Siedziałem w jaskini i rozmyślałem o niebieskich migdałach. Nagle w
drzwiach zauważyłem Mystery, miała całe załzawione oczy i co chwilę
kaszlała.
- Wchodź, bo się jeszcze bardziej rozchorujesz - podszedłem do niej i pociągnąłem do jaskini
- Boris mogę cię prosić o przysługę ?
- Jasne jaką ?
- Możesz poprowadzić za mnie dzisiaj lekcję? Nie dam rady ledwo co stoję na nogach
- Jasne .... a kiedy się zaczynają ?
- Teraz młode czekają już w lesie, dziś uczymy się o grzybach w lesie, dasz radę?
- Jasne, ale nie mogłaś powiedzieć wcześniej? - nałożyłem szalik i wybiegłem z jaskini
Szczeniaki, tak jak mówiła Mystery, czekały w lesie. Chyba były
powiadomione o tym, że ją zastąpię bo nawet zwracały się do mnie jak do
nauczyciela.
- Dzień dobry Panie Borisie - ukłoniły się na raz ładnie się uśmiechając
- Dzień dobry, dzisiaj uczymy się o grzybach - zrobiłem sztuczny uśmiech, bo nie miałem na ten temat pojęcia
Nie wiedziałem co robić a szczeniaki zaczęły biegać w tą i z powrotem.
Podbiegały do mnie z różnymi grzybami i pytały o różne rzeczy. Szczerze,
nie wiedziałem co robić i tylko im potakiwałem. Gdy w końcu zaczęła się
wielka wojna. Zaczęły rzucać w siebie grzybami i ziemią. Nie wiem jak to
zrobiły ale.... Nie świadomie się do nich przyłączyłem . Zaczęła się
wielka walka. Dużo grzybów poległo, ale jeszcze żaden wilk. Przyznam że
poczułem się jak szczeniak. Dawno się tak dobrze nie bawiłem. Gdy
wróciłem do domu wywaliłem się zmęczony na moje posłanie. Zacząłem
siwieć gdy usłyszałem co kochane szczeniaki powiedziały rodzicom, gdy
spytali się ich czego nauczyli się na lekcji.
<Boris nauczyciel roku ^-^ >
Ło ja cię. To był wyskok miesiąca
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz