Weszłam do lasu jako człowiek. Pokonałam dobre parę kilometrów gdy
zobaczyłam waderę. Miała białą sierść i jasne oczy. Odsłoniła białe kły i
zawarczała.
- Nie wysilaj sie.
Wilczyca przekręciła łeb i przetrawiła słowa. Z jej pyska wyrwało się głośniejsze warknięcie.
- Jeny! - wzięłam głęboki oddech i już po chwili poczułam ból. O to mi
chodziło. Przemiana nadchodzi. Moje palce zmieniły się w pazury a ciało
pokryło się sierścią. Zęby ukształtowały się w kły a uszy wydłużyły.
Wadera, która na mnie warczała rozszerzyła źrenice i przysiadła.
- Słuchaj. Jestem Selene i...
- A ja Gabrielle. - wilczyca przerwała mi wypowiedź. - Alfa Watahy Sierpu Księżyca.
- Jasne. Ja jeszcze nie dokończyłam. - powiedziałam obojętnym tonem.
Gabrielle wyglądała jakby chciała mnie zabić ale odparła spokojnie:
- Oczywiście. Mów.
- No więc jestem Selene i jestem wilkołakiem chociaż nie lubię tego słowa. Ono mnie wnerwia.
- Aha. Może... chciałabyś dołączyć do watahy?
- OK. Spoko. Chętnie.
- No to... Chodźmy do mnie i tam ci wytłumaczę parę spraw.
- Jak chcesz.
Widać było, że ją wkurzam ale nie robiłam sobie z tego za wiele. Nie ona
pierwsza i nie ostatnia. Pełno osób mnie nienawidzi lub po prostu nie
trawi. Przyzwyczaiłam się.
< Gabrielle? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz