adoptować?
- Tak!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! - szczeniak wydarł się
Do jaskini wszedł Sam.
- Ann... Kto to? - wskazał na szczeniaka
- Leo! Adoptowałam go teraz. Znalazłam go topiącego się wczoraj. Będziesz tatusiem. Oświadcz mi się i wszystko gotowe! - uśmiechnęłam się
< Sam jakaś reakcja? Pierścionek? Zachwyt? >

Od Anabeth, cd. Gabrielle

Gabrielle wysłała mnie po ostry krzew... nie! Ostrokrzew! Szukałam, szukałam i znalazłam. Pozbierałam i odwróciłam się by wrócić do jaskini Alfy. Zobaczyłam Borisa.
- Hej. Wiesz czemu Gabrielle nie poprosiła mnie o pomoc przy Wigilii a innych tak?
- Hmm... Może lubi literkę S? Slade, Soul, Sam... - powiedziałam
- Jasne.
- Podobno prawie zginąłeś na Bagnach Strachu. Prawda?
- Możliwe... Kto je odnalazł? Zemszczę się...
- Nie powiem ci...
- Gadaj! - zaśmiał się
- Ja je znalazła. Pocieszę cię też prawie tam zginęłam.
- Oł...
Ja się tylko zaśmiałam.
- Chodź. Idziemy do Gaby.
< Boris, Gabrielle, ktoś? >

Anabeth ma nowe funkcje!

Wadera jest teraz uzdrowicielką, nauczycielką zielarstwa, strategiem łowów i ratowniczką. Jak ty sobie z tym poradzisz? :)
*Gabrielle

Nowe funkcje Borisa!

Od teraz Boris jest nauczycielem łowiectwa, zabójcą i szpiegiem!

Od Borisa, cd. Gabrielle

- Sory....
- Kto ci pozwolił łazić w tak niebezpieczne tereny? !!!?!?
- Nudziło mj się...... a nie mam co robić bo jestem nauczycielem łowiectwa, a u nas nie ma żadnych szczeniaków.
- Hm........
- Mogła byś dać mi jeszcze jakąś funkcję np. Mordercy?

Od Gabrielle, cd. Boris


Chwyciłam go za łapę, stojąc na bezpiecznym kamieniu. Cięgnęłam z całej siły, aż w końcu chlupnęło i odżuciło mnie do tyłu. Na szczęście przelecieliśmy nad kałużą zabujczego błota i wylądowaliśmy na trawie. Boris upadł na mnie, a ja leżałam na plecach.
-E, możesz ze mnie zejść?
-O, tak... jasne... przepraszam.

<Boris?>

Od Borisa

Jestem nauczycielem łowiectwa. Ale niestety w naszej watasze nie ma szczeniąt i nie mam co robić. Więc zacząłem zajmować się moim hobby śledzeniem innych. Najpierw padło na Gabrielle usłyszałem o jakiś bagnach strachu. A że jestem ciekawski od razu się tam wybrałem. Zacząłem podskakiwać po całych bagnach. Nagle poczułem że wpadam w bagno. W ostatniej chwili ktoś złapał mnie za łapę
<ktoś dokończy ?>

Od Gabrielle, cd. Anabeth


-Duszone karibu-odpowiedziała. Postawiła potrawę na kamiennym stole, który wepchałam do jaskini razem z Soulem (<3), Slade'm i Samem. Tak się złożyło, że byli sami na S.
-Pomóc w czymś?
-Tak, wyjdź na dwór i zbierz trochę ostrokrzewa, udekorujemy nim stół-powiedziałam ze spiżarni.
Usłyszałam odgłos łap na dworze, co oznaczało, że Anabeth wyszła. Wyjęłam moje danie i umieściłam na ogniu. Gulasz po chwili zaczął wrzeć. Umieściłam go na ozdobnym talerzu i postawiłam na stole. Wygrzebałam parę jagód i umieściłam na górze.

<Anabeth?>


Od Borisa, cd. Mer

Nie wierzyłem własnym uszom . Myślałem o tym całą noc. Następnego dnia pobiegłem do jaskini Mystery i Soula. Saula nie było ale na szczęście Mystery tak.
-Cześć - powiedziałem wchodząc.
Nagle rzuciła mi się na szyję i mnie pocałowała.
-I jak, masz już odpowiedź na moje pytanie ?
<Mystery? >

Od Anabeth-święta

Wstałam rano i wyszłam zapolować na karibu. Zobaczyłam stado liczące 5 osobników. Zaczęłam biec. Nie myślałam co robię, chciałam złapać tylko zwierze. Udało mi się. Zatargałam zdobycz do jaskini i zrobiłam pyszne ( przynajmniej według mnie) danie. Zapakowałam i ruszyłam w stronę jaskini Gabrielle. Okazało się że byłam pierwsza.
- Cześć Gabrielle!
- Cześć!
- Co przygotowałaś za danie?
< Gabrielle? >

Od Borisa-święta

Dzisiaj dzień Wigilii, właśnie wylegiwałem się w mojej jaskini. Gdy nagle przypomniało mi się - Zapomniałem o potrawach !!!!!
- no dobra potrawy świąteczne ...... potrawy świąteczne......
- No tak barszcz !!!!!!
Szybko pobiegłem do lasu gdzie znalazłem buraki. Potem szybko w mojej jaskini wszystko przygotowanie. Potem pobiegłem do jaskini Gabrielle.
< Gabrielle ? >

Odnośnie świąt

No dobra, wyjce moje. Dziś jest 25-Gwiazdka. Ale nie chcę zmuszać was do pisania, kiedy siedzicie razem ze swoją rodziną. Dlatego proszę o napisanie opo do 30 grudnia. Pamiętajcie o Nowym Roku! Robimy imprezę, Mer, aby mieć wstęp, Soul musi wyrazić zgodę. W tym roku, świąteczny posiłek jemy w mojej jaskini. Proszę, aby każdy przyniósł jakąś potrawę. Każdy ma o tym napisać opowiadanie!
*Gabrielle

środa, 24 grudnia 2014

Od Gabrielle, cd. Soul


Przed nami ukazało się pole walki. Zaatakowała nas sąsiednia wataha. Co prawda, jest tam dopiero sześć wilków, większość nie przekracza dwóch lat... ale działali z zaskoczenia. Każdy walczył sam. Oczywiście alfy nie było, siedział na szczycie mojej jaskini i patrzył z góry na przebieg walki. Nie widziałam Mer, pewnie się ukryła. Zawyłam, obwieszczając swoje przybycie. Jednocześnie zawołałam młodą waderę. Odpowiedziało mi ciche skomlenie za mną. Nie odwróciłam się, ale wyszeptałam półgębkiem.
-Nie waż się stąd ruszyć. Soul, nie odwracaj się, bo będą wiedzieć, gdzie jest. Idź pomóż Borisowi, ja zajmę się alfą. Nie pomagaj, załatwię to sama.
-Ale..
-Dam sobie radę.
Soul rzucił się na pomoc Borisowi, a ja ruszyłam do alfy. Każdy był zbyt zajęty walką. Nie widziałam, aby ktoś z naszych miał poważniejsze rany. Ulga. Wskoczyłam na szczyt mojej nory. Stanęłam w cztery oczy z młodym basiorem.
-O, Gabrielle, myślałem, że przyjdziesz później.
-Ja też. Ale wykretyniłeś się, tak głośno obwieszczając atak.
Widać było, że zbiłam go z tropu. Był to idealny moment-skoczyłam na niego, spychając go z dachu mojej jaskini. Gruchnął o ziemię, aż się za trzęsła. Zeskoczyłam zgrabnie, tuż koło niego.
Podnosił się z jękiem. Skoczyłam jeszcze raz, trafiając go w grzbiet, moimi ostrymi zębami. Upadł i nie mógł się podnieść. Poszło łatwiej niż na polowaniu. Ale nie miałam zamiaru go zabijać. Usiadłam, ogon podwinęłam tak, że spoczywał koło tylnej, lewej łapy i zawyłam pieśń zwycięstwa. Nagle wszystko ucichło. Wilki z sąsiedniej watahy poddały się, przestały walczyć.
<Soul? Nikt nie został ranny, nie?>

Od Soul'a, cd. Gabrielle

Siedzieliśmy obserwując księżyc, a dookoła latały małe robaczki.
-Ale tu pięknie- szepnąłem patrząc w oczy wadery
-Masz rację- wtuliła się w moje futro, objęło mnie magiczne uczucie... Ta chwila trwała wiecznie...Lecz z pewną chwilą oboje odwróciliśmy głowy, usłyszeliśmy wycie któregoś z basiorów, spojrzeliśmy po sobie, a następnie ruszyliśmy w kierunku głosu, wtem krzyknąłem do wadery w biegu
-Kto to wył?
-Nie.. Mam...pojęcia..- powiedziała zdziwiona. Nagle na naszych oczach pojawił się...
<Gabrielle?>

Od Gabrielle, cd. Soul


-Tak!-krzyknęłam. Soul rozłozył łapy, a ja wtuliłam się w niego. Dł mi buziaka. Ja też. W krótce całowaliśmy się namiętnie. Byłam szczęśliwa, tak bezgranicznie. Drugi raz w życiu. Mówią, że nikt nie może wyjaśnić szęścia. Ja tak. Myślę, że Soul też. To było to, ktoś mnie pokochał, znalazł się wilk, przy którym odlatywałam w ekstazę i czułam się szczęśliwa. Wyszliśmy na dwór. Soul poprowadził mnie do Jeziora Serc. Nocą unosiły się tam biliony świetlików, które nas obsiadły.

<Soul?>


Od Soula, cd. Gabrielle

Cieszyłem się, że Gabrielle także czuje to co ja... Na prawdę... To uczucie było.. dziwne i piękne na raz- 2 wilki, po przejściach...
-A co z Mer..?- zapytała Gabrielle cicho
-Nie trzeba było jej namawiać... Po tym jak nazwała mnie dzieckiem...
-Heh... A powiedziała tobie o Borisie?- usiadła na przeciwko mnie
-Tak- zaśmiałem się
-Wiesz, że muszę cię wyrzucić? Zabójstwo jest poważnym wykroczeniem!
-Nic jemu nie zrobiłem!- Zaśmiałem się i przytuliłem ją ponownie- A.. I jeszcze jedna formalna sprawa... Gabrielle, chciałabyś uczynić mnie najszczęśliwszym i zostać moją partnerką?
<Gabrielle?>

wtorek, 23 grudnia 2014

Od Gabrielle, cd. Soul


-Och, Soul-westchnęłam. Zeskoczyłam ze skały i podbiegłam do niego. Rzuciłam mu się na szyję i zaczęłam płakać. Ze szczęścia
-Ja też cię kocha -wyszeptałam. Uścisnął mnie mocniej. Siedzieliśmy i trwaliśmy tak w milczeniu. Dłużyło się to niesamowicie, ale właśnie to było cudowne. Byłam szczśliwa. Nie sądziłam, że ktoś mnie jeszcze może pokochać. Mnie. Nie myślałam, że tak... szybko. Co z tego, że jestem alfą? Też chcę być szczęśliwa.

<Soul?>

Od Mystery, cd. Boris

Oj tam... Głupio mi by było zapytać o to basiora... A poza tym.. sama jestem nauczycielką łowów
-Hah- zaśmiał się- Dobra.. Idę coś szykować... Mam nadzieję, że jutro nie będę leżeć w piachu
-Też mam taką nadzieję- pocałowałam go policzek- Cześć
-Cześć- spojrzeliśmy po sobie, a następnie odbiegłam.
***
Wróciłam do jaskini, a następnie zobaczyłam ojca, którego coś męczyło, zaczęliśmy gadać o jego spawach uczuciowych: bla, bla itp., nagle nadszedł ten moment... Powiedziałam mu o Borisie... A po tym zdarzeniu było tylko gorzej... Wyszedł z jaskini jakby z pianą w pysku... Usiadłam na miejscu, a z oczu zaczęły lecieć mi łzy. Następne minuty wydawały mi się godzinami... W końcu wrócił... Oczywiście odstawiłam scenę... Ale tata się zgodził... Rzuciłam mu się na szyję, a gdy był czas spać... Nie mogłam doczekać się spotkania z Borisem!
<Boris?>

Od Soul'a, cd. Gabrielle

Odszedłem... Odszedłem... Odszedłem... Co dalej..? Nikt nie wiedział jak się dziwacznie czułem... Wyznałem miłość alfie... Wyznałem albo nie wyznałem...CHOLERA JAKIE TO TRUDNE!!! Nie... Muszę się wziąć w garść.. I powiedzieć jej co czuję... Lecz najpierw rozmowa z Mer...Ruszyłem do jaskini, ale wadera jakby nie była na tym świecie
-Cześć..- zacząłem ponuro
-O.. tata..- szepnęła- mam sprawę..- powiedziała ciszej
-Ja również- powiedziałem zdziwiony
-To... Może zacznij...- Rozejrzała się po jaskini, a ja usiadłem
-Więc... Tęsknisz za mamą...Prawda?
-No jasne...- zdziwiła się
-Nie mam zamiaru zastępować tobie jej...
-A co to znaczyło..?- zszokowała się
-To, że... Możliwe, że trochę podoba mi się Gabrielle..
-Gabrielle..? Nie masz u niej szans- zaśmiała się, a ja przekręciłem oczami
-Jasne... Nie ma to jak wsparcie ze strony rodziny- zaśmiałem się - więc nie masz nic przeciwko...?
-Cóż... Jesteś dużym dzieckiem i chyba wiesz co robisz.. I podkreślam CHYBA
-Jak miło- znów przekręciłem oczami- No.. A o czym ty mi chciałaś powiedzieć?- wadera wyglądała jakby zalała ją fala zimnego potu
-Em... Jak jesteśmy przy sprawach sercowych to...
-Masz chłopaka?- przekręciłem głowę patrząc na młodą poważnie
-Nie... Ale.. Pewien basior zaproponował mi... żebym...- wstałem gwałtownie
-Mer... Jesteś jeszcze dzieckiem- warknąłem
-TATO! On jest tylko pół roku starszy!- błagała
-Mer!
-Tato!
Otarłem pysk łapą
-Kto to jest?
-C..Co?!
-Kim on jest pytam?!
-To...- zająkała się- To Boris...- szepnęła- Ale.. NIE RÓB MU NIC!!!
-Nie zrobię... Tylko z nim porozmawiam- szepnąłem wychodząc z jaskini
-Tato!- krzyknęła
-Zostań!- warknąłem w chodzie. Postanowiłem się przejść do pana Borisa
***
Stanąłem przed jaskinią basiora i zapukałem w kamienne drzwi
-Wi..- szepnął basior widząc mnie- To ten dzień?- zapytał, a ja spojrzałem srogo na czarnego wilka
-Jaki?
-Dzień mojej śmierci..?
Przekręciłem oczami
-Gdybym chciał, to byś już dawno wisiał na drzewie, albo leżał w jeziorze, a może byś był nabity na pal w wiosce?- wszedłem do jaskini zszokowanego wilka i rozejrzałem się- luksusów tu nie ma- powiedziałem głośno
-Ale się staram...- wyraźnie słychać było jak przełyka ślinę, jakbym miał odwracając, rzucić się na niego i przegryźć tchawicę... To za łatwe...
-Jaką funkcję i stanowisko pełnisz w watasze?- usiadłem na przeciwko basiorowi
-Jestem nauczycielem łowiectwa i należę do innych wilków
-Czyli nie jesteś omegą?
-Nie...
- Mer mieszka u mnie, spotyka się z tobą tylko od rana do max. 23:30 i najważniejsze : mam was na oku- warknąłem
-To znaczy..?
-Zgadzam się- powiedziałem lekko zirytowanym głosem
-Ale na co..?
-Nie denerwuj mnie!- warknąłem, wręcz krzyknąłem i wyszedłem- Dobranoc
-Wzajemnie
***
Zastałem w jaskini płaczącą Mer
-Coś się stało?- zapytałem jakby nigdy nic
-I co..? Leży teraz na trawie, a ptaki wyżerają mu wnętrzności?- zapytała zapłakana
-Szybciej by wisiał na palu w wiosce- odparłem znudzonym głosem, lecz ona tylko rzuciła we mnie skórą zająca i schowała pysk w innych skórach
-Nic mu nie zrobiłem! Podałem tylko kilka warunków!
-Jakich.. warunków?- wyłoniła pysk
-Zgodziłem się
-Co?!
-Zgodziłem się!- po tych słowach poczułem mocny uścisk na szyi
-Dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję!
-Ale jak ci coś zrobi, to nie tylko jego truchło zawiśnie za palu
-Tato!- krzyknęła wadera uśmiechając się, a mi ulżyło, lecz tylko na chwilę, została jeszcze sprawa z Gabrielle...
***
Obudziłem się w środku nocy, Mer spała, a ja już nie mogłem... Postanowiłem wyruszyć na polowanie, na kuropatwę- są one tylko na krańcach terenów, ale co zrobić..? Wybiegłem szybko, a samo znalezienie ptaków zajęło ze 2 godziny, lecz się opłaciło, złapałem 7 ptaków, 5 na śniadanie, a reszta? Resztę postanowiłem zanieść Gabrielle. Ruszyłem do jaskini, a następnie pod jaskinię Gabrielle, po 3 minutach usłyszałem głos dobiegający ze środka
-Soul... Możesz wejść
Zwinnym ruchem pojawiłem się w jaskini
-Witaj... Przyniosłem kuropatwy- powiedziałem cicho kładąc zwierzynę przed jasną sylwetką wadery
-Pycha- odparła- Nie możesz spać?
-Niestety nie..- powiedziałem rozglądając się- Gabrielle.. Muszę tobie coś wyznać... I tak, to że jest ciemno postanowiłem wykorzystać
-Słucham..?- zapytała niepewnie
-Gabrielle...- wziąłem głęboki oddech- Kocham cię...
<Gabrielle? Jak reakcja? Przyniosłem kuropatwy xP>

Od Borisa, cd. Mer

 No to z chęcią -uśmiechnąłem się
- Na pewno ugotuję coś dobrego - dodałem
- Na pewno będzie pyszne - uśmiechnęła się
- Słyszałam że Gabriell uczyła cię polować..... mogłaś przyjść do mnie w końcu jestem nauczycielem łowiectwa - uśmiechnąłem się
<Mystery? >

Od Mer, cd. Boris

-To świetnie- uśmiechnęłam się, jakby tamtej rozmowy nigdy nie było- Mam pomysł... Pojutrze przychodzi do nas Gabrielle, to ja mogę iść do ciebie
-Jak pewność że ojciec ci pozwoli?
-Mój tata... Nawet nie wiem jak to powiedzieć... Po prostu będzie na 100% zajęty nią niż mną- zaśmiałam się
<Boris?>

Od Borisa, cd. Mer

-Spoko, nie chcę cię poganiać - odpowiedziałem
-A co do twojego taty... to z Gabrielle już omówiłem mój pogrzeb - zachichotałem
Zaczęliśmy się śmiać.
-I jak tam idą przygotowanka do świąt ?- zapytałem
- No dobrze.....
- A u ciebie ?- spytała
- Spoko , już się zająłem prezentami - uśmiechnąłem się
<Mystery?>

Od Gabrielle, cd. Soul


-Cześć-powiedziałam-Ale... czasami trzeba powiedzieć coś, czego boi się powiedzieć-szepnęłam mu do ucha- Bo popełnia się największe błędy w życiu, wiesz?
Zostawiłam go tam i poszłam do siebie. Od dawna czegoś takiego nie czułam... Soul był... jest dla mnie jak Light... Uch. A jeśli się mylę? Jeśli tylko mi się tak wydaje? Z resztą... Nie melibyśmy szans razem... Jakby to zniosła Mer? Przybrana matka, pewnie chciałabym mieć szczenięta. Czułaby się okropnie. Ja też. Nie wiem, pewnie on wcale nic do mnie nie czuje, tylko traktuje jak znajomą, może nawet przyjaciółkę. Chwila, ogarnij się. Nie wybiegaj tak w przyszłość. Nic między wami NIE MA I NIE BĘDZIE. NIGDY. On cię nawet nie kocha, Gabrielle, weź się w garść.

Leżałam na skórach i rozmyślałam. Co ja zrobię? Święta niedługo, wszyscy przyjdą, będzie fajnie, miło i rodzinnie. Tak, właśnie. Nie wybiegaj w przyszłośc, nie myśl o nim. A nawet gdyby... Co by było gdybyś go straiła? Tak jak Light'a? Nie, skup się, koniec tych rzewnych rozmyślań. Ale... czasem można... Nie, Boże, na Księżyc jasny, weź się w garść! Jest ciemno, czas ogłosić koniec dnia. Rusz się, zrób co trzeba i idź spać.

Tak też zrobiłam. Ułożyłam się na skórach, jednak nie mogłam spać.

<Soul?>


Od Soul'a, cd. Gabrielle

-Walentynek..?- spojrzałem w księżyc
-Owszem...- nastała chwila ciszy- Powiedz mi Soul... Czemu ja cię tak często widzę?
-W jakim sensie?- spojrzałem na waderę
-To znaczy... Często widzę jak kręcisz się wokoło, ciągle spoglądasz w moją stronę... Zakochałeś się?- szturchnęła mnie
-Po prostu..- zająkałem się- Jestem obrońcą alf.. I tak bywa...
-Nie... Tu chodzi o coś więcej- Gabrielle podeszła bliżej, czułem się jak przyciśnięty do ściany, wziąłem głęboki wdech
-No bo... Czuję się odpowiedzialny za ciebie... I możliwe, że zależy mi trochę na tobie- zamknąłem oczy i odwróciłem głowę, czułem się nieswojo, wadera ta miała partnera i go straciła.. Może nie chce przeżywać tego... Może nie odwzajemnia moich uczuć... Tyle pytań!- I może ja już pójdę...- szepnąłem cicho... To był chyba najlepszy sposób aby poczuć się normalnie
<Gabrielle?>

Od Mer, cd. Boris

-O matko! Proszę powiedz, że żartujesz- zabłagałam siadając
-Chyba jednak nie...- szepnął
-Boris... Ojciec mnie zabiję jeżeli się zgodzę... Mnie, a potem ciebie- złapałam się za głowę
-Mer... Przepraszam, ale musiałem o to zapytać- szepnął
-Uch...- padłam na grzbiet- Daj mi czas do jutra- powiedziałam cicho
-Do jutra?
-Do jutra... Proszę cię...
<Boris?>

Od Anabeth, cd. Gabrielle

- Gdy wątpliwe? - zwolniłam
- Tak. Coś się stało? - zapytała zaniepokojona Gabrielle
- Nic, nic. - odpowiedziałam zbyt szybko by mi uwieżyła, lecz Gaba nie drążyła tematu.
Czy Sam sę wacha? Mam nadzieje że nie...
- To tu. - szepnęła Gabrielle
< Gabrielle? Opowiedz przebieg polowania >

Od Gabrielle, cd. Anabeth


-Och, to trzeba to nadrobić. Chodź, Eto.
Anabeth podskoczyła z radości i ruszyła za mną na tereny jeleni. Szłyśmy raźnym truchtem, śnieg skrzypiał pod łapami, a z pyska unosiła się para. Nagle Ann odezwała się cicho
-Gabrielle?
-Hymm?
-Nie wiesz przypadkiem, czy Jezioro Szmaragdów pokazuje przyszłość?
-Tak, ale wtedy, gdy zaśmiejesz się do wody. Inaczej pokazuje tylko to, co wątpliwe

<Anabeth?>


Od Anabeth

Poszłam nad Jezioro Szmaragdów. Chciałam pomyśleć. Ostatnio nie miałam na to czasu. Święta itp. Wbiłam wzrok w wodę. Ukazała się obrączka. Jezioro przepowiada przyszłość? Duże o nim widocznie nie wiem. Usłyszałam kroki. Szybko rozmyłam obraz.
- Cześć. - podeszła Gabrielle - Smutna jesteś?
- Nie, tylko chciałam pomyśleć.
- O czym?
- W sumie... Nie wiem. - uśmiechnęłam się
- Aha.
- Gaba...
- Hymm? - mruknęła
- Pójdziemy razem polować? Muszę się przyzanć że nigdy nie polowałam w grupie...
< Gabrielle? >

Od Anabeth-Oaza Spokoju

Po tym jak wyszliśmy od Gabrielle chciałam iść do domu. Sam mi nie pozwolił.
- Anabeth, chodźmy w inny koniec watahy. To ma być miły spacer.
- Yhh... - tylko westchnęłam
- No chodź. - nalegał Sam
- Ok.
Szliśmy dosyć długo. Szturchaliśmy się i było całkiem fajnie.
- O MATKO! - zawołałam
- Co? - Sam się zaciekawił
- P-patrz jakie śliczne miejsce! Czeka nas druga wizyta u Gabrielle! Ale najpierw... - pobiegłam na łąkę, a Sam za mną.

Od Anabeth-Bagna Strachu

Poszłam do jaskini Sama.
- Sam! Idziesz ze mną na spacer? - zawołałam od progu
- Jasne. - kiwnął głową z uśmiechem
Szliśmy przez las, biegaliśmy gdy Sam krzyknął.
- Anabeth uważaj!
Gdyby nie on utopiła bym się. Prawie wpadłam w bagna. Stąd się wzięła nazwa: Bagna Strachu.
- Ch- chodź. - zająkałam się - Musimy powiedzieć Gabrielle o nowym terenie.

Uwaga, zawieszam!

Uwaga, proszę abyście nie przysyłali mi jakiś czs rzeczy do sklepu, bo mamy same ogłoszenia. Popiszcie między sobą opo, czy coś. Do odwołania!
*Gabrielle

Kolejny nowy teren!

Teraz Boris został Sherlokiem i wyniuchał niezbyt przyjemny, ale przydatny teraz.
Cmentarz Wilczych Dusz
lub Straconych Wyć. Mam tylko nadzieję, że nikt tam nie zawita z przymusu.

Nowe tereny!

Aj, Ann, ty starasz się najbardziej. Utwardzasz mnie w przeświadczeniu, że umiem wybierać Ety. Prosiłabym cię abyś palnęła opki o znalezieniu tych miejsc, ok? No, a oto one:
Bagna Strachu
Uwaga, są niebezpieczne!
 
 
 
Łąka Wypoczynku/Oaza Spokoju

Nowe pierdułki!

Nie wiem co ty, Anabeth, masz do wymyślania różnych rzeczy. No ale dobra.
Eliksiry:
 
Eliksir młodości
 
Eliksir Starości
 
 
Eliksir duszy
Uwaga! Potrzebna moja zgoda!
 
 
 
 
 
Eliksir Przypomnienia
 
 
 
 
Eliksir Zapomnienia
 
 
Eliksir Klonów
Uwaga! Zakazany, potrzeba zgody mła!
 
 
 
Magiczne pyłki
 
 
 
Pyłek Ochrony
 
 
 
Pyłek Przypomnienia
Wiem, kiepska fotka. Ale trudno :)
 
 
Talizmany
 
 
 
 
 
Wilczy telefon
 
 

Nowy Baner!

Gadałam z jedną dziewczyną na Doggi (Wilko) i załatwiłam nam baner. Odwaliła kawał dobrej roboty, mam nadzieję, że nie tylko ja tak uważam. Oto jej dzieło:
http://funkyimg.com/i/ScgK.png
Nie no, ja jestem zadowolona, a wy? Proszę, aby każdy wkleił to na swoją prezkę na Howrse, lub Doggi. Baner będzie w nowo utworzonej zakładce ,,Promuj nas".
*Gabrielle

Od Ababeth-przygotowania świąteczne, prezenty cz II

Obudziłam się ze świadomością, że muszę coś zrobić. Tylko co? Spojrzałam w kąt jaskini i ujrzałam trzy podpisane pakunki. " Soul, Mystery, Gabrielle". Przypomniałam sobie, że mam jeszcze zrobić prezenty dla trzech wilków.
Boris - Koc z królików,
Slade - piękne ozdobne futro zmieszane z karibu i daniela,
Sam - Kość z wyrzeźbionymi naszymi inicjałami ♥.
Taak. Popędzę po króliki na kocyk Borisa. Dotarłam na polankę pełną tych uroczych zwierzaków. Opracowałam taktykę jak złapać dużo królików. Ruszyłam. Raniłam je w łapy tak że nie mogły się podnieść, a potem tylko skróciłam ich cierpienia. Pozbierałam martwe króliki i wróciłam do jaskini. Zajęłam się tą okropną dzierganiną! Wyszedł całkiem ładny kocyk. ( niechce się chwalić ) Boris zaliczony! Następny Slade. Znów dzierganie. Muszę złapać dwa karibu i dwa daniele. Pobiegłam tam gdzie widziałam ostatnio daniele. Były cztery. Zabiłam dwa i zatachałam do jaskini. Teraz karibu. Były przy Rwącym Potoku. Tylko dwa. Zamordowałam je i też zaniosłam to jaskini. Tam uszyłam futro. Futro wyglądało mniej więcej tak. W środku z daniela uszyty był wilk. Za ramkę i dodatki do wilka posłużyły karibu. Teraz Sam. Użyje kości karibu. Chwyciłam jedną kość i pobiegłam nad Rwący potok by tam oczyścić prezent. Po wyczyszczeniu naostrzyłam dokładnie kamień i wydrążyłam w kości nasze iinicjały.

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Od Anabeth-przygotowania świąteczne- Prezenty cz.1

Pomyślałam że jestem nie fair wobec wilków. Na pewno inni nie robią na prezenty martwych zwierząt... Ja jednak zrobię :
Soul - Koc z karibu,
Gabrielle - Naszyjnik ze szmaragdów,
Boris - Koc z królików,
Slade - piękne ozdobne futro zmieszane z karibu i daniela,
Sam - Kość z wyrzeźbionymi naszymi inicjałami ♥,
Mystery - Bransoletka z szmaragdów.
Zaczynam! Pierwszy na liście Jest Soul. Czas iść po karibu! Zaszłam na łąkę i tam zastałam całe stado. Złapałam cztery z myślą: " Mam nadzieję że mi nie zabraknie na koc.". Robota była dla osób cierpliwych. Dzierganie...Ostatni raz! Prawie ostatni... W końcu się udało! Koc był cudny. Zapakowałam go i położyłam w kącie jaskini. Teraz czas na Gabę... Idę połowić szmaragdy...
***********************************
Przy jeziorze
**********************************
- ymm... Zimna woda - zamruczałam zamaczając łapy w wodzie
Zanurkowałam. Po...Uwaga! 15 minutach wstrzymywania oddechu wynurzyłam się z wody z 50 ślicznymi szmaragdami, z których powstał piękniutki naszyjnik i bransoletka. Mystery,Soul i Gabrielle mam dla was prezenty! Reszta jutro.

Od Sama

Postanowiłem że zrobię Anabeth niespodziankę i ustawiłem w jej jaskini drzewko. Udekorowałem je i wyszła śliczna choinka. Wyszedłem z jej jaskini i poszedłem nad Jezioro Szmaragdów. Tam zanurzyłem się w wodzie i znalazłem szmaragd. Po trzeciej godzinie odpoczynku postanowiłem pójść do Anabeth i zobaczyć czy wróciła. Wszedłem do jej jaskini i mnie zamurowało.
- Skąd...Ty wytrzasnęłaś ten świerk?! - zapytałem
Ona tylko się śmiała. Powtórzyłem pytanie.
- Skąd to tu...
- Z lasu!
- No tak. Takiej odpowiedzi mogłem się spodziewać.
- Ubierzmy ją!
- Jasne! - uśmiechnąłem się
< Anabeth? >

Od Anabeth, ubieranie choinki

 Podobno Sam kupił dwa pierścionki... - myślałam - Tylko dla kogo? - zaśmiałam się sama do siebie.
Do jaskini wszedł Boris. No, jego się nie spodziewałam!
- Hej, chcesz ze mną udekorować choinkę? - zapytał
-Taak! A potem pokażesz ją Mer! - uśmiechnęłam się
- Co ty... - rozpoczął basior ale mu przerwałam
- Idziemy! - zadecydowałam. - Masz już choinkę?
- Tak. A co do tego że pokaże ją...
- To super! - znów mu przerwałam, biedak był zrezygnowany...
Po dobrej godzinie roboty choinka była gotowa.


- No, no. Dobra robota Anabeth! - powiedziałam sama do siebie.
- Ej! - szturchnął mnie Boris - Pomagałem!
- Tak, tak! - zaśmiałam się
- No właśnie! - odpowiedział mi tym samym.
- O i pokaż ją Mer! - dodałam i wybiegłam

Od Borisa (prawie świętej pamięci, niech tylko Soul się dowie, a ja o to zadbam :)), cd. Mer

Ganialiśmy jelenie kilka minut. Później napadła nas głupawka i zaczeliśmy się turlać z górki na łace. Później wyłożyliśmy się zmęczeni na trawie.
-Mer?
-Tak?
-Chciała byś zostać moją partnerką?
<Mystery?>
 
 
Nagle wkracza Soul
Gabrielle:  Soul, nie patrz stary.
Soul: Co, ale co tam jest?
G: Nic, eee... Widziałeś Jezioro Szmaragdów?.... eee.... takie zielone.... eee
S: Gabrielle, odsuń się.
G: Ok, ale ostrzegłam...
S: GRRRRRRR!!! ZABIJĘ CIĘ, JAK ŚMIESZ PROPONOWAĆ TO MER, ONA JEST ZA MŁODA!!!
 
 
 
Zobaczysz Boris, będzie tak. :) ;)
Ja ci to mówię.

Od Gabrielle, cd. Mer


-Lepiej już zacznij, niedługo święta.
-Dobrze-odparła.
-Ok, myślę, że skórę przyznamy Mer-powiedziałam, przeciągając się.
-Masz rację. Młoda, bież skórę i idziemy-powiedział Soul.
Pożegnałam się z nimi i poszłam do siebie.

<Soul, Mer?>

Od Gabrielle, cd. Soul


- No dobra, teraz moja kolej na zapodanie pieśni-powiedziałam i zaczęłam rozmyślać. Nagle wpadłam na stare wycie, które słyszałam w walentynki, dochodziła z jaskini alf. Oczywiście moi rodzice nie mieli wstępu, Omeg nie wpuszcza się na zabawy:

Srebrem skrzy się twoja sierść
Złote oczy patrzą w dal
W serce wkradł się czuły skandal
Nie wiem, może jest to miłość?

Teraz przyszła zwrotka, wyta przez basiora (Soul):

Twoje oczy jak szmaragdy
Patrzą w dal
W serce wkradł się czuły skandal
Nie czułem czegoś takiego nigdy

Refren, śpiewany przez obie strony:

Nie wiem czy to istnieje
Czy to prawda, a nie mit?
Twa sierść gładka jak aksamit
Gdy nie ma cię w pobliżu, moje serce boleje

Księżyc świeci nad nami
Przyświeca tobie i mi
Kiedyś nie było takiej miłości
Była to abstrakcyjność


-Wyto to podczas walentynek. Słyszałam przelotem-stwierdziłam, kiedy skończyliśmy
<Soul?>

Od Soul'a, cd. Gabrielle

Na przykład...?
-Na przykład:- zacząłem-
Dziś rano cały świat kupiłem
Gwiazdy i słońce, morze, las
I serca, lądy i rzek żyły
Ciebie i siebie, przestrzeń, czas


-Zatrzymałem się i spojrzałem na waderę, która zaczęła-:
 
Dziś rano cały świat kupiłeś
Za jedno serce, cały świat
Nad gwiazdy szczęściem się wybiłeś,
Nad czas i morskie głębie lat...


-resztę wyliśmy razem patrząc na siebie-

Gorące morza sercem płyną -
Pozłocie nieprzebytych sław,
Gdzieś rzeki nocy mnie wyminą
W głębokich morzach złotych traw

Chcę czerwień zerwać z kwiatów polnych,
Czerwienią nocy spalić krew,
Jak piersi nieba chcę być wolny,
W chmury się wbić w koronach drzew


-Moja ulubiona- stwierdziłem patrząc w niebo
<Gabrielle?>

Od Gabrielle, cd. Soul


Przez jakiś czas wskazywaliśmy sobie różne gwiazdozbiory. W końcu zmieniłam temat:
-Soul?
-Hmm?
-Chcesz powyć?
-Dobra, czemu nie?
-A jakie znasz pieśni?
-Całkiem sporo-wstał i otrzepał się z piachu.

<Soul?>

Od Soul'a, cd. Gabrielle

-To świetnie- odparłem kładąc się na plecach, wadera poszła w moje ślady. Wskazałem łapą gwiazdozbiór- Patrz, wielki wóz
-Rzeczywiście- uśmiechnęła się- A tam... Em..
-Oriona- zakończyłem uśmiechając się
-Tak.. Oriona- dodała patrząc na mnie
<Gabrielle?>

Od Mer, cd. Boris

-Boris... Myślałeś kiedyś o swoim życiu poważnie?
-W jakim sensie?- spojrzał na nie z zainteresowaniem
-No... partnerka, rodzina, zestarzenie się w jej towarzystwie...
-A co cię wzięło tak na głębokie myśli?
-Wiesz co..? Nie wiem- nastała chwila ciszy- Chcesz poganiać jelenie?- zapytałam poważnie
-Jasne- uśmiechnął się i wstał, ja poszłam w jego ślady, a potem ruszyliśmy do lasu, gdzie zaczęliśmy ganiać jelenie po całym lesie
<Boris?>

Od Gabrielle, cd. Soul


Doszliśmy do zbiornika wodnego. Soul wskoczył do wody, a ja za nim. Wynurzyłam głowę i spojrzałam w miejsce, gdzie zniknął basior. Nie dostrzegłam go, ale poczułam dotknięcie na tylnych łapach. Nagle, zostałam wciągnięta pod wodę, a nade mną ukazał się mój towarzysz, śmiejący się radośnie. Machnęłam łapami i wynurzyłam się z powrotem. Uśmiechnęłam się i chlapnęłam wodą w Soul'a. Została rozpoczęta bitwa wodna. W końcu zdyszeliśmy się i zmęczyliśmy, więc wyszliśmy na trawę. Otrzepałam się z wody. Basior zrobił tak samo.
-Jak tam żebra?-spytał mnie
-Dobrze-odparłam, dotykając mokrego bandaża-trochę jeszcze boli, ale nie jest tak źle.

<Soul?>

Od Borisa, cd. Mer

-Hahahaha to było silniejsze ode mnie - zaczołem się chichrać
-Chlapaliśmy się tak kilka minut śmiejąc się. Potem zrobiliśmy zawody kto szybciej dopłynie w tą i z powrotem oczywiście Mystery wygrała. Potem chwilę odpoczęliśmy na brzegu patrząc w gwiazdy.
-Boris? - zapytała Mer
<Mystery?>

Od Soul'a

Postanowiłem sprawdzić co u Gabrielle, lecz usłyszałem z jaskini głos jakiegoś basiora, więc tylko położyłem się za jaskinią i czekałem.
Po jakichś 2 godzinach wyszedł basior, chwilę powęszył a następnie odszedł, postanowiłem wejść
-Witam i o zdrowie pytam- zapukałem i nie czekając odpowiedzi wszedłem do środka- Nowy adorator?- zapytałem
-Co? Nie Boris to członek watahy, po prostu chciał pogadać, a poza tym co? zazdrosny?- uśmiechnęła się
-Może..-odparłem- Tak piękna pogoda, chodź.. może.. do rzeki?
Wadera podniosła się z ziemi
-Jezioro szmaragdowe, albo Szumiące wodospady
-To wodospady- uśmiechnąłem się
Ruszyliśmy przed siebie
-A co ty taki wesolutki?- zapytała prawie że śmiechem
-Ja nie? Piękny dzień tak działa
-Jest zima...
-Wiem... - wyszedłem na przód- Chodź!- ruszyłem biegiem, a wadera zaraz za mną
<Gabrielle?>

Od Mer, cd. Boris

Resztę dnia spędziłam załatwiając swoje sprawy, a następnie doszłam do wniosku, że jest 19, a ja wyglądam jak po taplaniu w piachu, postanowiłam więc szybciej zjawić się na miejscu i ogarnąć się. Pognałam do jeziora i szybko umyłam futro, wyszłam z wody, a następnie zostałam do niej wepchnięta
-Boris!- warknęłam przez śmiech
-Sorki, nie mogłem się powstrzymać- zaśmiał się, a następnie ja go wciągnęłam do jeziora
-Masz za swoje!- krzyknęłam uśmiechnięta, a w odwecie zostałam ochlapana
<Boris?>

Od Borisa, cd. Mer+przygotowania świąteczne

-To do zobaczenia -
Chyba o czymś zapomniałem....... A tak choinka !!-olśniło mnie
Wybrałem się do księżycowego lasu rosły tam piękne choinki. Wybrałem najpiękniejsze drzewko. Po godzinie już ciągnąłem je do groty. Anabeth pomogła mi je ubrać. Efekt był niesamowity.

Dobra jeszcze tylko prezenty. Po godzinie namysłu znalazłem. Dla każdej wadery inny naszyjnik (potem wstawię zdjęcia i napiszę dla kogo) a dla basiorów uszyję ocieplane koce.



Mystery (złoty naszyjnik z cykorniami):

Gabrielle ( naszyjnik, złoty z szafirami):

Anabeth (naszyjnik z bursztynem [pomarańczowy]):

Od Sama-zadanie II

Postanowiłem że zrewanżuje się Anabeth i też zaproszę ją na obiad. Znajdę ją i podpytam co lubi jeść. Poszedłem nad Rwący Potok bo to jest chyba jej ulubione miejscy. Rzeczywiście była tam.
- Cześć Anabeth! - zawołałem
- Hej!
Podszedłem bliżej i zapytałem.
- Co lubisz najbardziej jeść?
- Wszystko co byś mi zrobił. - uśmiechnęła się - A dokładniej zupę z szmaragdowych królików.
Takie coś istnieje? No zobaczymy.
- To zapraszam Cię dziś na obiad. O godzinie 16.00.
- Na pewno przyjdę!
- To super! - odwróciłem się i poszedłem do jaskini Gabrielle.
Gabrielle właśnie chyba sprzątała. Zapukałem i wszedłem.
- Cześć. Wiesz gdzie można znaleźć szmaragdowe króliki?
- Tak, ale są poza terenem watahy. Masz moje pozwolenie by wyjść jeśli mi też upolujesz tego króliczka. Zupa z nich jest nieziemska!
- Wiesz jak ją przyrządzić? - spytałem
- Oczywiście. Zaraz ci napiszę! - Gabrielle coś nabazgrała na kartce i podała mi to.
- Dzięki! - wyszedłem z jaskini
- Pamiętaj o króliku!
Ale ja już biegłem. Po kwadransie byłem już poza terenem watahy i tropiłem te nieszczęsne króliki. Nagle ukazały mi się śliczne te właśnie zwierzątka. Upolowałem je i wróciłem do jaskini. Dwa króliki zostawiłem a jednego zaniosłem Gabrielle.
- Dzięki! - krzyknęła
Przygotowałem z nich zupkę i jak Anabeth przyszła to jej podałem. Była zachwycona!
THE END



To już czwarte zadanie. Brawo Sam! Jako nagrodę otrzymujesz
-100 OK
-Eliksir antymagiczny!
Gratuluję, i zachęcam do pisania I zadania~!
*Gabrielle

Nowy talizman!

 


No, stwierdzam, że w sklepie jest coraz ciekawiej! Mamy już naprawę sporo rzeczy, a wy bardzo się angażujecie w watahę, co bardzo mi się podoba. :) Mam tylko nadzieję, że nie osłabnie to  w szkolne weekendy, bo właśnie wtedy mam czas (wiadomo, lekcje w tygodniu). Teraz to znowu Boris pokazał klasę-stworzył nam kolejny talizman.

Od Anabeth-przygotowania świąteczne

Obudziłam się w jaskini Sama. Mój wzrok padł na choinkę. Musiałam mieć swoją! Zamiast najpierw pójść do swojej jaskini, popędziłam do lasu. Wynalazłam śliczny świerk. Naostrzyłam kamień na tyle, by przeciął drzewko i po 2 godzinach roboty w lasku, zatachałam zdobycz do mojego domu.
***** Przy jaskini *****
Stanęłam w drzwiach. Popatrzyłam na zawartość mojej jaskini i zobaczyłam...pięknie udekorowaną choinkę.

- Będe miała dwie choinki. - pomyślałam
Do jaskini wszedł Sam i stanął jak wryty.
- Skąd...Ty wytrzasnełaś ten świerk?!
W odpowiedzi dostał mój śmiech.
< cieszysz się Sam? Jeszcze jedno dekorowanie! >


Od Mer cd. Boris

-Cóż... Chyba wiesz już tyle co ja... Ale z wielką chęcią pójdę z tobą- uśmiechnęłam się
-Super, to spotykamy się o 20:00?
Spojrzałam na słońce... Miałam zamiar jeszcze coś zrobić...
-Jasne- odparłam- A na razie idę
-Gdzie?- zainteresował się
-Takie tam..- mruknęłam
-No dobra... To do 20-tej
-Do 20-tej
Uśmiechnęłam się i odbiegłam
<Boris?>

Od Soul'a i Mer-przygotowania świąteczne

Pobiegłam po ptaka, wiedziałam, że będziemy robić pieczonego bażanta!
***
Po kilku godzinach pieczony bażant(moje ulubione danie) i ryba z warzywami (danie taty równie pyszne) były gotowe. Czas zająć się prezentami! Lecz nie miałam najmniejszego pomysłu, zajrzałam więc do prezentów taty- nie miał nic przeciwko, ponieważ nie było dwóch- dla mnie i Gabrielle. Tata zrobił dla wader portrety ich wszystkich, nie miałam pojęcia, że ma taki talent malarski... a skolei dla basiorów po prostu kuropatwy, których nie łatwo znaleźć... Pycha... Szukając dalszego natchnienia poszłam nad jezioro i olśniło mnie...
***
Pod koniec dnia siedziałam uśmiechnięta nad swoim dziełem, dla każdej z wader zrobiłam bransoletkę z muszelek i kamieni.


Byłam z siebie dumna, lecz jeszcze dwa problemy- co zrobić dla basiorów i czy Gabrielle się nie obraz za to, że dostała to co reszta...
Wybrałam się do lasu gdzie dostrzegłam jelenia...Olśniło mnie po raz drugi!
***
Pod koniec dnia wszystkie prezenty były gotowe, basiory dostaną fiolki z ,,księżycowym pyłem", gdy ginie Księżycowy jeleń tworzy się błękitna lilia, której pyłek pięknie wygląda i pachnie... Prezent idealny

(Dowiedziałam się także, że Gabrielle dostanie coś specjalnego, o czym mówić nie mogę ;D)



niedziela, 21 grudnia 2014

Od Gabrielle, cd. Boris


-Dzięki. A co do gwiazd, oczywiście, że są. Widzisz Małą Niedźwiedzicę?
-Widzę. Piękna noc.
-Masz rację.
-Gabrielle?

<Boris?>

Od Borisa, cd. Gabrielle

-Tak z ciekawości - odpowiedziałem
-Chciałem cię pochwalić-twoja wataha jest bardzo ciekawa i ciepła. Niczego nie brakuje jedzenia, terenów, nie ma wojen, wszyscy żyją w zgodzie i wataha się jeszcze nie rozpadła-dodałem uśmiechem
-Czy gwiazdy nie są piękne ? -spytałem

Pisze Not Found...

Nawet nie chcę mi się pisać tego po raz setny

Aby dowiedzieć się o nowej książce Borisa, zapraszam do biblioteki.

Od Gabrielle, cd. Boris


-Przecież przychodzicie do mnie na święta.
-Tak, wiem, ale co później?
-Pewnie będę z Soul'em i Mer. Wiem, że na pewno Anbeth będzie razem z Samem. A co?-odpowiedziałam ze zdziwieniem.

<Boris?>

Od Borisa, cd. Gabrielle

-Przywołujesz wspomnienia, co nie ? - spytałem z uśmiechem
-Co tutaj robisz ?-spytała
-Piszę książkę o smokach potrzebowałem weny - odpowiedziałem
-Aha ile storn już napisałeś - zapytała
-Dopiero jedenaście - odpowiedziałem
-Aha
-Co robisz w święta - zapytałem
<Gabrielle?>

Od Gabrielle, cd. Anabeth


-No, przede wszystkim pilnować, aby nie łamano zasad. No, udzielać się też w watasze. Mieć też stu-procentową frekfencję na zebraniach, ale one jeszcze się nie odbyły i na razie nie będą.
-Ok, dzięki-powiedziała Anabeth i odbiegła, cała w skowronkach. Z decydowałam, że pójdę jeszcze udekorować swoją jaskinię. Zebrałam trochę jemioły i zawiesiłam nad sufitem. Wyszłam na dwór i pobiegłam po Soul'a i Sama-chciałabym aby pomogli mi sprowadzić mi choinkę. Ścieliśmy ostrymi kamieniami mały świerczek i zataszczyliśmy go do mojej jaskini. Wspólnymi siłami postawiliśmy go stabilnie, tak, aby się nie przewracał. Podziękowałam im i zaczęłam dekorować drzewko. Wyglądało pięknie, przystrojone ładnymi kamyczkami, grzybkami, liśćmi mięty i muszelkami, obłorzone śniegiem. Wyglądało prześlicznie. Zapadła noc, zjadłam trochę sarniny i wyszłam na dwór, aby obwieścić koniec dnia. Każdy zawył, aby życzyć każdemu dobranoc. Jeszcze tylko kilka dni do gwiazdki. Wyszłam jeszcze na chwilę, aby popatrzeć na gwiazdy, nad Szmaragdowym Jeziorem. Było to moje ukochane miejsce, przy którym założyłam tą watahę. Nagle poczułam, że ktoś stoi za mną.

<Ktoś dokończy?>

Po prosu Harry Potter!

Nasz Sam wymyślił pomoc do sprzątania jaskiń, magiczną miotłę. Zaowocowało to stworzeniem nowego straganu w zakładce sklep; pomoce sprzątające.
http://www.msgraphics.info/pulatemp/oferta/pics_oferta/art.gospodarcze/zmiotka_z_szufelka.jpg
Super, nie? Audycja nie zawierała lokowania produktu...
*Gabrielle

Nowy przedmiot!

http://www.fraida.pl/images/srebro/sotis-talSpeZycz2-ag-d.jpg

Po wielu próbach przystosowania zdjęcia, udało się! Oto Talizman Youkai, który pozwala zamienić się na parę chwil w demona, ale wymaga mojej zgody.

Wyżej w hierarchii!

Uwaga! Z przyjemnością ogłaszam, że Anabeth awansowała na waderę-Etę. Gratuluję i życzę jej dalszych sukcesów. Zachęcam do częstego udzielania się w watasze i podwyższenia swojego stanowiska!
*Gabrielle

Od Anabeth, cd. Gabrielle

-Jak widać-odparłam uśmiechnięta
-Anabeth - powiedziała Gabrielle
-Tak?
-Czy chciałabyś podjąć okres próbny na stanowisku jednej z trzech wader-Et?
- Tak! - wykrzyknęłam - co mam zrobić?
Nie uwierzyłam moim uszom! Naprawdę? Naprawdę? Naprawdę?
< Gabrielle? >

Od Borisa, cd. Mer

-No i co można zrobić..... ale w końcu bycie nastolatkiem to najlepsze lata w życiu -uśmiechnąłem się
-No tak ... - odpowiedziała
-Może wybierzemy się później nad jezioro szmaragdu ? Mogła byś jeszcze trochę poopowiadać mi o naszej watasze - uśmiechnąłem się
<Myestery?>

Kolejna część serii!

Mer napisała kolejną część serii ,,Księżycowy Jeleń". Jeszcze jej nie przeczytałam, ale nadrobię ten brak. A wy?
*Gabrielle

Nowe przedmioty!


Teraz to Sam zaczął tworzyć rzeczy do sklepu. Uwaga! Jeden z nich jest ZAKAZANY! Jego posiadanie, bez mojej wiedzy grozi wydaleniem z watahy!

Wisiorek ukrytych dusz (zakazany)
 
Oraz Inne Ciało
http://static.polter.pl/eliksir-yciodajny-sen_normal.jpg
Aby dowiedzieć się o nich więcej, zapraszam do sklepu!
*Gabrielle






 

Nowy teren!

Oto Szumiące Wodospady, są one blisko Jeziora Szmaragdowego.
http://m.ocdn.eu/_m/9e535e14faa2e964b897ff2e73119991,20,19,0.jpg
Jego odkrycie zawdzięczamy Samowi.
* Gabrielle