-Wybacz. Ona często atakuje bez komendy-powiedziałam, przytrzymując mocnej Dektyt. Podeszłam nieco bliżej. Wadera wydawała się bliska śmierci. No... prawie. Nie było aż tak źle. Rozpoznałam w niej członkinię WSK.
-Co ty tu robisz?
-Nie widać? Piję.
Machnęłam łapą.
-Nie to. Czemu tu jesteś?
-Zgubiłam się.
-Niby jak? Przecież rzut kamieniem stąd jest jaskinia Gabrielle.
<Inquisitive?>
sobota, 28 marca 2015
Od Inquisitive
Kolejny dzień męczącej tułaczki. Kolejny dzień tego bezsensownego
przedzierania się przez niezliczone gąszcze i różne wąwozy. Mogłam
zostać w starej watasze, ale nie. Moja ciekawość do świata chyba na to
nie pozwoliła. Przynajmniej teraz bym sobie siedziała w jaskini, a nie
została upieczona na słońcu. Raczej teraz się nie wrócę, zbyt daleko.
Popatrzyłam się do tyłu. Świat w tyle wydawał się coraz bardziej
ciemniejszy. Odwróciłam się i pomaszerowałam dalej, znów w te
chaszcze... Tyle dni podróżowania, i co? Słońce i ta suchość w pysku.
Widocznie w moim organizmie nie było wody, której znalezienie teraz
graniczyło by z cudem. Ledwo daje radę iść, a co jeszcze szukanie
czegoś. Cóż, za tą wyprawę muszę winić tylko siebie. Chciałam się czegoś
dowiedzieć, jednak nie wiem nic. Westchnęłam głośno. Łapy zaczęły mi
się plątać, co by oznaczało, że jest coraz gorzej. Już wymyślałam
kiedyś, jak i dlaczego mogę umrzeć. Teraz na przykład z odwodnienia. Już
wyobrażam sobie jak nad moją padliną będą zbierać się sępy.
Przynajmniej im się przydam. Nagle zaiskrzyła nadzieja. Zobaczyłam małe
jezioro. Może to fatamorgana. Rozejrzałam się. Nie jestem przecież w
Afryce. Walnęłam się parę razy w głowę i ostatkiem sił weszłam i
położyłam się na wodzie. Było dosyć przyjemnie, do czasu w którym
dostałam czymś w brzuch. Warknęłam lekko i podniosłam łeb. Zobaczyłam
wilka trzymającego coś w łapie
Ktosiu?
Ktosiu?
Od DarkRebell-jak dołczyłam?
Wyszłam ze swojej jaskini. "Ahh jaki piękny dzień" pomyślałam. W pewnym momencie usłyszałam bulgotanie.
-Co jest ?- zastanowiłam się. Bulgotanie powtórzyło się.
-Ale ja głodna- powiedziałam. Powędrowałam prosto do Księżycowych lasów czyli kilka metrów od mojej jaskini. Po paru minutach ujrzałam pierwszą ofiarę. Zaczaiłam się w krzakach i po chwili wyskoczyłam ,a że jelonek był zdezorientowany szybko wpadł w moje....Kły i pazury. Gdy leżał i jeszcze trochę wierzgał (był w miarę żywy i nie pogryzłam go prawie wcale)
-Hmm....Szkoda mi cię- popatrzyłam na przestraszone zwierzę
-Masz farta ,że cię puszczam ale nikomu nie mów- mówiąc to zeszłam z niego i pozwoliłam mu odejść. Bulgotanie w żołądku wróciło.
-Ehh...Chyba przeniosę się na jarzyny- westchnęłam
Poszłam dalej i po chwili wpadłam na jakiegoś basiora.
-Ze wszystkich wilków w watasze musiałam trafić na niego !- pomyślałam patrząc na niego.
Basior uśmiechnął się nieśmiało
-Hejka- powitał mnie - jak się nazywasz?- kontynuował
-Ehh...A co cię to ? Książkę piszesz ?- zapytałam odwzajemniając uśmiech.
-Ale tak na serio to jak ? - zapytał poważniej Toshiro
-DarkRebell- odparłam nieśmiało. Basior uważnie przyjrzał mi się i po chwili przemówił :
<Toshiro?>
-Co jest ?- zastanowiłam się. Bulgotanie powtórzyło się.
-Ale ja głodna- powiedziałam. Powędrowałam prosto do Księżycowych lasów czyli kilka metrów od mojej jaskini. Po paru minutach ujrzałam pierwszą ofiarę. Zaczaiłam się w krzakach i po chwili wyskoczyłam ,a że jelonek był zdezorientowany szybko wpadł w moje....Kły i pazury. Gdy leżał i jeszcze trochę wierzgał (był w miarę żywy i nie pogryzłam go prawie wcale)
-Hmm....Szkoda mi cię- popatrzyłam na przestraszone zwierzę
-Masz farta ,że cię puszczam ale nikomu nie mów- mówiąc to zeszłam z niego i pozwoliłam mu odejść. Bulgotanie w żołądku wróciło.
-Ehh...Chyba przeniosę się na jarzyny- westchnęłam
Poszłam dalej i po chwili wpadłam na jakiegoś basiora.
-Ze wszystkich wilków w watasze musiałam trafić na niego !- pomyślałam patrząc na niego.
Basior uśmiechnął się nieśmiało
-Hejka- powitał mnie - jak się nazywasz?- kontynuował
-Ehh...A co cię to ? Książkę piszesz ?- zapytałam odwzajemniając uśmiech.
-Ale tak na serio to jak ? - zapytał poważniej Toshiro
-DarkRebell- odparłam nieśmiało. Basior uważnie przyjrzał mi się i po chwili przemówił :
<Toshiro?>
czwartek, 26 marca 2015
Od Ann cd Asch
- Uwielbiam takie orzeźwienie! - wrzasnęłam i oblałam go jeszcze bardziej.
- A więc masz. - dostałam strumieniem.
- O ty!
I tak rozpoczęła się walka na wodę.
< Asch? >
- A więc masz. - dostałam strumieniem.
- O ty!
I tak rozpoczęła się walka na wodę.
< Asch? >
Od Asuny cd Asch
- No dobrze. Chodź.
Poprowadziłam go na polanę. Po drodze pokazywałam co jest jadalne a co nie. Gdy dotarliśmy powiedziałam:
- Tu jest najwięcej zdrowych rzeczy.
- Widze kwiaty.
- Przy granicach do lasu.
< Asch? >
Poprowadziłam go na polanę. Po drodze pokazywałam co jest jadalne a co nie. Gdy dotarliśmy powiedziałam:
- Tu jest najwięcej zdrowych rzeczy.
- Widze kwiaty.
- Przy granicach do lasu.
< Asch? >
wtorek, 24 marca 2015
Od Ann cd Soul'a
- Aaa! - udawałam, że się topie.
Soul chyba w to uwieżył bo zaczął wrzeszczeć:
- Ann, Ann!
- Hahaha!
- O ty!
- Hahaha!
< Soul? >
Soul chyba w to uwieżył bo zaczął wrzeszczeć:
- Ann, Ann!
- Hahaha!
- O ty!
- Hahaha!
< Soul? >
niedziela, 22 marca 2015
Od Soul'a cd Ann
-Masz moje poparcie- westchnąłem przyglądając się szmaragdowej tafli wody. Usiadłem na brzegu, a wadera zaraz obok
-Yhm... Masz zamiar tylko tak siedzieć..?- zapytała niepewnie
-Co masz na myśli?
-No nie wiem...to..?- wadera wepchnęła mnie z całej siły do wody, zacząłem się trząść
-A..Ale masakrycznie zimna...
-Serio?
-Sam sprawdź- powiedziałem wciągając waderę za łapy do wody
<Anabeth?>
-Yhm... Masz zamiar tylko tak siedzieć..?- zapytała niepewnie
-Co masz na myśli?
-No nie wiem...to..?- wadera wepchnęła mnie z całej siły do wody, zacząłem się trząść
-A..Ale masakrycznie zimna...
-Serio?
-Sam sprawdź- powiedziałem wciągając waderę za łapy do wody
<Anabeth?>
Od Ann cd Soul'a
- Chętnie.
- No to idziemy.
- Idziemy.
***
- Nocą tu jest ślicznie. - westchnęłam.
< Soul? Sorka, że takie krótkie. >
- No to idziemy.
- Idziemy.
***
- Nocą tu jest ślicznie. - westchnęłam.
< Soul? Sorka, że takie krótkie. >
Od Soul'a cd Ann
-Cóż, szczeniaki chrapią, Gabrielle w środku nocy też nie ma daru do cichego snu- uśmiechnąłem się patrząc w księżyc
-To się nie dziwię, że nie możesz spać- zaśmiała się wadera
-Tak, wiem-odpowiedziałem śmiechem- Chcesz się przejść?
-Jasne, a gdzie proponujesz?
-Nie wiem, może Jezioro Szmaragdu?
<Anabeth?>
-To się nie dziwię, że nie możesz spać- zaśmiała się wadera
-Tak, wiem-odpowiedziałem śmiechem- Chcesz się przejść?
-Jasne, a gdzie proponujesz?
-Nie wiem, może Jezioro Szmaragdu?
<Anabeth?>
Od Ann cd Soul'a
Nie mogłam spać. Chodziłam po jaskini aż w końcu poszłam na spacer. Nagle ktoś zapytał.
- Spać nie możesz?
- Soul?
- Tak.
- A więc tak, nie mogę spać.
< Soul? >
- Spać nie możesz?
- Soul?
- Tak.
- A więc tak, nie mogę spać.
< Soul? >
Od Asch cd Ann
-Zimna woda - odruchowo się wzdrygnąłem, gdy zanurzyłem łapę w jeziorze.
-Naprawdę? - krzyknęła rozbawiona i ochlapała mnie dużym strumieniem.
Parsknąłem mokry od ogona, do pyska.
-Ciekawe, czy tobie się spodoba - krzyknąłem i przewróciłem ją do wody.
<Ann?>
-Naprawdę? - krzyknęła rozbawiona i ochlapała mnie dużym strumieniem.
Parsknąłem mokry od ogona, do pyska.
-Ciekawe, czy tobie się spodoba - krzyknąłem i przewróciłem ją do wody.
<Ann?>
Od Ash cd. Asu
-Wiem, zebrałem je specjalnie. Chciałem sprawdzić ile wiesz - zaśmiałem się. Widziałem te jagody pierwszy raz w życiu.
-Tak i specjalnie padłbyś martwy, prawda?
-Bez przesady, to tylko jagody. Co mogą mi zrobić?
-Zjedz je, to się przekonasz.
-Kusząca propozycja. Więc mistrzyni szukania jagód, może powiesz mi gdzie mogę znaleźć coś, co mnie nie zabije?
<Asuna?>
-Tak i specjalnie padłbyś martwy, prawda?
-Bez przesady, to tylko jagody. Co mogą mi zrobić?
-Zjedz je, to się przekonasz.
-Kusząca propozycja. Więc mistrzyni szukania jagód, może powiesz mi gdzie mogę znaleźć coś, co mnie nie zabije?
<Asuna?>
Od Ann cd Asch
- O matko Pływać, jeść, biegać...
- Dobra czekaj!
- Jeszcze nie skończyłam!!
- Popływamy?
- OK.
< Asch? >
- Dobra czekaj!
- Jeszcze nie skończyłam!!
- Popływamy?
- OK.
< Asch? >
Od Asu cd. Asch
- Od znajdywania dobrych owoców.
- Czyli?
- Znajdź jagody.
Po chwili Asch wrócił z wilczymi jagodami.
- Proste.
- Chyba nie aż tak! To wilcze jagody.
- A my jesteśmy wilkami.
- Asch. One są trujące.
< Asch? >
- Czyli?
- Znajdź jagody.
Po chwili Asch wrócił z wilczymi jagodami.
- Proste.
- Chyba nie aż tak! To wilcze jagody.
- A my jesteśmy wilkami.
- Asch. One są trujące.
< Asch? >
Od Soul'a
Jest... Stało się... Dopadła mnie bezsenność...
Leżałem na środku jaskini wiercąc się i przy tym obijając o kamienie. Wlepiłem wzrok w sufit jaskini i zastanawiałem się co jest gorsze: moja przeszłość, czy ta noc? Jedyne o czym marzyłem to to, aby nastał poranek. Po woli zacząłem mieć przywidzenia i urojenia, nagle coś przebiegło przed jaskinią z której szybko wybiegłem. Półmrok przysłaniał świat, lecz mój wyczulony węch poprowadził mnie za istotą, która wyraźnie nie mogła spać. Trafiłem na polanę i tam księżyc oświetlił mi wilka, podszedłem
-Spać nie możesz?- zapytałem zainteresowany
<Kto cierpi na bezsenność prócz mnie ;D?>
Leżałem na środku jaskini wiercąc się i przy tym obijając o kamienie. Wlepiłem wzrok w sufit jaskini i zastanawiałem się co jest gorsze: moja przeszłość, czy ta noc? Jedyne o czym marzyłem to to, aby nastał poranek. Po woli zacząłem mieć przywidzenia i urojenia, nagle coś przebiegło przed jaskinią z której szybko wybiegłem. Półmrok przysłaniał świat, lecz mój wyczulony węch poprowadził mnie za istotą, która wyraźnie nie mogła spać. Trafiłem na polanę i tam księżyc oświetlił mi wilka, podszedłem
-Spać nie możesz?- zapytałem zainteresowany
<Kto cierpi na bezsenność prócz mnie ;D?>
Od Mer cd Boris
Ja oraz Boris porozmawialiśmy jeszcze chwilę po czym rozeszliśmy się każde w swoją stronę.
***
Przechadzałam się po lesie śpiewając starą piosenkę
-,,Wiosna- cieplejszy wiele wiatr, Wiosna- znów nam ubyło lat"
Rozmyślałam przez cały czas o przyszłości.
Wyszło na to, że usiadłam na wzgórzu i śpiewałam tę durną piosenkę, nagle poczułam czyjąś obecność za sobą
<Któś?>
***
Przechadzałam się po lesie śpiewając starą piosenkę
-,,Wiosna- cieplejszy wiele wiatr, Wiosna- znów nam ubyło lat"
Rozmyślałam przez cały czas o przyszłości.
Wyszło na to, że usiadłam na wzgórzu i śpiewałam tę durną piosenkę, nagle poczułam czyjąś obecność za sobą
<Któś?>
Od Asch'a cd Ann
-Jestem zwiadowcą, ale to wypada blado przy twoich obowiązkach - uśmiechnąłem się.
-Każde zajęcie jest ważne - odpowiedziała.
-Dzięki, może się przejdziemy?
-Z największą przyjemnością. Co powiesz na Jezioro Szmaragdu?
-Dobry wybór.
Razem ruszyliśmy w drogę nad ustalone miejsce.
-Co lubisz robić Ann? - zagadnąłem.
<Ann?>
-Każde zajęcie jest ważne - odpowiedziała.
-Dzięki, może się przejdziemy?
-Z największą przyjemnością. Co powiesz na Jezioro Szmaragdu?
-Dobry wybór.
Razem ruszyliśmy w drogę nad ustalone miejsce.
-Co lubisz robić Ann? - zagadnąłem.
<Ann?>
Od Asch'a cd Asu
-No nie wiem czy wytrzymam, to aż dwa dni - zaśmiałem się. - Dwa dni bez mięsa. Same owoce, korzenie, trawa? Brzmi przerażająco...
-Dla mnie mięso, krew i zabijanie brzmi bardziej przerażająco, nie uważasz?
Zamyśliłem się... W sumie to Asu miała rację.
-Jasne, muszę w końcu być samodzielny, najwyższy czas. Naucz mnie wszystkiego! Od czego zaczynamy?
<Asuna?>
-Dla mnie mięso, krew i zabijanie brzmi bardziej przerażająco, nie uważasz?
Zamyśliłem się... W sumie to Asu miała rację.
-Jasne, muszę w końcu być samodzielny, najwyższy czas. Naucz mnie wszystkiego! Od czego zaczynamy?
<Asuna?>
sobota, 21 marca 2015
Od Gabrielle
Odpoczywałam sobie spokojnie, skończyłam prowadzić lekcje. Przynajmniej na dziś. Szczeniaki miały jeszcze kilka godzina zajęć. Zaczęłam się lubieżnie tarzać w trawie, mocno wcierając ją w grzbiet. Jak szczenię. Ale czasem warto nim być, prawda?
Bawiłam się tak jeszcze kilka minut, aż w końcu zadyszałam się i wstałam. Poszłam nad Jezioro Szmaragdów. Moczyłam łapę w wodzie, zanurzając jedynie pazury. Ile jeszcze to potrwa? Jak długo będę Ja, a po jakim czasie Maluchy? A przynajmniej jedno z nich. Jak długo będzie Soul? I Mer?
Nagle zrobiło mi się ciężko na sercu. Ile mi jeszcze zostało? Nigdy o tym nie myślałam, ale... czasem przychodzi taki czas, kiedy trzeba. Trzeba popłakać. Powspominać. Tylko wtedy można dalej żyć.
Przebiegłam moją historię od początku do końca. Moje dzieciństwo, jako najniższa. Wieczne popychadło i worek do bicia. Ale... gdy byłam mała, myślałam, że tak musi być. Ja zawsze będę tą najniższą. Ale pamiętam również moją wiarę w to, że chociaż nasza ,,rodzina" nas zawiodła, my będziemy razem-mama, tata, moja siostra i brat. Ale...
Na ,,tron" wstąpił nowy Alfa. Potomstwo poprzedniej pary. Byliśmy jeszcze gorzej traktowani-jak coś, co należy tępić. Mieliśmy wtedy około roku. Moich rodziców powoli doganiała jesień życia. Byliśmy słabi i chudzi. Razem z Tamarą i Rickiem zaciągaliśmy się do pracy, a nie byliśmy nawet dorośli. Robiłam wszystko-polowałam, służyłam u Alf... raz nawet zostałam czymś, na czym osobniki w moim wieku trenowały polowanie. Jednak... na niewiele to się zdało...
Najpierw umarł On, potem Ona. Zostaliśmy sami... I nie byliśmy w stanie na siebie zarobić. Po kilku dniach zostałam sama. Zupełnie. Dziecięce marzenia o rodzinie... Znikły. Chciałam coś zrobić... Zamordowałam pupila alfy. I zostałam za to wygnana. Dali mi juki i trochę jedzenia na odchodne. Oraz przywilej pogrzebania własnej rodziny. Po tym ruszyłam w szeroki świat. Nieraz zakradałam się na tereny ovbcych watah i je okradałam. Potem grzebałam w koszach...
Nagle podskoczyłam. Poczułam czyjąś łapę na ramieniu.
-Alfo... czy wszystko dobrze?-usłyszałam nieznajomy głos.
-Yyy... tak, oczywiście. Zadumałam się nieco. Wybacz, ale nie mogę sobie przypomnieć Twego imienia...
-Jestem...
<Ktoś, z kim nie pisałam?>
Bawiłam się tak jeszcze kilka minut, aż w końcu zadyszałam się i wstałam. Poszłam nad Jezioro Szmaragdów. Moczyłam łapę w wodzie, zanurzając jedynie pazury. Ile jeszcze to potrwa? Jak długo będę Ja, a po jakim czasie Maluchy? A przynajmniej jedno z nich. Jak długo będzie Soul? I Mer?
Nagle zrobiło mi się ciężko na sercu. Ile mi jeszcze zostało? Nigdy o tym nie myślałam, ale... czasem przychodzi taki czas, kiedy trzeba. Trzeba popłakać. Powspominać. Tylko wtedy można dalej żyć.
Przebiegłam moją historię od początku do końca. Moje dzieciństwo, jako najniższa. Wieczne popychadło i worek do bicia. Ale... gdy byłam mała, myślałam, że tak musi być. Ja zawsze będę tą najniższą. Ale pamiętam również moją wiarę w to, że chociaż nasza ,,rodzina" nas zawiodła, my będziemy razem-mama, tata, moja siostra i brat. Ale...
Na ,,tron" wstąpił nowy Alfa. Potomstwo poprzedniej pary. Byliśmy jeszcze gorzej traktowani-jak coś, co należy tępić. Mieliśmy wtedy około roku. Moich rodziców powoli doganiała jesień życia. Byliśmy słabi i chudzi. Razem z Tamarą i Rickiem zaciągaliśmy się do pracy, a nie byliśmy nawet dorośli. Robiłam wszystko-polowałam, służyłam u Alf... raz nawet zostałam czymś, na czym osobniki w moim wieku trenowały polowanie. Jednak... na niewiele to się zdało...
Najpierw umarł On, potem Ona. Zostaliśmy sami... I nie byliśmy w stanie na siebie zarobić. Po kilku dniach zostałam sama. Zupełnie. Dziecięce marzenia o rodzinie... Znikły. Chciałam coś zrobić... Zamordowałam pupila alfy. I zostałam za to wygnana. Dali mi juki i trochę jedzenia na odchodne. Oraz przywilej pogrzebania własnej rodziny. Po tym ruszyłam w szeroki świat. Nieraz zakradałam się na tereny ovbcych watah i je okradałam. Potem grzebałam w koszach...
Nagle podskoczyłam. Poczułam czyjąś łapę na ramieniu.
-Alfo... czy wszystko dobrze?-usłyszałam nieznajomy głos.
-Yyy... tak, oczywiście. Zadumałam się nieco. Wybacz, ale nie mogę sobie przypomnieć Twego imienia...
-Jestem...
<Ktoś, z kim nie pisałam?>
Od Netir
Szłam sobie po lesie. Podziwiałam dostojność wielkich dębów, smukłość sosen, białą korę brzóz. Życie... Położyłam się na niewielkiej polance. Wzięłam głęboki wdech. Powietrze przetrzymałam trochę w płucach, a kiedy zaczęło mi brakować tchu, prędko wypuściłam. Jak można to niszczyć? Jak można być... człowiekiem? Onie polują, mordują, niszczą... nienawidzą. A to nas traktują jako niższych i gorszych! U zwierząt jest stały porządek; jesz-żyjesz. Nie jesz-umierasz. Jeleń żywi się trawą, wilk zabija jelenia, potem umiera. A na jego ciele wyrasta trawa. Proste.
Nagle usłyszałam trzask za sobą. Obróciłam głowę. Z krzaków wychodził...
<Kto wychodził?>
Nagle usłyszałam trzask za sobą. Obróciłam głowę. Z krzaków wychodził...
<Kto wychodził?>
Od Ann, cd. Asch
- Czym się tu zajmujesz?
- Jestem ratowniczką, uzdrowicielką i nauczycielką zielarstwa.
- Wow...
- E tam! A ty czym się zajmujesz?
< Asch? >
- Jestem ratowniczką, uzdrowicielką i nauczycielką zielarstwa.
- Wow...
- E tam! A ty czym się zajmujesz?
< Asch? >
Od Asu, cd. Asch
- Owoce, korzenie, trawę i różne takie.
- A od kiedy?
- Od zawsze.
- Łał...
- Żadne łał. To jest takie proste. Przynajmniej dla mnie.
- Hmm...
- Mam pomysł. Może przez dwa dni będziesz jeść to co ja? Taki mały eksperyment. No bo jeśli nie możesz polować, to przynajmniej będziesz już wiedzieć co jest jadalne na przyszłość. Co ty na to?
< Asch? >
- A od kiedy?
- Od zawsze.
- Łał...
- Żadne łał. To jest takie proste. Przynajmniej dla mnie.
- Hmm...
- Mam pomysł. Może przez dwa dni będziesz jeść to co ja? Taki mały eksperyment. No bo jeśli nie możesz polować, to przynajmniej będziesz już wiedzieć co jest jadalne na przyszłość. Co ty na to?
< Asch? >
Uwaga! Akualizacja!
Proszę, aby każdy napisał min. jedno opko w przeciągu następnych dwóch tygodni. Aktualizujemy bloga, koniec kropka. Powysyłam do każdego prośby.
Od teraz będą panować nowe zasady-kto nie będzie pisał raz na tydzień, będzie otrzymywał upomnienia. Trzy takie nagany=wylot z watahy. Nie ma to tamto.
Od teraz będą panować nowe zasady-kto nie będzie pisał raz na tydzień, będzie otrzymywał upomnienia. Trzy takie nagany=wylot z watahy. Nie ma to tamto.
Wyjaśnienia
Uwaga! Pewnie wiele z was zastanawia się, dlaczego nie wstawiam opek?
Otóż, za niecałe półtora tygodnia mam egazmin kończący szkołę i dużo się uczę.
Ale nie martwcie się, po 1 kwietnia wszystko wróci do normy :)
Postaram się wykrzesać nieco czasu dla Was, bo mam również inne zajęcia oprócz nauki.
Do zobaczyska, i niedługo znów startujemy!
Otóż, za niecałe półtora tygodnia mam egazmin kończący szkołę i dużo się uczę.
Ale nie martwcie się, po 1 kwietnia wszystko wróci do normy :)
Postaram się wykrzesać nieco czasu dla Was, bo mam również inne zajęcia oprócz nauki.
Do zobaczyska, i niedługo znów startujemy!
Od Asch'a cd Ann
-Jesteś z Watahy Sierpu Księżyca? - spytałem samotną waderę stojącą nad jeziorem.
-Tak, a ty?
-Od niedawna - uśmiechnąłem się. - Jestem Asch.
-Ann.
<Ann?>
-Tak, a ty?
-Od niedawna - uśmiechnąłem się. - Jestem Asch.
-Ann.
<Ann?>
Od Asch'a cd Asu
-Wspominałaś, że też nie polujesz.
-Tak...
-Więc jak zdobywasz mięso?
-Nie jem mięsa, jestem wegetarianką - wyznała.
-Tak można? - zdziwiłem się. - Więc... co jesz?
<Asuna?>
-Tak...
-Więc jak zdobywasz mięso?
-Nie jem mięsa, jestem wegetarianką - wyznała.
-Tak można? - zdziwiłem się. - Więc... co jesz?
<Asuna?>
Od Asuny cd Asch'a
- Nie musisz. Jestem przyzwyczajona. - odwróciłam wzrok.
- Muszę.
- Dziękuję.
-...
Asch?
- Muszę.
- Dziękuję.
-...
Asch?
OD Asuny - dzień pąków
Wstałam dosyć późno. Splot łam jeden wianek i poszłam nad jezioro szmaragdowy. Puściłam wianek na wodę i położyłam się.
- Ah... - westchnęłam.
- Ah... - westchnęłam.
Od Ann - dzień pąków
Wstałam rano i splotłam parę wianków. Potem poszłam nad jezioro i puściłam je na wodę.
- Cześć.
- Cześć.
( Ktoś? )
- Cześć.
- Cześć.
( Ktoś? )
OD Archera Do Hikari
Dziś był pierwszy dzień wiosny. Poszłam do Hikari.
- Cześć.
- Hej!
- Idziemy nad jezioro?
- Tak.
***
-Życie się zmienia
Odradza
Rodzi się szczenię
Kwitną pąki
Jelenie wracają
Słońce wita
Ciężkie chwile
Zażegnane
( Hikari? )
- Cześć.
- Hej!
- Idziemy nad jezioro?
- Tak.
***
-Życie się zmienia
Odradza
Rodzi się szczenię
Kwitną pąki
Jelenie wracają
Słońce wita
Ciężkie chwile
Zażegnane
( Hikari? )
OD Ann - wiosna!
- Wiosna, wiosna, nareszcie wiosna!Życie się zmienia
Odradza
Rodzi się szczenię
Kwitną pąki
Jelenie wracają
Słońce wita
Ciężkie chwile
Zażegnane!
Odradza
Rodzi się szczenię
Kwitną pąki
Jelenie wracają
Słońce wita
Ciężkie chwile
Zażegnane!
OD Asuny - początek wiosny
Dziś pierwszy dzień wiosny. Poszłam nad jezioro i zawyłam:
Życie się zmienia
Odradza
Rodzi się szczenię
Kwitną pąki
Jelenie wracają
Słońce wita
Ciężkie chwile
Zażegnane.
- Ładnie śpiewasz. - usłyszałam głos za sobą.
( Ktoś ? )
Info
Hejka, Hello!
Otóż, jak widać ostatnio opowiadania pisze niewiele wilków + ominęliśmy 2 święta mianowicie: 1 dzień wiosny i dzień pąków. Jeżeli ktokolwiek wchodzi na bloga to proszę o uzupełnienie tych opowiadań i zachęcam do pisania z innymi. Dzięki za uwagę
~Soul
Od Asch'a cd. Asuny
Zaśmiałem się.
-O co chodzi? - spytała urażona.
-O to, że jednak coś nas różni. Pochodzimy z dwóch różnych światów. Wiesz, u mnie nie było mowy, żeby śmiać się z alfy. Ktoś z takim stopniem był nietykalny, był Bogiem. Chyba nigdy się nie oduczę szacunku do przywódcy watachy, który wpajano mi od małego - zamyśliłem się, w końcu to wszystko już było, to nic nie znacząca przeszłość, z którą powinienem zerwać.
Po dłuższej chwili, postanowiłem przerwać milczenie:
-Wiesz, obiecuję, że nigdy nie będę się z ciebie śmiał.
<Asuna?>
-O co chodzi? - spytała urażona.
-O to, że jednak coś nas różni. Pochodzimy z dwóch różnych światów. Wiesz, u mnie nie było mowy, żeby śmiać się z alfy. Ktoś z takim stopniem był nietykalny, był Bogiem. Chyba nigdy się nie oduczę szacunku do przywódcy watachy, który wpajano mi od małego - zamyśliłem się, w końcu to wszystko już było, to nic nie znacząca przeszłość, z którą powinienem zerwać.
Po dłuższej chwili, postanowiłem przerwać milczenie:
-Wiesz, obiecuję, że nigdy nie będę się z ciebie śmiał.
<Asuna?>
piątek, 20 marca 2015
Od Asu cd. Asch
Westchnęłam.
- Tęsknie...ale...
- Ale?
- Ale cieszę się, że tu jestem. W tamtej watasze było inaczej.
- Czyli?
- Jako córka alfy byłam... inna? Wszyscy się mnie bali a za plecami śmiali się ze mnie.
< Asch? >
- Tęsknie...ale...
- Ale?
- Ale cieszę się, że tu jestem. W tamtej watasze było inaczej.
- Czyli?
- Jako córka alfy byłam... inna? Wszyscy się mnie bali a za plecami śmiali się ze mnie.
< Asch? >
Od Ann- Zadanie I
Szłam sobie po polanie gdy zauważyłam coś na niebie. Miało skrzydła i latało ale nie wyglądało na ptaka... Raczej na smoka! Po chwili to "coś" zleciało i z hukiem wylądowało na ziemii.
- O MÓJ BO-ŻE! - krzyknęłam.
Smok odwrócił łeb i spojrzał na mnie ogromnymi oczami.
- Cześć malutki.
Smok mruknął.
- Mogę cię pogłaskać?
Znowu mruknął. Chyba oznaczało to tak. Przysunęłam się do niego i wyciągnęłam łapę. Mruknięcie. Pogłaskałam go.
- Mrr...
- Aleś ty słodki!
- Dzięki.
- Co?!
- No, dzięki.
- Jezu! Ty mówisz?
- Jak słyszysz.
- Co jeszcze potrafisz?
- To. - zmienił się w wilka. - A tak poza tym to jestem Alex.
- Anabeth.
- Idziemy?
- Gdzie?
- Nie wiem.
- Ymm... Może jezioro?
- Może być.
Ruszyliśmy w stronę naszego celu. Nagle zza krzaków wyskoczyła Gabi i przyskrzyniła Alex'a do ziemi.
- Ktoś ty?! - warknęła.
- Alex, kłaniam się.
- Co tu robisz?
- A nic, nic. Przyleciałem sobie.
- Co?
- Jestem zmiennokształtnym. - i zmienił się w węża.
- Ah! - Gaba odskoczyła.
- Hihi. - zahihotałam.
- Ann!
- Oj Gabi, Gabi.
Alex zmienił się spowrotem i stanął obok mnie.
- To mogę zostać na dzisiaj?
- E, taak... - Gabrielle odbiegła.
- Alex, idziemy?
- Tak.
Poszliśmy nad jezioro i tam miło spędziliśmy miło czas. Pod wieczór Alex powiedział:
- Muszę lecieć.
- Dosłownie?
- Dosłownie.
- No to pa.
- Pa!
I odleciał.
- Ahhhhh. - westchnęłam.
THE END
- O MÓJ BO-ŻE! - krzyknęłam.
Smok odwrócił łeb i spojrzał na mnie ogromnymi oczami.
- Cześć malutki.
Smok mruknął.
- Mogę cię pogłaskać?
Znowu mruknął. Chyba oznaczało to tak. Przysunęłam się do niego i wyciągnęłam łapę. Mruknięcie. Pogłaskałam go.
- Mrr...
- Aleś ty słodki!
- Dzięki.
- Co?!
- No, dzięki.
- Jezu! Ty mówisz?
- Jak słyszysz.
- Co jeszcze potrafisz?
- To. - zmienił się w wilka. - A tak poza tym to jestem Alex.
- Anabeth.
- Idziemy?
- Gdzie?
- Nie wiem.
- Ymm... Może jezioro?
- Może być.
Ruszyliśmy w stronę naszego celu. Nagle zza krzaków wyskoczyła Gabi i przyskrzyniła Alex'a do ziemi.
- Ktoś ty?! - warknęła.
- Alex, kłaniam się.
- Co tu robisz?
- A nic, nic. Przyleciałem sobie.
- Co?
- Jestem zmiennokształtnym. - i zmienił się w węża.
- Ah! - Gaba odskoczyła.
- Hihi. - zahihotałam.
- Ann!
- Oj Gabi, Gabi.
Alex zmienił się spowrotem i stanął obok mnie.
- To mogę zostać na dzisiaj?
- E, taak... - Gabrielle odbiegła.
- Alex, idziemy?
- Tak.
Poszliśmy nad jezioro i tam miło spędziliśmy miło czas. Pod wieczór Alex powiedział:
- Muszę lecieć.
- Dosłownie?
- Dosłownie.
- No to pa.
- Pa!
I odleciał.
- Ahhhhh. - westchnęłam.
THE END
czwartek, 19 marca 2015
Od Asch'a cd Asuny
-Nie tęsknisz? - położyłem się koło wadery. - No wiesz, za dawnym życiem.. Mówisz o tym tak lekko, jakbyśmy rozmawiali o pogodzie, a przecież to była decyzja na całe życie..
Światło wschodzącego Słonca oświetliło kystalicznie czystą wodę i sprawiło, że koło wodospadu wyrosła niesamowita tęcza. Patrzyłem na to z niesmakiem, zawsze wolałem tajemniczą i cichą noc. Uśmiechnąłem się, bo zdałem sobie sprawę, że taka sama jest moja towarzyszka.
<Asuna?>
Światło wschodzącego Słonca oświetliło kystalicznie czystą wodę i sprawiło, że koło wodospadu wyrosła niesamowita tęcza. Patrzyłem na to z niesmakiem, zawsze wolałem tajemniczą i cichą noc. Uśmiechnąłem się, bo zdałem sobie sprawę, że taka sama jest moja towarzyszka.
<Asuna?>
Od Arch'a cd Hikari
- No to ja też ide.
- Pa.
- Pa.
Wyszłem. Przygotowałem wystrój jaki chciała Hikari i zrobiłem pare innych rzeczy. Wadery gotowały. Około godziny 24.00 wszystko było gotowe.
< Hikari? >
- Pa.
- Pa.
Wyszłem. Przygotowałem wystrój jaki chciała Hikari i zrobiłem pare innych rzeczy. Wadery gotowały. Około godziny 24.00 wszystko było gotowe.
< Hikari? >
Od Asuny cd. Asch
- Nie ciekawa.
- Czyli?
- Moja matka jest alfą innej watahy. Powiedziała mi że mam rozpocząć swoją przygodę.
-...
- No i rozpoczęłam.
< Asch? >
- Czyli?
- Moja matka jest alfą innej watahy. Powiedziała mi że mam rozpocząć swoją przygodę.
-...
- No i rozpoczęłam.
< Asch? >
niedziela, 15 marca 2015
Od Asch'a cd. Asuna
- To skomplikowane...- westchnął em.
- To znaczy? - popatrzyła się na mnie swoimi hipnotyzującymi oczami.
- Zostanę tutaj, bo muszę nauczyć się polować. Może Soul poszuka mi jakiegoś dobrego nauczyciela. Jednak, nie będę rezygnować z szukania Aarona, a gdy się z nim spotkam, to nie wiem czy będzie chciał zostać w tej watasze.
- Kto to Aaron? - spytała niepewnie wadera
- To mój brat, rozłączyliśmy się i od tamtej pory nie mogę go znaleźć.
- Przykro mi...
Uśmiechnąłem się pod nosem.
- A ty? - spytałem. - Jaka jest twoja historia?
< Asuna? >
piątek, 13 marca 2015
Od Hikari, cd. Archer
- To mamy dużo roboty.... w ogóle się wyrobimy? - powiedziałam, spoglądając na Gab
- Jak się pośpieszycie
- Yhm, to ja idę po wadery -powiedziałam, wybiegając z jaskini
- Oke
<Arch? Gab? >
- Jak się pośpieszycie
- Yhm, to ja idę po wadery -powiedziałam, wybiegając z jaskini
- Oke
<Arch? Gab? >
Od Yato, cd. Asu
W końcu skończyło się na tym że dotarliśmy nad Morze Bursztynu. Po czym usiedliśmy na jego brzegu, patrząc na zachód słońca.
- Jak tam u ciebie? -powiedziałem spoglądając na waderę
- Dobrze a u ciebie?
-Też
<Asuna? >
- Jak tam u ciebie? -powiedziałem spoglądając na waderę
- Dobrze a u ciebie?
-Też
<Asuna? >
Od Borisa, cd. Mer
- Spokojnie, jeszcze zdążę się przygotować
- Heh - pocałowała mnie w policzek
- Hymm, co robimy ?- powiedziałem spoglądając na waderę
-Nie wiem
<Mer? >
- Heh - pocałowała mnie w policzek
- Hymm, co robimy ?- powiedziałem spoglądając na waderę
-Nie wiem
<Mer? >
Od Asu, cd. Asch
- Jasne. - uśmiechnęłam się. - Jak coś będę nad wodospadami.
- OK.
Asch wszedł do jaskini alf a ja ruszyłam nad wodospad. Położyłam się i po chwili zasnęłam.
***
- Cześć! - usłyszałam głos Asch'a.
- Hej. I co? Zostajesz?
< Asch? >
- OK.
Asch wszedł do jaskini alf a ja ruszyłam nad wodospad. Położyłam się i po chwili zasnęłam.
***
- Cześć! - usłyszałam głos Asch'a.
- Hej. I co? Zostajesz?
< Asch? >
Od Archa, cd. Hikari
- Dobrze. - uśmiechnęłam się.
- A więc jutro? - spytała Gaba.
- Tak. - powiedzieliśmy równo.
- OK.
<Hikari? Gabrielle?>
- A więc jutro? - spytała Gaba.
- Tak. - powiedzieliśmy równo.
- OK.
<Hikari? Gabrielle?>
czwartek, 12 marca 2015
Od Mer cd. Borisa
-Dobry- Uśmiechnęłam się do nażeczonego - Co tam?
-Nic... A tam?
-Nic, mam urodziny w piątek 13-ego
-Serio?! Ten piątek?
-Yhm...- szepnęłam wtulając się w ramię czarnego wilka
- Zapomniałem- Boris zakrył pysk łapą
- Kochanie, to nic- Mruknęłam zamykając oczy
<Boris?>
-Nic... A tam?
-Nic, mam urodziny w piątek 13-ego
-Serio?! Ten piątek?
-Yhm...- szepnęłam wtulając się w ramię czarnego wilka
- Zapomniałem- Boris zakrył pysk łapą
- Kochanie, to nic- Mruknęłam zamykając oczy
<Boris?>
Od Soul'a cd. Willy'ego
- Oj młody...- westchnąłem- Myślisz o opuszczeniu watahy..?
- No.. Tak... Soul, jestem prawie dorosły...
Te słowa przypomniały mi o swoich własnych słowach: ,,Tato, jestem dorosły! Potrafię o siebie zadbać"
- Ja też odeszłem od rodziny w wieku jednego roku, lecz popełniłem na prawdę głupi błąd..
- Jaki?
- Zakochałem się- westchnąłem, a wilkczek spojżał na mnie zdziwiony- lecz nie będę cię powstrzymywać, masz prawo wyboru- stwierdziłem- Chciałbyś się przejść na polowanie?
<Willy?>
- No.. Tak... Soul, jestem prawie dorosły...
Te słowa przypomniały mi o swoich własnych słowach: ,,Tato, jestem dorosły! Potrafię o siebie zadbać"
- Ja też odeszłem od rodziny w wieku jednego roku, lecz popełniłem na prawdę głupi błąd..
- Jaki?
- Zakochałem się- westchnąłem, a wilkczek spojżał na mnie zdziwiony- lecz nie będę cię powstrzymywać, masz prawo wyboru- stwierdziłem- Chciałbyś się przejść na polowanie?
<Willy?>
Od Fortis cd. Anabeth
Od Fortis cd. Anabeth
-Hmm- westchnęłam
- A ty?
- Co ja?
- Masz rodzeństwo?
- Emmm... Tak szóstkę braci
- Serio?- Zdumiła się wadera- Gdzie są?
- W mojej starej watasze
- A ty...
- Zostałam wyrzucona- Uśmiechnęłam się tajemniczo, Anabeth wyglądała na zdziwioną
- Idziemy gdzieś?- Zasugerowałam
<Anabeth?>
-Hmm- westchnęłam
- A ty?
- Co ja?
- Masz rodzeństwo?
- Emmm... Tak szóstkę braci
- Serio?- Zdumiła się wadera- Gdzie są?
- W mojej starej watasze
- A ty...
- Zostałam wyrzucona- Uśmiechnęłam się tajemniczo, Anabeth wyglądała na zdziwioną
- Idziemy gdzieś?- Zasugerowałam
<Anabeth?>
Od Asuny cd. Asch'a
- Jasne. - uśmiechnęłam się. - Jak coś będę nad wodospadami.
- OK.
Asch wszedł do jaskini alf a ja ruszyłam nad wodospad. Położyłam się i po chwili zasnęłam.
***
- Cześć! - usłyszałam głos Asch'a.
- Hej. I co? Zostajesz?
<Asch?>
- OK.
Asch wszedł do jaskini alf a ja ruszyłam nad wodospad. Położyłam się i po chwili zasnęłam.
***
- Cześć! - usłyszałam głos Asch'a.
- Hej. I co? Zostajesz?
<Asch?>
Od Arch'a cd. Hikari
- Dobrze. - uśmiechnęłam się.
- A więc jutro? - spytała Gaba.
- Tak. - powiedzieliśmy równo.
- OK.
Hikari? Gabrielle?
- A więc jutro? - spytała Gaba.
- Tak. - powiedzieliśmy równo.
- OK.
Hikari? Gabrielle?
środa, 11 marca 2015
Od Asch'a cd. Asuny
-Ach tak - westchnąłem. Próbowałem ukryć moje uczucia, ale ta informacja wstrząsnęła mną do głębi. Myślałem, że tylko ja jestem tak upośledzony i nie umiem polować, ale ta wadera najwyraźniej cierpiała z tego samego powodu.
-Wiesz... ja też nie. - wyrzuciłem to z siebie, po tylu latach. - Jestem beznadziejny...
-Wcale tak nie uważam - odpowiedziała.
-Naprawdę? - spytałem zachwycony.
-Ani trochę - przyznała szczerze i dodała: Jesteśmy na miejscu.
Prawie nie zauważyłem, że stoimy u wejścia do jaskini.
-No cóż... Muszę teraz porozmawiać z Soul'em, ale kiedy skończę to może się spotkamy?
Tak bardzo chciałem poznać kogoś podobnego do mnie.
<<Asuna?>> <<Soul?>>
-Wiesz... ja też nie. - wyrzuciłem to z siebie, po tylu latach. - Jestem beznadziejny...
-Wcale tak nie uważam - odpowiedziała.
-Naprawdę? - spytałem zachwycony.
-Ani trochę - przyznała szczerze i dodała: Jesteśmy na miejscu.
Prawie nie zauważyłem, że stoimy u wejścia do jaskini.
-No cóż... Muszę teraz porozmawiać z Soul'em, ale kiedy skończę to może się spotkamy?
Tak bardzo chciałem poznać kogoś podobnego do mnie.
<<Asuna?>> <<Soul?>>
Od Borisa ~ zadanie III cz.I
Nie wiedziałem gdzie jestem i co się dzieje. Jedyne co wiedziałem to to że jestem pod wodą i mój koniec jest bliski.... Nagle poczułem że coś mnie łapie i spycha mi jakąś ochydną rzecz do pyska . Próbowałem to wypluć ale ta istota była szybsza. Nawet tego nie zauważyłem ale po chwili miałem możliwość oddychania pod wodą. Ta postać okazała się urodziwą wadera z łuskami zamiast futra. Złapała mnie za łapę i pociągnęła mnie głębiej pod wodą.Znajdowało się tam wielka rozbudowana cywilizacja. Większość budowli było już tylko ruinami ze znakami w jakimś przedziwny języku. Wadera prawdopodobnie próbowała się ze mną porozumieć ale mówiła w jakimś dziwnym języku więc wszystkie słowa były dla mnie dziwne i niezrozumiałe. Nad długimi i krętymi uliczkami pływały podobne wilki z ogonami ryb. Byłem zdziwiony bo niektóre z nich pływały z jakimiś dziwnymi rybami na smyczy. Byli przyodziani w różne kolorowe stroje i nakrycia głowy. Do okoła było słychać wesołą muzykę wygrywną przez kapelę wilków znajdującą się na głównym placu. Do okoła pływały i śmiały się szczeniaki . Do okoła stały kolorowe stragany z przeróżnymi towarami. Od najmniejszych owoców morza po nieznane mi wodne istoty. Wszyscy z uśmiechem przechadzali się po wielkim placu. Było widać wiele zakochanych młodych wilków popisujących się przed swoimi sympatiami. Ta dobra atmosfera sprawiła że zapomniałem o zaistniałej sytuacji i z uśmiechem przyglądałem się wesołemu ludowi. Nagle wadera pociągnęła mnie za łapę do jakiegoś wielkiego zamku o ceramicznych ścianach i witrażowych oknach.
CDN
CDN
poniedziałek, 9 marca 2015
Od Hikari, cd. Archer
- Teraz pora iść do Gab - powiedziałam, wyszczerzona
- Idziemy?
- Jasne - złapałam go za łapę i pociągnęłam w stronę jaskini Gabrielle.
xXx
- No to wszystko omówione , teraz tylko ślub- powiedziała Gab, przeglądając jakieś dokumenty
- Może jutro? - zapytałam spoglądając na Archera
<Archer? Gab? >
- Idziemy?
- Jasne - złapałam go za łapę i pociągnęłam w stronę jaskini Gabrielle.
xXx
- No to wszystko omówione , teraz tylko ślub- powiedziała Gab, przeglądając jakieś dokumenty
- Może jutro? - zapytałam spoglądając na Archera
<Archer? Gab? >
Od Borisa
Leżałem na klifie wpatrując się w morze bursztynu. Zaczeło już zachodzić słońce.
- Dawno nie widziałem się z Mer- powiedziałem cicho
- Teraz masz czas to nadrobić - usłyszałem znajomy głos za sobą
- Witam - powiedziałem wyszczerzony spoglądając w jej stronę
<Mer? >
- Dawno nie widziałem się z Mer- powiedziałem cicho
- Teraz masz czas to nadrobić - usłyszałem znajomy głos za sobą
- Witam - powiedziałem wyszczerzony spoglądając w jej stronę
<Mer? >
Od Yato
Dzisiaj cały dzień wylegiwałem się w jaskini. Nawet nie miałem zamiaru z
niej wychodzić. Wręcz moje posłanie mnie wołało. Nagle usłyszałem
kroki. Okazało się że to Asuna.
- Witam- powiedziałem rozciągając się
- Hej
- Co cię tu sprowadza?
- Chciałam się zapytać czy pójdziesz ze mną na spacer
- Z tobą zawsze- powiedziałem wyszczerzony
<Asuna? >
- Witam- powiedziałem rozciągając się
- Hej
- Co cię tu sprowadza?
- Chciałam się zapytać czy pójdziesz ze mną na spacer
- Z tobą zawsze- powiedziałem wyszczerzony
<Asuna? >
Od Asuny, cd. Asch
- Dobrze.
Ruszyliśmy w stronę jaskini Soula.
- Lubisz polować? - zagadnął mnie Asch.
- Nie. Mdleje na widok krwi. - przyznałam się i odwróciłam głowę zawstydzona.
< Asch? >
Ruszyliśmy w stronę jaskini Soula.
- Lubisz polować? - zagadnął mnie Asch.
- Nie. Mdleje na widok krwi. - przyznałam się i odwróciłam głowę zawstydzona.
< Asch? >
Od Williego, cd. Soul
Pobiegłem nad wodospady i tam od razu zobaczyłem Soula.
- Hej!
- Cześć Willy!
- Myślisz, że mógłbym się wyprowadzić?
Soul westchnął.
< Soul? >
- Hej!
- Cześć Willy!
- Myślisz, że mógłbym się wyprowadzić?
Soul westchnął.
< Soul? >
Od Ann, cd. Fortis
Wadera wstała i przygotowała napój.
- Dzięki. - powiedziałam gdy dostałam herbatę. - Nie przeszkadzam.
- Eee, nie.
- ...
- Co u ciebie?
- Dobrze. Tyle, że wszyscy się wyprowadzają. - westchnęłam teatralnie.
- Wszyscy? - wadera podniosła brew.
- Willy, Leo, Arch może Bella.
- Nie znam. - przyznała się Fortis.
- Oj sorki. Willy i Bella to dzieci zmarłej wadery. Leo to mój adoptowany syn a Archer to brat.
< Fortis? >
- Dzięki. - powiedziałam gdy dostałam herbatę. - Nie przeszkadzam.
- Eee, nie.
- ...
- Co u ciebie?
- Dobrze. Tyle, że wszyscy się wyprowadzają. - westchnęłam teatralnie.
- Wszyscy? - wadera podniosła brew.
- Willy, Leo, Arch może Bella.
- Nie znam. - przyznała się Fortis.
- Oj sorki. Willy i Bella to dzieci zmarłej wadery. Leo to mój adoptowany syn a Archer to brat.
< Fortis? >
Od Borisa- Zadanie II
Miałem dzisiaj strasznie męczący dzień. Gdy wróciłem do mojej jaskini było już późno a ja zmęczony położyłem się do mojego posłania. Nagle pojawiłem się w jakiejś dziwnej sali a przedemną stała zakapturzona postać.
- Uratuj wszystkich, a staniesz się jednym nich. Zrób to, aby nie zostać sam,Mimo, że będziesz w grupie- powiedziała wadera , bynajmniej tak sądze po jej głosie
- Mogę wiedzieć kim jesteś?!?!?! Wogule gdzie jestem i o co ci chodzi?!?!?! - powiedziałem rozglądając się do okoła
- Nazywam się Ririchiyo i musisz mi pomóc
- Właśnie że nie muszę ci pomagać! Lepiej wytłumacz mi o co chodzi!
- Eh.... Nie zadawaj zbędnych pytań ....
- Masz mi pomuc wrócić do siebie ! Jak nie....
- Co jak nie? - powiedziała rozbawiona
- Śmieszny jesteś- dodała
- Zamknij się i gadaj gdzie jestem!!! - krzyknołem warcząc
- No dobrze.... Jestem strażnikiem czasu... Potrzebuję twojej pomocy aby naprawić błędy które popełniłam....
- Powinnaś sama sobie radzić! A wogule czemu ja a nie ktoś inny?!?!?!
- Zostałeś wybrany- powiedziała spoglądając na swoje łapy
- Czemu ja?!?!?!
- Poprostu nie jesteś zwyczajnym wilkiem - powiedziała z lekkim uśmiechem
- Jak to nie zwyczajnym? - powiedziałem zaskoczony
- Poprostu masz potęciał
- W jakim sensie ?
- Nie ważne.... W końcu pomożesz mi czy nie?
- Nie będę pomagał komuś kto zniża się do takiego poziomu żeby kogoś porywać
- Ah tak? - zbliżyła się do mnie i przyłożyła mi sztylet do gardła
- Chonor czasami znaczy tyle samo co śmierć- powiedziałem chowając ból za maską uśmiechu
- Sam tego chciałeś - wbiła mi sztylet w szyję
- Eh - przyłożyłem łapę do mojej szyj po czym spojrzałem na nią
Była cała czerwona od mojej krwi
- Żegnaj - powiedziała wyszczerzona
Po chwili obudziłem się z krzykiem łapiąc się za szyję. Chwilę próbowałem złapać oddech. Hikari zerwała się ze swojego posłania. Uspokoiła mnie i przygotowała mi jakąś herbatę z ziołami po której się uspokojłem.
END
- Uratuj wszystkich, a staniesz się jednym nich. Zrób to, aby nie zostać sam,Mimo, że będziesz w grupie- powiedziała wadera , bynajmniej tak sądze po jej głosie
- Mogę wiedzieć kim jesteś?!?!?! Wogule gdzie jestem i o co ci chodzi?!?!?! - powiedziałem rozglądając się do okoła
- Nazywam się Ririchiyo i musisz mi pomóc
- Właśnie że nie muszę ci pomagać! Lepiej wytłumacz mi o co chodzi!
- Eh.... Nie zadawaj zbędnych pytań ....
- Masz mi pomuc wrócić do siebie ! Jak nie....
- Co jak nie? - powiedziała rozbawiona
- Śmieszny jesteś- dodała
- Zamknij się i gadaj gdzie jestem!!! - krzyknołem warcząc
- No dobrze.... Jestem strażnikiem czasu... Potrzebuję twojej pomocy aby naprawić błędy które popełniłam....
- Powinnaś sama sobie radzić! A wogule czemu ja a nie ktoś inny?!?!?!
- Zostałeś wybrany- powiedziała spoglądając na swoje łapy
- Czemu ja?!?!?!
- Poprostu nie jesteś zwyczajnym wilkiem - powiedziała z lekkim uśmiechem
- Jak to nie zwyczajnym? - powiedziałem zaskoczony
- Poprostu masz potęciał
- W jakim sensie ?
- Nie ważne.... W końcu pomożesz mi czy nie?
- Nie będę pomagał komuś kto zniża się do takiego poziomu żeby kogoś porywać
- Ah tak? - zbliżyła się do mnie i przyłożyła mi sztylet do gardła
- Chonor czasami znaczy tyle samo co śmierć- powiedziałem chowając ból za maską uśmiechu
- Sam tego chciałeś - wbiła mi sztylet w szyję
- Eh - przyłożyłem łapę do mojej szyj po czym spojrzałem na nią
Była cała czerwona od mojej krwi
- Żegnaj - powiedziała wyszczerzona
Po chwili obudziłem się z krzykiem łapiąc się za szyję. Chwilę próbowałem złapać oddech. Hikari zerwała się ze swojego posłania. Uspokoiła mnie i przygotowała mi jakąś herbatę z ziołami po której się uspokojłem.
END
Od Asch'a cd. Asuny
-Asuna.....- szepnął em głęboko zamyślony. Kilka godzin temu Saul dał mi czas na zastanowienie się czy przyłącze się do tej watachy, czy nie. Od tamtego czasu błąkam się po lesie. Czy zostać tutaj czy kontynuować poszukiwania Aarona? Nie umiem polować, nie przeżyję w puszczy więcej niż kilka dni. Potrzebuje dobrego nauczyciela, a tego mogę znaleźć tylko tutaj... Postanowiłem.
.Czy... coś się stało? - spytała wadera cichym, niepewnym głosem. Dopiero teraz zorientowałem się, że od kilku minutach gapie się na nią.
.Jesteś z Watachy Sierpu Księżyca? - spytałem.
.Tak, a.. ty?
.Jeszcze nie, ale to się szybko zmieni - Uśmiechnąłem się - Zaprowadź mnie do Saula.
Asuna?
.Czy... coś się stało? - spytała wadera cichym, niepewnym głosem. Dopiero teraz zorientowałem się, że od kilku minutach gapie się na nią.
.Jesteś z Watachy Sierpu Księżyca? - spytałem.
.Tak, a.. ty?
.Jeszcze nie, ale to się szybko zmieni - Uśmiechnąłem się - Zaprowadź mnie do Saula.
Asuna?
niedziela, 8 marca 2015
Od Mer cd. Netir
Odsłoniłam bluszcz, a naszym oczom ukazał się niewielki tunel
-To czeka nas czołganie- westchnęłam i wgramoliłam się do otworu, słyszałam za sobą oddech Netir
Czołgałyśmy się tak, ok. 3 minut podczas gdy wąski otwór powoli się poszerzał. Naszym oczom ukazał się magiczny krajobraz
-To czeka nas czołganie- westchnęłam i wgramoliłam się do otworu, słyszałam za sobą oddech Netir
Czołgałyśmy się tak, ok. 3 minut podczas gdy wąski otwór powoli się poszerzał. Naszym oczom ukazał się magiczny krajobraz
-Wow!- szepnęłam
-Wow- zawtórowała wadera. Przepełniła mnie energia
-Chodź!- pociągnęłam waderę za łapę, lecz zaraz puściłam by do biegu użyć 4-ech łap
<Netir?>
Uwaga, nowości!
Więc tak.... Może zacznę od najważniejszego; Soul został autorem bloga. Jeśli chcecie, możecie przysyłać do niego opka:
Kociak2001 na Howrse.
Pojawiły się też nowe zadania i konkurs, wszystko w zakładce!
I niedługo mamy święto wiosny! Proszę, aby każdy o tym napisał. I jeszcze jedno- myślę, że właściciele wilków będą zapisani pod ich postaciami. Co wy na to? Ułatwi nam to w ściganiu ludziów zaległych z opkami.
Kociak2001 na Howrse.
Pojawiły się też nowe zadania i konkurs, wszystko w zakładce!
I niedługo mamy święto wiosny! Proszę, aby każdy o tym napisał. I jeszcze jedno- myślę, że właściciele wilków będą zapisani pod ich postaciami. Co wy na to? Ułatwi nam to w ściganiu ludziów zaległych z opkami.
Od Soul'a cd. Gabrielle
Ja i Gabrielle spojrzeliśmy po sobie, a następnie na córkę.
-Wracamy do jaskini- westchnęła moja partnerka. Wszystkie szczeniaczki podniosły się i ruszyliśmy za Gabi.
***
Rozsiedliśmy się w jaskini- każdy na swoim miejscu: Ja na środku, Gabi wraz z Kiere w ,,pokoju'' szczeniąt, Rocket, Braven i Mile bawili się w kącie jaskini, natomiast Mer siedziała z Silver'em przy wejściu.
-Soul!- krzyknęła Gabrielle z drugiego końca jaskini
-Tak?
-Chodź!
-Idę- westchnąłem i podniosłem się
<Gabi?>
-Wracamy do jaskini- westchnęła moja partnerka. Wszystkie szczeniaczki podniosły się i ruszyliśmy za Gabi.
***
Rozsiedliśmy się w jaskini- każdy na swoim miejscu: Ja na środku, Gabi wraz z Kiere w ,,pokoju'' szczeniąt, Rocket, Braven i Mile bawili się w kącie jaskini, natomiast Mer siedziała z Silver'em przy wejściu.
-Soul!- krzyknęła Gabrielle z drugiego końca jaskini
-Tak?
-Chodź!
-Idę- westchnąłem i podniosłem się
<Gabi?>
Od Netir, cd. Mer
-Noc.
-Czemu?
-Jest... piękna. Cicho, spokojnie. Światła gwiazd i Księżyca. Rzadko ktokolwiek... żyje w noc, ale to czyni ją tajemniczą i niepoznaną. Piękną.
Mer przytaknęła i niemo ułożyła usta w ,,Ahaaa..". Nagle wykrzyknęła głośno, tak, że podskoczyłam:
-Gabrielle znalazła ostatnio piękne miejsce! Opowiadała maluchom o tym, a ja też się temu przysłuchiwałam. Mówiła, gdzie to jest i podobno niezwykłość aż czuć! Idziemy!
I zaczęła biec, a ja za nią. Po kilku minutach biegu ujrzałyśmy kamień, który przysłaniał bluszcz.
-I co? Nie ma tu tego....-szepnęłam, nieco zawiedziona.
-Jest, ale ukryte-odpowiedziała wadera i odgarnęła zwisające rośliny.
<Mer?>
-Czemu?
-Jest... piękna. Cicho, spokojnie. Światła gwiazd i Księżyca. Rzadko ktokolwiek... żyje w noc, ale to czyni ją tajemniczą i niepoznaną. Piękną.
Mer przytaknęła i niemo ułożyła usta w ,,Ahaaa..". Nagle wykrzyknęła głośno, tak, że podskoczyłam:
-Gabrielle znalazła ostatnio piękne miejsce! Opowiadała maluchom o tym, a ja też się temu przysłuchiwałam. Mówiła, gdzie to jest i podobno niezwykłość aż czuć! Idziemy!
I zaczęła biec, a ja za nią. Po kilku minutach biegu ujrzałyśmy kamień, który przysłaniał bluszcz.
-I co? Nie ma tu tego....-szepnęłam, nieco zawiedziona.
-Jest, ale ukryte-odpowiedziała wadera i odgarnęła zwisające rośliny.
<Mer?>
Od Gabrielle, cd. Soul
Spojrzałam na mojego partnera.
-O mało go nie upolowałam-stwierdziłam i chwyciłam młodego za skórę na karku- idziemy-powiedziałam. Gdy tylko wyszłam zza krzaków, maluchy, piszcząc przypadły do mnie i Soul'a. Postawiłam Bravena na ziemi i usiadłam przed całą grupką.
-Dzieci, spokój-powiedziałam twardo. Szczeniaki, mimo, że często wariują, zawsze słuchają się Mer, mnie i Soul'a- pewnie zauważyłyście, że Bravena przez jakiś czas nie było.
-Poszedł na stronę!-krzyknęła Mile.
-Spokój-zarządził Soul.
-Proszę, aby ŻADNE z was nie oddalało się bez naszej wiedzy. Ani nie zasypiało-spojrzałam na partnera- bo może stać się coś złego, zrozumiano? Żadnego łażenia w krzaki, żadnej kąpieli bez naszej wiedzy i zgody. To jest bardzo ważne, i jeżeli złamiecie tę zasadę, będzie czekać was kara.
-Gorsza niż za pogryzienie skór?
-I bicia się w domu?
-I męczenia Kalie?
-Tak. A co to ma znaczyć ,,za męczenie Kalie"?
-A nic.
Spojrzałam na moją córkę. Nawet nie mrugnęła.
<Soul?>
-O mało go nie upolowałam-stwierdziłam i chwyciłam młodego za skórę na karku- idziemy-powiedziałam. Gdy tylko wyszłam zza krzaków, maluchy, piszcząc przypadły do mnie i Soul'a. Postawiłam Bravena na ziemi i usiadłam przed całą grupką.
-Dzieci, spokój-powiedziałam twardo. Szczeniaki, mimo, że często wariują, zawsze słuchają się Mer, mnie i Soul'a- pewnie zauważyłyście, że Bravena przez jakiś czas nie było.
-Poszedł na stronę!-krzyknęła Mile.
-Spokój-zarządził Soul.
-Proszę, aby ŻADNE z was nie oddalało się bez naszej wiedzy. Ani nie zasypiało-spojrzałam na partnera- bo może stać się coś złego, zrozumiano? Żadnego łażenia w krzaki, żadnej kąpieli bez naszej wiedzy i zgody. To jest bardzo ważne, i jeżeli złamiecie tę zasadę, będzie czekać was kara.
-Gorsza niż za pogryzienie skór?
-I bicia się w domu?
-I męczenia Kalie?
-Tak. A co to ma znaczyć ,,za męczenie Kalie"?
-A nic.
Spojrzałam na moją córkę. Nawet nie mrugnęła.
<Soul?>
Od Mer cd. Netir
Najwyraźniej wadera była nieco zdziwiona, lecz to nie jest żadna tajemnica...
- Kocham dzień o poranku- szepnęłam rozmarzając się
-Serio?
-Yhm... Powietrze jest bardziej... świeże- stwierdziłam
-Z tym się zgadzam- powiedziała z poważnym wyrazem twarzy, lecz nie zniechęciło mnie to i kontynuowałam rozmowę
-A twoja..? Jaka jest ulubiona pora dnia
<Netir?>
- Kocham dzień o poranku- szepnęłam rozmarzając się
-Serio?
-Yhm... Powietrze jest bardziej... świeże- stwierdziłam
-Z tym się zgadzam- powiedziała z poważnym wyrazem twarzy, lecz nie zniechęciło mnie to i kontynuowałam rozmowę
-A twoja..? Jaka jest ulubiona pora dnia
<Netir?>
Od Gabrielle, cd. Willy
-No cóż, jesteś jeszcze...
-Szczniakiem?
-No właśnie. Ale ja cię zatrzymywać nie będę, bo nie mam takiego prawa. Ale pamiętaj, że zawsze możesz tu wrócić. Zastanów się jeszcze. O, i idź porozmawiać z Soul'em, jest nad Szumiącymi Wodospadami.
-Oczywiście-odparł młody basior i wyleciał z jaskini.
,,Cóż, rzuca się na głęboką wodę. Będzie tego żałował"-pomyślałam.
<Willy?>
-Szczniakiem?
-No właśnie. Ale ja cię zatrzymywać nie będę, bo nie mam takiego prawa. Ale pamiętaj, że zawsze możesz tu wrócić. Zastanów się jeszcze. O, i idź porozmawiać z Soul'em, jest nad Szumiącymi Wodospadami.
-Oczywiście-odparł młody basior i wyleciał z jaskini.
,,Cóż, rzuca się na głęboką wodę. Będzie tego żałował"-pomyślałam.
<Willy?>
Od Netir, cd. Mer
-Przepraszam-szepnęłam i odskoczyłam. Córka alfy. No świetnie.
-Nie, to ja przepraszam-zaśmiała się po chwili. Speszona opuściłam głowę.
-Co jest, coś ci się stało?
-Nie.
-Uf, to dobrze, bałam się , że zrobiłam ci przez przypadek krzywdę-uśmiechnęła się. Nadal milczałam. Ona też. Ale w końcu rzekła:
-Cóż... może się przejdziemy?
Nie miałam odwagi odmówić córce alfy, więc kiwnęłam tylko głową i ruszyłam za nią.
-Jak masz na imię?-zagadnęła mnie.
-Netir-powiedziałam cicho.
-Serio? Nietypowo. Ja jestem Mystery, ale tata, Gabrielle i w ogóle wszyscy wołają mi Mer.
-Gabrielle? To ona nie jest...
-Moją matką? Nie... Jest bardziej... przyjaciółką.
<Mer?>
-Nie, to ja przepraszam-zaśmiała się po chwili. Speszona opuściłam głowę.
-Co jest, coś ci się stało?
-Nie.
-Uf, to dobrze, bałam się , że zrobiłam ci przez przypadek krzywdę-uśmiechnęła się. Nadal milczałam. Ona też. Ale w końcu rzekła:
-Cóż... może się przejdziemy?
Nie miałam odwagi odmówić córce alfy, więc kiwnęłam tylko głową i ruszyłam za nią.
-Jak masz na imię?-zagadnęła mnie.
-Netir-powiedziałam cicho.
-Serio? Nietypowo. Ja jestem Mystery, ale tata, Gabrielle i w ogóle wszyscy wołają mi Mer.
-Gabrielle? To ona nie jest...
-Moją matką? Nie... Jest bardziej... przyjaciółką.
<Mer?>
Od Netir
Przechadzałam się po watasze. Byłam po próbie polowania z Dektyt. Miałam rozciętą łapę, bo jastrzębica za wcześnie wystartowała. Postanowiłam zatem zrobić jakąś rękawicę. W zębach niosłam upolowanego zająca. Nagle na kogoś wpadłam. Dekt zaskrzeczała i uderzyła parę razy skrzydłami. Podniosłam głowę i spojrzałam na obcego mi basiora
-Przepraszam-mruknął i podał mi łapę, abym mogła wstać.
<Ktoś?>
-Przepraszam-mruknął i podał mi łapę, abym mogła wstać.
<Ktoś?>
Od Fortis
Po zwiedzaniu terenów postanowiłam coś upolować- złapałam 2 zające i je
upiekłam, następnie zjadłam ze smakiem, następnie ułożyłam się wygodnie
na ,,łóżku"( mała dziura w kamiennych ścianach, wyściełana skórami, a
przy ,,wejściu" do sypialni jest bluszcz- działający jak lustro
weneckie) i chwyciłam ulubioną książkę.
Zanim dokończyłam przedostatni rozdział, do jaskini weszła Anabeth- wadera delta
-Jest tu kto..?- szepnęła rozglądając się niepewnie
-Owszem- stwierdziłam odchylając kilka pędów bluszczu
-O.. Cześć. Fortis tak?
-Tak, a ty Anabeth?
-Yhm
-Coś się stało?
-Nie... Tak przyszłam w odwiedziny
-Aha... To rozgość się- uśmiechnęłam się blado, nie spodziewałam się gości więc najczyściej nie było- Herbaty?
-Em... Tak- powiedziała oglądając pomieszczenie
<Anabeth?>
Zanim dokończyłam przedostatni rozdział, do jaskini weszła Anabeth- wadera delta
-Jest tu kto..?- szepnęła rozglądając się niepewnie
-Owszem- stwierdziłam odchylając kilka pędów bluszczu
-O.. Cześć. Fortis tak?
-Tak, a ty Anabeth?
-Yhm
-Coś się stało?
-Nie... Tak przyszłam w odwiedziny
-Aha... To rozgość się- uśmiechnęłam się blado, nie spodziewałam się gości więc najczyściej nie było- Herbaty?
-Em... Tak- powiedziała oglądając pomieszczenie
<Anabeth?>
Od Asuny
Była noc. Nie mogłam spać. Wyszłam więc z jaskini. Spacerowałam sobie i
zobaczyłam wilka. Pierwszy raz zaczęłam sama z siebie rozmowę.
- C...cześć.
- Cześć.
- J...je...jestem As...Asu....Asuna.
- Asch.
< Asch? >
- C...cześć.
- Cześć.
- J...je...jestem As...Asu....Asuna.
- Asch.
< Asch? >
Od Leo, cd. Temple
- Mogę jedno?
- Jasne! Ja też wezmę.
No i jedliśmy soczyste jabłka.
- Już wiem co konie widzą w tych owocach. - uśmiechnąłem się.
< Temple? >
- Jasne! Ja też wezmę.
No i jedliśmy soczyste jabłka.
- Już wiem co konie widzą w tych owocach. - uśmiechnąłem się.
< Temple? >
Od Williego
Myślałem nad rozpoczęciem nowej przygody. Opuszczenie WSK i pójście w świat. Poszedłem więc do Gabrielle.
- Cześć. - Hej Willi! - Co myślisz o opuszczeniu WSK i rozpoczęciu nowego życia? Gabrielle spochmurniała. < Gabrielle? > |
Od Williego-towarzysz
Biegłem gdy usłyszałem skowyt. Poszłem w tamtą stronę. Zobaczyłem małego
liska. Wziąłem go i zaniosłem do jaskini. Tam go ułożyłem i
oporządziłem. Okazało się, że ma złamaną łapę. Opatrzyłem ją. Nagle ktoś
wszedł do jaskini.
- Tak? - zapytałem.
< ktoś? >
- Tak? - zapytałem.
< ktoś? >
Od Mer
Siedziałam w wejściu od jaskini i ze 100% zaangażowaniem
przysłuchiwałam się dźwiękowi i zapachowi wieczornego deszczu, nagle
przydreptał do mnie Silver
-Mam pytanie- powiedział cichym głosikiem, otworzyłam oczy i uśmiechnęłam się
-Mów
-Dzisiaj ciocia Anabeth mówiła nam- kiedy się nami opiekowała-, że ,,życie jest trudne", a moje pytanie brzmi: co to jest życie..?- Uniosłam brwi, jak szczeniakowi wyjaśnić takie pojęcie? Wiedzy zaczerpnęłam ze starej piosenki
-Więc życie to: ty, ja, tamten ptaszek, to drzewo i ten krzaczek
-A ten?- zapytał wskazując na innego ptaka i krzaka
-Ten też- zaśmiałam się- Tamten i tamten też
-A mama i tata?
-Wszystko co się porusza, je, pije można nazwać życiem
-Ahaaa.. Mogłaś tak od razu!
-Sorki- uśmiechnęłam się i przytuliłam brata, który w ciągu dalszym nie był większy od mojej głowy.
-Mam pytanie- powiedział cichym głosikiem, otworzyłam oczy i uśmiechnęłam się
-Mów
-Dzisiaj ciocia Anabeth mówiła nam- kiedy się nami opiekowała-, że ,,życie jest trudne", a moje pytanie brzmi: co to jest życie..?- Uniosłam brwi, jak szczeniakowi wyjaśnić takie pojęcie? Wiedzy zaczerpnęłam ze starej piosenki
-Więc życie to: ty, ja, tamten ptaszek, to drzewo i ten krzaczek
-A ten?- zapytał wskazując na innego ptaka i krzaka
-Ten też- zaśmiałam się- Tamten i tamten też
-A mama i tata?
-Wszystko co się porusza, je, pije można nazwać życiem
-Ahaaa.. Mogłaś tak od razu!
-Sorki- uśmiechnęłam się i przytuliłam brata, który w ciągu dalszym nie był większy od mojej głowy.
***
Pytanie młodszego brata rozkazało mi dumać o tym wszystkim, i z tego
wyszło na rozmyślanie o ludziach i nas- wilkach. Ludzie uważają siebie
za jedyne istoty myślące, jedyne które mają uczucia (nieco mylne
stwierdzenie) i potrafią tworzyć ,,coś z niczego", a sami siebie
nazywają ,,Homo sapiens". Natomiast nie! wilki (być może inne żyjątka
też) prowadzą własne życie, które prawie niczym się nie różni- musimy
zdobywać pożywienie, wychowywać dzieci, utrzymać rodzinę. Podczas swoich
rozmyśleń narysowałam coś, co kiedyś przyniosło jedno z mojego
przybranego rodzeństwa jeszcze za czasów dzieciństwa i nie powiem-
wyszło nie najgorzej
***
Następnego dnia o poranku wybrałam się na spacer po terenach. W zamyśleniu stuknęłam się z kimś głowami
-Przepraszam- mruknęłam pocierając łapą o głowę, a gdy otworzyłam oczy ujrzałam..
-Przepraszam- mruknęłam pocierając łapą o głowę, a gdy otworzyłam oczy ujrzałam..
<Kogo ujrzałam?>
Od Soul'a
Gabi pierwszy raz od kilku dni poszła na polowanie z Ann, Mer i kilkoma
innymi waderami. Więc ja- jako odpowiedzialny tatuś- zostałem z
maluchami, piez pierwsze kilka minut było spokojnie, lecz to była cisza
przez burzą.
***
Z powodu braku możliwości wykrętu, wybrałem się z gromadką nad jezioro lat. Szczeniaki zaczęły się pluskać więc ja postanowiłem uciąć sobie drzemkę
***
-Tato! TATO!- Obudziły mnie ciche głosiki
-C..Co?! JA NIE ŚPIĘ!!
-Tato! Braven zaginął!
-C-CO?!
Zerwałem się na równe łapy
-Gdzie był ostatni raz?!
-Em...- Zacięła się Mile
-Poszedł ,,na stronę"-szepnął Roki, a wszyscy prócz mnie wybuchnęli śmiechem
-O matko- złapałem się za głowę i ruszyłem za krzaki, a tak spotkałem Gabrielle, a pomiędzy jej łapami- Braven'a
<Gabi? Nie zabij mnie>
***
Z powodu braku możliwości wykrętu, wybrałem się z gromadką nad jezioro lat. Szczeniaki zaczęły się pluskać więc ja postanowiłem uciąć sobie drzemkę
***
-Tato! TATO!- Obudziły mnie ciche głosiki
-C..Co?! JA NIE ŚPIĘ!!
-Tato! Braven zaginął!
-C-CO?!
Zerwałem się na równe łapy
-Gdzie był ostatni raz?!
-Em...- Zacięła się Mile
-Poszedł ,,na stronę"-szepnął Roki, a wszyscy prócz mnie wybuchnęli śmiechem
-O matko- złapałem się za głowę i ruszyłem za krzaki, a tak spotkałem Gabrielle, a pomiędzy jej łapami- Braven'a
<Gabi? Nie zabij mnie>
Od Belli, cd. Boris
- Oj, przestań się fochać. - uśmiechnął się.
- Noo ok!
- To co robimy?
- Ja mam wiedzieć?
- A kto?
- Ty! - wyszczerzyłam się
< Boris? >
- Noo ok!
- To co robimy?
- Ja mam wiedzieć?
- A kto?
- Ty! - wyszczerzyłam się
< Boris? >
Od Ann
- Gaba! - wpadłam jak strzała do jaskini alfy.
Szczeniaki, które bawiły się w kącie aż podskoczyły.
- Ann?
- A kto niby? - zaśmiałam się.
- Ann. Cze... - przerwała bo piątka szczeniąt otoczyła mnie.
- Malutkie i słodkie! - pisnęłam.
< Gabrielle? >
Szczeniaki, które bawiły się w kącie aż podskoczyły.
- Ann?
- A kto niby? - zaśmiałam się.
- Ann. Cze... - przerwała bo piątka szczeniąt otoczyła mnie.
- Malutkie i słodkie! - pisnęłam.
< Gabrielle? >
Od Archa
Gdy się obudziłem poszedłem do Hikari.
- Cześć!
- Hej!
Podszedłem do niej i dałem jej całusa.
- Mamy już potrawy i wystrój...
- I moją sukienkę!
- I twoją sukienkę... Co jeszcze? - uśmiechnąłem się.
- Hmm...Może...
< Hikari? >
- Cześć!
- Hej!
Podszedłem do niej i dałem jej całusa.
- Mamy już potrawy i wystrój...
- I moją sukienkę!
- I twoją sukienkę... Co jeszcze? - uśmiechnąłem się.
- Hmm...Może...
< Hikari? >
sobota, 7 marca 2015
Od Ascha, cd. Gabrielle
Słysząc gniewne warczenie w głosie samca i widząc najeżoną sierść
wilczycy, która mnie zaatakowała, odruchowo położyłem ogon pod siebie.
Tak samo było w mojej starej watasze, jako Omega, nigdy nie ośmieliłem
się przeciwstawić alfie, byłem tak uczony od szczeniaka. Tym razem cena
była za wysoka, przeszłość nie istniała, musiałem zapomnieć o zasadach,
które obowiązywały mnie do tej pory...
-Przyłączyć się,? Nie mogę, już mówiłem, że szukam brata, rozdzieliło nas. Widziałam ślady, przechodził tędy.
-Wiedziała bym o tym! - ryknęła mi prosto w twarz wilczyca. - Nikt tamtędy nie przechodził! Jesteś szpiegiem, przyznaj się!
-Ja nie, ee. .. - chciałem się bronić, ale strach odjąć mi mowę. Nagle zakręciło mi się w głowie i upadłem zamroczony na ziemię. Obraz mi się rozmazał, ale ostatnią rzeczą, która zobaczyłem zanim zemdlałem były silna, umięśniona postać białej wilczycy.
<Gabrielle?>
-Przyłączyć się,? Nie mogę, już mówiłem, że szukam brata, rozdzieliło nas. Widziałam ślady, przechodził tędy.
-Wiedziała bym o tym! - ryknęła mi prosto w twarz wilczyca. - Nikt tamtędy nie przechodził! Jesteś szpiegiem, przyznaj się!
-Ja nie, ee. .. - chciałem się bronić, ale strach odjąć mi mowę. Nagle zakręciło mi się w głowie i upadłem zamroczony na ziemię. Obraz mi się rozmazał, ale ostatnią rzeczą, która zobaczyłem zanim zemdlałem były silna, umięśniona postać białej wilczycy.
<Gabrielle?>
czwartek, 5 marca 2015
Od Gabrielle, cd. Asch
-Nie... mówiłem, że go szukam. Dlaczego?
-Dla tego-chwyciłam go mocno zębami za kark. Basior zaskomlał i próbował się wyrwać, ale zacisnęłam szczęki mocniej.
-Idziemy-wysyczałam. Ruszyliśmy do mojej jaskini. Przed grotą była Mer. Rozmawiała z Borisem.
-Gabrielle! Kto to?
-Obcy. Pomóż mi.
Mystery podeszła i zagradzała mu drogę do ucieczki. Wmaszerowaliśmy do mojego domu. Na jednej ze skór leżał Soul. Maluchy naokoło niego.
-Tato!-Mystery podbiegła do niego i zaczęła budzić.
-C..co?
-Wstawaj! Jakiś nowy!
Mój partner zerwał się na nogi. Szczenięta się przebudziły. Rozejrzały się zaspanymi oczkami.
-Mama!-rozległ się chórek głosów i ruszyło na mnie dziesięć par małych łap. Każde polizałam po głowie i przytuliłam. Kalie pochwaliła się znalezionym robakiem, a reszta ekipy mówiła co tam w szkole. Nawet Silver się do tego włączył.
-No dobra, małe potwory, zmykajcie do swojego pokoju, tutaj rozmawiają dorośli.
Potworki zniknęły jak na komendę. Obcy patrzył na mnie z niedowierzaniem.
-Nie wiedziałem, że jesteś matką....
-I będzie to twoja ostatnia informacja-warknęłam i zjeżyłam sierść na karku.
-Chyba, że dołączysz do tej watahy-stwierdził Soul.
<Asch?>
-Dla tego-chwyciłam go mocno zębami za kark. Basior zaskomlał i próbował się wyrwać, ale zacisnęłam szczęki mocniej.
-Idziemy-wysyczałam. Ruszyliśmy do mojej jaskini. Przed grotą była Mer. Rozmawiała z Borisem.
-Gabrielle! Kto to?
-Obcy. Pomóż mi.
Mystery podeszła i zagradzała mu drogę do ucieczki. Wmaszerowaliśmy do mojego domu. Na jednej ze skór leżał Soul. Maluchy naokoło niego.
-Tato!-Mystery podbiegła do niego i zaczęła budzić.
-C..co?
-Wstawaj! Jakiś nowy!
Mój partner zerwał się na nogi. Szczenięta się przebudziły. Rozejrzały się zaspanymi oczkami.
-Mama!-rozległ się chórek głosów i ruszyło na mnie dziesięć par małych łap. Każde polizałam po głowie i przytuliłam. Kalie pochwaliła się znalezionym robakiem, a reszta ekipy mówiła co tam w szkole. Nawet Silver się do tego włączył.
-No dobra, małe potwory, zmykajcie do swojego pokoju, tutaj rozmawiają dorośli.
Potworki zniknęły jak na komendę. Obcy patrzył na mnie z niedowierzaniem.
-Nie wiedziałem, że jesteś matką....
-I będzie to twoja ostatnia informacja-warknęłam i zjeżyłam sierść na karku.
-Chyba, że dołączysz do tej watahy-stwierdził Soul.
<Asch?>
Od Ascha, cd. Gabrielle
I dlatego właśnie nie lubię przemocy, bo to zwykle ja jestem tym nad
którym się znęcają. Alfa wciąż przyniosła mnie do ziemi. Kiedy zabrakło
mi tchu, a moje żebra niebezpiecznie zatrzeszczały, postanowiłem
przerwać moje męczarnie.
-Słuchaj... wiem, że tak jakby wtargnął, em, na twoje tereny, ale uwierz, w pojedynkę raczej nie stanowię na tyle dużego zagrożenia, żebyś ciągle musiała na mnie leżeć-
Wadera wstała i spojrzała na mnie pytającym wzrokiem.
-Jesteś sam?
-już nie - Uśmiechnąłem się trochę krzywo. To być może jedyna okazja, żeby ktoś mi pomógł, pomógł znaczy zdobył jedzenie. Odruchowo wyobraziłem sobie alfę w stroju kelnerki. Chciałbyś. Maż sobie dalej
-Wspominałeś coś o bracie... - powiedziała.
-Słuchaj... wiem, że tak jakby wtargnął, em, na twoje tereny, ale uwierz, w pojedynkę raczej nie stanowię na tyle dużego zagrożenia, żebyś ciągle musiała na mnie leżeć-
Wadera wstała i spojrzała na mnie pytającym wzrokiem.
-Jesteś sam?
-już nie - Uśmiechnąłem się trochę krzywo. To być może jedyna okazja, żeby ktoś mi pomógł, pomógł znaczy zdobył jedzenie. Odruchowo wyobraziłem sobie alfę w stroju kelnerki. Chciałbyś. Maż sobie dalej
-Wspominałeś coś o bracie... - powiedziała.
środa, 4 marca 2015
Od Gabrielle, cd. Asch
-Stój!-wrzasnęłam, po chwili milczenia. Otrząsnęłam się i ruszyłam za nim. Basior uciekał dość niezręcznie, po chwili dopadłam go i przewaliłam na ziemię.
-Kim jesteś?-warknęłam. Milczenie- GADAJ!
-A...asch j-eeestem.
-No dobra. Co tu robisz?
-Szukam braaata. Kim ty jesteś?
-Alfą watahy, do której te tereny należą.
-Wataha?
-Tak. Sierpu Księżyca.
Zapadło milczenie, a ja nadal stałam nad basiorem.
<Asch?>
-Kim jesteś?-warknęłam. Milczenie- GADAJ!
-A...asch j-eeestem.
-No dobra. Co tu robisz?
-Szukam braaata. Kim ty jesteś?
-Alfą watahy, do której te tereny należą.
-Wataha?
-Tak. Sierpu Księżyca.
Zapadło milczenie, a ja nadal stałam nad basiorem.
<Asch?>
Od Ascha-Jak żem dołączył?
-Aaron, gdzie jesteś? - mruknąłem do siebie pochylając się nad
świeżymi zadrapaniami na drzewie. Czy to mogły być ślady mojego brata?
Tak poznaję ten zapach! Czuję go! Na pewno tędy przechodził...
Uśmiechnąłem się pod nosem, kiedyś za odrapywanie drzew ojciec nieźle,
by go skarcił, ale teraz to jedyny znak jaki mi po sobie pozostawił.
Zaburczało mi w brzuchu, od paru dni nic nie jadłem. Zawsze jedzenie
pzynosili członkowie watahy, a później, kiedy zostałem sam z bratem, to
on polował. Nigdy nie mogłem patrzeć na sceny z krwią i śmiercią, to
odrażające. Sekret, który ukrywałem przez tyle lat wyrył mi się w
umyśle. Jestem wilkiem, który nie umie polować. To takie upokarzające,
rozmyślenia przerwał mi dziwny dźwięk. Ktoś najwidoczniej przebiegł koło
mnie poruszając gałęzie krzewu, które teraz szumiały złowieszczo.
Aaron? Pomyślałem i podbiegłem do miejsca, gdzie zniknęła nieznajoma
postać wilka. Przedzierając się przez krzaki, z trudem mogłem się
opanować, wydawało mi się, że kiedy dojdę do końca zarośli moje życie
się odmieni i znów będę miał rodzinę, a przynajmniej jej część.
Niestety, na środku polany, do której doszedłem stała obca mi wadera i
przyglądała mi się zdziwionym wzrokiem. Już miałem odejść, myśląc, że to
jej teren, kiedy usłyszałem za sobą jej głos.
<Gabrielle?>
<Gabrielle?>
Od Gabrielle, cd. Crystal
-Czemu? Bo tak mi się chciało-fuknęłam- to chyba jasne. Nie ufam nikomu nowemu. Przeszukałam każdego. Tylko, że większość o tym nie wie...-mrugnęłam do niej i wyszłam z jaskini.
-Ah, zapomniałabym-wręczyłam jej zdjęcie. Nagle Crystal podbiegła do mnie.
-Kim była dla ciebie moja matka?
-Przyjaciółką. Do czasu-odgarnęłam futro z brzucha, pokazała się poszarpana blizna. Uśmiechnęłam się kpiąco.
-Myślisz, że tylko ty jesteś poszkodowana? Pewnie chłop się tobą bawił i rzucił, bo mu się znudziłaś...
-SKĄD WIESZ?!
-Bo sama byłam parę razy w takiej sytuacji. Zapamiętaj-nikt mnie nie zna do pełna, nikt nie poznał mojej historii w pełni. I nikt nie pozna. Jasne?-spojrzałam jej w oczy. Nie czuła się zbyt pewnie.
<Crystal?>
-Ah, zapomniałabym-wręczyłam jej zdjęcie. Nagle Crystal podbiegła do mnie.
-Kim była dla ciebie moja matka?
-Przyjaciółką. Do czasu-odgarnęłam futro z brzucha, pokazała się poszarpana blizna. Uśmiechnęłam się kpiąco.
-Myślisz, że tylko ty jesteś poszkodowana? Pewnie chłop się tobą bawił i rzucił, bo mu się znudziłaś...
-SKĄD WIESZ?!
-Bo sama byłam parę razy w takiej sytuacji. Zapamiętaj-nikt mnie nie zna do pełna, nikt nie poznał mojej historii w pełni. I nikt nie pozna. Jasne?-spojrzałam jej w oczy. Nie czuła się zbyt pewnie.
<Crystal?>
Od Temple, cd. Leo
Zdziwiłam się, że Gold tak się zachował, podbiegłam do konia, i go zatrzymałam. Uspokoiłam go, i pomogłam Leosiowi zejść.
-Nic Ci nie jest? - Zapytałam.
-Nie, tylko... Trochę się wystraszyłem... - Odparł basior.
-No to dobrze, chodź pójdziemy pozbierać dla Golda jabłka - Powiedziałam, i się uśmiechnęłam. Poszliśmy do lasu, i zaczęliśmy zbierać owoce. Daliśmy kilka Goldowi, a resztę zanieśliśmy do jaskini...
<Leo? Sorki że tak długo nie odpisywałam...>
-Nic Ci nie jest? - Zapytałam.
-Nie, tylko... Trochę się wystraszyłem... - Odparł basior.
-No to dobrze, chodź pójdziemy pozbierać dla Golda jabłka - Powiedziałam, i się uśmiechnęłam. Poszliśmy do lasu, i zaczęliśmy zbierać owoce. Daliśmy kilka Goldowi, a resztę zanieśliśmy do jaskini...
<Leo? Sorki że tak długo nie odpisywałam...>
Od Crystal, cd. Gabrielle
Po prostu poszłam. Kto miał mnie oprowadzić? Nikogo nie było w pobliżu, a
szukać nie chciałam, więc po prostu poszłam do domu. Nie miałam pojęcia
co robię. Może ucieknę z tej watahy? I tak mnie wywalą... Ale może są
jakieś "miłe" wilki w tej watasze? Ta alfa nie była akurat miła... Ale
po co się skarżyć, skoro i tak nie będzie lepiej... Nagle weszła do
mojego domu Gabrielle, ale mnie nie zauważyła. Szybko sie schowałam.
Byłam ciekawa, co ona chciała zrobić. Ku mojemu zdziwieniu, Gabrielle
zaczęła przeglądać moje szuflady, i grzebać w moich rzeczach. Nagle
złapała zdjęcie mojej mamy!
- Felia... moja przyjaciółka, ciekawe gdzie jest? - mruknęła Gabrielle. Więc znała moją mamę! Dziwne...
- Felia jest uwięziona w krainie cieni. - powiedziałam, wychodząc z ukrycia.
- Eeee... Crystal?
- Tak, ja. Powiedz mi, dlaczego grzebałaś w moich rzeczach?
<Gabrielle? >
Ja cię zabiję... Może.... Za Chiny, jak ja mam ci odpowiedzieć?! XD
- Felia... moja przyjaciółka, ciekawe gdzie jest? - mruknęła Gabrielle. Więc znała moją mamę! Dziwne...
- Felia jest uwięziona w krainie cieni. - powiedziałam, wychodząc z ukrycia.
- Eeee... Crystal?
- Tak, ja. Powiedz mi, dlaczego grzebałaś w moich rzeczach?
<Gabrielle? >
Ja cię zabiję... Może.... Za Chiny, jak ja mam ci odpowiedzieć?! XD
Od Borisa, cd. Bella
- Eh - powiedziałem ponownie czochrając ją po głowie
- Ej!
- Heh , śmieszna jesteś- powiedziałem rozbawiony
- Po prostu mam charyzmę- powiedziała naburmuszona
<Bella? Brakowenoza >
- Ej!
- Heh , śmieszna jesteś- powiedziałem rozbawiony
- Po prostu mam charyzmę- powiedziała naburmuszona
<Bella? Brakowenoza >
wtorek, 3 marca 2015
Od Gabrielle, cd. Asuna
Zastanowiłam się przez chwilę....
-Tu jest cudnie....-szepnęła moja towarzyszka.
-Wejście jest ukryte. Przechodziłyśmy przez jaskinię....
-Niezwykłe. Jak taki widok może być.... widoczny?
Zapadła cisza. Weszłyśmy nieco w polanę. W końcu odpowiedziałam:
-Polana Serca Księżyca
<Asuna?>
-Tu jest cudnie....-szepnęła moja towarzyszka.
-Wejście jest ukryte. Przechodziłyśmy przez jaskinię....
-Niezwykłe. Jak taki widok może być.... widoczny?
Zapadła cisza. Weszłyśmy nieco w polanę. W końcu odpowiedziałam:
-Polana Serca Księżyca
<Asuna?>
Od Belli, cd. Boris
Uwielbiałam polować z Borisem. Był w tym świetny. Jak to nauczyciel
łowiectwa.... Złapaliśmy jelenia. Basior już chciał zjeść gdy zawołałam:
- Nie!
- Co?
- Najpierw panie. - wyszczerzyłam się.
- Noo dobraa... - uśmiech też zawitał na jego pysku.
< Boris? ^^ >
- Nie!
- Co?
- Najpierw panie. - wyszczerzyłam się.
- Noo dobraa... - uśmiech też zawitał na jego pysku.
< Boris? ^^ >
Od Aury, cd. Yato
Nagle była wojna na chlapanie, którą wygrałam... Po chwili położyliśmy
się na piasku i patrzyliśmy w niebo... Wyglądało pięknie... Chmury miały
najróżniejsze kształty...
-Widzę królika!-krzyknął Yato
-Widzę! Nie wiem, szczerze, hmmm może, nie...-powiedziałam przyglądając się
-Gdzie?-spytał-Może ja będę wiedzieć-powiedział wyszczerzony
-Chodź-powiedziałam i pokazałam łapą na chmurę-Tam, widzisz?
<Yato? >
-Widzę królika!-krzyknął Yato
-Widzę! Nie wiem, szczerze, hmmm może, nie...-powiedziałam przyglądając się
-Gdzie?-spytał-Może ja będę wiedzieć-powiedział wyszczerzony
-Chodź-powiedziałam i pokazałam łapą na chmurę-Tam, widzisz?
<Yato? >
Od Ichigo
Wstałem rano, zacząłem być głodny i nagle zobaczyłem królika, poszedłem za
nim i nagle się okazało, że wyszła Nozomi, upolowałem królika i zjadłem
go, postanowiłem pójść do wadery.
-Hej.-Powiedziałem.
-O cześć, jak tam się spało?-Spytała się mnie wadera.
-No dobrze, a ty jak spałaś?-Też się spytałem z dziwnym głosem.
-No dobrze.-Powiedziała z zakwaszoną miną
Ale ja nie powiedziałem prawdy, tak mi było źle i w końcu...
-No tak dokładnie nie dobrze spałem, bo myślałem ciągle o tym dlaczego mnie pocałowałaś.-Powiedziałem.
<Nozomi?>Sorry, że tak krótko, mało czasu
-Hej.-Powiedziałem.
-O cześć, jak tam się spało?-Spytała się mnie wadera.
-No dobrze, a ty jak spałaś?-Też się spytałem z dziwnym głosem.
-No dobrze.-Powiedziała z zakwaszoną miną
Ale ja nie powiedziałem prawdy, tak mi było źle i w końcu...
-No tak dokładnie nie dobrze spałem, bo myślałem ciągle o tym dlaczego mnie pocałowałaś.-Powiedziałem.
<Nozomi?>Sorry, że tak krótko, mało czasu
Od Ann
Biegłam i natrafiłam na jakiegoś osobnika. Była to wadera.
- Hej.
- Cześć.
- Kim jesteś?
< ktoś? >
- Hej.
- Cześć.
- Kim jesteś?
< ktoś? >
Od Borisa, cd. Bella
- Heh - powiedziałem, czochrając ją po głowie
- Ej!
- Co powiesz na polowanie?
- Jasne - powiedziała rozpromieniona
<Bella?>
- Ej!
- Co powiesz na polowanie?
- Jasne - powiedziała rozpromieniona
<Bella?>
Od Netir, cd. Reiji
-Proszę-powiedziałam, otrzepując się z piachu.
-Jak się nazywasz? Nie widziałem cię. Należysz do WSK?
-Netir. I tak, należę.
-Co Netir?
-To moje imię.
-Ah-basior się nieco speszył-ja jestem Reiji.
Nic nie odpowiedziałam. Odwróciłam się i ruszyłam do Szumiących Wodospadów.
-Ej, czekaj!-Reiji mnie dogonił-powiedziałem coś nie tak? Co jest?
-Nic nie powiedziałeś. Idę tam, gdzie chciałam-szepnęłam.
<Reiji?>
-Jak się nazywasz? Nie widziałem cię. Należysz do WSK?
-Netir. I tak, należę.
-Co Netir?
-To moje imię.
-Ah-basior się nieco speszył-ja jestem Reiji.
Nic nie odpowiedziałam. Odwróciłam się i ruszyłam do Szumiących Wodospadów.
-Ej, czekaj!-Reiji mnie dogonił-powiedziałem coś nie tak? Co jest?
-Nic nie powiedziałeś. Idę tam, gdzie chciałam-szepnęłam.
<Reiji?>
Od Toshiro
Gdy wygrzewałem się na Wyspie Kryształowej Łapki usłyszałem krzyki .
Pomyślałem że raz będę miły i pomogę . Okazało się że jakaś wadera się
topi . Szybko popłynąłem w jej stronę i wyciągnąłem ją z wody.
<Jakaś wadera?>
<Jakaś wadera?>
Od Reijiego
Spacerowałem w Księżycowym Lesie gdy nagle usłyszałem kroki . Szybko
schowałem się w krzakach . Gdy to coś zbliżyło się , rzuciłem się na
nie. Okazało się że to jakiś wilk .
- Przepraszam- powiedziałem zawstydzony puszczając wilka
<Jakaś wadera?>
- Przepraszam- powiedziałem zawstydzony puszczając wilka
<Jakaś wadera?>
poniedziałek, 2 marca 2015
Od Will'iego
Wstałem o 7.00. Nigdzie nie widziałem Belli więc wybiegłem z jaskini.
Poszedłem nad jezioro i tam spotkałem Gabrielle z szczeniakami.
- Heja!
- Hej Willi!
< Gabrielle? >
- Heja!
- Hej Willi!
< Gabrielle? >
Od Belli
Wyszłam z jaskini Ann ok godziny 5.00 nad ranem. Spotkałam Borisa.
- Hej!
- Cześć, mała.
- Nie mała! Za 10 dni będę miała rok! - roześmiałam się.
- Ooo... Przepraszam. - zrobił to samo.
< Boris? >
- Hej!
- Cześć, mała.
- Nie mała! Za 10 dni będę miała rok! - roześmiałam się.
- Ooo... Przepraszam. - zrobił to samo.
< Boris? >
Od Gabrielle, cd. Asuna
-Może tam, gdzie jeszcze nie odkryte tereny?
Wadera tylko kiwnęła głową. Ruszyłyśmy lekkim truchcikiem. Nie było zbyt wiele tematów do rozmowy-Asuna była strasznie cicha. W końcu zagadnęłam;
-Jakie mięso lubisz najbardziej?
-Ja...
Zapadła chwila ciszy.
-Mów, mów. Nie gryzę.
-No... ja...-mówiła coraz ciszej-nie jem mięsa-zdziwiłam się lekko, ale szybko odparłam, że właściwie nic nie szkodzi i jest normalne, każdy wybiera co je. Asu uśmiechnęła się z wdzięcznością.
-A ty co lubisz?
-Łosie. I daniele.
-Ja jagody i grzyby. Korzonki też są dobre-powiedziała cicho, ale pewnie. Nagle naszym oczom ukazał się piękny widok...
Wadera tylko kiwnęła głową. Ruszyłyśmy lekkim truchcikiem. Nie było zbyt wiele tematów do rozmowy-Asuna była strasznie cicha. W końcu zagadnęłam;
-Jakie mięso lubisz najbardziej?
-Ja...
Zapadła chwila ciszy.
-Mów, mów. Nie gryzę.
-No... ja...-mówiła coraz ciszej-nie jem mięsa-zdziwiłam się lekko, ale szybko odparłam, że właściwie nic nie szkodzi i jest normalne, każdy wybiera co je. Asu uśmiechnęła się z wdzięcznością.
-A ty co lubisz?
-Łosie. I daniele.
-Ja jagody i grzyby. Korzonki też są dobre-powiedziała cicho, ale pewnie. Nagle naszym oczom ukazał się piękny widok...
<Asu?>
Od Archa
Leo się wyprowadził i ja postanowiłem też. Powiadomiłem Ann i poszedłem
szukać jaskini. Znalazłem świetną. Wziąłem z starego domu trochę mięsa,
moje skóry itp. I zabrałem się za urządzanie jaskini. Gdy skończyłem
poszedłem się przejść nad jezioro. Tam zasnąłem.
***
- Żyjesz? - nade mną stała Hikari i się śmiała.
< Hikari? >
***
- Żyjesz? - nade mną stała Hikari i się śmiała.
< Hikari? >
Od Leo
Chciałem się wyprowadzić. Jak dla mnie 6 wilków w jaskini to za dużo.
Sam, Ann, Arch, Bella, Willi i...ja. Postanowiłem się wynieść i dać im
przestrzeń.
- Ann!
- Cooooooooooooooooo?!
- Wyprowadzam się.
- J...jak to?
- No... Mamy tu za mało miejsca i takie tam...
- A..ale... No... OK. - powiedziała smutna.
Wyszedłem szukać nowego domu. Znalazłem dosyć dużą jaskinie, która dla mnie była idealna. Zabrałem od Ann moje rzeczy i się wprowadziłem do nowego mieszkania.
- Ann!
- Cooooooooooooooooo?!
- Wyprowadzam się.
- J...jak to?
- No... Mamy tu za mało miejsca i takie tam...
- A..ale... No... OK. - powiedziała smutna.
Wyszedłem szukać nowego domu. Znalazłem dosyć dużą jaskinie, która dla mnie była idealna. Zabrałem od Ann moje rzeczy i się wprowadziłem do nowego mieszkania.
Od Archera, cd. Hikari
- No może... - odpowiedziała
- Może...Mam pomysł.
- Jaki?
- Sałatka.
- No ok. I jagody?
- Jasne.
- A mięso?
- Może... Kaczka zapiekana w ogniu i do tego z gruszkami?
- Skąd teraz weźmiesz gruszki?
- A... Może Ann będzie miała?
- Chodźmy.
***
- Hej Ann!
- Hej wam?
- Masz gruszki?
- Nie wiem... zobaczę...
***
- Mam. Proszę.
- Dzięki.
***
- A oprócz kaczki? - zapytałem?
- Musi być królik! Dla Leona on je uwielbia.
- OK. I jeleń oraz daniel.
- OK.
- Może...Mam pomysł.
- Jaki?
- Sałatka.
- No ok. I jagody?
- Jasne.
- A mięso?
- Może... Kaczka zapiekana w ogniu i do tego z gruszkami?
- Skąd teraz weźmiesz gruszki?
- A... Może Ann będzie miała?
- Chodźmy.
***
- Hej Ann!
- Hej wam?
- Masz gruszki?
- Nie wiem... zobaczę...
***
- Mam. Proszę.
- Dzięki.
***
- A oprócz kaczki? - zapytałem?
- Musi być królik! Dla Leona on je uwielbia.
- OK. I jeleń oraz daniel.
- OK.
Coś do sklepu
Czyżbyście mieli nawrót choroby alchemicznej? Oto co przygotował Boris-mikstura przywracająca siły!
Od Hikari, cd. Asuna
- Nie wiem .... A co z suknią?
- Powiedział że będzie gotowa na czas - powiedziałam rozpromieniona
- Fajnie, tylko jeszcze potrawy
- No, będzie problem z Asuną...
- Może jakieś jagody?
<Archer?>
E, mam nadzieję, że będzie też mięso. Nie wszyscy są wegetarianinami.
- Powiedział że będzie gotowa na czas - powiedziałam rozpromieniona
- Fajnie, tylko jeszcze potrawy
- No, będzie problem z Asuną...
- Może jakieś jagody?
<Archer?>
E, mam nadzieję, że będzie też mięso. Nie wszyscy są wegetarianinami.
niedziela, 1 marca 2015
Dwa nowe banerki ode mnie :)
I jak się wam podobają? Jeśli chcecie takie zrobić, w zakładce o promowaniu macie stronkę ;) Za każdy 100 OK!
Dużo nowych sojuszy!
Yey! Więcej przyjaciół. więcej nowych znajomości! Oto kilka watah i stad:
1. Wataha Srebrnego Księżyca (wg. bardzo mi to coś przypomina, nieprawdaż?)
http://watahasrebrnyksiezyc.blogspot.com/
2. Stado Magnificent horses
http://stadomagnificenthorses.blogspot.com/
3. Wataha Tysiąca Gwiazd
http://watachatysiacagwiazd.blogspot.com/
4. Klan Kryształowych Kotów
http://klan-krysztalowych-kotow.blogspot.com/
1. Wataha Srebrnego Księżyca (wg. bardzo mi to coś przypomina, nieprawdaż?)
http://watahasrebrnyksiezyc.blogspot.com/
2. Stado Magnificent horses
http://stadomagnificenthorses.blogspot.com/
3. Wataha Tysiąca Gwiazd
http://watachatysiacagwiazd.blogspot.com/
4. Klan Kryształowych Kotów
http://klan-krysztalowych-kotow.blogspot.com/
Od Asuny, cd. Gabrielle
- P...przepraszam G...Gabrielle...
- Nic nie szkodzi Asu! Co tam u ciebie?
- D...dobrze G...Gabrielle... A u...u cie...ciebie?
- Wspaniale! Chcesz się przejść?
- M...mo...mogę...
< Gabrielle? >
- Nic nie szkodzi Asu! Co tam u ciebie?
- D...dobrze G...Gabrielle... A u...u cie...ciebie?
- Wspaniale! Chcesz się przejść?
- M...mo...mogę...
< Gabrielle? >
Od Archera, cd. Hikari
- Jak chcesz! To nasze święto.
- Too... Ja zaraz wracam! Idę po suknię dla Borisa!
- Chyba idziesz po suknię do Borisa!
- O! Tak!
Hikari wybiegła, a ja zacząłem myśleć nad potrawami. Trzeba wymyśleć coś dla Asuny...
- Jestem!
- Tak szybko?
- No!
Wstałem i dałem jej całusa.
- To jakie potrawy?
< Hikari? >
- Too... Ja zaraz wracam! Idę po suknię dla Borisa!
- Chyba idziesz po suknię do Borisa!
- O! Tak!
Hikari wybiegła, a ja zacząłem myśleć nad potrawami. Trzeba wymyśleć coś dla Asuny...
- Jestem!
- Tak szybko?
- No!
Wstałem i dałem jej całusa.
- To jakie potrawy?
< Hikari? >
Od Gabrielle
Uf. Maluchy już nieźle podrosły. Niedługo będą musiały pójść do szkoły. W każdym razie, stwierdzam, że Mer jest kochana. Scena z rana:
Siedzę z maluchami, szczeniaki się bawiły, były już po posiłku. Ale toś musiał ich pilnować. Nagle do naszej norki, którą wykopał nam Soul, weszła Mystery.
-Cześć Gabrielle.
-No hej, młoda.
-Zmęczona?
-Pogryzione uszy i ogon. No raczej.
Wadera się zaśmiała.
-Idź się przejść, zmienię cię-powiedziała.
-Nie, no nie trzeba.
-Nie ma, że nie. Już, wynocha-zaczęła mnie wypychać nosem z jaskini.
-Kochana jesteś-stwierdziłam, wyczołgując się z nory. Postanowiłam się przejść. W sumie... mam kiepskie kontakty z niektórymi wilkami. Przy najbliższej okazji, muszę się z kimś spotka... Nie zdążyłam nawet dokończyć myśli, a ktoś na mnie wpadł.
<Ktoś?>
Siedzę z maluchami, szczeniaki się bawiły, były już po posiłku. Ale toś musiał ich pilnować. Nagle do naszej norki, którą wykopał nam Soul, weszła Mystery.
-Cześć Gabrielle.
-No hej, młoda.
-Zmęczona?
-Pogryzione uszy i ogon. No raczej.
Wadera się zaśmiała.
-Idź się przejść, zmienię cię-powiedziała.
-Nie, no nie trzeba.
-Nie ma, że nie. Już, wynocha-zaczęła mnie wypychać nosem z jaskini.
-Kochana jesteś-stwierdziłam, wyczołgując się z nory. Postanowiłam się przejść. W sumie... mam kiepskie kontakty z niektórymi wilkami. Przy najbliższej okazji, muszę się z kimś spotka... Nie zdążyłam nawet dokończyć myśli, a ktoś na mnie wpadł.
<Ktoś?>
Od Gabrielle, cd. Crystal
Westchnęłam.
-Idź, znajdź jakąś biedną duszę, która cię oprowadzi-machnęłam na nią łapą.
Wadera spojrzała na mnie ,,smutno" i wyszła z jaskini. Prychnęłam.
-No, totalny przykład użalania się nad sobą-stwierdził Soul
-Masz rację.
-Mamo? Kim ona była?
-Nową waderą w naszej watasze... Mam przynajmniej taką nadzieję...
<Crystal?>
-Idź, znajdź jakąś biedną duszę, która cię oprowadzi-machnęłam na nią łapą.
Wadera spojrzała na mnie ,,smutno" i wyszła z jaskini. Prychnęłam.
-No, totalny przykład użalania się nad sobą-stwierdził Soul
-Masz rację.
-Mamo? Kim ona była?
-Nową waderą w naszej watasze... Mam przynajmniej taką nadzieję...
<Crystal?>
Od Hikari, cd. Archer
- Jasne- powiedziałam rozpromieniona
- Chodź! - dodałam i pociągnęłam go za łapę do jaskini
xXx
- Może Boris uszyje mi suknię? Wystrój glam I różne potrawy....Co sądzisz? - zaczęłam wymyślać różne rzeczy na nas ślub
Arch? *^*
- Chodź! - dodałam i pociągnęłam go za łapę do jaskini
xXx
- Może Boris uszyje mi suknię? Wystrój glam I różne potrawy....Co sądzisz? - zaczęłam wymyślać różne rzeczy na nas ślub
Arch? *^*
Subskrybuj:
Posty (Atom)