-Jeśtem Łilt- odezwał się nieśmiało
-Dziękuję- wyszeptałam do Gabrielle
-Nie ma za co- mrugnęła
-Mogę go z wami zostawić ? Jeśli tak to na jak długo ?- zapytałam
-Hmm....Tego to nie wiem ale obiecuję ,że przyniesiemy go do twojej jaskini ,gdy skończymy "zajęcia" - dodała po chwili
-Dobrze...Ja idę Wild ! Bądź grzeczny !- krzyknęłam
-Dobdze !- odkrzyknął i zniknął z kolegami
xXx
Chodząc po lesie z Monty'm zauważyłam Toshiro...
Głupio mi było mu mówić o bracie...
-Hej !- krzyknęłam i podbiegłam do niego
Basior obejrzał się i na widok orła uciekł
"Co mu?" pomyślałam po czym wróciłam do jaskini.
<Toshi?>
czwartek, 30 kwietnia 2015
Od Gabrielle, cd. Asch
Znów westchnęłam. Wstałam i wyjęłam jeden z pergaminów.
-Zobacz-rozłożyłam rulon z szelestem- tutaj-wskazałam łapą na ciemnoniebieską linię, która prawie stykała się z różową- jest obce terytorium. Jeśli któreś z nas je przekroczy, cała wataha będzie mieć kłopoty. Musicie przejść tym przesmykiem-płożyłam palec na wąską, szarą linię- inaczej się wam nie uda. Ale jest tam wiele niebezpieczeństw. Kiedy dotrzecie do tego punktu musicie wyjść z kanionu i wtedy macie drogę wolną na północ.
<Asch?>
-Zobacz-rozłożyłam rulon z szelestem- tutaj-wskazałam łapą na ciemnoniebieską linię, która prawie stykała się z różową- jest obce terytorium. Jeśli któreś z nas je przekroczy, cała wataha będzie mieć kłopoty. Musicie przejść tym przesmykiem-płożyłam palec na wąską, szarą linię- inaczej się wam nie uda. Ale jest tam wiele niebezpieczeństw. Kiedy dotrzecie do tego punktu musicie wyjść z kanionu i wtedy macie drogę wolną na północ.
<Asch?>
Od Ascha, cd. Gabrielle
Spojrzałem na nią z największą zawiścią na jaką było mnie stać, ale odpowiedziałem siląc się na spokój:
-Daleko na wschód, aż do gór.
-Wiesz, że nie mogę cię puścić.....-powiedziała twardo Gab.
-Wiesz, że i tak pójdę. Bez względu na to, czy mi pozwolisz czy nie. Bez względu na to, czy wyrzucisz mnie w tedy z watahy.
-A co z Asuną, podobno jesteście razem?
-Asuna...ja....-zmieszałem się. - To bez znaczenia.
-Bez znaczenia? Miłość i jej szczęście jest dla ciebie bez znaczenia?! - alfa podniosła głos.
-Teraz muszę znaleźć Aarona, nawet jeśli będzie mnie to kosztowało stratę Asuny.
Westchnęła i ten dźwięk poruszył długo skrywaną strunę rozpaczy w moim sercu.
-Kiedy cię pierwszy raz spotkałam, byłaś zastraszonym i zagubionym wilkiem. Zmieniłeś się. Tylko nie wiem czy na lepsze.
-Idę szukać brata - oznajmiłem. - Chcę tego i zrobię to nawet jeśli mi nie pozwolisz.
<Gab? Ti-enne?>
-Daleko na wschód, aż do gór.
-Wiesz, że nie mogę cię puścić.....-powiedziała twardo Gab.
-Wiesz, że i tak pójdę. Bez względu na to, czy mi pozwolisz czy nie. Bez względu na to, czy wyrzucisz mnie w tedy z watahy.
-A co z Asuną, podobno jesteście razem?
-Asuna...ja....-zmieszałem się. - To bez znaczenia.
-Bez znaczenia? Miłość i jej szczęście jest dla ciebie bez znaczenia?! - alfa podniosła głos.
-Teraz muszę znaleźć Aarona, nawet jeśli będzie mnie to kosztowało stratę Asuny.
Westchnęła i ten dźwięk poruszył długo skrywaną strunę rozpaczy w moim sercu.
-Kiedy cię pierwszy raz spotkałam, byłaś zastraszonym i zagubionym wilkiem. Zmieniłeś się. Tylko nie wiem czy na lepsze.
-Idę szukać brata - oznajmiłem. - Chcę tego i zrobię to nawet jeśli mi nie pozwolisz.
<Gab? Ti-enne?>
wtorek, 28 kwietnia 2015
Od Gabrielle ,cd. Asch
-Chcemy... pozukać mojego brata-warknął w końcu Asch.
-Znowu? Nie dawno Dark szukała swojego-zdziwiłam się.
-No tak....
-Chcecie iść za tereny?
-Nie wiem-odparła wilczyca.
-Asch?
<Asch? Ti-enne?>
-Znowu? Nie dawno Dark szukała swojego-zdziwiłam się.
-No tak....
-Chcecie iść za tereny?
-Nie wiem-odparła wilczyca.
-Asch?
<Asch? Ti-enne?>
Od Ti-enne, cd. Asch
- Ufam ci - powiedziałam. Wyszliśmy z jaskini. Asch zdenerwowany przez chwilę chodził w kółko.
- Asch? O co chodzi? - zaczęło mi się udzielać zdenerwowanie basiora. Strażnicy... Gdzieś już słyszałam tę nazwę...
- Idziemy! - krzyknął Asch. Po chwili, przemoknięci do szpiku kości zostaliśmy zatrzymani przez Gabrielle.
- Gdzie wy idziecie?! Przecież strasznie leje, chodźcie do jaskini.
- Nie, Gab nie ma na to czasu! - warknął Asch. Alfa spojrzała na niego surowo.
- Co się dzieje? - spytała patrząc na mnie
- Eeee... nie wiem spytaj Asch'a - wilczyca spojrzała na mojego towarzysza.
- Albo mi to wyjaśnisz, albo nigdzie nie pójdziesz!!! - warknęła z całą mocą Alfy. Asch i ja poszliśmy opornie za nią do jaskini alf... Tam Gabrielle zaprowadziła nas do osobnej jamy, by nie przeszkadzały nam szczenięta ( na które spojrzałam z zazdrością )
- Więc? Słucham was - powiedziała sucho wilczyca...
<Asch? Gabrielle?>
- Asch? O co chodzi? - zaczęło mi się udzielać zdenerwowanie basiora. Strażnicy... Gdzieś już słyszałam tę nazwę...
- Idziemy! - krzyknął Asch. Po chwili, przemoknięci do szpiku kości zostaliśmy zatrzymani przez Gabrielle.
- Gdzie wy idziecie?! Przecież strasznie leje, chodźcie do jaskini.
- Nie, Gab nie ma na to czasu! - warknął Asch. Alfa spojrzała na niego surowo.
- Co się dzieje? - spytała patrząc na mnie
- Eeee... nie wiem spytaj Asch'a - wilczyca spojrzała na mojego towarzysza.
- Albo mi to wyjaśnisz, albo nigdzie nie pójdziesz!!! - warknęła z całą mocą Alfy. Asch i ja poszliśmy opornie za nią do jaskini alf... Tam Gabrielle zaprowadziła nas do osobnej jamy, by nie przeszkadzały nam szczenięta ( na które spojrzałam z zazdrością )
- Więc? Słucham was - powiedziała sucho wilczyca...
<Asch? Gabrielle?>
Od Yuuki, cd. Alex
- Um... Yuuki.
Podałam mu łapę.
- Może.. Przejdziemy się? Ja, ty, i Amina.
- Amina?
Spytałam. Po chwili waderka wybiegła z jaskini. (?)
- Ty jesteś Amina?
- Tak.
Uśmiechnęła się.
- To jak ze spacerem..?
- Mogę iść.
Uśmiechnęłam się.
<Alex? >
Podałam mu łapę.
- Może.. Przejdziemy się? Ja, ty, i Amina.
- Amina?
Spytałam. Po chwili waderka wybiegła z jaskini. (?)
- Ty jesteś Amina?
- Tak.
Uśmiechnęła się.
- To jak ze spacerem..?
- Mogę iść.
Uśmiechnęłam się.
<Alex? >
Od Toshiro
W watasze brakuje jedzenia... co mam robić? Każdy stara się jak może, aby uzupełnić spiżarnię (Gabrielle zarządziła, aby całe mięso znieść do jednej jaskini, tak, aby każdy mógł brać po równo. Nikt nie ma prawa wziąć więcej niż określone 500 dek. mięsa). Ja też chodzę i węszę, szukając królików, Netir, Darkie i inni z ptakami drapieżnymi polują na ryby. Nagle w zadumie wpadłam na jakiegoś wilka. Zacząłęm mocno rozcierać sobie głowę.
-Auć. Przepraszam.
<Ktoś?>
-Auć. Przepraszam.
<Ktoś?>
Od Ascha, c. Ti-enne
-Kiedy jest najbliższa pełnia? - spytałem zdziwioną waderę.
-Za trzy dni - powiedziała - Ale o co chodzi?
-Zostało nam mało czasu, musimy zdążyć - szepnąłem. - Kiedy możesz wyruszać?
-No nie wiem, dopiero dołączyłam, ja...
-Świetnie, wyruszamy teraz - stwierdziłem wychodząc z jaskini.
-Jak to teraz? I czemu jesteś taki zdenerwowany? - pobiegła za mną.
-Masz cokolwiek do stracenia? - spytałem.
-Nie...- szepnęła.
-Dobrze, więc skoro chcesz go jeszcze raz spotkać to musimy wyruszać! Teraz - prawie krzyczałem.
-Co ci jest? Dobrze chcę, ale nie musisz być taki zły!
-Przepraszam, ale jeśli nie zdążymy to stracimy go na zawsze. Nie mogę ci tego opowiedzieć teraz, ale to bardzo ważne i nie mamy czasu na wpadki. To informacja dla Strażników. Jedyne co możesz teraz zrobić to zaufać mi i pójść ze mną.
<Ti-enne?>
Ło matko. I na Księżyc. Znów jakieś tajemnicze coś zwane Strażnikami?
-Za trzy dni - powiedziała - Ale o co chodzi?
-Zostało nam mało czasu, musimy zdążyć - szepnąłem. - Kiedy możesz wyruszać?
-No nie wiem, dopiero dołączyłam, ja...
-Świetnie, wyruszamy teraz - stwierdziłem wychodząc z jaskini.
-Jak to teraz? I czemu jesteś taki zdenerwowany? - pobiegła za mną.
-Masz cokolwiek do stracenia? - spytałem.
-Nie...- szepnęła.
-Dobrze, więc skoro chcesz go jeszcze raz spotkać to musimy wyruszać! Teraz - prawie krzyczałem.
-Co ci jest? Dobrze chcę, ale nie musisz być taki zły!
-Przepraszam, ale jeśli nie zdążymy to stracimy go na zawsze. Nie mogę ci tego opowiedzieć teraz, ale to bardzo ważne i nie mamy czasu na wpadki. To informacja dla Strażników. Jedyne co możesz teraz zrobić to zaufać mi i pójść ze mną.
<Ti-enne?>
Ło matko. I na Księżyc. Znów jakieś tajemnicze coś zwane Strażnikami?
Od Ti-enne, cd. Asch
Basior był bardzo rozemocjonowany. Kiedy ja zastanawiałam się od czego zacząć, Asch rozpalił ogień i przyniósł kilka ryb.
- Poznaliśmy się z Aaronem jakieś trzy tygodnie temu, jak tylko opuściłam babcię. Był sam tak jak ja. Powiedział mi, że poszukuje brata. Postanowiłam, że mu pomogę... Jednak miałam też inny cel - dotrzeć do watahy - tak jak kazała mi babcia...
- Dlaczego? - wtrącił Asch
- Taka jest rodowa droga wilczyc z mojej rodziny. Moja mama umarła... więc nie mogła mi tego przekazać sama, chociaż wtedy wyruszyłabym trochę wcześniej. No i nie poznałabym Aarona, więc.. może to przeznaczenie? - przerwałam by wziąć oddech i zjeść rybę
- I co dalej? - zapytał basior
- Podróżowaliśmy razem z Aaronem. Polowaliśmy i odpoczywaliśmy oraz biegliśmy... nierozłączeni - uśmiechnęłam się - byłam z nim szczęśliwa. Kiedy kilka dni temu zawędrowaliśmy na tereny WSK trochę się pokłóciliśmy. Ja chciałam iść na północ, a on na wschód - powiedział, że czuje iż cię tam znajdzie. A jednak miałam rację... I to ja cię znalazłam - znowu się uśmiechnęłam
-A mówił ci gdzie idzie? - spytał Asch
- Tak. Mówił coś o źródle i burzy... Czasami miał takie chwilę jakby był medium... A to przecież moja fucha!
- Mówił o burzy... - Asch zastanowił się - chyba wiem gdzie mogę go znaleźć...
<Asch?>
Od Alex'a
Siedziałem w swojej jaskini karmiąc Aminę, nagle do środka wparowała jakaś wadera
-Ups... Przepraszam, p...pomyłka- zająknęła się wychodząc
-To nic- wyszedłem za waderą-Kogoś szukasz?
-Właściwie to nie...
-Jestem Alex- podałem łapę samicy
<Yuuki?>
Od Borisa cd Mer
-Hej - powiedziałem spoglądając na Mer
- Cześć , i tak się czujesz ? - powiedziała z uśmiechem
- Na tyle dobrze aby z stąd wyjść - powiedziałem rozglądając się czy nikt nie idzie
- Czyli że chcesz uciec ?
- A jak myślisz ? - powiedziałem wyszczerzony
Mer?
- Cześć , i tak się czujesz ? - powiedziała z uśmiechem
- Na tyle dobrze aby z stąd wyjść - powiedziałem rozglądając się czy nikt nie idzie
- Czyli że chcesz uciec ?
- A jak myślisz ? - powiedziałem wyszczerzony
Mer?
Od Asch'a cd Ti-enne
-Ja zatrzymałem się w tej watasze, bo miałem pewne problemy......Ze zdrowiem - skłamałem, bo nie chciałem wyjawiać jej mojej tajemnicy. - No i poznałem waderę....Ale niedługo miałem wyruszać, żeby go szukać. Nie mogę w to uwierzyć! Myślałem, że go nie zobaczę, a teraz! - objąłem ją.
Zaczęło padać, więc zaproponowałem:
-Chodź do mojej jaskini. Ukryjemy się przed deszczem, możesz u mnie zostać ile tylko będziesz chciała. Tam opowiesz mi wszystkie szczegóły.
Biegliśmy po rozmiękłej ziemi przeskakując kałuże. Wkrótce dotarliśmy na miejsce. Zaraz zająłem się ogniskiem i wktórce siedzieliśmy przy ciepłych płomieniach, podczas gdy na dworze szalał deszcz.
-No proszę, opowiedz mi wszystko. O tobie, Aaronie, jak się spotkaliście itd. Wszyyyyystko! - uśmiechnąłem się.
<Ti-enne?>
Zaczęło padać, więc zaproponowałem:
-Chodź do mojej jaskini. Ukryjemy się przed deszczem, możesz u mnie zostać ile tylko będziesz chciała. Tam opowiesz mi wszystkie szczegóły.
Biegliśmy po rozmiękłej ziemi przeskakując kałuże. Wkrótce dotarliśmy na miejsce. Zaraz zająłem się ogniskiem i wktórce siedzieliśmy przy ciepłych płomieniach, podczas gdy na dworze szalał deszcz.
-No proszę, opowiedz mi wszystko. O tobie, Aaronie, jak się spotkaliście itd. Wszyyyyystko! - uśmiechnąłem się.
<Ti-enne?>
poniedziałek, 27 kwietnia 2015
Od Gabrielle, cd. Dark
-Co to za pytanie? Oczywiście-stwierdziłam. Nagle usłyszeliśmy kroki i urwane słowa Mer:
-...wtedy ptaki mogły latać. Rozumiecie?
-Tak!-równym chórem odpowiedziało pięć głosów.
-No, mały Wild, poznaj swoich kolegów-uśmiechnęłam się do niego. Nagle w otworze jaskini pojawiła się młoda, biała wadera i pięć futrzastych kuleczek. Nagle wydały z siebie pięć pisków i pognały do nowego towarzysza.
-Kim jesteś?
-Jak masz na imię?
-Skąd jesteś?
<DarkRebell?>
-...wtedy ptaki mogły latać. Rozumiecie?
-Tak!-równym chórem odpowiedziało pięć głosów.
-No, mały Wild, poznaj swoich kolegów-uśmiechnęłam się do niego. Nagle w otworze jaskini pojawiła się młoda, biała wadera i pięć futrzastych kuleczek. Nagle wydały z siebie pięć pisków i pognały do nowego towarzysza.
-Kim jesteś?
-Jak masz na imię?
-Skąd jesteś?
<DarkRebell?>
Od DarkRebell, cd. Netir
-Tak ,chodźmy- powiedziałam po czym położyłam się na ziemi
-Co ty robisz?- zdziwiła się Net
Nic nie mówiąc czekałam. Po chwili maluszek wskoczył mi na grzbiet
-Teraz możemy iść- uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę jaskini Alfy
xXx
-Gabrielle !
-Tak ?
-Znalazłam !- wyszczerzyłam się
-Ale co?- Alfa zdziwiła się
-To !- powiedziałam dumnie
-Net możesz go zdjąć ?- zwróciłam się do niej
-Jasne- odparła po czym zdjęła ze mnie mojego braciszka
-To jest Wild...Mój braciszek....Może zostać ? Prooooooszę - uśmiechnęłam się
Gabrielle patrzyła na malucha z zastanowieniem
<Gabrielle?>
Od Netir, cd. Dark
-No dobra, rodzinko. Trzeba iść z tym małym do Gabrielle-powiedziałam, patrząc jak tulą się do siebie.
-Tjen ptasiek jest strasiny-pokazał na Dektyt, skubiącą sobie pióra.
-Gdyby nie ten ptaszek to byśmy cię nie znaleźli, wiesz mały?
-A ciemu wy macie takie dziwnie lękawice?-wskazał na nasze łapy. Nagle nad nami rozciągnął się wielki cień i rozległ krzyk. Chwilę potem na łapie Dark wylądował Monty. Basiorek odsunął się od niego.
-Widzisz. Te ptaszki mają bardzo ostra łapki. To po to, aby nas nie udrapały-wyjaśniłam - to jak, do Gabrielle, nie?
<Darkie?>
-Tjen ptasiek jest strasiny-pokazał na Dektyt, skubiącą sobie pióra.
-Gdyby nie ten ptaszek to byśmy cię nie znaleźli, wiesz mały?
-A ciemu wy macie takie dziwnie lękawice?-wskazał na nasze łapy. Nagle nad nami rozciągnął się wielki cień i rozległ krzyk. Chwilę potem na łapie Dark wylądował Monty. Basiorek odsunął się od niego.
-Widzisz. Te ptaszki mają bardzo ostra łapki. To po to, aby nas nie udrapały-wyjaśniłam - to jak, do Gabrielle, nie?
<Darkie?>
Od DarkRebell, cd. Netir
Podeszłam do szczeniaka.
-Hm...- zaczęłam dumać
-To on?- zapytała ponownie
-Nie wiem....- westchnęłam
Pochyliłam się nad maluchem.
-Pokaż łapkę- poprosiłam
Maluch podniósł wszystkie i coś uścisnęło mi gardło
-Patrz- zwróciłam się do Net wskazując na prawą łapkę wilczka
-Czy to jest....- nie dokończyła
-Tak.....To on- powiedziałam uradowana
-Wild....Poznajesz mnie ??- zbliżyłam się do malca
-Dikdik?
Netir słysząc to wybuchła śmiechem
-Dikdik?! Haha
-Taaaa moja ksywka-przewróciłam oczami
-Tak Wild ! Dikdik!- uśmiechnęłam się do niego
-Cio jobisz (piszę językiem maluszków ! Nie czepiać się!)- powiedział niewyraźnie
-Zabieram cię do siebie !- rzekłam tuląc go
-Aww- wadera westchnęła
<Netir?>
-Hm...- zaczęłam dumać
-To on?- zapytała ponownie
-Nie wiem....- westchnęłam
Pochyliłam się nad maluchem.
-Pokaż łapkę- poprosiłam
Maluch podniósł wszystkie i coś uścisnęło mi gardło
-Patrz- zwróciłam się do Net wskazując na prawą łapkę wilczka
-Czy to jest....- nie dokończyła
-Tak.....To on- powiedziałam uradowana
-Wild....Poznajesz mnie ??- zbliżyłam się do malca
-Dikdik?
Netir słysząc to wybuchła śmiechem
-Dikdik?! Haha
-Taaaa moja ksywka-przewróciłam oczami
-Tak Wild ! Dikdik!- uśmiechnęłam się do niego
-Cio jobisz (piszę językiem maluszków ! Nie czepiać się!)- powiedział niewyraźnie
-Zabieram cię do siebie !- rzekłam tuląc go
-Aww- wadera westchnęła
<Netir?>
Od Hikari, cd. Arch
- To może pójdziemy na spacer? - powiedziałam z uśmiechem
- Jasne
xXx
W końcu dotarliśmy na plażę.
- Eh - rozłożyłam się na piasku
Po chwili basior położył się obok.
- Zobacz, tamta chmura wygląda jak królik! - powiedziałam wyszczerzona wskazując na obłok
<Arch? >
- Jasne
xXx
W końcu dotarliśmy na plażę.
- Eh - rozłożyłam się na piasku
Po chwili basior położył się obok.
- Zobacz, tamta chmura wygląda jak królik! - powiedziałam wyszczerzona wskazując na obłok
<Arch? >
Od Borisa, cd. Ann
- Wszystko ale czuję się dobrze - powiedziałem rozbawiony
- Szybko cię stąd nie wypuszczę....Ledwo przeżyłeś....
- Tak....tak....wiem.....Już miałem kilka takich wykładów.
- Musisz o siebie dbać - powiedziała przeglądając jakieś papiery
<Ann?>
- Szybko cię stąd nie wypuszczę....Ledwo przeżyłeś....
- Tak....tak....wiem.....Już miałem kilka takich wykładów.
- Musisz o siebie dbać - powiedziała przeglądając jakieś papiery
<Ann?>
Od Gabrielle, cd. Soul
Spojrzałam na niego czule.
-W końcu to twoje ulubione miejsce, nie?
-Ty to wiesz, co ja lubię-poczochrałam mu sierść na głowie.
-Jesteście uroczy. Chodźcie-Asuna pociągnęła mnie za łapę. Zatoczyłam się lekko, ale za raz za nią pobiegłam. W oddali zaczęły migotać zielone wody jeziora. Przyśpieszyłam i z chlupotem zmąciłam piękną taflę. Małe rybki umknęły spod moich łap na wszystkie strony.
<Soul?>
-W końcu to twoje ulubione miejsce, nie?
-Ty to wiesz, co ja lubię-poczochrałam mu sierść na głowie.
-Jesteście uroczy. Chodźcie-Asuna pociągnęła mnie za łapę. Zatoczyłam się lekko, ale za raz za nią pobiegłam. W oddali zaczęły migotać zielone wody jeziora. Przyśpieszyłam i z chlupotem zmąciłam piękną taflę. Małe rybki umknęły spod moich łap na wszystkie strony.
<Soul?>
Od Netir, cd. Gabrielle
-Darkie! Zobacz, Dektyt coś ma!-wrzasnęłam, patrząc w niebo. Usłyszałyśmy stłumione piski. Gwizdnęłam cicho. Sokolica zleciała powoli i delikatnie złożyła małego wilczka przy moich łapach. Mały skomlał i pojękiwał, zwijając się w kuleczkę.
-To on?- zapytałam. Mały basiorek był bardzo podobny do Dark. Może oprócz pyszczka...
<DarkRebell?>
-To on?- zapytałam. Mały basiorek był bardzo podobny do Dark. Może oprócz pyszczka...
<DarkRebell?>
Od Archera
Wstałem cały obolały. Miałem koszmar i widocznie musiałem spaść z mojego "łóżka".
- Hej cześć witaj! - zawołała Hikari, która weszła do mojej jaskini.
- Cześć.
- Jak tam?
- Eee... Miałem koszmar senny, ale co tam! - uśmiechnąłem się. - Chcesz coś zjeść?
- Geniusze, jest już 12.30. Jadłam śniadanie!
<Hikari? ♥>
- Hej cześć witaj! - zawołała Hikari, która weszła do mojej jaskini.
- Cześć.
- Jak tam?
- Eee... Miałem koszmar senny, ale co tam! - uśmiechnąłem się. - Chcesz coś zjeść?
- Geniusze, jest już 12.30. Jadłam śniadanie!
<Hikari? ♥>
Od Ann
Zajrzałam do sali gdzie leżał Boris.
- Cześć umarlaku!
- Hej Ann. - basior się uśmiechnął.
- Jak się czujesz?
- Chyba ty powinnaś wiedzieć. Jesteś w końcu lekarką.
- Oj tam! Ja się pytam czy cię coś boli?
<Boris?>
- Cześć umarlaku!
- Hej Ann. - basior się uśmiechnął.
- Jak się czujesz?
- Chyba ty powinnaś wiedzieć. Jesteś w końcu lekarką.
- Oj tam! Ja się pytam czy cię coś boli?
<Boris?>
Od Ascha, cd. Asu
-Gdzie mnie prowadzisz? - spytała wadera.
-Zamknij oczy - poleciłem.
-Żartujesz sobie?
-Nie ufasz mi?
Zamknęła oczka i pozwoliła mi się wieść resztę drogi.
-Uważaj gałąź - ostrzegłem ją w porę i ostrożnie przekroczyła kłodę.
-Dobrze - powiedziałem. - Otwórz oczy.
Wadera wykonała polecenie i aż zachłysnęła się powietrzem z zachwytu. Rozglądała się powoli dookoła, jakby nie wierzyła w to co widzi. Staliśmy w prześlicznym parku pełnym kwiatów.
-To będzie nasze miejsce - oświadczyłem. - Kiedy wrócę, spotkamy się. Czekaj na mnie tutaj. (sorki, ale nie wyskoczyło mi twoje. Może być to?)
<Asu?>
-Zamknij oczy - poleciłem.
-Żartujesz sobie?
-Nie ufasz mi?
Zamknęła oczka i pozwoliła mi się wieść resztę drogi.
-Uważaj gałąź - ostrzegłem ją w porę i ostrożnie przekroczyła kłodę.
-Dobrze - powiedziałem. - Otwórz oczy.
Wadera wykonała polecenie i aż zachłysnęła się powietrzem z zachwytu. Rozglądała się powoli dookoła, jakby nie wierzyła w to co widzi. Staliśmy w prześlicznym parku pełnym kwiatów.
-To będzie nasze miejsce - oświadczyłem. - Kiedy wrócę, spotkamy się. Czekaj na mnie tutaj. (sorki, ale nie wyskoczyło mi twoje. Może być to?)
<Asu?>
niedziela, 26 kwietnia 2015
Od Asu, cd. Asch
- Jasne! - pocałowałam go.
- Chodź.
- Gdzie?
- Pokaże ci. - uśmiechnął się tajemniczo.
Asch?
- Chodź.
- Gdzie?
- Pokaże ci. - uśmiechnął się tajemniczo.
Asch?
Od Dark, cd. Gabrielle
Ze spuszczonym łbem wróciłam do jaskini....
-I jak było? Opowiadaj!- Net zerwała się z miejsca na mój widok
-Musi się zastanowić ale główna odpowiedź to : nie- odparłam ponuro.
Wadera usiadła. Ja postanowiłam ,że poszukam go na terenach....
-Co robisz?- zaciekawiła się
-Idę szukać brata....- rzekłam po czym rozwiązałam Monty'ego
Wadera szybko wstała
-Mogę iść z tobą?
-Jasne- uśmiechnęłam się i razem wybiegłyśmy z jaskini.
-Jak wygląda?- zapytała
-Jest taki jak ja lecz wyróżnia go głównie małe serduszko na poduszce (pod łapą) oraz wzrost...W końcu to szczeniak....Umie mówić niepełnymi zdaniami przez co jestjeszcze bardziej uroczy- odpowiedziałam
Wadera pokiwała głową na znak zrozumienia. Szłyśmy bardzo długo...Zaczęłam już tracić nadzieję ,że go nie znajdziemy i ,że chodzimy w kółko gdy nagle....
<Net?>
-I jak było? Opowiadaj!- Net zerwała się z miejsca na mój widok
-Musi się zastanowić ale główna odpowiedź to : nie- odparłam ponuro.
Wadera usiadła. Ja postanowiłam ,że poszukam go na terenach....
-Co robisz?- zaciekawiła się
-Idę szukać brata....- rzekłam po czym rozwiązałam Monty'ego
Wadera szybko wstała
-Mogę iść z tobą?
-Jasne- uśmiechnęłam się i razem wybiegłyśmy z jaskini.
-Jak wygląda?- zapytała
-Jest taki jak ja lecz wyróżnia go głównie małe serduszko na poduszce (pod łapą) oraz wzrost...W końcu to szczeniak....Umie mówić niepełnymi zdaniami przez co jestjeszcze bardziej uroczy- odpowiedziałam
Wadera pokiwała głową na znak zrozumienia. Szłyśmy bardzo długo...Zaczęłam już tracić nadzieję ,że go nie znajdziemy i ,że chodzimy w kółko gdy nagle....
<Net?>
sobota, 25 kwietnia 2015
Od Mer cd Borisa
-Zasłużyłeś- powiedziałam bezgłośnie uśmiechając się
Wiedząc iż Hikari dobrze się zajmie Borisem postanowiłam pójść do jaskini, gdzie zostałam zalana falą pytań dotyczących Borisa ze strony szczeniąt.
***
-Jeeestem- oznajmiła Gabrielle wchodząc do jaskini
-Mamaaa!!!- wrzasnęły kudłate kuleczki rzucając się na naszą potężną Alfę
-Mer, Boris prosił aby do niego podeszła- powiedziała witając się z tatą
-Jasne- wstałam i poszłam do ,,szpitala" przez oświeconą blaskiem księżyca polanę
<Boris?>
Wiedząc iż Hikari dobrze się zajmie Borisem postanowiłam pójść do jaskini, gdzie zostałam zalana falą pytań dotyczących Borisa ze strony szczeniąt.
***
-Jeeestem- oznajmiła Gabrielle wchodząc do jaskini
-Mamaaa!!!- wrzasnęły kudłate kuleczki rzucając się na naszą potężną Alfę
-Mer, Boris prosił aby do niego podeszła- powiedziała witając się z tatą
-Jasne- wstałam i poszłam do ,,szpitala" przez oświeconą blaskiem księżyca polanę
<Boris?>
Od Borisa cd Mer
- IDIOTO!!! - usłyszałem krzyk Hikari
Po chwili siostrzyczka wisiała mi na szyi.
- Pomocy ona mnie udusi- powiedziałem spoglądając na Mer
- Jak mogłeś? !?!?!!!
-Eeeee
Mer?
Od Mer cd Boris
Westchnęłam uśmiechając się
-Wiesz, że jesteś zimnym i okrutnym idiotą?- zapytałam
-Dla..dlaczego?
-Bo chciałeś mnie tu zostawić- uśmiechnęłam się blado patrząc nieprzytomnie w ziemię
-Ale jestem tu- szepnął
-A co jakby...- nie dokończyłam zdania bo do jaskini wbiegła Hikari
<Boris? Hikari??
-Wiesz, że jesteś zimnym i okrutnym idiotą?- zapytałam
-Dla..dlaczego?
-Bo chciałeś mnie tu zostawić- uśmiechnęłam się blado patrząc nieprzytomnie w ziemię
-Ale jestem tu- szepnął
-A co jakby...- nie dokończyłam zdania bo do jaskini wbiegła Hikari
<Boris? Hikari??
Od Borisa cd Mer
- Nie jest tak źle - powiedziałem po czym ją pocałowałem
-Hym
- A chce ci się tu ze mną siedzieć ? - powiedziałem znudzony
- Dam jakoś radę
- Tiaaaa....
Mer?
-Hym
- A chce ci się tu ze mną siedzieć ? - powiedziałem znudzony
- Dam jakoś radę
- Tiaaaa....
Mer?
Od Mer cd Boris
-I to na swoje życzenie- pocałowałam go w policzek
-Wiem mamo- westchnął wilk
-Może jak ładnie poprosimy to Gabrielle pozwoli ci wyjść..?- zapytałam spoglądając na pilnującą go Gabrielle
-Nie ma szans- wilczyca uśmiechnęła się nieszczerze i pokręciła głową w przeczeniu
-Wiesz, że jesteś okropna?- uśmiechnęłam się
-Wiem- odwzajemniła ten sam uśmiech
-To jesteś skazany na to łóżko i mnie- stwierdziłam patrząc na wilka
<Boris?>
-Wiem mamo- westchnął wilk
-Może jak ładnie poprosimy to Gabrielle pozwoli ci wyjść..?- zapytałam spoglądając na pilnującą go Gabrielle
-Nie ma szans- wilczyca uśmiechnęła się nieszczerze i pokręciła głową w przeczeniu
-Wiesz, że jesteś okropna?- uśmiechnęłam się
-Wiem- odwzajemniła ten sam uśmiech
-To jesteś skazany na to łóżko i mnie- stwierdziłam patrząc na wilka
<Boris?>
Od Borisa cd Mer
Bynajmniej sprawa z Mer załatwiona. Jak wyjdę ze szpitala to prawdopodobnie wybiorę się na wycieczkę do świata ludzi.... Moja psychika musi sobie odpocząć...
- Tylko szkoda że tutaj jest tak nudno...- powiedziałem cicho spoglądając w sufit
- Co tam? - usłyszałem ciepły głos Mer
- Diabelnie tu nudno...
Mer?brak weny
- Tylko szkoda że tutaj jest tak nudno...- powiedziałem cicho spoglądając w sufit
- Co tam? - usłyszałem ciepły głos Mer
- Diabelnie tu nudno...
Mer?brak weny
Od Mer cd Boris
Szczeniaki zgodnym chórem odpowiedziały tym samym, a tata tylko przewrócił uśmiechnięty oczami
***
-Mam chorego!- krzyknęłam ciągnąc za sobą Borisa (droga zajęła nam ok. 10 min ponieważ możecie nie uwierzyć, ale ciężko jest poruszyć basiora który nie ma zamiaru gdzieś iść). Na wejściu zobaczyliśmy wściekłą Gabielle
-Myślałam, że znowu chcesz zrobić coś głupiego!- wrzasnęła Alfa
-Ale jeszcze nic nie zrobiłem- stwierdził Boris, podnosząc prawą łapę w górę
-Jeszcze! A teraz kładź się do łóżka!
-Ale już się dobrze czuję- powiedział szczerząc się do mnie
-Natychmiast!- Gabrielle znowu wrzasnęła, lecz tym razem grzecznie podreptał na skórę
<Boris?>
***
-Mam chorego!- krzyknęłam ciągnąc za sobą Borisa (droga zajęła nam ok. 10 min ponieważ możecie nie uwierzyć, ale ciężko jest poruszyć basiora który nie ma zamiaru gdzieś iść). Na wejściu zobaczyliśmy wściekłą Gabielle
-Myślałam, że znowu chcesz zrobić coś głupiego!- wrzasnęła Alfa
-Ale jeszcze nic nie zrobiłem- stwierdził Boris, podnosząc prawą łapę w górę
-Jeszcze! A teraz kładź się do łóżka!
-Ale już się dobrze czuję- powiedział szczerząc się do mnie
-Natychmiast!- Gabrielle znowu wrzasnęła, lecz tym razem grzecznie podreptał na skórę
<Boris?>
Od Borisa cd Mer
Cicho zaśmaiłem się spoglądając na szczeniaki.
- A teraz wracasz leżeć!
- Czuję się doskonale - powiedziałem z uśmiechem
- Bez gadania! - powiedziała pchając mnie w stronę wyjścia
-Papa! - powiedziałem wyszczerzony spoglądając na Soula i szczeniaki
Mer?
- A teraz wracasz leżeć!
- Czuję się doskonale - powiedziałem z uśmiechem
- Bez gadania! - powiedziała pchając mnie w stronę wyjścia
-Papa! - powiedziałem wyszczerzony spoglądając na Soula i szczeniaki
Mer?
Od Mer cd Boris
Siedziałam w jaskini z położonymi po sobie uszami, dziwne było to że tata, Blacky i szczeniaki przyglądały mi się bez słów, a gdy do środka wszedł Boris wszystkie spojrzenia przeniosły się na niego
-Mer...- usłyszałam swoje imię, odwracając w jego kierunku wzrok
-Boris! Gamoniu czemu nie leżysz?!- podbiegłam do niego- Jeżeli sam tego nie zrobisz to ja cię zabiję!- wrzasnęłam błagalnie
-Nie będziesz musiała- stwierdził po czym poczułam jak przyciska mnie do siebie i mocno całuje. Zamknęłam oczy i się uśmiechnęłam, lecz zaraz za nami usłyszeliśmy głośne ,,BLEEEE!!!" ze strony maluchów i mojego taty
<Boris?>
-Mer...- usłyszałam swoje imię, odwracając w jego kierunku wzrok
-Boris! Gamoniu czemu nie leżysz?!- podbiegłam do niego- Jeżeli sam tego nie zrobisz to ja cię zabiję!- wrzasnęłam błagalnie
-Nie będziesz musiała- stwierdził po czym poczułam jak przyciska mnie do siebie i mocno całuje. Zamknęłam oczy i się uśmiechnęłam, lecz zaraz za nami usłyszeliśmy głośne ,,BLEEEE!!!" ze strony maluchów i mojego taty
<Boris?>
Od Borisa cd Mer
- Mer....
Po chwili wstałem i ruszyłem w stronę drzwi.
- Boris ty jeszcze nie możesz....- Asuna spojrzała na mnie z politowaniem
- Spokojnie ból to dla mnie nic nowego - powiedziałem zaciskając zęby po czym wyszedłem
xXx
Po kilku minutach w końcu jakoś dotarłem do jaskini Mer. Po chwili ujrzałem Mer.
- Hej....- powiedziałem z uśmiechem
Mer?
Po chwili wstałem i ruszyłem w stronę drzwi.
- Boris ty jeszcze nie możesz....- Asuna spojrzała na mnie z politowaniem
- Spokojnie ból to dla mnie nic nowego - powiedziałem zaciskając zęby po czym wyszedłem
xXx
Po kilku minutach w końcu jakoś dotarłem do jaskini Mer. Po chwili ujrzałem Mer.
- Hej....- powiedziałem z uśmiechem
Mer?
Od Mer cd Boris
Stanęłam na środku sali niemal sparaliżowana... najchętniej rzuciłabym mu się na szyję i zabroniła podobnych czynności, lecz jedyne co zrobiłam to podeszłam i trzasnęłam mu plaskacza
-Mer- skrytykowała mnie cicho Asuna
-Co ty se wyobrażałeś?! Gdy dowiedziałam się o twojej śmierci sama miałam ochotę się zabić...- zaczęłam wrzeszczeć na całą jaskinię- znowu...
-Mer, przecież ty..!- nie pozwoliłam mu dokończyć
-Zrobiłam to bo wiem, że przeze mnie możesz stracić wiele szans na szczęście!
-Ale...
-Nic nie mów!- i tym akcentem zakończyłam, wychodząc.
<Boris? Gab?>
-Mer- skrytykowała mnie cicho Asuna
-Co ty se wyobrażałeś?! Gdy dowiedziałam się o twojej śmierci sama miałam ochotę się zabić...- zaczęłam wrzeszczeć na całą jaskinię- znowu...
-Mer, przecież ty..!- nie pozwoliłam mu dokończyć
-Zrobiłam to bo wiem, że przeze mnie możesz stracić wiele szans na szczęście!
-Ale...
-Nic nie mów!- i tym akcentem zakończyłam, wychodząc.
<Boris? Gab?>
piątek, 24 kwietnia 2015
Od Gabrielle, cd. DarkRebell
-Nie wiem Dark. Nie mogę cię puścić, jeśli nie wiesz na pewno gdzie on jest. Wyjście po za tereny mogłoby źle się skończyć.
-Niby jak?-prychnęła.
-Dobrze wiesz, że nie mamy zbyt dobrych relacji z sąsiadami...
-Ale...
-Musisz być tego pewna, rozumiesz? Lub szukać tylko na naszych terenach.
-Gabrielle!
-Wybacz mi, ale nie mogę nic zrobić. Dla mnie najważniejsze jest dobro watahy. Mogłabym cię wysłać z Borisem, ale on teraz leży w szpitalu. Ewentualnie z Ann... Muszę nad tym pomyśleć, wybacz, ale mam związane łapy w tej sytuacji.
<DarkRebell?>
-Niby jak?-prychnęła.
-Dobrze wiesz, że nie mamy zbyt dobrych relacji z sąsiadami...
-Ale...
-Musisz być tego pewna, rozumiesz? Lub szukać tylko na naszych terenach.
-Gabrielle!
-Wybacz mi, ale nie mogę nic zrobić. Dla mnie najważniejsze jest dobro watahy. Mogłabym cię wysłać z Borisem, ale on teraz leży w szpitalu. Ewentualnie z Ann... Muszę nad tym pomyśleć, wybacz, ale mam związane łapy w tej sytuacji.
<DarkRebell?>
Od DarkRebel, cd. Netir
-A może go odnajdę!- rozpromieniłam się
Wadera milczała
-Net... Pomożesz mi ?- uśmiechnęłam się do niej
-No nie wiem
-To się zastanów oki ? Ja pójdę do Alfy
U Gabrielle
-Witam....- przywitałam się
-Witaj ! Co cię tu sprowadza ?- odparła Alfa
-Sprawa wygląda tak : chcę odnaleźć mojego młodszego braciszka...Ma roczek więc nie jest na tyle rozsądny...To jeszcze szczeniak ale czuję, że jest blisko...- opowiedziałam jej całą historię
-Hmm- alfa usiadła i zaczęła dumać
<Gabrielle?>
Wadera milczała
-Net... Pomożesz mi ?- uśmiechnęłam się do niej
-No nie wiem
-To się zastanów oki ? Ja pójdę do Alfy
U Gabrielle
-Witam....- przywitałam się
-Witaj ! Co cię tu sprowadza ?- odparła Alfa
-Sprawa wygląda tak : chcę odnaleźć mojego młodszego braciszka...Ma roczek więc nie jest na tyle rozsądny...To jeszcze szczeniak ale czuję, że jest blisko...- opowiedziałam jej całą historię
-Hmm- alfa usiadła i zaczęła dumać
<Gabrielle?>
Od Soul'a cd Gabrielle
Oboje przytaknęliśmy i spojrzeliśmy po sobie
-A po co im ona?
Asuna wzruszyła ramionami
-Czyli nic się nie dzieje?
-Chyba nic...
-Czyli... Możemy iść?
-Em.. Chyba tak..
Uśmiechnąłem się do Gabrielle
-Więc chodźmy
-A gdzie?
-Może Szmaragdowe Jezioro?- zaproponowałem
<Gab?>
-A po co im ona?
Asuna wzruszyła ramionami
-Czyli nic się nie dzieje?
-Chyba nic...
-Czyli... Możemy iść?
-Em.. Chyba tak..
Uśmiechnąłem się do Gabrielle
-Więc chodźmy
-A gdzie?
-Może Szmaragdowe Jezioro?- zaproponowałem
<Gab?>
Od Mer
Siedziałam w jaskini użalając się nad sobą i swoją beznadziejnością, lecz podszedł do mnie Blacky z myszką w pyszczku (Nie martw się Gab, sama sobie odjęłam kasę ;D), więc co miałam zrobić, jak nie rzucić jej kociakowi? Kot skoczył na myszkę i zaczął się nią bawić, podrzucając do góry, przerzucając na drugą stronę jaskini... Te manewry trochę mnie pocieszyły więc postanowiłam się przejść z kociakiem na grzbiecie trzymającym swoją wełnianą myszkę w pyszczku.
Chodziłam po lesie nieprzytomnie, w końcu (no kto by się spodziewał) wpadłam na kogoś
-Przepraszam- syknęłam łapiąc się za głowę i grzbiet na raz, Blacky nie lubi spadać z moich pleców niespodziewanie
<Ktoś?>
Chodziłam po lesie nieprzytomnie, w końcu (no kto by się spodziewał) wpadłam na kogoś
-Przepraszam- syknęłam łapiąc się za głowę i grzbiet na raz, Blacky nie lubi spadać z moich pleców niespodziewanie
<Ktoś?>
Od Gabrielle, cd. Soul
-Nie wiem... wcześniej były tu jeszcze Ann i Netir...
-Ann i Net, tak?-zapytałam, po czym głośno zawyłam. Odczekaliśmy chwilę, po czym powietrze przeszyły odpowiedzi obu wader.
-Nic im nie jest-odetchnęłam.
-Ale co TO jest-powiedział Soul, wskakując na pobliski kamień i wyciągając...
-Flaga. Ich flag-uświadomiła nas Asu. Materiał był czerwony, z namalowanym niebieskim Księżycem, a w jego środku odbita była łapa.
<Soul?>
-Ann i Net, tak?-zapytałam, po czym głośno zawyłam. Odczekaliśmy chwilę, po czym powietrze przeszyły odpowiedzi obu wader.
-Nic im nie jest-odetchnęłam.
-Ale co TO jest-powiedział Soul, wskakując na pobliski kamień i wyciągając...
-Flaga. Ich flag-uświadomiła nas Asu. Materiał był czerwony, z namalowanym niebieskim Księżycem, a w jego środku odbita była łapa.
<Soul?>
Od Ti-enne, cd, Asch
- Pewnie, że żyje! I on szuka ciebie! Rozdzieliliśmy się kilka dni temu. Poszedł na południe. Może go dogonimy?
Wilk chyba nie usłyszał, bo nadal piszczał z radości i rzucał dookoła tarzając się w trawie.
- Ej, mówię do ciebie! Ziemia do Ascha!!!
- Eeee, no tak... - basior ogarnął się i powiedział:
<Asch?>
Wilk chyba nie usłyszał, bo nadal piszczał z radości i rzucał dookoła tarzając się w trawie.
- Ej, mówię do ciebie! Ziemia do Ascha!!!
- Eeee, no tak... - basior ogarnął się i powiedział:
<Asch?>
Od Ascha
Stałem sobie nad rzeką i brodziłem w preźroczystej wodzie. Myślałem o Asunie i o tym, że muszę ją opuścić.
-Aaron? - usłyszałem głos za sobą. To imię głęboko wyryte w moim umyśle sprawiło, że zapomniałem o całym świecie. Powoli się odwróciłem, jakbym liczył, że pomiędzy drzewami zobaczę brata.
-Aaron, to ty? - głos należał do ślcznej wadery, która wyłoniła się zza pni. Mocniej zabiło mi serce, czy to nie przypadek?
-Aaron, wariacie! Poszedłeś za mną?! - krzyknęła uradowana i nim zdążyłem zareagować, rzuciła mi się na szyję. - Tęskniłam - wyszeptała i wtuliła się jeszcze mocniej.
-Aaasch - zdołałem wyjąkać wciąż wstrząśnięty. - Ja nie...Asch.
-Co.... - wadera chyba zrozumiała czemu nie odwzajemniam uścisku, bo oderwała się ode mnie i przeszyła mnie wzrokiem. - Nie jesteś Aaronem? - zaczerwieniła się.
-Aaron to mój brat! - wykrzyknąłem podekscytowany i tym razem ja zacząłem ją przytulać i skakać z radośći. - On żyje!
<Ti-enne?>
-Aaron? - usłyszałem głos za sobą. To imię głęboko wyryte w moim umyśle sprawiło, że zapomniałem o całym świecie. Powoli się odwróciłem, jakbym liczył, że pomiędzy drzewami zobaczę brata.
-Aaron, to ty? - głos należał do ślcznej wadery, która wyłoniła się zza pni. Mocniej zabiło mi serce, czy to nie przypadek?
-Aaron, wariacie! Poszedłeś za mną?! - krzyknęła uradowana i nim zdążyłem zareagować, rzuciła mi się na szyję. - Tęskniłam - wyszeptała i wtuliła się jeszcze mocniej.
-Aaasch - zdołałem wyjąkać wciąż wstrząśnięty. - Ja nie...Asch.
-Co.... - wadera chyba zrozumiała czemu nie odwzajemniam uścisku, bo oderwała się ode mnie i przeszyła mnie wzrokiem. - Nie jesteś Aaronem? - zaczerwieniła się.
-Aaron to mój brat! - wykrzyknąłem podekscytowany i tym razem ja zacząłem ją przytulać i skakać z radośći. - On żyje!
<Ti-enne?>
Od Yuuki-towarzysz
Pałętałam się po terenach watahy. Doszłam do lasu. Zobaczyłam, jak w
moją stronę, biegnie lis. Nagle złapało go jakieś stworzenie.
- Co to jest?
Powiedziałam do siebie. Przed moimi oczami, pojawiła się piękna, czarna orlica. Jej brązowe oczy wpatrywały się we mnie. Nagle pode mną przebiegła mysz. Złapałam ją, i podrzuciłam do góry, Orlica szybko ją złapała.
- Nieźle!
Uśmiechnęłam się do niej. Ta podleciała do mnie, i usiadła na moim ranieniu. Jej szpony, wbiły się we mnie.
- Ał! Wiesz co? Może zostaniesz ze mną?
Spytałam. Orzeł przytakną.
- To najpierw muszę se coś skombinować, żebyś mogła mi siadać na ramię...
Powiedziałam zamyślona. Znalazłam coś, jakby zbroję.
- Nazwę cię Tajga.
Powiedziałam, głaszcząc orlice. Ta przymrużyła oczy w rozkoszy.
- Co to jest?
Powiedziałam do siebie. Przed moimi oczami, pojawiła się piękna, czarna orlica. Jej brązowe oczy wpatrywały się we mnie. Nagle pode mną przebiegła mysz. Złapałam ją, i podrzuciłam do góry, Orlica szybko ją złapała.
- Nieźle!
Uśmiechnęłam się do niej. Ta podleciała do mnie, i usiadła na moim ranieniu. Jej szpony, wbiły się we mnie.
- Ał! Wiesz co? Może zostaniesz ze mną?
Spytałam. Orzeł przytakną.
- To najpierw muszę se coś skombinować, żebyś mogła mi siadać na ramię...
Powiedziałam zamyślona. Znalazłam coś, jakby zbroję.
- Nazwę cię Tajga.
Powiedziałam, głaszcząc orlice. Ta przymrużyła oczy w rozkoszy.
Od Ti-enne, cd. Boris
Poczułam, że lepiej będzie nie dopytywać basiora o tę wilczycę.
- Może pójdziemy gdzie indziej? - zaproponowałam
- Dobry pomysł - powiedział z ulgą - a gdzie chcesz iść?
- Słyszałam, że jedno z piękniejszych miejsc watahy to Szmaragdowe Jezioro...
- To chodźmy
xXx
Gdy doszliśmy do jeziora okazało się, że była tam jeszcze jedna wadera.
- O, kolejna nowa - uśmiechnął się Boris. Wadera odwróciła się...
<Boris?> <Yuuki?>
- Może pójdziemy gdzie indziej? - zaproponowałam
- Dobry pomysł - powiedział z ulgą - a gdzie chcesz iść?
- Słyszałam, że jedno z piękniejszych miejsc watahy to Szmaragdowe Jezioro...
- To chodźmy
xXx
Gdy doszliśmy do jeziora okazało się, że była tam jeszcze jedna wadera.
- O, kolejna nowa - uśmiechnął się Boris. Wadera odwróciła się...
<Boris?> <Yuuki?>
Od Yuuki
Byłam głodna. W tedy, poczułam cudowny zapach mięsa. Był to zając. Szłam
za zapachem. Byłam przy norze. Królik wyszedł, a ja szybko go
chwyciłam.
Gdy zjadłam, wskoczyłam na kamień, by zorientować się gdzie tak właściwie jestem.
Nagle zauważyłam kogoś. Był to wilk. Chyba nie widział mnie. Po cichu się podkradłam, i skoczyłam.
- Kim jesteś?
Zdziwił się. Szybko z niego zeszłam.
- E...ja...Yuuki.
- Witaj, Yuuki.
Wilk wstał.
- A ty? Spytałam.
<ktoś?>
Gdy zjadłam, wskoczyłam na kamień, by zorientować się gdzie tak właściwie jestem.
Nagle zauważyłam kogoś. Był to wilk. Chyba nie widział mnie. Po cichu się podkradłam, i skoczyłam.
- Kim jesteś?
Zdziwił się. Szybko z niego zeszłam.
- E...ja...Yuuki.
- Witaj, Yuuki.
Wilk wstał.
- A ty? Spytałam.
<ktoś?>
Od Tyon'a
Czułem ogromny głód i wiedziałem, że jeśli czegoś za chwilę nie zjem,
chyba normalnie padnę trupem. Na całe szczęście już wywęszyłem młodą
sarnę. Szedłem spokojnie i cicho za jej tropem prosząc ją w głowie, by
była gdzieś blisko. Nasłuchiwałem i węszyłem z nosem przy ziemi.
Zobaczyłem krzaki gatunku mi nieznanego, nie były kolczaste, więc do
nich wszedłem. Wyjrzałem powoli zza nich, czując, że zapach celu
polowania jest coraz mocniejszy. Stała kilka metrów od krzaków, w
których byłem schowany. Siedziałem w nich chwilę obmyślając plan
polowania, kiedy roślinożerca spokojnie jadł trawę. Po chwili
wyskoczyłem z krzaków i popędziłem w stronę zdezorientowanego
zwierzęcia. Skoczyłem jej na grzbiet, a ta upadła pod moim ciężarem.
Chwyciłem ją zębami za kark i wbiłem w niego kły. Po krótkiej chwili
miałem już długo wyczekiwane jedzenie. A co mnie cieszyło najbardziej,
sam ją upolowałem, więc mogłem sam jeść. I tak sarna była mała.
Posiliłem się więc spokojnie, po czym resztki zostawiłem dla leśnych
zwierząt. Położyłem się pod dużym drzewem i zasnąłem.
Z samego ranka obudziłem się z uśmiechem na pysku. Było ciepło, jedynie chwilami powiewał zimny wiatr. Ptaki siedzące na gałęzi śpiewały wesoło. Wstałem z zielonej trawy i skoczywszy przed siebie, pobiegłem. Omijałem kamienie, drzewa i krzaki. Trawa pokryta była jeszcze rosą co oznaczało, że niedawno słońce wyszło zza horyzontu. Nagle tuż przede mną przebiegł jeleń, a za nim skoczyła szara wadera. Cel jej polowania uciekł, zaś ona stanęła przede mną i popatrzyła na mnie zdziwiona. To zbiło mnie nieco z tropu, usiadłem.
- Witaj. Jestem Tyon. – przedstawiłem się i zamachałem ogonem.
Nieznajoma dalej na mnie patrzyła. Po chwili odważyła się podejść. Najbardziej dziwiło mnie to, że jeszcze jej tutaj nigdy nie widziałem.
< Yuuki? >
Z samego ranka obudziłem się z uśmiechem na pysku. Było ciepło, jedynie chwilami powiewał zimny wiatr. Ptaki siedzące na gałęzi śpiewały wesoło. Wstałem z zielonej trawy i skoczywszy przed siebie, pobiegłem. Omijałem kamienie, drzewa i krzaki. Trawa pokryta była jeszcze rosą co oznaczało, że niedawno słońce wyszło zza horyzontu. Nagle tuż przede mną przebiegł jeleń, a za nim skoczyła szara wadera. Cel jej polowania uciekł, zaś ona stanęła przede mną i popatrzyła na mnie zdziwiona. To zbiło mnie nieco z tropu, usiadłem.
- Witaj. Jestem Tyon. – przedstawiłem się i zamachałem ogonem.
Nieznajoma dalej na mnie patrzyła. Po chwili odważyła się podejść. Najbardziej dziwiło mnie to, że jeszcze jej tutaj nigdy nie widziałem.
< Yuuki? >
20 000!
Wbiliśmy kolejne 10 tys. Ale super <3. WSK coraz bardziej się rozwija, mimo, iż wiele wilków odesz... wyrzuciłam. Tak, no bo do jasnej ciasnej, jak się decydujesz na blog, to pisz regularnie!
Ale jaką wam tu nagrodę dać.... może te kluby? Lub zwiększenie limitu towarzyszy... Co wy na to?
Gabrielle
Ale jaką wam tu nagrodę dać.... może te kluby? Lub zwiększenie limitu towarzyszy... Co wy na to?
Gabrielle
Od Soul'a cd Gabrielle
Gdy zbliżaliśmy się do miejsca wymienionego przez Asunę spiąłem mięśnie. Cóż, to że jakieś obce wilki weszły na teren nie znaczy raczej niczego dobrego... Aczkolwiek jak się okazało... Nie było żadnych wilków...
-Asu... Co to ma być?- zapytała Gabrielle wyraźnie zdziwiona, a mi prawie oczy wylazły z orbit
<Gabrielle?> Lubię cię dręczyć :>
-Asu... Co to ma być?- zapytała Gabrielle wyraźnie zdziwiona, a mi prawie oczy wylazły z orbit
<Gabrielle?> Lubię cię dręczyć :>
Od Alex'a
Rozejrzałem się stojąc w progu mojej nowej jaskini, lecz to mi się szybko zgorszyło, więc ruszyłem na spacer lasem. W pewnym momencie poczułem jak coś uderza w tył mojej głowy, stanąłem na dwóch łapach, zakręciłem się i upadłem *BAM*
***
Otworzyłem oczy, krążyłem nieprzytomnie nimi po swojej jaskini mamrocząc sam nie wiem co. Mój wzrok zatrzymał się na 2 postaciach stojących w głębi jaskini, wyraźnie były zaniepokojone, lecz jak to dostrzec będąc w stanie jak po narkotykach?!
-Jestem księżycem!- nagle krzyknąłem wymachując przednimi łapami, wilki podskoczyły na pół metra, a ja nadal próbowałem otrzymać obraz 3D.
<Ktosie?>
***
Otworzyłem oczy, krążyłem nieprzytomnie nimi po swojej jaskini mamrocząc sam nie wiem co. Mój wzrok zatrzymał się na 2 postaciach stojących w głębi jaskini, wyraźnie były zaniepokojone, lecz jak to dostrzec będąc w stanie jak po narkotykach?!
-Jestem księżycem!- nagle krzyknąłem wymachując przednimi łapami, wilki podskoczyły na pół metra, a ja nadal próbowałem otrzymać obraz 3D.
<Ktosie?>
czwartek, 23 kwietnia 2015
Nowy wilk
Powitajmy Alex'a
Jego imię to Alexander, ale autorka powiedziała aby pisać ,,cd. Alex'a" bo nikt nie potrafi odmienić tego imienia :>
środa, 22 kwietnia 2015
Od Borisa, cd. Gabrielle
- Ah...tak - powiedziałem trochę zawstydzony
- A tak w ogóle to co ci przyszło do głowy żeby skakać z klifu!?!?!?!
- Jestem idiotą, (you don't say) któremu nic nie wychodzi
Nagle do sali weszła Mer.
<Gab? Mer?>
- A tak w ogóle to co ci przyszło do głowy żeby skakać z klifu!?!?!?!
- Jestem idiotą, (you don't say) któremu nic nie wychodzi
Nagle do sali weszła Mer.
<Gab? Mer?>
Od Borisa, cd. Ti-enne
- Przepiękny - powiedziałem spoglądając z uśmiechem na sokoła
- To idziemy? - powiedziała głaszcząc ptaka
- Jasne
xXx
- To cmentarz samotnych wyć - powiedziałem przechodząc przez bramę
- Macie jakieś inne ?
- Na razie nie.... Wystarczy miejsca i dobrze...
- Sabine... - przeczytała napis na grobie
- Kto to? - powiedziała spoglądając na mnie
Nie wiedziałem co odpowiedzieć....
- Została zamordowana ...
<Ti-enne? >
- To idziemy? - powiedziała głaszcząc ptaka
- Jasne
xXx
- To cmentarz samotnych wyć - powiedziałem przechodząc przez bramę
- Macie jakieś inne ?
- Na razie nie.... Wystarczy miejsca i dobrze...
- Sabine... - przeczytała napis na grobie
- Kto to? - powiedziała spoglądając na mnie
Nie wiedziałem co odpowiedzieć....
- Została zamordowana ...
<Ti-enne? >
Od Gabrielle, cd. Boris
-No hej. Co tam z tobą?-zapytałam, podchodząc do niego.
-Może być- przekręcił się w łóżku, pokazując bandaże. Syknęłam cicho.
-Boli od samego patrzenia.
-A jak tam Mer?
-O mało nie dostała zawału, jak powiedziałam, że ta twoja głupia makówa przeżyła.
-...
<Boris?>
-Może być- przekręcił się w łóżku, pokazując bandaże. Syknęłam cicho.
-Boli od samego patrzenia.
-A jak tam Mer?
-O mało nie dostała zawału, jak powiedziałam, że ta twoja głupia makówa przeżyła.
-...
<Boris?>
Od Boris, cd. Gabrielle
Ona się o mnie martwiła? Taa, na pewno.... Po chwili zaczęła się operacja.
xXx
Na początku były lekkie komplikacje ale będę żyć. Jedyne co to muszę spędzić parę dni w szpitalu. Po operacji odwiedziła mnie Gabrielle.
- Witaj - powiedziałem kaszląc
Gab?
xXx
Na początku były lekkie komplikacje ale będę żyć. Jedyne co to muszę spędzić parę dni w szpitalu. Po operacji odwiedziła mnie Gabrielle.
- Witaj - powiedziałem kaszląc
Gab?
Od Netir, cd. Yato
-I jak?-zapytałam, wyciągając łapę z zawiązaną grubą skórą. Sokolica usiadła na niej, patrząc na mnie czarnymi oczami. Pogłaskałam ją po łebku, a ptak przymrużył oczy.
-Jak ma na imię?
-Dektyt. To ta twoja ,,sowa"-zachichotałam. W nagrodę za królika rozwiązałam sakiewkę na szyi, w której miałam kawałki mięsa i ryby.
-Masz-podsunęłam jej rybę pod dziób. Sokolica obróciła głowę na bok i cicho krzyknęła, po czym chwyciła smakołyk.
<Yato?>
-Jak ma na imię?
-Dektyt. To ta twoja ,,sowa"-zachichotałam. W nagrodę za królika rozwiązałam sakiewkę na szyi, w której miałam kawałki mięsa i ryby.
-Masz-podsunęłam jej rybę pod dziób. Sokolica obróciła głowę na bok i cicho krzyknęła, po czym chwyciła smakołyk.
<Yato?>
Od Yato, cd. Netir
Szliśmy dalej. Lekko popchnąłem Netir, a ta potknęła i przewróciła się.
- no wiesz co?!
Powiedziała wstając. Zaśmiałem się cicho.
Nagle Towarzysz Netir, zleciał prosto na jej ramię.
- Patrz, królik.
Szepnęła Netir. Sokolica szybko poleciała, wystawiając szpony. Po chwili miała królika w pazurach.
~ nieźle.
Pomyślałem.
Netir?
- no wiesz co?!
Powiedziała wstając. Zaśmiałem się cicho.
Nagle Towarzysz Netir, zleciał prosto na jej ramię.
- Patrz, królik.
Szepnęła Netir. Sokolica szybko poleciała, wystawiając szpony. Po chwili miała królika w pazurach.
~ nieźle.
Pomyślałem.
Netir?
Od Ti-enne, cd. Boris
-Tak - odpowiedziałam wilkowi - dopiero co dołączyłam, chcesz mnie oprowadzić? Jeszcze nie znam wszystkich terenów...
-Hmmm... W sumie smutno byłoby zgubić kogoś nowego już na początku - wyszczerzył się. Niewzruszenie czekałam, aż wstanie.
-Nie zgubiłabym się - odparłam - mam pomocnika - uśmiechnęłam się sarkastycznie. W tym momencie Hermes wylądował obok mnie...
<Boris?>
-Hmmm... W sumie smutno byłoby zgubić kogoś nowego już na początku - wyszczerzył się. Niewzruszenie czekałam, aż wstanie.
-Nie zgubiłabym się - odparłam - mam pomocnika - uśmiechnęłam się sarkastycznie. W tym momencie Hermes wylądował obok mnie...
<Boris?>
Od Gabrielle, cd. Boris
-Nie ważne?! Ona cały czas płacze! Nic nie je. Nie pije. Nie wychodzi na dwór, tylko siedzi pod skórami! Co ty sobie wyobrażałeś?!
-Gabrielle-poczułam delikatny ucisk na ramieniu- wyjdziesz? Musimy operować....
-Jasne-warknęłam.
Wyszłam zamaszyście. Zamknęłam ,,drzwi" i obserwowałam przez szybkę jak chirurdzy przygotowują się do zabiegu.
<Boris?>
-Gabrielle-poczułam delikatny ucisk na ramieniu- wyjdziesz? Musimy operować....
-Jasne-warknęłam.
Wyszłam zamaszyście. Zamknęłam ,,drzwi" i obserwowałam przez szybkę jak chirurdzy przygotowują się do zabiegu.
<Boris?>
Od Netir, cd. Yato
-Właśnie, że jest-zachichotałam.
-Lepiej mi pomóż.
Podeszłam do basiora i chwyciłam go za łapę, po czym mocno pociągnęłam i postawiłam Yato na nogi.
-No i co? Zadowolony?
-Yhm.
<Yato?>
-Lepiej mi pomóż.
Podeszłam do basiora i chwyciłam go za łapę, po czym mocno pociągnęłam i postawiłam Yato na nogi.
-No i co? Zadowolony?
-Yhm.
<Yato?>
Od Yato, cd. Netir
- złap mnie, jeśli potrafisz!
Netir pobiegła przed siebie. Zanim cokolwiek zrobiłem, Netir była daleko ode mnie.
Zacząłem biec. Byłem już przy niej. Ta gwałtownie się zatrzymała. Przewróciłem się, i turlałem. Gdy stanąłem, Netir podeszła do mnie.
- To nie jest śmieszne.
Powiedziałem patrząc jak wadera się śmieje.
Netir?
Netir pobiegła przed siebie. Zanim cokolwiek zrobiłem, Netir była daleko ode mnie.
Zacząłem biec. Byłem już przy niej. Ta gwałtownie się zatrzymała. Przewróciłem się, i turlałem. Gdy stanąłem, Netir podeszła do mnie.
- To nie jest śmieszne.
Powiedziałem patrząc jak wadera się śmieje.
Netir?
Od Gabrielle, cd. Soul
-Oh. Witaj Asuno-powiedziałam, podchodząc do wadery- co cię tu sprowadza?
Asu od razu spoważniała.
-Gabrielle. Obce wilki na granicy. Chcą z wami mówić-spojrzała na mojego partnera, który również podszedł.
-Czego chcą?-zapytał.
-Nic nie powiedzieli. Tylko... że chcą mówić z alfami.
Kiwnęłam głową.
-Dziękuję Asuno-odwróciłam się- Mer. Zostaniesz z nimi?
-Jasne-odparła.
Spojrzałam na Soul'a. On odwrócił spojrzenie.
-Mammmoooo, gdzie idziesz?-usłyszałam przeciągłe jęknięcie.
-Zaraz przyjdę. Słuchacie się Mer, jasne?-nakazałam. Szczeniaki kiwnęły głowami, rozumiejąc (przynajmniej po części) powagę dorosłych. Wyszliśmy z jaskini i ruszyliśmy za Asuną.
-Może mają przyjacielskie zamiary?-powiedziałam, nagle zaskoczona moim pesymizmem.
<Soul?>
Asu od razu spoważniała.
-Gabrielle. Obce wilki na granicy. Chcą z wami mówić-spojrzała na mojego partnera, który również podszedł.
-Czego chcą?-zapytał.
-Nic nie powiedzieli. Tylko... że chcą mówić z alfami.
Kiwnęłam głową.
-Dziękuję Asuno-odwróciłam się- Mer. Zostaniesz z nimi?
-Jasne-odparła.
Spojrzałam na Soul'a. On odwrócił spojrzenie.
-Mammmoooo, gdzie idziesz?-usłyszałam przeciągłe jęknięcie.
-Zaraz przyjdę. Słuchacie się Mer, jasne?-nakazałam. Szczeniaki kiwnęły głowami, rozumiejąc (przynajmniej po części) powagę dorosłych. Wyszliśmy z jaskini i ruszyliśmy za Asuną.
-Może mają przyjacielskie zamiary?-powiedziałam, nagle zaskoczona moim pesymizmem.
<Soul?>
wtorek, 21 kwietnia 2015
Od Borisa
Siedziałem nad morzem rozmyślając....Próbowałem w końcu poukładać
kawałki mojej świadomości i psychiki. Nagle zauważyłem waderę idącą w
moją stronę.
- Witam - powiedziałem wyszczerzony
- Hej - powiedziała siadając obok mnie
- Jesteś nowa?
<Ti-enne?>
- Witam - powiedziałem wyszczerzony
- Hej - powiedziała siadając obok mnie
- Jesteś nowa?
<Ti-enne?>
Od Netir, cd. DarkRebell
-Na pewno-pocieszyłam ją. Położyłam łapę na jej barku.
-A ty? Jaką miałaś przeszłość? Co się stało z twoją rodziną?
Nagle zrobiłam się sztywna.
-Zamordowano ją-powiedziałam, głosem bez uczuć i emocji.
-Och. Wybacz...
-Ich skóry zostały sprzedane.
-A ty uciekłaś?
-Nie. Zabrali mnie, abym przyła wabikiem na wściekłe psy. Dlatego mam tak wiele blizn. Ale jeszcze nie zmieniłam futra i sierść je zakrywa.
Patrzyłam martwo na wyjście jaskini. Moja sokolica odwróciła głowę, jakgdyby spodziewając się ujrzeć królika lub zająca.
<Darkie?>
-A ty? Jaką miałaś przeszłość? Co się stało z twoją rodziną?
Nagle zrobiłam się sztywna.
-Zamordowano ją-powiedziałam, głosem bez uczuć i emocji.
-Och. Wybacz...
-Ich skóry zostały sprzedane.
-A ty uciekłaś?
-Nie. Zabrali mnie, abym przyła wabikiem na wściekłe psy. Dlatego mam tak wiele blizn. Ale jeszcze nie zmieniłam futra i sierść je zakrywa.
Patrzyłam martwo na wyjście jaskini. Moja sokolica odwróciła głowę, jakgdyby spodziewając się ujrzeć królika lub zająca.
<Darkie?>
Od Dark, cd .Net
-Dzięki- odparłam...Po chwili łzy naleciały mi do oczu....
-Coś się stało?- zapytała
-Nie wiem...- powiedziałam przecierając łzy
-Najwyraźniej przypomniał mi się mój młodszy brat...- pociągnęłam nosem
-A co się stało?- Netir zaciekawiła się
(sory że nie wspomniałam o tym w histori)
-No więc...Gdy byłam w rodzinnej watasze to miałam młodszego brata. Cieszyłam się bo zawsze marzyłam o rodzeństwie. Czasem mi dokuczał ale wybaczałam mu to....Kiedyś coś zrobił...Nie pamiętam co. Pamiętam tylko tyle ,że....byłam bardzo zła i....- w tym momencie poczułam uścisk w gardle....
-Co ?- Netir dopytywała się
-On był jeszcze mały...Nie rozumiał tego co zrobił ,a ja bezczelnie wydarłam się na niego i...i...i go trzepnęłam....Na drugi dzień nie zastałam go w watasze....Okazało się ,że uciekł z powodu tego co zaszło poprzedniego dnia...- dokończyłam
Wadera patrzyła na mnie z żalem...
-Nie chciałam żeby tak wyszło!- zaczęłam płakać
-Rozstaliśmy się skłóceni- płacz nie ustępował
-A ile miał ?- zapytała
-5 miesięcy....- odparłam ciężko
-Przykro mi....- westchnęła
-Jak myślisz...Czy kiedykolwiek go znajdę?- popatrzyłam na nią błagająco
<Netir?> Wena [*]
-Coś się stało?- zapytała
-Nie wiem...- powiedziałam przecierając łzy
-Najwyraźniej przypomniał mi się mój młodszy brat...- pociągnęłam nosem
-A co się stało?- Netir zaciekawiła się
(sory że nie wspomniałam o tym w histori)
-No więc...Gdy byłam w rodzinnej watasze to miałam młodszego brata. Cieszyłam się bo zawsze marzyłam o rodzeństwie. Czasem mi dokuczał ale wybaczałam mu to....Kiedyś coś zrobił...Nie pamiętam co. Pamiętam tylko tyle ,że....byłam bardzo zła i....- w tym momencie poczułam uścisk w gardle....
-Co ?- Netir dopytywała się
-On był jeszcze mały...Nie rozumiał tego co zrobił ,a ja bezczelnie wydarłam się na niego i...i...i go trzepnęłam....Na drugi dzień nie zastałam go w watasze....Okazało się ,że uciekł z powodu tego co zaszło poprzedniego dnia...- dokończyłam
Wadera patrzyła na mnie z żalem...
-Nie chciałam żeby tak wyszło!- zaczęłam płakać
-Rozstaliśmy się skłóceni- płacz nie ustępował
-A ile miał ?- zapytała
-5 miesięcy....- odparłam ciężko
-Przykro mi....- westchnęła
-Jak myślisz...Czy kiedykolwiek go znajdę?- popatrzyłam na nią błagająco
<Netir?> Wena [*]
Od Netir, cd. DarkRebell
-Dwa obce gatunki. Muszą się potłuc, aby ustaliś hierarchię-mruknęłam cicho, bo miałam pełne usta i czytałam jedną z książek, którą znalazłam na półce skalnej.
-Skąd masz?
-Yyy... znalazłam na skraju lasu,
-Ciekawa-powiedziałam, spoglądając, jak sprawdza sznury.
-Bardzo dobrze-powiedziałam- to się powinno sprawdzać w pierwszej kolejności.
-Dlaczego...
-Byłam ciekawa, czy coś wiesz-uśmiechnęłam się- zaciśnij mocniej tę pętlę. A potem przełóż koniec przez nią.
Po chwili wstałam i sprawdziłam wiązania.
-Idealnie-stwierdziłam- sama bym tego lepiej nie zrobiła.
Darkie uśmiechnęła się.
<Dark?>
-Skąd masz?
-Yyy... znalazłam na skraju lasu,
-Ciekawa-powiedziałam, spoglądając, jak sprawdza sznury.
-Bardzo dobrze-powiedziałam- to się powinno sprawdzać w pierwszej kolejności.
-Dlaczego...
-Byłam ciekawa, czy coś wiesz-uśmiechnęłam się- zaciśnij mocniej tę pętlę. A potem przełóż koniec przez nią.
Po chwili wstałam i sprawdziłam wiązania.
-Idealnie-stwierdziłam- sama bym tego lepiej nie zrobiła.
Darkie uśmiechnęła się.
<Dark?>
Od DarRebell, cd. Netir
Poszłam po kilka gałęzi...Wróciłam z nimi na grzbiecie i w zębach. Rzuciłam je na ziemię.
-Super- Netir pochwaliła mnie i zabrała się do roboty. Obserwowałam ją cały czas.
-Już?- zapytałam
-Tak- Przetarła czoło łapą
-Możemy zaczynać ? Tak?- upewniłam się
Po chwili siedziałyśmy przy kamiennym stoliczku jedząc króliki i zapijając wodą.
-Bardzo dobre- wymamrotała przeżuwając jedzenie
-Dzięki- odparłam także z pełnym pyskiem
-A co z Toshiro ? Jesteście parą ??- wadera zaczęła rzucać we mnie pytaniami
-Tak....- odparłam
Nagle rozległ się po jaskini trzepot skrzydeł i okropne wrzaski
-Cicho być!- wrzasnęłam
-To nic nie pomoże!- odkrzyknęła łapiąc się za uszy
-Co!?
-Co?!
-Nic nie słyszę!!
-Co?!
I właściwie tak przebiegła cała konwersacja...
Krzyki ustały
-Aż uszy bolą- przetarłam je
-Potwierdzam- wadera przytaknęła
-Co ich napadło?- zapytałam
<Netir?> P.S. Noc....brak weny ;-;
Od Netir, cd. DarkRebell
-A masz gdzie przywiązać ptaki?
-Nie... za bardzo.
-Nawet stojaków?
Spojrzała na mnie ze zdziwieniem. Łapami nakreśliłam taki ruch litery ,,T".
-Nie...
-No dobra. Mamy jeszcze godzinę do nocy. Damy radę zrobić dwa. Bo dla dwóch ptaków jeden to za mało. No dobra... Ale na moim grzbiecie-wskazałam za siebie, na pokryty grubą skórą kaftan- nie mogę mieć ptaka w czasie roboty. Ale... -wyciągnęłam długi sznurek z kieszeni.
-Starczy dla Monty'ego-stwierdziłam z uśmiechem, po czym odwiązałam Dektyt.
-Ale on nie ma takiej skórzanej obrączki-wskazała na łapkę sokolicy.
-Nie martw się-zdjęłam podszywaną futrem skórkę- nie obedrze sobie nóżki, jeśli będzie miała parciany sznurek. Zrobię taką dla ciebie. Rękawicę też- znowu zawiązałam obręcz, a potem ponad pięciometrowy sznur. Zrobiłam tak również z Monty'm, a potem ruszyłyśmy do jaskini Darkie. Po chwili zawiązałyśmy ,,smycze" ptaków do niskiej gałęzi.
-Aby miały swobodę, muszą być minimum trzymetrowe. Ale ja musiałam podzielić na dwa. No dobra. Znajdź mi kilkanaście grubych i mocnych gałęzi, a ja zawieszę im rybę, żeby nie marudziły.
<Dark?>
-Nie... za bardzo.
-Nawet stojaków?
Spojrzała na mnie ze zdziwieniem. Łapami nakreśliłam taki ruch litery ,,T".
-Nie...
-No dobra. Mamy jeszcze godzinę do nocy. Damy radę zrobić dwa. Bo dla dwóch ptaków jeden to za mało. No dobra... Ale na moim grzbiecie-wskazałam za siebie, na pokryty grubą skórą kaftan- nie mogę mieć ptaka w czasie roboty. Ale... -wyciągnęłam długi sznurek z kieszeni.
-Starczy dla Monty'ego-stwierdziłam z uśmiechem, po czym odwiązałam Dektyt.
-Ale on nie ma takiej skórzanej obrączki-wskazała na łapkę sokolicy.
-Nie martw się-zdjęłam podszywaną futrem skórkę- nie obedrze sobie nóżki, jeśli będzie miała parciany sznurek. Zrobię taką dla ciebie. Rękawicę też- znowu zawiązałam obręcz, a potem ponad pięciometrowy sznur. Zrobiłam tak również z Monty'm, a potem ruszyłyśmy do jaskini Darkie. Po chwili zawiązałyśmy ,,smycze" ptaków do niskiej gałęzi.
-Aby miały swobodę, muszą być minimum trzymetrowe. Ale ja musiałam podzielić na dwa. No dobra. Znajdź mi kilkanaście grubych i mocnych gałęzi, a ja zawieszę im rybę, żeby nie marudziły.
<Dark?>
Od DarkRebell, cd. Netir
-Dobra jesteś- uśmiechnęłam się
-Dzięki- odparła
Po chwili Monty wylądował na ziemi
-Ty niegrzeczniuchu!- pogroziłam mu po czym zwróciłam się do wadery
-Przepraszam za niego...
-Nie ma sprawy- machnęła łapą
Powędrowałyśmy sobie....Gdzieś
-Hmm....może ja już wrócę....- spojrzałam na niebo
-Źle ci ze mną?- wadera posmutniała
-Nie !- wykrzyknęłam - Z tobą jest wspaniale tylko zbliża się wieczór- mrugnęłam
-To super- natychmiast rozpromieniła się
-Hmm....Wiesz co?
-Co?
-Może chciałabyś spać dzisiaj u mnie ?
-Hmm....- wadera usiadła i zaczęła się zastanawiać
-Fajnie by było! Taki wiesz no....Wieczór wader...Takie party...- zaczęłam fantazjować
-A Toshiro?- zapytała
-A Toshiro pójdzie do siebie...Przeżyje- uśmiechnęłam się
-Hm.....no nie wiem
-Prooooooooooooooooooszę- zrobiłam słodką minkę kładąc się na plecy
<Netir?^^>
-Dzięki- odparła
Po chwili Monty wylądował na ziemi
-Ty niegrzeczniuchu!- pogroziłam mu po czym zwróciłam się do wadery
-Przepraszam za niego...
-Nie ma sprawy- machnęła łapą
Powędrowałyśmy sobie....Gdzieś
-Hmm....może ja już wrócę....- spojrzałam na niebo
-Źle ci ze mną?- wadera posmutniała
-Nie !- wykrzyknęłam - Z tobą jest wspaniale tylko zbliża się wieczór- mrugnęłam
-To super- natychmiast rozpromieniła się
-Hmm....Wiesz co?
-Co?
-Może chciałabyś spać dzisiaj u mnie ?
-Hmm....- wadera usiadła i zaczęła się zastanawiać
-Fajnie by było! Taki wiesz no....Wieczór wader...Takie party...- zaczęłam fantazjować
-A Toshiro?- zapytała
-A Toshiro pójdzie do siebie...Przeżyje- uśmiechnęłam się
-Hm.....no nie wiem
-Prooooooooooooooooooszę- zrobiłam słodką minkę kładąc się na plecy
<Netir?^^>
Od Ti-enne-jak dołączyłam?
Biegłam myśląc o Aaronie i o tym czy jeszcze się spotkamy.
Niespodziewanie wpadłam do potoku. Najpierw nie mogłam się wydostać, ale
wpadłam na kamień i odskoczyłam na brzeg.
- Hermes! - zawołałam, ale sokoła nigdzie nie było widać...
-Dektyt!!! - usłyszałam. Pobiegłam w tamtą stronę i zobaczyłam waderę, która próbowała odgonić Hermesa od innego sokoła...
-HERMES! - krzyknęłam wkurzona. Ptak odpuścił i usiadł mi na grzbiecie.
-Przepraszam. - powiedziałam do wilczycy - jestem Ti-enne. Szukam watahy - dodałam
- Jestem Netir - powiedziała trochę obrażona. - może dołączysz do nas - zapytała
- Z chęcią!
Netir zaprowadziła mnie do Gabrielle, która miała orzec czy zostanę przyjęta...
<Gabrielle?>
- Hermes! - zawołałam, ale sokoła nigdzie nie było widać...
-Dektyt!!! - usłyszałam. Pobiegłam w tamtą stronę i zobaczyłam waderę, która próbowała odgonić Hermesa od innego sokoła...
-HERMES! - krzyknęłam wkurzona. Ptak odpuścił i usiadł mi na grzbiecie.
-Przepraszam. - powiedziałam do wilczycy - jestem Ti-enne. Szukam watahy - dodałam
- Jestem Netir - powiedziała trochę obrażona. - może dołączysz do nas - zapytała
- Z chęcią!
Netir zaprowadziła mnie do Gabrielle, która miała orzec czy zostanę przyjęta...
<Gabrielle?>
Od Netir, cd. Dark
-Możemy od teraz-mruknęłam, patrząc na zaciśnięte zęby wadery- przede wszystkim nie wyciągniesz tego od tak-wskazałam na pazury, wtopione w ciało wilczycy.
-Widzisz... ptasie pazury są zgięte-podniosłam łapkę własnej sokolicy- służą do przytrzymywania zdobyczy. Jeśli teraz zechce mu się wzbić w powietrze, wyrwie ci płat skóry- powiedziałam, przenosząc Dektyt na swój grzbiet i przywiązując sznurek na jej nóżce.
-Usiądź i przytrzymaj go, a ja spróbuje wyjąć pazury-powiedziałam. Wadera oparła się o głaz, który leżał przy strumieniu. Podeszłam do niej. Zaczęłam majstrować przy ranie.
-On nie rozewrze pazurów, bo wtedy spadnie-mruknęłam, skupiając się na swoim zadaniu.
-Ale...
-Nic mu się nie stanie. Ale nie zrobi tego sam. Musimy go do tego zmusić- pod każdy odgięty pazur wkładałam patyczek. Nagle ptak dziobnął mnie w palec łapy, na szczęście osłonięty grubą skórą.
-Nie rób-powiedziałam, po czym trzepnęłam go lekko po skrzydle. Rozległ się ptasi wrzask, a potem trzepot skrzydeł i kolejny krzyk. Orzeł próbował wzbić się w powietrze, ale został przytrzymany. Próbował pomóc sobie łapą, którą wyciągnął z ciała Darkie.
-Puść go-powiedziałam. Wadera wypuściła ptaka, który odleciał kilka metrów, patrząc na nas zdziwiony.
-I po kłopocie. Tylko... trzeba ją zszyć.
-Ty też miałaś szycie?
-Yhm-rozwiązałam supły na spodzie łapy, pokazując długą pręgę, poprzecinaną czarnymi nićmi.
<DarkRebell?>
-Widzisz... ptasie pazury są zgięte-podniosłam łapkę własnej sokolicy- służą do przytrzymywania zdobyczy. Jeśli teraz zechce mu się wzbić w powietrze, wyrwie ci płat skóry- powiedziałam, przenosząc Dektyt na swój grzbiet i przywiązując sznurek na jej nóżce.
-Usiądź i przytrzymaj go, a ja spróbuje wyjąć pazury-powiedziałam. Wadera oparła się o głaz, który leżał przy strumieniu. Podeszłam do niej. Zaczęłam majstrować przy ranie.
-On nie rozewrze pazurów, bo wtedy spadnie-mruknęłam, skupiając się na swoim zadaniu.
-Ale...
-Nic mu się nie stanie. Ale nie zrobi tego sam. Musimy go do tego zmusić- pod każdy odgięty pazur wkładałam patyczek. Nagle ptak dziobnął mnie w palec łapy, na szczęście osłonięty grubą skórą.
-Nie rób-powiedziałam, po czym trzepnęłam go lekko po skrzydle. Rozległ się ptasi wrzask, a potem trzepot skrzydeł i kolejny krzyk. Orzeł próbował wzbić się w powietrze, ale został przytrzymany. Próbował pomóc sobie łapą, którą wyciągnął z ciała Darkie.
-Puść go-powiedziałam. Wadera wypuściła ptaka, który odleciał kilka metrów, patrząc na nas zdziwiony.
-I po kłopocie. Tylko... trzeba ją zszyć.
-Ty też miałaś szycie?
-Yhm-rozwiązałam supły na spodzie łapy, pokazując długą pręgę, poprzecinaną czarnymi nićmi.
<DarkRebell?>
Od DarkRebell, cd. Netir
Zgubiłam swojego towarzysza ! Nie mam pojęcia gdzie poleciał. Biegłam za dźwiękiem ,który wydawał mi się jego...
-MONTY!- wołałam orła
Nagle wpadłam na Netir i Dektyt.
-Ooo Cześć - uśmiechnęłam się
-Cześć- wadera odparła pośpiesznie
-Co porabiasz?- zapytałam
-Szukam tego ptaka...-nie zdążyła dokończyć, bo ja wtargnęłam
-A może już go widziałaś ?!
-No latał sobie tam- Netir wskazała łapą w niebo
-Dzięki !- podziękowałam
-MONTY !!!!!!- zawyłam i orzeł runął w dół wbijając mi się pazurami w łapę
-On jest twój?- zapytała, przyglądając się Monty'emu
-Tak- odparłam dumnie
-Nie boli cię to ?- popatrzyła na moją łapę
-Yyyy nie...- powiedziałam przez zaciśnięte zęby ukrywając ból
-Mogę cię podszkolić?- zapytała także wystawiając łapę ,na której usiadła dostojna sokolica Dektyt
Monty na jej widok zaczął krakać i wachlować skrzydłami
-Polubili się- wadera uśmiechnęła się do mnie
Pogłaskałam orła i odwzajemniłam uśmiech
-To od kiedy zaczynamy?- zapytałam po chwili milczenia
<Netir?>
-MONTY!- wołałam orła
Nagle wpadłam na Netir i Dektyt.
-Ooo Cześć - uśmiechnęłam się
-Cześć- wadera odparła pośpiesznie
-Co porabiasz?- zapytałam
-Szukam tego ptaka...-nie zdążyła dokończyć, bo ja wtargnęłam
-A może już go widziałaś ?!
-No latał sobie tam- Netir wskazała łapą w niebo
-Dzięki !- podziękowałam
-MONTY !!!!!!- zawyłam i orzeł runął w dół wbijając mi się pazurami w łapę
-On jest twój?- zapytała, przyglądając się Monty'emu
-Tak- odparłam dumnie
-Nie boli cię to ?- popatrzyła na moją łapę
-Yyyy nie...- powiedziałam przez zaciśnięte zęby ukrywając ból
-Mogę cię podszkolić?- zapytała także wystawiając łapę ,na której usiadła dostojna sokolica Dektyt
Monty na jej widok zaczął krakać i wachlować skrzydłami
-Polubili się- wadera uśmiechnęła się do mnie
Pogłaskałam orła i odwzajemniłam uśmiech
-To od kiedy zaczynamy?- zapytałam po chwili milczenia
<Netir?>
Od Netir
Nadal kontynuowałam szkolenie Dektyt w połowie ryb. Coraz lepiej jej szło, coraz więcej lądowało przy moich łapach. Byłyśmy przy Rwącym Potoku, bo było tam mnóstwo dużych ofiar.
Właśnie czekałam, aż sokolica zanurkuje pod wodę pazurami, gdy usłyszałam ptasi krzyk. Obejrzałam się. Na niebie za mną zauważyłam latającego ptaka... drapieżnego. Poszłam do tamtego miejsca, gwiżdżąc cicho na Dektyt.
<Ktoś z drapieżnym ptakiem?>
Właśnie czekałam, aż sokolica zanurkuje pod wodę pazurami, gdy usłyszałam ptasi krzyk. Obejrzałam się. Na niebie za mną zauważyłam latającego ptaka... drapieżnego. Poszłam do tamtego miejsca, gwiżdżąc cicho na Dektyt.
<Ktoś z drapieżnym ptakiem?>
Od Netir, cd. Yato
Ruszyliśmy w stronę drzew. Widziałam, jak Yato przygląda się mojej łapie.
-Po co ci to?-wskazał na skórzaną ochronę.
-Po to, aby Dektyt nie porozcinała mi skóry.
-Dektyt? Ta sowa?
-Sowa? To sokół. Sokół wędrowny. W dół pikuje ponad 200 km na godzinę-wyjaśniłam, gdy tylko skończyłam się śmiać. Basior wydawał się speszony.
<Yato?>
-Po co ci to?-wskazał na skórzaną ochronę.
-Po to, aby Dektyt nie porozcinała mi skóry.
-Dektyt? Ta sowa?
-Sowa? To sokół. Sokół wędrowny. W dół pikuje ponad 200 km na godzinę-wyjaśniłam, gdy tylko skończyłam się śmiać. Basior wydawał się speszony.
<Yato?>
Od Yato, cd. Netir
Po chwili, porzucony królik spadł w łapy Netir.
- Nieźle.
Powiedziałem, przyglądając się sowie (Jakiej sowie?!).
- A co robisz? Hmm?
Pytała. Chwilę pomyślałem. Raczej nie miałem jakiś zajęć....
- Tak właściwie, to nic.
Uśmiechnąłem się. Wadera także.
- To może spacerek?
- Ok.
Sowa (Serio?) Netir odleciała.
- Wróci?
- Tak.
Szliśmy wolno i bez pośpiechu.
<Netir?>
- Nieźle.
Powiedziałem, przyglądając się sowie (Jakiej sowie?!).
- A co robisz? Hmm?
Pytała. Chwilę pomyślałem. Raczej nie miałem jakiś zajęć....
- Tak właściwie, to nic.
Uśmiechnąłem się. Wadera także.
- To może spacerek?
- Ok.
Sowa (Serio?) Netir odleciała.
- Wróci?
- Tak.
Szliśmy wolno i bez pośpiechu.
<Netir?>
Od DarkRebell, cd. Toshiro
-Uwierz mi nie chciałabym innego- pocałowałam go czule
Basior uśmiechnął się po czym położył się obok mnie
-co robimy?- popatrzyłam na niego
-Hmm....- mruknął
- bo coś tu tak nudno- uśmiechnęłam się szeroko
-A może by tak....- Tosh ze złowieszczym uśmieszkiem objął mnie jedną łapą
- O nie... Proszę... Tylko nie to o czym myślę,że myślisz...- odepchnęłam go delikatnie łapą
-Hmm.....to może....- basior nie przestawał wymyślać
-Wiesz co ? Może lepiej sama coś wymyślę- cmoknęłam go
-A mam złe pomysły?- zapytał
-Ymmm- uśmiechnęłam się
-Nie są.... Na teraz....- westchnęłam
-Niezręcznie się zrobiło nie ?- Tosh popatrzył na mnie
-Troszkę- pokiwałam głową.
Ciekawe co jeszcze wymyśli.... xd
<Toshi?^^>
Basior uśmiechnął się po czym położył się obok mnie
-co robimy?- popatrzyłam na niego
-Hmm....- mruknął
- bo coś tu tak nudno- uśmiechnęłam się szeroko
-A może by tak....- Tosh ze złowieszczym uśmieszkiem objął mnie jedną łapą
- O nie... Proszę... Tylko nie to o czym myślę,że myślisz...- odepchnęłam go delikatnie łapą
-Hmm.....to może....- basior nie przestawał wymyślać
-Wiesz co ? Może lepiej sama coś wymyślę- cmoknęłam go
-A mam złe pomysły?- zapytał
-Ymmm- uśmiechnęłam się
-Nie są.... Na teraz....- westchnęłam
-Niezręcznie się zrobiło nie ?- Tosh popatrzył na mnie
-Troszkę- pokiwałam głową.
Ciekawe co jeszcze wymyśli.... xd
<Toshi?^^>
Od DarkRebell-jak poznałam towarzysza?
Przechadzałam się właśnie po lesie. Nagle nade mną rozległ się głośny......Odgłos.
"To pewnie sokół tej wadery...Ymmm..Netir" pomyślałam rozglądając się po niebie. Odgłos z każdą chwilą robił się głośniejszy. Nagle przede mną wylądował orzeł. Popatrzyłam na niego i ruszyłam przed siebie. Wciąż czułam na sobie wzrok ptaka. Gdy chciałam się położyć nastał ból....Mój grzbiet wydawał się sparaliżowany. "Co się dzieje do jasnej...." pomyślałam i obejrzałam się. Zauważyłam tego samego orła na moich plecach. Chwilę patrzyłam na niego i powiedziałam
-Zmiataj stąd !
Ptak przekrzywił głowę i wydał charakterystyczny dla niego dźwięk (zapomniałam jak to się nazywa :-P )
-No już ! - próbowałam go przegonić lecz on to lekceważył.
Stuliłam uszy i położyłam łeb na ziemi. Ptak podleciał do mnie i zaczął skubać kawałki kamieni. Po chwili zrozumiałam ,że mogłabym mieć towarzysza.
-Ej mały, może chcesz mi towarzyszyć co ?- usiadłam
W odpowiedzi usłyszałam krakanie.
-Uznam to za tak- uśmiechnęłam się i pogłaskałam go po głowie
"To pewnie sokół tej wadery...Ymmm..Netir" pomyślałam rozglądając się po niebie. Odgłos z każdą chwilą robił się głośniejszy. Nagle przede mną wylądował orzeł. Popatrzyłam na niego i ruszyłam przed siebie. Wciąż czułam na sobie wzrok ptaka. Gdy chciałam się położyć nastał ból....Mój grzbiet wydawał się sparaliżowany. "Co się dzieje do jasnej...." pomyślałam i obejrzałam się. Zauważyłam tego samego orła na moich plecach. Chwilę patrzyłam na niego i powiedziałam
-Zmiataj stąd !
Ptak przekrzywił głowę i wydał charakterystyczny dla niego dźwięk (zapomniałam jak to się nazywa :-P )
-No już ! - próbowałam go przegonić lecz on to lekceważył.
Stuliłam uszy i położyłam łeb na ziemi. Ptak podleciał do mnie i zaczął skubać kawałki kamieni. Po chwili zrozumiałam ,że mogłabym mieć towarzysza.
-Ej mały, może chcesz mi towarzyszyć co ?- usiadłam
W odpowiedzi usłyszałam krakanie.
-Uznam to za tak- uśmiechnęłam się i pogłaskałam go po głowie
Od Soul'a cd Gabi
-Trafiłem do czubków- stwierdziłem unosząc jedną brew, nagle 7 oburzonych spojrzeń wbiło się we mnie
-Coś ty powiedział tatuśku?- odezwała się Mer naciskając na ostatnie słowo
-Na tatę!- krzyknął Roki i nagle oblazła mnie cała rodzinka i zaczęła łaskotać
-Nie!- zacząłem się śmiać i wymachiwać kończynami, lecz z taką falą nie miałem szans
-Mamo- nagle szepnęła Mile szturchając Gabrielle w bok. W wejściu do jaskini stała uśmiechnięta postać, wszyscy wstaliśmy i się otrzepaliśmy z piachu
<Gabrielle?>
-Coś ty powiedział tatuśku?- odezwała się Mer naciskając na ostatnie słowo
-Na tatę!- krzyknął Roki i nagle oblazła mnie cała rodzinka i zaczęła łaskotać
-Nie!- zacząłem się śmiać i wymachiwać kończynami, lecz z taką falą nie miałem szans
-Mamo- nagle szepnęła Mile szturchając Gabrielle w bok. W wejściu do jaskini stała uśmiechnięta postać, wszyscy wstaliśmy i się otrzepaliśmy z piachu
<Gabrielle?>
Od Asch'a cd Asu
-Oczywiście, że wrócę - odpowiedziałem udając oburzenie. - Przecież musze się z tobą ożenić.
-Ożenić? - powiedziała zaskoczona.
-Tak Asu, może jeszcze nie teraz, ale za kilka miesięcy na pewno. Oczywiście jeśli chcesz, kotku?
<Asu?>
-Ożenić? - powiedziała zaskoczona.
-Tak Asu, może jeszcze nie teraz, ale za kilka miesięcy na pewno. Oczywiście jeśli chcesz, kotku?
<Asu?>
poniedziałek, 20 kwietnia 2015
Od Borisa ( prawie [*]), cd. Gabrielle
Oślepiło mnie światło sali operacyjnej. Nagle podeszła do mnie Ann.
- Ile mi zostało? - powiedziałem rozbawiony
- Miałeś niewyobrażalne szczęście.... Zostaniesz tutaj dłuższy czas....
- Eh
Nagle do sali weszła Gab i zaczeła rozmawiać z Ann. Po chwili podeszła do mnie Gabrielle.
- I jak Mer pewnie się obwinia ? - powiedziałem spoglądając na nią jak nigdy nic
- Co ci w ogóle przyszło do głowy ?!?!?!
- Nie ważne...
<Gab>
- Ile mi zostało? - powiedziałem rozbawiony
- Miałeś niewyobrażalne szczęście.... Zostaniesz tutaj dłuższy czas....
- Eh
Nagle do sali weszła Gab i zaczeła rozmawiać z Ann. Po chwili podeszła do mnie Gabrielle.
- I jak Mer pewnie się obwinia ? - powiedziałem spoglądając na nią jak nigdy nic
- Co ci w ogóle przyszło do głowy ?!?!?!
- Nie ważne...
<Gab>
Od Netir, cd. Yato
-Oh, hej Yato-powiedziałam do basiora.
-Witaj Netir-spojrzał na mnie, po czym jego wzrok powędrował na moją łapę- powiedz mi, co to jest?-wskazał na Dektyt, która właśnie przyglądała się królikowi w zaroślach. Spojrzałam na ptaka, po czym się uśmiechnęłam.
-Dektyt, moja sokolica- powiedziałam, po czym cicho gwizdnęłam i wyrzuciłam ją w górę. Drapieżnik zatoczył kilka kół nad zającem, a chwilę potem spadał z wielką prędkością na ofiarę. Wielkie szpony zacisnęły się na zajęczaku. Gwizdnęłam znów i wystawiłam łapę, a ona usiadła wdzięcznie, uprzednio podrzucając mi zdobycz.
<Yato?>
-Witaj Netir-spojrzał na mnie, po czym jego wzrok powędrował na moją łapę- powiedz mi, co to jest?-wskazał na Dektyt, która właśnie przyglądała się królikowi w zaroślach. Spojrzałam na ptaka, po czym się uśmiechnęłam.
-Dektyt, moja sokolica- powiedziałam, po czym cicho gwizdnęłam i wyrzuciłam ją w górę. Drapieżnik zatoczył kilka kół nad zającem, a chwilę potem spadał z wielką prędkością na ofiarę. Wielkie szpony zacisnęły się na zajęczaku. Gwizdnęłam znów i wystawiłam łapę, a ona usiadła wdzięcznie, uprzednio podrzucając mi zdobycz.
<Yato?>
Od Gabrielle, cd. Boris (O.o)
Ciągnęłam nieprzytomnego basiora do jaskini, służącej nam za szpital.
-Ann! Asu!-krzyknęłam od wejścia. Obie wadery natychmiastowo przybiegły, po czym stanęły jak wryte.
-Boris?!
-Ale... jak?
-Nie ważne, bierzcie go ode mnie, zemdlał!
Pomogłam im wciągnąć basiora na nosze z drewna. Szybko odwiozły go do sali zabiegowej. Stałam tam jeszcze przez chwilę, po czym odwróciłam się i poszłam do siebie, aby opowiedzieć o wszystkim Mer, która obwiniała się o wszystko.
<Boris?>
-Ann! Asu!-krzyknęłam od wejścia. Obie wadery natychmiastowo przybiegły, po czym stanęły jak wryte.
-Boris?!
-Ale... jak?
-Nie ważne, bierzcie go ode mnie, zemdlał!
Pomogłam im wciągnąć basiora na nosze z drewna. Szybko odwiozły go do sali zabiegowej. Stałam tam jeszcze przez chwilę, po czym odwróciłam się i poszłam do siebie, aby opowiedzieć o wszystkim Mer, która obwiniała się o wszystko.
<Boris?>
OŻYŁEŚ, SKUBANY, TO JA CIĘ ZABIJĘ!
Nagle moje oczy się otworzyły. Moje oczy poraziły promienie słońca.
- Już trafiłem do piekła? - powiedziałem rozbawiony kaszląc
- Prawie - usłyszałem znajomy głos
- Ah,tak? - po chwili straciłem przytomność
<Gab?>
- Już trafiłem do piekła? - powiedziałem rozbawiony kaszląc
- Prawie - usłyszałem znajomy głos
- Ah,tak? - po chwili straciłem przytomność
<Gab?>
Od Toshiro, cd. DarkRebell
-Kocham cię-szpnąłem, patrząc w skaczące płomyki. Wadera spojrzała na mnie zaskoczona. Uśmiechnąłem się i zrobiłem zeza, wystawiając język. Dark zaśmiała się.
-Ty zawsze taki...
-Szalony?-przewróciłem się na grzbiet
-Yhm.
-A co wolałabyś innego?
<DarkRebell?>
-Ty zawsze taki...
-Szalony?-przewróciłem się na grzbiet
-Yhm.
-A co wolałabyś innego?
<DarkRebell?>
Od DarkRebell cd. Toshiro
Basior uparł się na tym i nie chciał ustąpić....
-To idź !- warknęłam
-Jeśli chcesz popełnić samobójstwo to proszę ! Droga wolna !- wkurzyłam się
Usiadłam patrząc na niego ze złością
-Co?- odwrócił się
-Co, co ?- zapytałam
-No ale co?- uśmiechnął się
-Ohh skończ już dobrze?- powiedziałam ironicznie
-Coś ci zrobiłem?- zapytał podchodząc do mnie
-Tak....Wkurzyłeś mnie- popatrzyłam na niego
-Przepraszam- uśmiechnął się po czym mnie przytulił
-No dobrze wybaczam ci- także się uśmiechnęłam i pocałowałam go
-Wracajmy ok ?- rzekłam spoglądając na słońce
Basior przytaknął lecz jego oczy "mówiły" coś w stylu : ja i tak tu wrócę...
-Śpimy u ciebie czy u mnie ?- zapytałam ponownie spoglądając w jego stronę
-Hmm...Może dzisiaj u mnie. Jest bliżej- mrugnął po czym ruszył do jaskini
Poszłam za nim. Rozpaliliśmy ogień i chwilę przesiedzieliśmy w milczeniu.
Nagle rozległ się głos Basiora :
<Toshi?>
-To idź !- warknęłam
-Jeśli chcesz popełnić samobójstwo to proszę ! Droga wolna !- wkurzyłam się
Usiadłam patrząc na niego ze złością
-Co?- odwrócił się
-Co, co ?- zapytałam
-No ale co?- uśmiechnął się
-Ohh skończ już dobrze?- powiedziałam ironicznie
-Coś ci zrobiłem?- zapytał podchodząc do mnie
-Tak....Wkurzyłeś mnie- popatrzyłam na niego
-Przepraszam- uśmiechnął się po czym mnie przytulił
-No dobrze wybaczam ci- także się uśmiechnęłam i pocałowałam go
-Wracajmy ok ?- rzekłam spoglądając na słońce
Basior przytaknął lecz jego oczy "mówiły" coś w stylu : ja i tak tu wrócę...
-Śpimy u ciebie czy u mnie ?- zapytałam ponownie spoglądając w jego stronę
-Hmm...Może dzisiaj u mnie. Jest bliżej- mrugnął po czym ruszył do jaskini
Poszłam za nim. Rozpaliliśmy ogień i chwilę przesiedzieliśmy w milczeniu.
Nagle rozległ się głos Basiora :
<Toshi?>
Od Gabrielle, cd. Soul
-Wasz tata był taki waleczny... zabił dla mnie niedźwiedzia-westchnęłam i udałam, że mdleję, a Soul złapał mnie elegancko.
-Na początku niezbyt się lubiliśmy-powiedziałam, patrząc mu w oczy.
-A potem... tak jakoś wyszło.
-Że zawarliśmy partnerstwo.
-I pojawiło się te pięć małych kulek-basior wskazał na maluchy łapą.
-A Mer?
-Mer dołączyła wraz z tatą-odpowiedziałam.
-Naprawdę zabiłeś misia?
-Dla mamy?
-No a jakże-zaśmiał się dumnie.
-A pamiętasz jak rozbiłam sobie głowę o skałę na polowaniu, a ty cały czas przy mnie byłeś?
-Pamiętam. A ty? Te nasz wycia?
-Pamiętam-powiedziałam, nadal pochylona w jego łapach, po czym pocałowaliśmy się. Do naszych uszu dobiegło jedno, wielkie ,,BLLLLEEEEE!". Spojrzeliśmy na nasze dzieci, które krzywiły pyszczki, a za nimi stała Mystery, która przewodziła owemu krzykowi.
-Kiedyś zrozumiecie maluchy-powiedział Soul, czochrając je po łepkach.
-I ty też, duży maluchu-przeszłam koło Mer, również czochrając jej głowę.
-Ej!-ja już nie jestem w wieku szczeniąt!-zaśmiała się, próbując oddać mi ten gest. Zaczęłyśmy się śmiać i padłyśmy na ziemię, powstrzymując jedna drugą. Po chwili oblazła nas piątka małych kulek z krótkimi ogonkami. Kątem oka dostrzegłam, jak Soul przewraca oczami, ale jednocześnie się uśmiecha.
<Soul?>
-Na początku niezbyt się lubiliśmy-powiedziałam, patrząc mu w oczy.
-A potem... tak jakoś wyszło.
-Że zawarliśmy partnerstwo.
-I pojawiło się te pięć małych kulek-basior wskazał na maluchy łapą.
-A Mer?
-Mer dołączyła wraz z tatą-odpowiedziałam.
-Naprawdę zabiłeś misia?
-Dla mamy?
-No a jakże-zaśmiał się dumnie.
-A pamiętasz jak rozbiłam sobie głowę o skałę na polowaniu, a ty cały czas przy mnie byłeś?
-Pamiętam. A ty? Te nasz wycia?
-Pamiętam-powiedziałam, nadal pochylona w jego łapach, po czym pocałowaliśmy się. Do naszych uszu dobiegło jedno, wielkie ,,BLLLLEEEEE!". Spojrzeliśmy na nasze dzieci, które krzywiły pyszczki, a za nimi stała Mystery, która przewodziła owemu krzykowi.
-Kiedyś zrozumiecie maluchy-powiedział Soul, czochrając je po łepkach.
-I ty też, duży maluchu-przeszłam koło Mer, również czochrając jej głowę.
-Ej!-ja już nie jestem w wieku szczeniąt!-zaśmiała się, próbując oddać mi ten gest. Zaczęłyśmy się śmiać i padłyśmy na ziemię, powstrzymując jedna drugą. Po chwili oblazła nas piątka małych kulek z krótkimi ogonkami. Kątem oka dostrzegłam, jak Soul przewraca oczami, ale jednocześnie się uśmiecha.
<Soul?>
Od Toshiro, cd. DarkRebell
-Chciałeś mi pokazać, tak? A jednocześnie się zabić, tak?
-Nie-odwarknąłem.
-Wracamy do watahy. Zobaczysz, co powie Gabrielle, jak się dowie.
-Nie dowie.
-Tosh, proszę.
W odpowiedzi wystawiłem jej język.
<DarkRebell?>
-Nie-odwarknąłem.
-Wracamy do watahy. Zobaczysz, co powie Gabrielle, jak się dowie.
-Nie dowie.
-Tosh, proszę.
W odpowiedzi wystawiłem jej język.
<DarkRebell?>
Od Asu,cd. Asch
- Asch...
- Zrozum... Asu..
- Rozumiem kochanie. - dałam mu buziaka.
- Ale obiecaj, że wrócisz. - dodałam.
- Zrozum... Asu..
- Rozumiem kochanie. - dałam mu buziaka.
- Ale obiecaj, że wrócisz. - dodałam.
Asch?
niedziela, 19 kwietnia 2015
Od Mer cd Borisa
Topiłam łzy nad jeziorem szmaragdu patrząc na taflę wody
-Co jest?!- krzyknęłam, gdy nagle tafla wody zaczęła się rozmazywać i ukształtował się obraz... był tam Boris, stał na klifie... ale zaraz... co on robi?! Skoczył?!!?
-Boris!- krzyknęłam w rozpaczy wyciągając łapę w kierunku jeziora, rozmazując obraz- To moja wina!- wrzasnęłam- Tylko moja!
-Mer!- poczułam jak tata przyciska mnie do swojego grubego futra
-Mogłam to zakończyć zanim Sabine zginęła!
-O czym ty mówisz..?
-Boris! On się przeze mnie zabił!- wrzasnęłam nadal rycząc
-To nie jest niczyja wina!- Stwierdził tata unosząc lekko ton po czym poszliśmy do jaskini
<Ktoś?>
-Co jest?!- krzyknęłam, gdy nagle tafla wody zaczęła się rozmazywać i ukształtował się obraz... był tam Boris, stał na klifie... ale zaraz... co on robi?! Skoczył?!!?
-Boris!- krzyknęłam w rozpaczy wyciągając łapę w kierunku jeziora, rozmazując obraz- To moja wina!- wrzasnęłam- Tylko moja!
-Mer!- poczułam jak tata przyciska mnie do swojego grubego futra
-Mogłam to zakończyć zanim Sabine zginęła!
-O czym ty mówisz..?
-Boris! On się przeze mnie zabił!- wrzasnęłam nadal rycząc
-To nie jest niczyja wina!- Stwierdził tata unosząc lekko ton po czym poszliśmy do jaskini
<Ktoś?>
Od Soul'a cd Gabrielle
Uśmiechnąłem się, a szczeniaki momentalnie spojrzały po sobie porozumiewawczo i od razu wszystkie wypchnęły Mile na środek jaskini, co jej nie przyszło z radością
-Tatooo... A jak ty poznałeś mamę?- wymamrotała patrząc w ziemię
-Jak poznałem mamę?- zaśmiałem się spoglądając na partnerkę uśmiechającą się do kawałka królika
-Tak!- odparły chórem
-Więc.. Zaczęło się to tak:
-Przechadzałem się lasem w poszukiwaniu czegoś do jedzenia, aż tu nagle! Ujrzałem białą waderę, uciekała przed czymś...
-Mamę?- zapytała Mile
-Tak, mamę- uśmiechnąłem się i mówiłem dalej:
Więc ją zatrzymałem aby zapytać o co chodzi, lecz zaraz zza krzaka wyszedł wielki, czarny niedźwiedź!
-I co było dalej?!- w jaskini rozległ się krzyk 5 wilczków
-Otóż, wskoczyłem miśkowi na grzbiet i zaczęła się walka!- maluch aż trzęsły się z podniecenia, wtem do mojej opowieści dodała się Gabrielle
-...
<Gabi?>
-Tatooo... A jak ty poznałeś mamę?- wymamrotała patrząc w ziemię
-Jak poznałem mamę?- zaśmiałem się spoglądając na partnerkę uśmiechającą się do kawałka królika
-Tak!- odparły chórem
-Więc.. Zaczęło się to tak:
-Przechadzałem się lasem w poszukiwaniu czegoś do jedzenia, aż tu nagle! Ujrzałem białą waderę, uciekała przed czymś...
-Mamę?- zapytała Mile
-Tak, mamę- uśmiechnąłem się i mówiłem dalej:
Więc ją zatrzymałem aby zapytać o co chodzi, lecz zaraz zza krzaka wyszedł wielki, czarny niedźwiedź!
-I co było dalej?!- w jaskini rozległ się krzyk 5 wilczków
-Otóż, wskoczyłem miśkowi na grzbiet i zaczęła się walka!- maluch aż trzęsły się z podniecenia, wtem do mojej opowieści dodała się Gabrielle
-...
<Gabi?>
sobota, 18 kwietnia 2015
The End-Boris
Ostatnio nic mi nie wychodzi....Jedynie ranię innych...Trzeba to
zakończyć... Zostawiłem Hikari wiadomość z pożegnaniem po czym pobiegłem
na plażę...
xXx
Wszedłem na najwyższy klif. Chwilę malancholijnie spoglądałem w morze....
- Moje życie było jak piękny sen - powiedziałem spoglądając z letkim uśmiechem na słońce po czym skoczyłem
END
:(
Cóz.... Przykre info. Jest mi okropnie żal, tego co zaszło. Nie, nie zamykam watahy, nie martwcie się. Otóż... gracz loock, do którego należy kilka wilków (Boris, Hikari, Toshiro, Reiji i Yato) musi odejść. Powody prywatne, po prostu musi. Nie jest to niczyja wina, ani dobrowolna jego decyzja. Nie martwcie się, jego postacie zostały przejęte... w większości.... w czterech piątych... Toshiro przejmuje ja, Reiji i Hikari czekają na potwierdzenie, a Yato jutro napisze opowiadanie. Nie martwcie się, Archer i DarkRebell, postaram się, aby nie odbiegali zbyt od swojego pierwotnego charakteru. Ale... chodzi tu również o coś więcej-jeden z najlepszych moich kompanów zmuszony jest odejść. To między innymi jemu dziękowałam, za te wszystkie razy, kiedy podtrzymywał naszą watahę. Jest to postać, która jako pierwsza dołączyła (nie licząc mojej rodziny oczywiście) i bardzo mnie to dołuje. Ale.... za dużo mnie tu wiąże. Jestem zbyt przywiązana. Jednak...
Gabrielle, dla pierwszego basiora w naszej watasze- Borisa [*]
Gabrielle, dla pierwszego basiora w naszej watasze- Borisa [*]
Subskrybuj:
Posty (Atom)