wtorek, 9 czerwca 2015

Od Neir, cd. Keazan

-Ja.. ja-zachłysnęłam się łzami. Boris podsadził mnie na grzbiet smoka. Spojrzałam na nieruchome ciało Keazana. Był zakrwawiony, a jego klatka ledwo się podnosiła.
-Trzymaj go-Broris wziął mnie za łapę i zmusił, żebym go przytrzymała. Zakręciło mi się w głowie-no dobra, Yaku, heja!
Smok ryknął i z niewyobrażalną prędkością wystrzelił w powietrze. Wiatr świstał mi w uszach, zamknęłam oczy i poważałam sobie w myślach ,,nie puszczę, nie, nie".
W końcu smok zwolnił, a po chwili poczułam wstrząs, kiedy łapy uderzyły o ziemię.
-Daj go.
-Nie!-zawyłam, opadając na basiora, chlipiąc w spazmach. Boris musiał mnie oddzielić siłą. Opadłam na kolce smoka, trzęsąc się i łapczywie wdychając powitrze. Nagle  wszystko się ucięło. Zaczęłam oddychać powoli, zlizałam łzy z futra. Wzięłam głęboki oddech. Zeskoczyłam  na ziemię i pognałam w stronę szpitala. Wpadłam jak burza... Zobaczyłam Borisa, który siedział i tępo wpatrywał się w ścianę.
-Co..?-nie mogłam dokończyć zdania. Nie odezwał się. Zatkałam pysk łapami i znów pociekły mi łzy. Z płuc wydarł się szloch.
-Nie umarł-głos Borisa zdawał się być robotyczny- ale będzie operowany... Ann mówi, że jeszcze nie widziała wilka w tak ciężkim stanie.
Znów nie mogłam oddychać. Nie panowałam nad sobą. Podbiegłam do basiora i wtuliłam się w jego futro. Miałam gdzieś to, że jest z Mer. Nie chcę jej krzywdzić, nawet go nie kochałam, ale był tu jedynym wilkiem, a ja czułam się, jakbym umierała. Musiałam zdobyć oparcie.
Boris spojrzał na mnie zdziwiony i delikatnie poklepał mnie po barku, po czym spokojnie odsunął mnie od siebie. Znów dostałam spazmów.
-A... a... ja-ak.. co...
-Mówili, że może stracić czucie w jednej z łap... Nie będzie mógł chodzić, dwie są poważnie uszkodzone, może nawet nerwy, a z trzeciej... wystaje... -zrobił ruch, przejechał sobie po łapie-kość.
-Jest tutaj?-wskazałam głową na drzwi ,,Blok operacyjny". Boris pokiwał głową.
<Boris?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz