niedziela, 25 stycznia 2015

Od Borisa, zadania III, koniec

- Do kiedy mam czas? - spojrzałem na nią przekręcając głową
- Hmmm.... do jutrzejszej nocy, będę tutaj czekać - zachichotała złośliwie
- Jasne, a co będę za to miał jak to przyniosę ?
- Powiem ci, jak przeżyłam wojnę i tutaj dotarłam
- Okej, to idę
- Bezpiecznej drogi - uśmiechnęła się i lekko pocałowała mnie w policzek
Ruszyłem szybkim biegiem w stronę Księżycowego Lasu. Po długich poszukiwaniach, znalazłem stado księżycowych jeleni. Szybko schowałem się za krzakami i wpatrywałem się w ich sylwetki z uśmiechem. Wadera miała rację. Gdy wyskoczyłem zza krzaków i dorwałem jednego, padł martwy na ziemię. Jego mięso zatachałem to spiżarni a sam ruszyłem w poszukiwaniu przepisu na resztę zupy. Najpierw ruszyłem do biblioteki. Szukałem bardzo długo, bo była już tak 9 rano. Nagle przypomniało mi się coś. W końcu Gabrielle ma tego pełno u siebię ! Ruszyłem truchtem w stronę jej jaskini. Na szczęście nikogo nie było. Po cichu zakradłem się do półki z przepisami Gabrielle. Chwilę to trwało ale w końcu znalazłem dziwną fiołkową książkę z wizerunkiem pełni księżyca. Zacząłem przeżucać kolejno strony. Były tam przedziwne potrawy i napoje . W końcu znalazłem .... Zupa z księżycowego jelenia! Szybko przeczytałem co będzie potrzebne i jak przygotować. Później odłożyłem książkę i pobiegłem do jaskini. Musiałem jeszcze tylko załatwić księżycowe jagody. Pobiegłem (znów) do Księżycowego Lasu. Po długich poszukiwaniach znalazłem cały ich krzak. Zabrałem kilka i wróciłem do siebie. Szybko wziąłem drewnianą miskę z półeczki i nalałem do niej wody ze źródełka. Później rozpaliłem ognisko i postawiłem nad nim kamienny garnek. Szybko poszatkowałem wilcze jagody i wrzuciłem do garnka, a później mięso z księżycowego jelenia. Gdy zupa była gotowa, była akurat noc. Nalałem ją do drewnianego naczynia i pobiegłem w stronę lasu. Czekała tam już gotowa wadera.
- Witam panią, mam coś dla pani - wskazałem na zupę
- Borisku, kochanie, a myślałam że już mnie wystawisz - wyrwała mi naczynie z łap
- A gdzie moja nagroda? - zrobiłem szyderczy uśmieszek
- Słonko a czy to ważne ? - okryła się swoim czarnym płaszczem i zniknęła
END

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz