wtorek, 21 lipca 2015

Od Keazana, cd. Ti

Kiedy się obudziłem, zdałem sobie sprawę, że już nie jestem w tej sali, w której byłem. Próbowałem się podnieść, ale coś mnie przytrzymało. Spojrzałem na około siebie. Zobaczyłem, jak ściany korytarza migają, a drzwi się przewijają. Zdałem sobie sprawę, że jestem na łóżku, które popycha Toshiro i Ann. Chciałem coś powiedzieć, ale ta cholerna maska na pysku mi przeszkadzała. Miałem szczery zamiar ją zdjąć, ale gdy tylko to zrobiłem, to pożałowałem-nie mogłem złapać tchu. Moje położenie mnie nie zachwycało. Spojrzałem tylko na Anabeth oczekując wyjaśnień. Chyba zrozumiała mój wzrok.
-Będziesz operowany.
Omal się nie zachłysnąłem, mimo tego, że czułem się sennie i było mi zimno.
-Dlaczego ja nic o tym nie wiem?-wydusiłem.
-A niby jak miałeś, skoro byłeś nieprzytomny, ha?
-Nie wiem.... Mogliście mi coś szepnąć w ucho, lub mnie zahipnotyzować?
-A coś ty się zrobił taki humorystyczny?
-Cholernie się boję-spróbowałem się podnieść nieco nad materac, ale Tosh znów mnie przytrzymał.
-Nie bądź idiotą! Nie po to biegnę jak głupi, żebyś ty się podnosił i pogarszał swój słaby stan.
Po tym już nic nie mówiłem, bo szczerze mówiąc, nie widziałem potrzeby, a ucisk na klatce był mało przyjemny. W dodatku mijało działanie środków przeciwbólowych. Nagle wjechaliśmy do jasno oświetlonej sali. Zobaczyłem ogromne lampy, pod którymi mnie ułożyli i stalowe stoliki z różnymi narzędziami. Ledwo co udało mi się przełknąć ślinę przez tę gulę w gardle. Podłączyli mi worek z jakimś czerwonym płynem. Po chwili nałożyli mi inną maskę i podali narkozę. Słyszałem, jak coś tam podłączają, jak coś brzęczy, szelest czegoś i stłumione głosy, ale wszystko się  na siebie nakładało i zamazywało...
<Ti? Net, Gab?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz